środa, 3 kwietnia 2013

Shizuo x Izaya część 5


W zasadzie to ostatnia część tego opowiadania, zakładam, że i tak nikt tego nie przeczytał, ale jeśli, już ktoś był tak masochistyczny, że to zrobił, to postanowiłam dociągnąć sprawę do końca.


"Jeśli to tak wkurza" c.d.


Szli obok sienie w milczeniu. Było już późno. Na ulicy spotykali coraz mniej osób.
-Masz zamiar mnie odprowadzić pod sam dom – odezwał się Orihara, gdy już przeszli dłuższy kawałek.
-Chcę się upewnić, że zaraz nie wbijesz do mojej dzielnicy – zapalił papierosa i zaciągnął się - Izaya… - zaczął coś mówić.
-Hmm…?
-Nie ważne – wyrzucił na wpół niedopalony papieros.
Chwycił bruneta za rękę, pociągnął go w stronę jednej z ślepych uliczek, takich, w których nie raz już próbował go zabić.
„Już nie żyję” – pomyślał, gdy blondyn niemal rzucił nim o ścianę i oparł się rękami o mur po obu jego stronach. „Jest wściekły”, czuł jak omiatają go gorące oddechy Shizuo, który z ledwością łapał kolejne wdechy i patrzył swojej ofierze prosto w oczy, wzrok miał niemal nieprzytomny. Orihara zacisnął oczy, z całych sił, czekając na najgorsze, nie miał dziś siły się bronić „To koniec…”
-Shizu-cha… 
Próbował coś powiedzieć, ale Heiwajima przerwał u przywierając swoimi ustami do jego ust. Izaya czuł gorąco buchające od niego, a może należało ono do niego samego, albo ich obu. Ciężko złapał powietrze, Był trzymany teraz w objęciach tego potwora, który swoją lewą ręką oplatał go w talii i przyciskał go do siebie, a prawą miał wplątaną w jego czarne włosy. Shizuo zacisnął prawą dłoń, pociągając za kosmyki, sprawiając mu ból. Było to jednak najmniej ważne. Nie miał teraz najmniejszych szans na ucieczkę, a nawet gdyby jakiekolwiek istniały, nie byłby w stanie tych szans wykorzystać, ciało kompletnie odmawiało mu posłuszeństwa i sam z całych sił wtulał się z blondyna.
Shizuo powoli wsunął swój język do rozwartych i wilgotnych * ust oniemiałego Orihary. Na chwilę zamarł, otworzył oczy „Co ja najlepszego wyprawiam” – zaczął myśleć, ale przeszkodził mu Izaya zaczynając delikatnie dotykać swoim językiem do jego. W tej chwili nic już nie miało większego znaczenia, niż to, że ten drań jest w jego ramionach. Po chwili ich pocałunek zrobił się bardziej namiętny. Coraz mniej się kontrolowali. Przy ogromnej sile Heiwajimy, było tylko kwestią czasu, gdy kręgosłup bruneta nie wytrzyma i biedaczek przełamie się na pół jak zapałka, gdy ten brutal pochylił się w bok. Więc całkowicie zaufał jego sile, pozwalając by ten utrzymywał jego ciężar w swych silnych ramionach **
W jednej chwili Shizu-chan oderwał usta od bruneta i przeniósł pocałunki niżej, na jego szyję. Informator, cały drżał, czując gorące całusy na swojej skórze, robiło się coraz chłodniej, więc tą różnicę, czuł coraz wyraźniej. Wiedział, że musi to skończyć, póki jeszcze ma jakąkolwiek siłę, żeby się opierać, bo z każdym pocałunkiem słabła ona coraz bardziej.
-Nie… - wyszeptał mobilizując resztki zdrowego rozsądku – Upiłeś się, czy co? – próbował odzyskać spokój z marnym skutkiem.
Blondyn go jednak posłuchał, też od dłuższego czasu walczył sam z sobą, by to przerwać. Rozluźnił uścisk. Teraz Orihara mógł się znów spokojnie oprzeć o ścianę, musiał to zrobić, bo kręciło mu się w głowie. Stali nadal bardzo blisko siebie. Ten potwór ciągle jednak go nie puszczał, trzymał ręce na jego biodrach. Stali tak nosek przy nosku, dysząc ciężko. Słuchali nawzajem szybkich bić swoich serc i wdychali coraz bardziej widoczną wydobywającą się z ich ust parę.
