"Jeśli to tak wkurza" c.d.
W
restauracji, do której weszli nie było zbyt tłoczno. Hejwajima specjalnie wybrał
taki lokal, żeby w razie, czego, obyło się bez przypadkowych ofiar. Bo przecież
w każdej chwili mógł się rzucić na Izaye. Chociaż patrząc na niego, już sam nie
wiedział w jakim sensie*
-Shizu-chan!
Gdzie usiądziemy - Orichara, chwycił go za rękę i pociągnął w stronę stolika na
uboczu, opodal okna. Na ten gest drugi aż się wzdrygnął – tam będzie dobrze!
Blondaskowi
robiło się słabo. Bolała go głowa, Wiedział, że jeżeli zaraz nie wyładuje
swojej złości, chyba zaraz eksploduje
Jak
tylko usiedli Orihara rzucił się ** na menu.
-Zjem
to… to… i to… - uśmiechał się. Shizo nie pozostawał mu dłużny. Wlepił wzrok w
kartę wyobrażając sobie, że tnie tamtego na małe kawałeczki. Troszkę mu to
pomogło.
-No
to opowiedz mi coś o sobie – zapytał brunet, gdy już zamówili.
-A
co to, randka w ciemno? – odwarknął mu.
„Znowu!
Znowu mnie wkurza! Zabije! Zabije! Zabije go!” – myślał uporczywie.
-No
może nie, ale chciałem, żeby to wyglądało to naturalnie – odpowiedział na to i
został obdarzony spojrzeniem pod tytułem
„rozsmaruje twoje wnętrzności po podłodze”.
-Ta
cała sytuacja NIE jest normalna. Lepiej powiedz mi co wiesz i zakończmy tą komedię. – oddech Shizuo znów
szalał.
-Rozluźnij
się, Shizu-chan! A może mam Ci w tym pomóc? – przybliżył się do niego i
uśmiechnął.
-Taaaak…
Zgiń! – kolejny raz odpowiedział kąśliwie. To była jedyna forma agresji, na
jaką mógł sobie wtedy pozwolić. Gdyby nie to, pewnie rozwaliłby, jego głowę o
podłogę.
-Nawet
nie wiesz, jak słodko wyglądasz, gdy się złościsz – próbował załagodzić
sytuację.
-A
ty byś słodko wyglądał w trumnie.
-Ooo…
więc to takie masz o mnie zboczone fantazje? Ja kompletnie nie mogący się
ruszać ***.
Teraz doskonale wiedział, że ostro przegiął, ale nie mógł się powstrzymać. Jednak reakcja go zaskoczyła.
Teraz doskonale wiedział, że ostro przegiął, ale nie mógł się powstrzymać. Jednak reakcja go zaskoczyła.
-Ta
coś w tym sensie – wyszczerzył zęby i rozsiadł się wygodnie próbując uspokoić
zszargane nerwy.
Ukradkiem chwycił za nóż, nie był może zbyt
ostry, ale nawet przy jego pomocy bez problemu poradzi sobie z wątłym ciałkiem
Izayi. Wątłym ciałkiem… zaczął sobie właśnie wyobrażać jak to powoli
przedziurawia jego ciało, a potem, jak on może wyglądać nago .
-Spokojnie,
powiem ci jak spotkanie się skończy.
„To
niech kończy szybciej” – pomyślał blondasek, zaciskając pięści, z dość świeżej
rany na palcu znów wypłynęła krew, Shizo niespiesznie to zauważył. Podniósł
rękę by się temu faktowi lepiej przyjrzeć. Gdy patrzył na wyciekającą krew wyobrażał
sobie jak to z przeciętej tętnicy Orihary wylewa się krew okradając go z życia.
Gdy to właśnie ten się odezwał.
-Jesteś
ranny. – ujął jego rękę w swoje dłonie – Pozwól mi się tym zająć.
-Ha?
– blondasek był niemile zaskoczony. Ten śmieć chciał go dalej dotykać. Zaraz go
rozszarpie.
-Proszę
– jego głos był bardzo słaby, sam musiał przyznać przed sobą, ze dławił go
strach, gdy patrzył na te pełne gniewu oczy.
-Gdzie
z łapami! –wrzasnął – No dobra. – zgodził się, gdy zobaczył obficie zakropiony
stół. *****
„Niech
już robi, co chce, tylko to spotkanie się szybciej kończy”
Orihara
delikatnie wytarł krew z palca a potem ze stołu. Potem serwetką ucisnął rankę,
trzymał tak dłuższą chwilę. Czuł pulsujące tętno, obaj na siebie nie patrzyli.
Nastało krępujące milczenie. Słuchali jak ich oddechy powoli stają się
spokojniejsze i wolniejsze. „Nawet ta menda może się do czegoś przydać”-
pomyślał Heiwajima. W tej chwili brunet się odezwał:
-Jeśli
nadal będziesz tak zdenerwowany, nie uspokoisz tętna i dłużej będziesz krwawić
– wciąż uciskał.
