czwartek, 28 marca 2013

Shizuo x Izaya część 4



"Jeśli to tak wkurza" c.d.



W restauracji, do której weszli nie było zbyt tłoczno. Hejwajima specjalnie wybrał taki lokal, żeby w razie, czego, obyło się bez przypadkowych ofiar. Bo przecież w każdej chwili mógł się rzucić na Izaye. Chociaż patrząc na niego, już sam nie wiedział w jakim sensie*
-Shizu-chan! Gdzie usiądziemy - Orichara, chwycił go za rękę i pociągnął w stronę stolika na uboczu, opodal okna. Na ten gest drugi aż się wzdrygnął – tam będzie dobrze!
Blondaskowi robiło się słabo. Bolała go głowa, Wiedział, że jeżeli zaraz nie wyładuje swojej złości, chyba zaraz eksploduje
Jak tylko usiedli Orihara rzucił się ** na menu.
-Zjem to… to… i to… - uśmiechał się. Shizo nie pozostawał mu dłużny. Wlepił wzrok w kartę wyobrażając sobie, że tnie tamtego na małe kawałeczki. Troszkę mu to pomogło.
-No to opowiedz mi coś o sobie – zapytał brunet, gdy już zamówili.
-A co to, randka w ciemno? – odwarknął mu.
„Znowu! Znowu mnie wkurza! Zabije! Zabije! Zabije go!” – myślał uporczywie.
-No może nie, ale chciałem, żeby to wyglądało to naturalnie – odpowiedział na to i został obdarzony spojrzeniem pod tytułem  „rozsmaruje twoje wnętrzności po podłodze”.
-Ta cała sytuacja NIE jest normalna. Lepiej powiedz mi co wiesz  i zakończmy tą komedię. – oddech Shizuo znów szalał.
-Rozluźnij się, Shizu-chan! A może mam Ci w tym pomóc? – przybliżył się do niego i uśmiechnął.
-Taaaak… Zgiń! – kolejny raz odpowiedział kąśliwie. To była jedyna forma agresji, na jaką mógł sobie wtedy pozwolić. Gdyby nie to, pewnie rozwaliłby, jego głowę o podłogę.
-Nawet nie wiesz, jak słodko wyglądasz, gdy się złościsz – próbował załagodzić sytuację.
-A ty byś słodko wyglądał w trumnie.
-Ooo… więc to takie masz o mnie zboczone fantazje? Ja kompletnie nie mogący się ruszać ***. 
Teraz doskonale wiedział, że ostro przegiął, ale nie mógł się powstrzymać. Jednak reakcja go zaskoczyła.
-Ta coś w tym sensie – wyszczerzył zęby i rozsiadł się wygodnie próbując uspokoić zszargane nerwy.
 Ukradkiem chwycił za nóż, nie był może zbyt ostry, ale nawet przy jego pomocy bez problemu poradzi sobie z wątłym ciałkiem Izayi. Wątłym ciałkiem… zaczął sobie właśnie wyobrażać jak to powoli przedziurawia jego ciało, a potem, jak on może wyglądać nago .
-Spokojnie, powiem ci jak spotkanie się skończy.
„To niech kończy szybciej” – pomyślał blondasek, zaciskając pięści, z dość świeżej rany na palcu znów wypłynęła krew, Shizo niespiesznie to zauważył. Podniósł rękę by się temu faktowi lepiej przyjrzeć.  Gdy patrzył na wyciekającą krew wyobrażał sobie jak to z przeciętej tętnicy Orihary wylewa się krew okradając go z życia. Gdy to właśnie ten się odezwał.
-Jesteś ranny. – ujął jego rękę w swoje dłonie – Pozwól mi się tym zająć.
-Ha? – blondasek był niemile zaskoczony. Ten śmieć chciał go dalej dotykać. Zaraz go rozszarpie.
-Proszę – jego głos był bardzo słaby, sam musiał przyznać przed sobą, ze dławił go strach, gdy patrzył na te pełne gniewu oczy.
-Gdzie z łapami! –wrzasnął – No dobra. – zgodził się, gdy zobaczył obficie zakropiony stół. *****
„Niech już robi, co chce, tylko to spotkanie się szybciej kończy”
Orihara delikatnie wytarł krew z palca a potem ze stołu. Potem serwetką ucisnął rankę, trzymał tak dłuższą chwilę. Czuł pulsujące tętno, obaj na siebie nie patrzyli. Nastało krępujące milczenie. Słuchali jak ich oddechy powoli stają się spokojniejsze i wolniejsze. „Nawet ta menda może się do czegoś przydać”- pomyślał Heiwajima. W tej chwili brunet się odezwał:
-Jeśli nadal będziesz tak zdenerwowany, nie uspokoisz tętna i dłużej będziesz krwawić – wciąż uciskał.
-Poradzę sobie, akurat ty nie  musisz się martwić.
-Chciałem być miły… - spojrzał na niego i się uśmiechnął, a zaraz szybko spuścił głowę.
„Czy to były łzy?”- Heiwajima mógłby przysiądź, że ten drań płakał – „Przecież to nie możliwe by miał jakiekolwiek uczucia. Musiało mi się przewidzieć”.
Z rozmyślań wyrwał go kelner, który przyniósł ich jedzenie
-Itadakimasu! – z entuzjazmem rozpoczął Izaya. Nie było śladu po żadnych łzach.
-Ta… - sapnął blondasek i spojrzał prowizoryczny opatrunek. Krew już nie leciała.
„Czego on ode mnie może chcieć” – myślał w trakcie jedzenia – „Zabić? Ponaśmiewać się? Zabawić się moi kosztem? Uwieść?” – gdy ta ostatnia myśl przemknęła po jego głowie, i wydała mu się nie tyle przerażająca, co śmieszna, aż zakrztusił się kawałkiem jedzenia. Nawet się nie wkurzył. „Hę. A może  go wypróbować. Jeśli naprawdę taki jest cel jego gry, to czemu nie zagramy na moich zasadach?” Myśl, ze to on może poigrać sobie z wielkim panem wszechwiedzącym aż przyprawiła go o gęsią skórkę. Poczuł przyjemne, złośliwe ciepło rozchodzące się od żołądka.
-A może chcesz spróbować odrobinkę mojego dania – oparł się łokciem o stół, a dłonią podtrzymywał brodę. Drugą rękę wyciągną w kierunku towarzysza z nabitym na widelec kawałkiem ryby.
Shizuo spojrzał się tak, kusząco na Oriharę, że tym razem to on nie wiedział co ze sobą zrobić, policzki zaczęły go piec. Czego siedzący naprzeciw niego nie omieszkał nie zauważyć. Zareagował:
-O… a co to takiego? – oderwał rękę od swojej brody i pogładził twarzyczkę Izayi.
Ten zaklął w duchu. Zrozumiał, że stopniowo traci kontrolę nad swoją własną grą i teraz to właśnie Shizuo był górą.
-Co ty wyrabiasz – powiedział lekko zszokowany informator, ale pozwolił, by dalej kontynuował, to co zaczął.
-Chciałeś żebym był bardziej miły – ujął teraz go pod brodę i delikatnie uniósł jego głowę – Otwórz usta… - gdy tylko tamten wykonał jego polecenie, wsunął mu do ust kawałek ryby.
-Smaczne… - postarał się odpowiedzieć w swoim stylu, gdy już połknął, co nie przyszło mu  z łatwością, bo gardło miał ściśnięte.
Shizuo nadal nie przestał, go trzymać. W jednej chwili pomyślał, że to idealna sytuacja, no to, by chwycić bruneta za szyję i zacząć go dusić, ale potem rozejrzał się „Sporo tu osób”, a potem spojrzał w oczy towarzysza i chęć na brutalny mord już mu przeszła. „Co się ze mną dzieje? Heiwajima! Weź się w garść” – pomyślał. Puścił go i wrócił do jedzenia. „Zaraz zaraz, czy ja go poczęstowałem, ze swojego widelca?” – Uświadomił to sobie po chwili, zakrztusił się przełykanym kawałkiem i zrobił się lekko czerwony na twarzy. ******
Po tym jak dłuższy czas jedli w milczeniu Izaya zaczął myśleć, że blondynek już sobie odpuścił głupie zagrywki i znów zacznie się zachowywać, jak jego ulubiony brutalny potworek. Och, jak bardzo się mylił! Bo właśnie kombinował on co by tu jeszcze zrobić, żeby uprzykrzyć mu życie.
-Może napijemy się czegoś? – zaproponował, alkohol go zawsze rozluźnił i bądź, co bądź, koił nerwy, a tego w tej chwili naprawdę potrzebował.
-Czyżbyś chciał mnie upić i wykorzystać? – zaśmiał się Orihara podnosząc kieliszek do toastu 
-Zgadłeś – odpowiedział mu uderzając swoim kieliszkiem o jego. Również się uśmiechnął.
Przez pewien moment tkwili w bezruchu patrząc na siebie i śmiejąc się. ********
„Jeśli zaraz go nie uduszę, to zostanę świętym”. Pomyślał, Shizuo, gdy jego towarzysz przysunął się do niego, ale po kilku kieliszkach wina, był nieco bardziej rozluźniony, więc postanowił to dalej ciągnąć. „Jak ten facet mnie irytuje” – sam przybliżył się do niego – „Naprawdę go nienawidzę!" – objął go stanowczo zaciskając rękę na jego boku.
-Ałć – pisnął Orihara – Mam tam niezłego siniaka – spojrzał blondaskowi w oczy – Pamiętasz? Dwa dni temu nieźle mi przyłożyłeś.
-Ta… Zdradzić ci coś – szeptał mu do ucha. Sam nie wiedział co robi, zbladł całkowicie.
-Słucham, Shizu-chan.
-Mam ochotę…
-Hmm…?
-Wbić ci…
-Tak – zapytał Izaya wyraźnie ożywiony. Czuł jak jego ucho płonie od gorącego oddechu Shizuo.
-Wbić ci… - ściszył jeszcze bardziej głos - Ten nóż w zebra i przebić twoje serce! – przyłożył mu właśnie nóż który kitrał już od dłuższego czasu właśnie na taką okazję.
Brunet odepchną go z niesmakiem, gdy tamten zaczął głośno rechotać.
-Mogłem się tego po tobie spodziewać – wysyczał i sięgnął po kolejny kieliszek.
-Och, a niby, czego się spodziewałeś? – nie przestawał się śmiać – Jak długo masz zamiar to ciągnąć? – zapytał już poważnie.
-Aż mi się nie znudzi. A dzięki tobie mi się nie nudzi – cmoknął go w policzek – Dziękuję ci za niezłą zabawę – szepnął mu do ucha.
Potworek był tak zszokowany, że kompletnie nie był w stanie nic z siebie wydusić, chyba, że Izaye udusić********* W końcu powiedział:
-W co, ty pogrywasz?
-Przyznam ci się szczerze, że sam nie wiem…  - odpowiedział, spoglądając nieprzytomnym wzrokiem .
-Naprawdę jesteś psychiczny. Siedzisz koło mnie, człowieka, który w każdej sekundzie swojego istnienie, chce zmieść cię z powierzchni ziemi, a ty siedzisz jakby nigdy nic, tylko szczerzysz się złośliwie.
-Przecież mnie znasz…
-Masz rację.
Shizuo przygarnął go do sienie, tym razem jeszcze bliżej, Izaya z otwartymi oczami i ustami czekał biernie na rozwój wydarzeń, położył jedynie jedną ze swoich rąk na jego klatce piersiowej. Blondyn przybliżył się do jego twarzy, tak, że bez trudu mógł przyglądać się każdemu szczegółowi jego przerażonych oczu. „Przerażający i piękny” – pomyślał. Ich nosy prawie się stykały.
-Boisz się? – wyszeptał Heiwajima.
-Ludzie patrzą…
-Od, kiedy, przeszkadza ci widownia?
Nie był w stanie nic mu na to odpowiedzieć. Słuchał tylko jak jego serce dudni, coraz szybciej i szybciej. Patrzył w iskrzące złote oczy, zapragnął dotknąć jego włosów, poczuć, jakie są w dotyku. Powoli wyciągnął rękę w tym kierunku. Położył ją na głowie Shizu-chan. Nie spodziewał się, że będą takie miękkie w dotyku. „Dlaczego” – potrzebował teraz czegoś, co może racjonalnie przeanalizować, „Przecież je często rozjaśnia, powinny być jak druty”. Gdy tak rozmyślał nie zarejestrował nawet momentu, gdy Shizuo go pocałował. Odruchowo zarzucił mu ręce na szyję, przytulając się do niego jeszcze bardziej. Ledwo zdążył złapać ciężki oddech, przed tym jak Heiwajima znów go cmoknął. To były zwykłe buziaki a i tak myślał, że zaraz zemdleje, przed oczami zrobiło mu się biało i przestał na chwilę oddychać. W ogóle nie przejmował się tym, że ktoś na nich patrzy.
-Wystarczy – blondyn stanowczo odsunął go od siebie – chodźmy już…
Wstał, kiwnął na kelnera, by przyniósł im rachunek.

