Kocham cię
Kobieta o białych włosach łagodnie spojrzała na stojące w wazonie białe lilie i lekko się uśmiechnęła.
-Są naprawdę piękne Shoto - odparła odwracając głowę w kierunku syna - nie musiałeś.
-Chciałem sprawić ci przyjemność - odpowiedział spoglądając na nią z łagodnością - chciałem zobaczyć twój uśmiech.
-Zawsze się uśmiecham, gdy do mnie przychodzisz. Lepiej powiedz co u ciebie...?
-Nic się nie zmieniło. Dobrze się uczę mamo. Nie mam z niczym problemów.
Kobieta znów spojrzała na niego pogodnie.
-A co z Midoriyą? Zawsze zalewasz mnie tyloma opowieściami.
Widząc, że jej syn nieznacznie się zaczerwienił, uśmiechnęła się ukradkiem. Już jakiś czas temu zauważyła, kto skradł serce jej synka.
-Też... Też się dobrze uczy - wydukał odwracając głowę w stronę kwiatów.
-Rozumiem - kobieta wstała i podeszła do okna. Przez chwilę wpatrywała się w obraz za oknem, na to jak ptaki gwałtownie wzleciały w górę, jakby coś je przestraszyło.
-Wiesz co Shoto, chciałabym ją poznać - odezwała się w końcu.
Młody Todoroki zacisnął mocno pięści. Od dawna zauważył, że wprowadził swoją matkę w błąd, ale nie miał serca jej z tego błędu wyprowadzać, a teraz pożałował. Jego matka, była pewna, że Midoriya jest dziewczyną.
-Oczywiście nie naciskam - mówiła dalej - po prostu było by mi miło - odwróciła się do niego z pięknym, pogodnym uśmiechem.
*
Todoroki nie wyprowadził z błędu swojej matki, sam nie wiedział, co sobie myśli. Po prostu tak długo już brnął w to kłamstwo, że teraz urosło ono do zbyt wielkich rozmiarów i nie miał już jak się z niego wplątać. Przez cały dzień kręcił się po szkole nerwowo, zapytany o coś mruczał jedynie od niechcenia jakby w ogóle nie skupiał się na udzieleniu odpowiedzi. Było to spowodowane tym, że nie miał pojęcia co ma powiedzieć Midoriyi. Pierwsza jego myślą było to, żeby "pożyczyć", od którejś z dziewczyn szkolny mundurek i poprosić, żeby Izuku go założył. Jednak uznał, że to by było dla jego przyjaciela zbyt upokarzające. A lepsze pomysły nie przychodziły mu do głowy.
Todoroki w końcu poddał się i po ostatniej lekcji poprosił kolegę na stronę.
-Mi... Midoriya... Ja... Znaczy moja mama chciałaby poznać moich przyjaciół... - wydukał nie mając pojęcia jak inaczej ubrać to w słowa.
-Oh! To miłe - odezwał się jak zawsze pogodny Izuku - planujesz przedstawić jej cała klasę?
No tak! Na to nie wpadł! Mógł przedstawić jej wszystkich! Wtedy szok pewnie byłby mniejszy. Tylko jakby wcisnął całą klasę do małego pokoiku w szpitalu?
-Nie... Na razie.... Tylko ciebie. Ona jest... - wyznał w końcu.
Midoriya przestał się uśmiechać. Przecież wiedział, co chce powiedzieć Todoroki. W jeden chwili pomyślał też o tym ile jego mama dla niego robi, ile mu poświęca i jak bardzo ją kocha.
-Wiem - odpowiedział gdy na jego ustach znów pojawił się uśmiech - bardzo chętnie poznam twoją mamę.
Prostota, szczerość i po raz kolejny ten łagodny uśmiech uderzyły w Shoto. Midoriya w swój sposób był tak nie skomplikowany. A z kolejnej strony zawsze myślał o najważniejszych rzeczach i zawsze wiedział, co powiedzieć. Młody Todoroki jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego, co go w nim tak urzekło.
-Dziękuję... - skłonił się przed nim - nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
-Nie musisz dziękować, dla swojej mamy też zrobił bym wszystkich - znów się tak pięknie uśmiechnął.
*
Serce Shoto biło niezwykle mocno, gdy tylko prowadził obok siebie Midoriye. Bał się tego, co powie, albo co zrobi matka, gdy go zobaczy. W końcu ją okłamał i czuł się z tym naprawdę podle.
-Todoroki-kun... Coś nie tak? - zapytał zaniepokojony Midoriya, patrząc na niego uważnie, jakby znów chciał zapisać o nim wszystko, co wie, a nawet więcej.
-Tak - potrząsnął głową i spojrzał niby obojętnie na budynek szpitala. W środku aż się trząsł.
-Będzie dobrze - odparł łagodnie jakby wiedząc co mu tak naprawdę w głowie siedzi.
Do szpitala weszli w ciszy. Zarówno Shoto jak i Izuku się denerwowali. Młody Todoroki zapukał do sali swojej matki.
-Proszę - odpowiedział łagodny głos zza drzwi. W środku czekała już na nich Matka Shoto, jej włosy były ładnie uczesane i zamiast piżamy miała na sobie bluzkę i spódnicę, zupełnie jakby czekała właśnie na taką okazję.
-Jesteśmy Mamo... - odparł Shoto nawet na nią nie patrząc. Nie wiedział jak zareaguje, nie chciał widzieć wtedy jej twarzy. Sam także nie zdawał sobie sprawy z tego, że sam się uroczo zaczerwienił.