-Czyś ty do reszty zdurniał – zaśmiał się Orihara, miał wrażenie, ze robi to po raz ostatni w życiu.
-A ty…?
-Nie wiem… Nic już nie wiem… - teraz to on go pocałował.
To był pocałunek delikatny jak muśnięcie motylich skrzydeł. Shizuo przygryzł dolną wargę Izayi, było mu bardzo ciężko się pohamować. Brunet jęknął z bólu.
-Ciii…
 Heiwajima zaczął zlizywać słodką metaliczną ciecz, która wypływała z rozciętej wargi. Nie wiedzieli jak długo trwały ich delikatne pocałunki, nie zatrzymywali uwagi na niczym innym niż ich wzajemna bliskość. Blondyn delikatnie ujął twarz Izayi obdarzając ją kolejnymi całusami, drugi objął go tak mocno jak tylko mógł. Być może staliby tak do rana, gdyby jakiś pies nie przybiegł i nie zaczął głośno na nich ujadać.
-Wystarczy już! – w Izayi odezwał się znów zdrowy rozsądek.
Oderwał się od Shizuo, przytulił jeszcze swoją głowę do jego ramienia, po czym odsunął się i już chciał odejść, gdy tamten objął go od tyłu w pasie i przytulił do siebie.
-Przestań… - Orihara wbił paznokcie w jego przedramię – Nie utrudniaj tego jeszcze bardziej.
-Czemu mam przestać… - przygryzł teraz jego ucho.
-Oboje jesteśmy dorośli i wiemy jakby to się skończyło. A raczej nie wiadomo, czy ja bym to przeżył – Uśmiechnął się.
-A jeśli, obiecam, że będę delikatny – przytulił się do niego tak mocno, że brunet zacisnął zęby.
-Oboje wiemy, że to niemożliwe… Poza tym robi się coraz zimniej…
-Miałeś mi coś powiedzieć – wyszeptał.
Na poparcie swoich wcześniejszych słów, delikatnie zaczął całować jego kark i powoli wsunął rękę pod jego koszulę. Na ten gest bruneta aż przeszły ciarki… „Przestań! Przestań mi to wszystko robić!” – krzyczał w myślach – „Błagam niech to się skończy. Przecież ja tak naprawdę wcale tego nie chce! Powiedz mu co wiesz i niech to skończy!”
-Masz rację. Ma na imię Yuuki XXX, jest niezłą gwiazdeczką… Ajć… - Shizuo ugryzł go w szyję – Mówię prawdę, ostrzy sobie pazurki na twojego braciszka, uważaj, ona go wykorzysta i porzuci.
„Tak jak ty mnie teraz” – znów dodał w myślach. Odwrócił się i napotkał jego usta, ponownie zaczęli się całować.
-Hehe – zaśmiał się Heiwajima – I to dlatego ta cała szopka?
-No… Puścisz mnie? Muszę jutro rano wstać…
Nawet nie był już zły, całą swoją energię przelewał teraz w to, żeby się od tego drania oderwać, ale ciężko mu było się do tego zmobilizować, pragnął go bardziej i bardziej, a kolejne pocałunki składane na jego szyi nie pomagały w niczym.
-Jak chcesz – puścił go niechętnie.
Przez chwilę stali do siebie przodem i tylko na siebie patrzyli***. Shizo wyjął papierosy i zapalił jednego, musiał ochłonąć, jego koszula, była cała mokra od potu.
-Słuchaj – powiedział – To wcale nie znaczy, że ja cię nie nienawidzę. Jeśli znów zobaczę cię w mojej dzielni. Zabiję cię! Rozumiesz?
-Tak Shizu-chan! – obdarzył go jednym ze swoich nielicznych szczerych uśmiechów.
Normalnie za każde kolejne „Shizu-chan” Heiwajima gotów był urwać mu głowę, a teraz chciał tylko tego, by znów trzymać go w ramionach, być blisko niego, czuć zapach jego skóry.
-Dokończmy to kiedyś – te słowa nie wiadomo, kiedy same wyrwały się z ust bruneta.
-Spadaj stąd! Zanim zmienię zdanie – wrzasnął w odpowiedzi.
„Najchętniej, tu i teraz zdarłbym z ciebie te łachy! Dlatego lepiej stąd spadaj....” – pomyślał.
-Pa pa! – Izaya pomachał mu na pożegnanie i po chwili zniknął w ciemnościach.