-Poradzę
sobie, akurat ty nie musisz się martwić.
-Chciałem
być miły… - spojrzał na niego i się uśmiechnął, a zaraz szybko spuścił głowę.
„Czy
to były łzy?”- Heiwajima mógłby przysiądź, że ten drań płakał – „Przecież to
nie możliwe by miał jakiekolwiek uczucia. Musiało mi się przewidzieć”.
Z
rozmyślań wyrwał go kelner, który przyniósł ich jedzenie
-Itadakimasu!
– z entuzjazmem rozpoczął Izaya. Nie było śladu po żadnych łzach.
-Ta…
- sapnął blondasek i spojrzał prowizoryczny opatrunek. Krew już nie leciała.
„Czego
on ode mnie może chcieć” – myślał w trakcie jedzenia – „Zabić? Ponaśmiewać się?
Zabawić się moi kosztem? Uwieść?” – gdy ta ostatnia myśl przemknęła po jego
głowie, i wydała mu się nie tyle przerażająca, co śmieszna, aż zakrztusił się
kawałkiem jedzenia. Nawet się nie wkurzył. „Hę. A może go wypróbować. Jeśli naprawdę taki jest cel
jego gry, to czemu nie zagramy na moich zasadach?” Myśl, ze to on może poigrać
sobie z wielkim panem wszechwiedzącym aż przyprawiła go o gęsią skórkę. Poczuł
przyjemne, złośliwe ciepło rozchodzące się od żołądka.
-A
może chcesz spróbować odrobinkę mojego dania – oparł się łokciem o stół, a
dłonią podtrzymywał brodę. Drugą rękę wyciągną w kierunku towarzysza z nabitym
na widelec kawałkiem ryby.
Shizuo
spojrzał się tak, kusząco na Oriharę, że tym razem to on nie wiedział co ze
sobą zrobić, policzki zaczęły go piec. Czego siedzący naprzeciw niego nie
omieszkał nie zauważyć. Zareagował:
-O…
a co to takiego? – oderwał rękę od swojej brody i pogładził twarzyczkę Izayi.
Ten
zaklął w duchu. Zrozumiał, że stopniowo traci kontrolę nad swoją własną grą i
teraz to właśnie Shizuo był górą.
-Co
ty wyrabiasz – powiedział lekko zszokowany informator, ale pozwolił, by dalej
kontynuował, to co zaczął.
-Chciałeś
żebym był bardziej miły – ujął teraz go pod brodę i delikatnie uniósł jego
głowę – Otwórz usta… - gdy tylko tamten wykonał jego polecenie, wsunął mu do
ust kawałek ryby.
-Smaczne…
- postarał się odpowiedzieć w swoim stylu, gdy już połknął, co nie przyszło
mu z łatwością, bo gardło miał
ściśnięte.
Shizuo
nadal nie przestał, go trzymać. W jednej chwili pomyślał, że to idealna
sytuacja, no to, by chwycić bruneta za szyję i zacząć go dusić, ale potem
rozejrzał się „Sporo tu osób”, a potem spojrzał w oczy towarzysza i chęć na
brutalny mord już mu przeszła. „Co się ze mną dzieje? Heiwajima! Weź się w
garść” – pomyślał. Puścił go i wrócił do jedzenia. „Zaraz zaraz, czy ja go
poczęstowałem, ze swojego widelca?” – Uświadomił to sobie po chwili, zakrztusił
się przełykanym kawałkiem i zrobił się lekko czerwony na twarzy. ******
Po
tym jak dłuższy czas jedli w milczeniu Izaya zaczął myśleć, że blondynek już
sobie odpuścił głupie zagrywki i znów zacznie się zachowywać, jak jego ulubiony
brutalny potworek. Och, jak bardzo się mylił! Bo właśnie kombinował on co by tu
jeszcze zrobić, żeby uprzykrzyć mu życie.
-Może
napijemy się czegoś? – zaproponował, alkohol go zawsze rozluźnił i bądź, co
bądź, koił nerwy, a tego w tej chwili naprawdę potrzebował.
-Czyżbyś
chciał mnie upić i wykorzystać? – zaśmiał się Orihara podnosząc kieliszek do
toastu
-Zgadłeś
– odpowiedział mu uderzając swoim kieliszkiem o jego. Również się uśmiechnął.
Przez
pewien moment tkwili w bezruchu patrząc na siebie i śmiejąc się. ********
„Jeśli
zaraz go nie uduszę, to zostanę świętym”. Pomyślał, Shizuo, gdy jego towarzysz
przysunął się do niego, ale po kilku kieliszkach wina, był nieco bardziej
rozluźniony, więc postanowił to dalej ciągnąć. „Jak ten facet mnie irytuje” –
sam przybliżył się do niego – „Naprawdę go nienawidzę!" – objął go stanowczo
zaciskając rękę na jego boku.