* (przecież wiadomo, że normalna to ja w żadnym wypadku nie jestem :))
** (nie nie na potworka :/)
*** (pure evil ze mnie)
****(naprawdę wstydzę się, że to pisze, ale wybaczcie mi, nie mogę przestać)
***** (dobra pewnie już zauważyliście, lubię pełne krwi scenki)
****** (if you know what i mean?).
******* (wiem, wiem, jestem zła…)
******** (Boże, chyba jak najszybciej wyślę ich do jakiegoś hoteliku miłości! Bo już dłużej nie wytrzymam!).
 *********  (nie mogłam się oprzeć :)).



 Dziękuję za przeczytanie, czekajcie na więcej, na pewno będzie XD


2 komentarze:

  1. Wiem, że to nie jest najnowszy post ale nie mogłam wytrzymać i muszę skomentować:) TO JEST ZAJEBISTE! Wszystkie rozdziały bardzo mi się spodobały, ale ten to po prostu kwintesencja geniuszu:D Szhizuo przejmuje pałeczkę! hahahaha, wredny Shizuś, mrrr;9 bezbronny Izaya na przegranej pozycji jest taki kawaii;)ale najbardziej mnie powalił ten tekst o zboczonych fantazjach z nieruchomym Oriharą:9... dobra bo się zaczynam podniecać:P lecę przeczytać kolejny rozdział;D

    OdpowiedzUsuń
  2. no heej, kiedy następna część? nie mogę się doczekać!! :p

    OdpowiedzUsuń