poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Shizuo x Izaya część 9

Hmmm... Ciekawe, ile osób po mojej ostatniej notce uznało mnie za wariatkę... I się na mnie śmiertelnie obraziło.
Dobra, w zasadzie, poprzednia część nie była końcem tej historyjki.
Przecież to by było zbyt piękne, gdyby po tym jak zasnęli w swoich ramionach, stali się swymi ukochanymi po wsze czasy!

"Jeśli trzeba się poddać" c.d.



Tak jak się tego spodziewał, obudził się wykończony. Prawa lewa ręka Shizuo wciąż go oplatała.
-Tak jakbym w ogóle nie spał – powiedział do siebie.
Odwrócił się na drugi bok, zobaczył śpiącą twarz kochanka *. Usta miał otwarte, jak małe dziecko, złociste włosy roztrzepane. Na lewym ramieniu widniało paskudne ugryzienie, a dookoła niego zaschnięta krew – pamiątka minionej nocy. Izaya patrzył na niego próbując zmobilizować się do wstania, dopiero teraz uświadomił sobie, że wczoraj nie zamknął drzwi. Odsunął od siebie rękę blondyna. Była teraz dla niego naprawdę ciężka. Wstał, zarzucił coś na siebie i doczłapał się do wyjścia. Już miał przekręcić zamek, gdy pomyślał „A może jak się obudzi, to znów będzie chciał mnie rozszarpać? Nie, to i tak nie ma sensu, poddaje się, teraz i tak nie byłbym w stanie uciec, za bardzo mnie wszystko boli” – zamknął drzwi. Zauważył też leżący na podłodze nóż, schował go w pięści "tak na wszelki wypadek".
Poszedł do łazienki, wziął prysznic, po tym jak skończył ustał przy lustrze i przyjrzał się swojemu odbiciu. Nie było dobrze: oczy miał podkrążone, na szyi, uszach, klatce piersiowej i Bóg wie, gdzie jeszcze był cały podrapany, pogryziony i poobijany.
-Jakbym uczestniczył w wypadku drogowym… A on sobie tam po prostu śpi.
Shizuo nawet się nie poruszył, od momentu, gdy go zostawił, więc podszedł do niego, nachylił się nad nim, aby mu się dobrze przyjrzeć. „A może nie żyje” – pomyślał, ale jego nadzieje szybko się rozwiały, bo Heiwajima w tej chwili otworzył oczy. Nie wyglądał na zadowolonego z widoku bruneta z samego rana.
-To ty… - powiedział ponuro.
-A niby, kogo się spodziewałeś? - usiadł obok niego.
-Chciałem wierzyć, że to tylko koszmar.
-Przykro mi bardzo! – wkurzył się nie na żarty.
Blondyn wstał i bez słowa zaczął się ubierać. Spojrzał na kochanka, nie podobało mu się, to, co widział. Najogólniej rzecz ujmując wyglądał na całkowicie wykończonego, wzrok miał spuszczony, ledwo utrzymywał się w pozycji siedzącej. Poczuł przez to ukłucie w sercu, gdy sobie uświadomił, ze to wszystko jego zasługa, uznał, że jest prawdziwym potworem. Gdyby to była inna sytuacja to taki stan tej kanalii, na pewno by go ucieszył, ale teraz czuł się naprawdę winny.
-Żyjesz? – zapytał w końcu.
-A wyglądam ci na ducha?
-Szczerze? Jesteś blady jak trup, więc raczej tak – podszedł do niego, koszuli jeszcze nie zapiął.
Popchnął Izayę. Ten bezwładnie opadł na łóżko.. Shizuo chwycił jego ręce i przytrzymywał je nad jego głową, podciągnął mu koszulkę i zaczął się przyglądać swojemu dziełu. Brunet zamknął oczy „Cokolwiek on zamierza, muszę się poddać. W tym stanie nic nie jestem w stanie zrobić” – myślał uciążliwie. Czuł jak opuszki palców Shizuo gładzą jego skórę.
-Boli? – zapytał Heiwajima i puścił jego dłonie.
-A jak myślisz? – tylko otworzył oczy, poza tym nawet nie drgnął.
-Wiem, że to nic nie da – pochylił ku jego twarzy, – Ale naprawdę – przełknął ślinę – Przepraszam…
Orihara był pewny, że się przesłyszał. Ten POTWÓR go PRZEPROSIŁ? Patrzył na niego ze zdziwieniem. Myśl, że został przez niego przeproszony, że się przed nim ukorzył od razu dodała mu energii.
-Możesz powtórzyć – uśmiechnął się złośliwie, – Bo chyba nie dosłyszałem.
-Chociaż – kochanek zaczął się denerwować – Jakby nie patrzeć, to ty mnie do wszystkiego zmusiłeś, więc zasłużyłeś sobie na to – wyszczerzył zębiska.
-Kpisz sobie!? Ja cię zmusiłem!? – podparł się łokciami. Tym razem, to on był wściekły.
-A niby, kto?
-O ile mi wiadomo, to ja ledwo żyje!
-Nie przesadzaj! – obaj coraz bardziej się nakręcali – Taka menda, jak ty na pewno się z tego bez problemu wyliże! – chwycił go mocno za kark.
Brunet zacisnął zęby z bólu i tak miał wszystkiego dość, to jeszcze w dodatku chyba znów zamierza go zabić.
-Nienawidzę cię – wysyczał Izaya.
-Tak? To tak jak ja ciebie!
Patrzyli sobie zawzięcie w oczy. Shizuo go w końcu puścił, a Orihara znów opadł bez woli.
-Żegnam – rzucił blondyn wychodząc.
„I nie wracaj tutaj” – dodał już tylko w myślach facet, który ubiegłej nocy z nim się kochał – „Cholera, dlaczego mu na to wszystko pozwoliłem?”
Zrobiło mu się niedobrze, gdy uzmysłowił sobie, ze to on go pierwszy pocałował, ba! Nawet go tutaj zaciągnął. Nie potrafił sobie przypomnieć, co go kierowało, dlaczego to wszystko sam rozpoczął. Za dużo było tych pytań. A najbardziej nie potrafił pojąć, czemu ten potwór też temu wszystkiemu się poddał.