-Ałć
– pisnął Orihara – Mam tam niezłego siniaka – spojrzał blondaskowi w oczy – Pamiętasz? Dwa dni temu nieźle mi przyłożyłeś.
-Ta…
Zdradzić ci coś – szeptał mu do ucha. Sam nie wiedział co robi, zbladł
całkowicie.
-Słucham,
Shizu-chan.
-Mam
ochotę…
-Hmm…?
-Wbić
ci…
-Tak
– zapytał Izaya wyraźnie ożywiony. Czuł jak jego ucho płonie od gorącego
oddechu Shizuo.
-Wbić
ci… - ściszył jeszcze bardziej głos - Ten nóż w zebra i przebić twoje serce! – przyłożył mu właśnie nóż który kitrał już od dłuższego czasu właśnie na taką okazję.
Brunet
odepchną go z niesmakiem, gdy tamten zaczął głośno rechotać.
-Mogłem
się tego po tobie spodziewać – wysyczał i sięgnął po kolejny kieliszek.
-Och,
a niby, czego się spodziewałeś? – nie przestawał się śmiać – Jak długo masz
zamiar to ciągnąć? – zapytał już poważnie.
-Aż
mi się nie znudzi. A dzięki tobie mi się nie nudzi – cmoknął go w policzek –
Dziękuję ci za niezłą zabawę – szepnął mu do ucha.
Potworek
był tak zszokowany, że kompletnie nie był w stanie nic z siebie wydusić, chyba,
że Izaye udusić********* W końcu powiedział:
-W
co, ty pogrywasz?
-Przyznam
ci się szczerze, że sam nie wiem… - odpowiedział, spoglądając nieprzytomnym wzrokiem .
-Naprawdę
jesteś psychiczny. Siedzisz koło mnie, człowieka, który w każdej sekundzie
swojego istnienie, chce zmieść cię z powierzchni ziemi, a ty siedzisz jakby
nigdy nic, tylko szczerzysz się złośliwie.
-Przecież
mnie znasz…
-Masz
rację.
Shizuo
przygarnął go do sienie, tym razem jeszcze bliżej, Izaya z otwartymi oczami i
ustami czekał biernie na rozwój wydarzeń, położył jedynie jedną ze swoich rąk
na jego klatce piersiowej. Blondyn przybliżył się do jego twarzy, tak, że bez
trudu mógł przyglądać się każdemu szczegółowi jego przerażonych oczu. „Przerażający
i piękny” – pomyślał. Ich nosy prawie się stykały.
-Boisz
się? – wyszeptał Heiwajima.
-Ludzie
patrzą…
-Od,
kiedy, przeszkadza ci widownia?
Nie
był w stanie nic mu na to odpowiedzieć. Słuchał tylko jak jego serce dudni,
coraz szybciej i szybciej. Patrzył w iskrzące złote oczy, zapragnął dotknąć
jego włosów, poczuć, jakie są w dotyku. Powoli wyciągnął rękę w tym kierunku.
Położył ją na głowie Shizu-chan. Nie spodziewał się, że będą takie miękkie w
dotyku. „Dlaczego” – potrzebował teraz czegoś, co może racjonalnie
przeanalizować, „Przecież je często rozjaśnia, powinny być jak druty”. Gdy tak
rozmyślał nie zarejestrował nawet momentu, gdy Shizuo go pocałował. Odruchowo
zarzucił mu ręce na szyję, przytulając się do niego jeszcze bardziej. Ledwo
zdążył złapać ciężki oddech, przed tym jak Heiwajima znów go cmoknął. To były
zwykłe buziaki a i tak myślał, że zaraz zemdleje, przed oczami zrobiło mu się
biało i przestał na chwilę oddychać. W ogóle nie przejmował się tym, że ktoś na
nich patrzy.
-Wystarczy
– blondyn stanowczo odsunął go od siebie – chodźmy już…
Wstał, kiwnął na kelnera, by przyniósł
im rachunek.
* (przecież wiadomo, że normalna to ja w żadnym wypadku nie jestem :))
* (przecież wiadomo, że normalna to ja w żadnym wypadku nie jestem :))
** (nie nie
na potworka :/)
*** (pure evil ze mnie)
****(naprawdę wstydzę się, że to pisze, ale
wybaczcie mi, nie mogę przestać)
***** (dobra pewnie już zauważyliście, lubię pełne krwi scenki)
***** (dobra pewnie już zauważyliście, lubię pełne krwi scenki)
****** (if you know what i mean?).
******* (wiem, wiem, jestem zła…)
******** (Boże, chyba jak najszybciej wyślę ich do jakiegoś hoteliku miłości! Bo już dłużej nie wytrzymam!).
********* (nie mogłam się oprzeć :)).
******* (wiem, wiem, jestem zła…)
******** (Boże, chyba jak najszybciej wyślę ich do jakiegoś hoteliku miłości! Bo już dłużej nie wytrzymam!).
********* (nie mogłam się oprzeć :)).
Dziękuję za przeczytanie, czekajcie na więcej, na pewno będzie XD