*(to, co piszę, jest szalenie nie dydaktyczne)
** (nie od dziś wiadomo, że jestem ostro pieprznięta XD).
*** (Boże, co ja robię ze swoim życiem)
***
Szedł przed siebie, nie wiedząc, dokąd, musiał uporządkować myśli, nie potrafił pojąć, czemu tak bardzo go w tej chwili pragnął. Przypominał sobie jak go całował, jak go dotykał, jak bardzo chciałby teraz do niego wrócić. Zapiekły go oczy. „Co się ze mną wyprawia? Shizu-chan to potwór, nienawidzę go przecież… Więc czemu dziś…”
***
Blondyn dopalił jeszcze do końca papierosa. Wyjął telefon, spojrzał na godzinę „24.36. Trochę późno, żeby do niego zadzwonić. Zrobię to jutro. To błahostka, ale lepiej go ostrzec przed nią”.
Ruszył w swoją stronę pozostawiając smutne mury, które oprócz tego psa były jedynymi świadkami tego niezwykłego zdarzenia, gdzie najwięksi wrogowie, byli tak blisko ze sobą, pragnąc by ta chwila trwała wiecznie.




Thx za czytanie, Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak MI trudno było się przy pisaniu tego kontrolować. Jedno wielkie przepraszam za wszystko, czytających to. Wiem, że to było  straszne. Naprawdę wstyd mi, ze to pisałam, ale momentami nie mogłam się powstrzymać
PS. Najtrudniej było mi się powstrzymać, gdy Shizuo otworzyła się rana, a Izaya ją opatrywał, chciałam napisać, ze zaczął zlizywać krew XD. Ale to już byłoby za mocne
Jeszcze raz PRZEPRASZAM!

2 komentarze:

  1. NIEEEEEEEEE...!!! o czym Ty kurwa mówisz?, to było świetne! i za co przepraszasz? za świetne opowiadanie?! na Twoim miejscu przepraszałabym raczej za to, że się jednak nie przespali;P a co do krwi zlizywanej z palca, to muszę przyznać, że też o tym pomyślałam i trochę mnie rozczarował brak tej kwestii, ale już nie chciałam marudzić;) Może pomyślisz nad tym, żeby napisać jakąś kolejną historię z nimi w roli głównej?:D Pamiętaj tylko, że nie od razu i nie znikąd można się dowiedzieć o istniejących blogach, może spróbuj się "zareklamować" u innych bo naprawdę powinni zobaczyć jak wspaniale piszesz;) ja dziękuję niebiosom za trafienie tu do Ciebie:D i życzę innym żeby też tego dostąpili:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, świetne opowiadanie, szkoda że to koniec. Żałuję, że dopiero teraz znalazłam tego bloga. Wspaniałe opowiadanie, no masz powtarzam się... chwila muszę jakoś pozbierać myśli. No więc tak, jak to już pisano wcześniej, też uważam że powinnaś się jakoś "zareklamować" bo naprawdę wspaniale piszesz. A jak byś kiedyś jeszcze raz napisała opowiadanie z tym paringiem to było by świetnie. Oczywiście do niczego nie zmuszam :)

    OdpowiedzUsuń