*(nawet nie zdajecie sobie sprawy, jaką przyjemność sprawia mi pisanie tego słowa XD)
KONIEC

I jak Wam się to podobało? Chcielibyście więcej? Zastanawiam się, czy ktokolwiek to czyta... Ech... 
 
 

7 komentarzy:

  1. więcej ,proszę o wiecej!~ było świetne, i nie przeszkadzaja mi te twoej jak to nazywasz nawinięcia do pornosów, jak dla mnie są faaajne ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. ej, mnie tez się podoba, tylko że czytam z mega dużym opóźnieniem bo nie wiem co ile się notki pojawiają. Ogólnie to bardzo ni się podoba twoje opowiadanie ^^ tylko biedny Izaya (wybacz bo to jest jakaś mania - dla mnie Izaya zawsze jest biedny, nawet jak biedny nie jest). I ja też ci wypomnę jeden błąd ( mam nadzieję że się nie obrazisz) takie małe słówko "czuł" w większości notek jest przez "ó" - mam nadzieje ze się za to nie obrazisz, ale tak jakoś zawsze rzuca mi się to w oczy. A i ja sobie sprawdziłam i faktycznie komputerowy słownik nie wyłapuje tego jako błąd, ale "poczółem" na przykład jest już podkreślone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uf, dzięki, zaraz się biorę za poprawianie, przyznam szczerze, że zawsze odczuwam takie NIE WIEM gdy piszę, to słowo, bo na serio nie wiem, jak się je już poprawnie pisze, chyba będę się musiała pogodzić ze słownikiem. Notki pojawiają się w zasadzie nieregularnie, ale staram się dodawać coś, co najmniej 2 razy w tygodniu, co 3, 4 dni.

      Usuń
  3. Dlaczego ktoś miałby Cię uznać za wariatkę? Opowiadanie jest zajebiste:D gdybym ja umiała tak pisać, ahhh... byłoby cudownie:P ale obecnie jestem tylko Twoim wiernym fanem;) i nie mam absolutnie nic przeciwko;D ja tam lubię yaoi, nie wstydzę się tego, gdyby było inaczej nie czytałabym:P rozdział świetny, to niezdecydowanie jest na swój sposób pociągające;) już nie mogę się doczekać co też oni dalej z tym zrobią:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadano, siedzę na tym blogu juz jakiś czas i pierwsze co przeczytałam to hikaru i kaoru a później oniemiałam *. * myślałam, że przeczytałam juz wysokie opowiadania z moim ulubionym paringiem a tu proszę! Xd Dotychczasowe opowiadania? Cudowne :D jeden mały szkopół, słowo "łapka" pojawiło się 2 razy i szczerze mówiąc widziałam wtedy Shizu-chana w wersji inu xD wiec tak jakoś to słówko wygrywało mnie c transu historii, nwm czy raziło to tylko mnie a może to zamierzone w każdym razie nie omieszkałam o tym wspomnieć < niedobra Sasha-chan : bije się po głowie : Gomen!
    :wredny uśmieszek ; Daga ne... Jeżeli nie możesz przyjąć krytyki, nie będziesz iść do przodu.
    Powodzonka! > pozdrawiam Sasha-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krytyka mnie nie boli, o ile nie jest chamska i naszpikowana niemiłymi i niecenzuralnymi słowami :)
      A Twoja nie jest, więc przyjmuje ją z pokorą i cieszę się, że ktoś jeszcze pamięta o tym starym opowiadaniu.
      Słowo "łapka" było tylko moja nieudolną próbą zastąpienia słów "ręka" i "dłoń", nie zwracałam uwagi na to, że może ono zamienić Shizusia w pieska. Gomen...
      Mówiąc szczerze po takim czasie od napisania go nie uważam tego za dobre opowiadanie. Zwyczajnie po tylu latach napisałabym je inaczej, ta sama historia, ale użyłabym nieco innych słów.
      To się chyba nazywa ewoluowanie :)
      Dziękuję za komentarz

      Usuń
  5. Zajebiste! !♥.♥ Pisz proszę!

    OdpowiedzUsuń