-Miło mi panią poznać - Midoriya ukłonił się i zapewne uśmiechnął się jak zawsze - Jestem Midoriya Izuku, jestem przyjacielem pani syna.
-Oh... - w jej głosie było słychać pewne zaskoczenie, ale dalej mówiła zupełnie normalnie - Cieszę się, że mój syn znalazł sobie przyjaciół. Proszę osiądźcie!
-Dziękuję - Izuku nieśmiało usiadł niepewnie na krześle.
-Shoto.... Kochanie, ty też nie stój. Chłopak dopiero wtedy uniósł do góry wzrok, starał się wyczytać coś z jej twarzy, ale nie wydawało mu się, żeby kobieta była na niego zła za kłamstwo, czy raczej za niewyprowadzenie jej z błędu.
-Przyniosłem ciasto... - powiedział spokojnie siadając i zaraz potem otworzył pudełeczko.
-Dziękuję, Midoriya-kun, lubisz słodycze?
-Tak! Bardzo! - odpowiedział nerwowo zaciskając palce na nogawkach spodni.
-To dobrze, zjedzmy sobie coś dobrego - uśmiechnęła się dobrotliwie przyjmując kawałek ciasta od syna - Wiele o tobie słyszałam... Mój syn dużo o tobie mówi.
-Na-naprawdę? Nie wiem co takiego... nie jestem nikim nadzwyczajnym - zaśmiał się i nerwowo podrapał po karku..
-Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie. Bardzo dbasz o wszystkich dookoła. -Ja... ja po prostu nie chcę, żeby komuś działa się krzywda.
-I to właśnie czyni cię wyjątkowym - znów się uśmiechnęła, widać było, że wiele wycierpiała, ale dalej była piękna - Teraz się nie dziwie, że Shoto jest tobą tak zafascynowany.
-Mamo... - jęknął młody Todoroki.
Kobieta tylko cicho się zaśmiała i wbiła na widelec kawałek ciasta.
-E-egzaminy chyba poszły nam dobrze - powiedział nerwowo Shoto, starając się zmienić temat.
-Bardzo mnie to cieszy. Midoriya, chcesz zostać bohaterem, Tak, jak All Might?
-Um! -odparł przełykając nagle ciasto - Od lat go podziwiam!
-Tak, jest niesamowitym człowiekiem, miałam przyjemność go poznać. -Jeśli pani chce, możemy go poprosić, żeby panią odwiedził, Jest teraz nauczycielem w UA!
-Tak, wiem, ale myślę, że ma dużo więcej rzeczy na głowie. Wystarcza mi, że mój syn mnie czasami odwiedza i bardzo dziękuję za wizytę tobie.
-To dla mnie sama przyjemność, jest pani bardzo miła - Izuku znowu ładnie się uśmiechnął.
Shoto przez chwilę pomyślał o tym, że i Midoriya i jego matka, obije mają bardzo ładne uśmiechy.
Cała wizyta trwała może pół godziny. Midoriya, chociaż wcale nie czuł się źle podczas niej, musiał już iść.
-Do widzenia - ukłonił się nisko - Obiecuję, jeszcze kiedyś panią odwiedzić - pożegnał się ładnie i matka z synem zostali sami.
Shoto znów poczuł, że ona na niego patrzy. Czy go teraz oceniała? Czy zamarzała w tej chwili powiedzieć, że ja okłamał?
-Mamo ja... - zaczął mówić, chcąc się wytłumaczyć, przeprosić? Sam nie wiedział.
-Nie musisz nic mówić kochanie. Rozumiem twoje uczucia. Midoriya jest bardzo uroczy - znowu wgięła usta w uśmiechu, jakby wiedziała wszystko - Shoto, kocham cię ponad wszystko i obiecuje, że zawsze poprę twoje decyzje.
-Mamo... ale co masz na myśli? - zerknął na nią zaskoczony.
-Nic takiego, po prostu chciałam, żebyś o tym wiedział. Cokolwiek się nie stanie, chcę, żebyś był szczęśliwy.
-Dziękuje...
-A teraz, powiedz szczerze, czy nie chciałbyś go odprowadzić do domu?
**
Lekko zdyszany Todoroki dobiegł do kolegi.
-Coś się stało? Zapomniałem o czymś? – Izuku zamrugał zdezorientowany.
-Nie… Ja… - sapnął i przeczesał sobie włosy palcami – chciałem cię odprowadzić. Wiesz… Dalej jest niebezpiecznie – odwrócił głowę. Mówienie takich rzeczy Midorii, było głupie, przecież zdawał sobie sprawę z tego, że bez trudu był w stanie sobie poradzić ze wszystkim. Na pewno nie dałby się jakiemuś zbirowi. W końcu to był Midoriya, Był niesamowity.
-Miło z twojej strony, ale to niepotrzebne, mogłeś zostać dłużej z mamą.
-Przyjdę do niej też jutro.
-Twoja mama jest naprawdę miła – pochwalił ją.
-Tak. Jest, pomimo tego wszystkiego, co przeszła. Izuku uśmiechnął się lekko.
-To niesamowita kobieta – przeciągnął się.
-Tak… Zgadzam się. Może kiedyś mógłbym poznać twoją mamę?
-Myślę, że tak! Może też moja mama poznałaby twoją mamę? – przeciągnął się .
-Tak… może kiedyś – uśmiechnął się patrząc na beztrosko uśmiechniętego -Byłoby miło...