środa, 14 lutego 2018

8059

Z życzeniami walentynkowymi ode mnie!

Jak mam powiedzieć? 

Jestem pewien, że w tej sytuacji nikt nie może mnie zrozumieć. 
Choć powinienem się z tego cieszyć. Tak sądzę. Przynajmniej nikt nie wpadnie na podobny pomysł, co ja! Nikt poza mną nie będzie miał takich myśli. 
Tylko ja... Szkoda, że nie wiem jak zrealizować swoje plany. Plany względem Niego. 
Nikt inny tak jak on nie działa na mnie aż tak. Z nikim nie chce się spotykać tak często jak z nim. Marzę, żeby móc mu codziennie gotować obiad, żeby zasypiać i budzić się obok niego. 
Chciałbym kiedyś wplątać palce w jego jasne włosy i przyciągnąć jego głowę do pocałunku. 
Te marzenia ostatnio tak mnie pochłaniają, że nie mogę myśleć o niczym innym. Gubię się  we wszystkim. Po prostu chce Jego i te chęci mnie zabijają. 
Bo jak mam powiedzieć Gokuderze, że jest najsłodszy i najpiękniejszy na świecie? 

Pierwszą próbę podjąłem jakieś dwa tygodnie temu.
Siedziałem patrząc na niego, kiedy on czytał książkę. Patrzyłem na to jak uroczo marszczy nosek i brwi. Jak z jego papierosa unosi się smużka śmierdzącego dymu, z którego miałem ochotę nakreślać małe serduszka. Oparłem się łokciem o blat biurka i obserwowałem go z niemym zachwytem, niczym na dzieło sztuki, którym bez dwóch zdań był.
-Co się na mnie tak gapisz? Brudny jestem? – zapytał obiekt moich westchnień tak uroczym wrednym tonem, nawet nie odrywając wzroku od tego, co czytał. A na pewno było to coś mądrego.
-Nie… Nie… Tylko – i tutaj uniosłem się, żeby móc wypowiedzieć na jego temat cały poemat o tym jak uwielbiam ten moment gdy zwilża koniuszkiem języka palec i przewraca kartki książki.
-To się na mnie tak nie gap. Zabierz się za lekcje – odpowiedział znów tak kochanym złośliwym tonem, że serce mi o mało co nie wyskoczyło z piersi, a potem odwrócił się do mnie tyłem.
Okrutny! Nie mogłem już na niego patrzeć.
Na tym skończyła się moja próba, tego dnia nie próbowałem już wyznać mu swoich uczuć.

Kolejny odpowiedni moment nadarzył się kilka dni później. Można powiedzieć, że to jak moje Słoneczko i Gwiazdy zwracały się do Sawady. Oczywiście lubiłem Tsunę, jak każdy inny, ale czasami czułem, jakby coś mnie wierciło w brzuchu, okropnie nieznośne uczucie. Nie dawało mi to spokoju.
Tamtego dnia  Gokudera szedł za Sawadą, zazwyczaj idę za  nimi i przyglądam się jak elegancko stawia kroki, jak od czasu do czasu odgarnia włosy z twarzy. Po prostu czysta przyjemność tak na niego patrzeć.
No ale to, już jak prawił mu coraz więcej słodkich słówek, takich, których chciałbym, żeby mówił mi, po prostu wywróciło mi wnętrzności do zewnątrz.
Bez zastanowienia chwyciłem go za dłoń. Chciałem, żeby poczekał, porozmawiał ze mną. Po prostu w końcu zrozumiał, czemu to mnie tak mocno denerwuje.
-O co chodzi? – jego śliczne oczy w końcu spojrzały na mnie. To była moja szansa!
-Bo ja chciałem, żebyś wiedział… Po prostu nie lubię jak tak cały czas siedzisz i gadasz i chodzisz za nim.
-Bo, co? – dlaczego zmarszczka pomiędzy brwiami Gokudery, gdy się denerwował była taka podniecająca? – Co ci przeszkadza?
-Źle mi bo…
-Ej, chłopaki, cos się stało? – Tsuna niespodziewanie stanął obok nas. Lubiłem go, ale cholera jasna kto go tutaj zapraszał? Tak, wiem, że byliśmy na ulicy i każdy miał prawo podejść… no.. no… ale…
-Nic… - mruknąłem, czując że nastrój zupełnie prysł.
Kolejną próbę podjąłem już świadomie. Specjalnie w trakcie lekcji wysłałem mu zaproszenie (taki liścik na którym napisałem, że chcę się z nim spotkać na dachu, na długiej przerwie). Z jego spojrzenia wywnioskowałem, że kompletnie nie rozumiał, o co mi chodzi. Nie zraziło mnie to ani troszeczkę! W końcu miałem plan, który musiał, musiał się powieść! Na dachu, blisko nieba musiało być romantycznie, prawda? Właśnie w takiej sytuacji zamierzałem powiedzieć jak bardzo, bardzo szaleje za nim. 
Czekałem na dachu, słońce świeciło za moimi plecami, wiał lekki wietrzyk. Drzwi otworzyły się, a przez nie wszedł on. Uśmiechnąłem się na widok jego pięknej twarzy i wyciągnąłem rękę, żeby wskazać mu miejsce obok siebie.
-Ładny widok, prawda? – zagadnąłem go, chcąc zaraz dodać klasyczne – Ale wiesz co jest piękniejsze?
-Tak, Judaime – moje cudne kochanie odpowiedziało bez zastanowienia, a mnie to zupełnie zwaliło z nóg.
-Co? Nie! Gokdera, ja chciałem!
-Oh no co chciałeś? – oparł się o barierkę i od razu wyciągnął papierosa. Wyglądał tak seksownie, że w jednej chwili zupełnie odebrało mi dech.
-Co wy tu do kurwy nędzy robicie? – zza rogu wyszedł Hibari i już z miejsca zaczął nam wygrażać i wymachiwać tymi swoimi kijkami.
Nie trudno się domyślić, że musieliśmy się stamtąd ewakuować w trybie bardziej niż natychmiastowym..
No i po raz setny siedzę, patrzę na niego, podziwiam i dumam jak mam zamiar mu powiedzieć, co do niego czuję. Czy powinienem zrobić to otwarcie? Czy może jakoś bardziej pokrętnie. Nie powinienem zwlekać, co jeśli ktoś mi go przez ten czas odbierze? Tego bym nie zniósł żeby takie piękno i słodkość znalazły się w ramionach kogoś innego. Bez dwóch zdań to by mnie załamało. Po tym bym się już nie pozbierał. Po prostu rzucił bym się w czeluść i nic by mnie nie powstrzymało. Nic nie było by wstanie mnie powstrzymać!
-Yamamoto! Hej! Słyszysz mnie! – niespodziewanie piękne, pachnące tytoniem dłonie Hayato znalazły się przed moją twarzą.
-Oh… coś nie tak?
-Zmartwiłem się, miałeś minę, jakby ci nagle mózg wyprało.
Po raz kolejny zamyśliłem się nad tym, jak to cudownie, że mogę być tak blisko niego, że mogę przebywać bok. Oddychać tym samym powietrzem co on. No i jeszcze powiedział, że się o mnie zmartwił. Czyste szczęście.
-I znowu to samo!
-Wybacz, po prostu jesteś zbyt słodki – powiedziałem, będąc pewien, że mówię to w myślach, ale tym razem wyrwało mi się naprawdę.
-Co!? – Gokudera odskoczył i aż się zjeżył. Nikt tak pięknie nie wpadał w zakłopotanie jak on.
W tamtej chwili uświadomiłem sobie co palnąłem, że w końcu mu to powiedziałem! Nie zamierzałem się zatrzymywać w tamtym momencie. Poderwałem się i chwyciłem go za rękę. Była miękka, delikatna.
-Jesteś słodki! I śliczny! Proszę! Zacznij ze mną chodzić  wyrzuciłem z siebie nagle, kumulując w tych słowach całe swoje uczucia.
Szczerze mówiąc nie pamiętam, co było potem. Obudziłem się z okropnym bólem głowy, a mojej miłości nigdzie nie było.
Ale nic nie szkodzi, na pewno tylko musi sobie wszystko przemyśleć. Pozostaje mi tylko czekać, aż moje uczucia do niego przemówią. Teraz, gdy już wie. Pozostaje mi tylko rozpalać to uczucie.
Jestem pewien, że to tylko kwestia czasu. Ja i on będziemy razem!