poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Kasamatsu x Kise część 1



Ohaio! 
Dziękuję za przybycie!
Bez Was to to sanktuarium dawno zamieniłoby się
 już w ruinę! A jak na razie tętni życiem! Co widać po ponad 10 tysiącach odwiedzin!
  Oboje z Exorcystą bardzo dziękujemy!
(dop. Exorcysta: Kłania się) 

Hu... ależ mi to wyszło... 10 tysi pykło, a ja jeszcze tego bonusika nie machnęłam w całości... Ale nie mam czasu, a że obiecałam, że dziś dodam, to dodaje to, co akurat mam. Błagam wybaczcie mi, lecz nie jestem w stanie coś ostatnio pisać krótko i na temat, rozpisuje się nie wiadomo o czym i nic na czas ukończyć nie mogę :/
Wybaczcie mi... (zakrywa sobie załzawione oczy rękawem)

Dodam, to, co już napisałam... Następna część pojawi się jak, jak napiszę...

Dobra, dobra Miśki!

Dobrze, moje kochanieńkie owieczki. Jak ogarniacie Kuroko no basket, to dobrze a jak nie to  skrócie opisałam w tym poście jakbyście nie ogarniali, możecie tam przeczytać czy coś, o tyle Kise i Kasamatsu w skrócie przybliżę tu i teraz.



Kise Ryota: Wesolutki, śliczniutki, słodziutki. Troszkę taka beksia... ale w tym tkwi jego urok. Lecz mimo wszystko jest jedną z najpogodniejszych postaci tego anime. Jeden z byłych członków drużyny cudów, jego specjalnością jest kopiowanie stylów innych graczy.

Kasamatsu Yukio: kapitan drużyny Kaijou. Senpai Kise. On znów jest bardzo stanowczy i potrafi ustawić swojego młodszego kolegę do pionu... "Troszkę" się na nim wyżywa. Dobry zawodnik i dobry kapitan. Zna się na tym co robi. Bardzo się troszczy o Ryote, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać. Sam tłumi swoje uczucia.

Pewnie się zastanawiacie: "Czemu akurat oni i czemu akurat razem?"
Odpowiedź jest prosta: "Bo tak chce!"
Ano i jeszcze przypomnijcie sobie ostatni odcinek pierwszej serii... (rozpływam się)

Oki doki 
Jeśli jesteście gotowi się z tym zmierzyć, to zapraszam!

„Letnia przygoda”
Kasamatsu siedział w swoim pokoju, na dworze było zbyt gorąco, żeby wychodził na zewnątrz. Został mu już tylko tydzień wakacji i troszkę mu się zaczynało nudzić, nie mógł się doczekać, kiedy wróci do treningów, tylko za tym tęsknił. Nie miął, co robić, dlatego podłączył konsole do tv i załączył jedna ze swoich ulubionych gier. Było mu gorąco, dlatego zanim wszystko się załadowało, poszedł do zamrażalnika i wyciągnął loda. Usiadł na łóżku, wziął do reki bezprzewodowego pada, wsunął sobie loda do ust (nie mowie już jak to brzmi... :/) i zaczął grac: Skompletował jego zdaniem najlepszy arsenał broni, wybrał misję i ruszył ponurymi uliczkami w pogoń za swoim celem. Po chwili zdrętwiały mu nieco usta, odłożył wiec deser na papierek i pykał w najlepsze, po pewnym czasie rozszedł się się dźwięk dzwonka jego telefonu.
-Co za...- prychnął, nie chciał odrywać się od gry.
Zestrzelił snipera z dachu, dalej przechadzał się się po uliczkach, likwidując wrogów a jego komórka, coraz bardziej domagała się zainteresowania. Nie chciało mu się go odbierać, właśnie miął zamiar pobić rekord w liczbie trupów. W końcu już nie wytrzymał, znów włożył sobie do buzi loda.
-Tak, słucham - powiedział niewyraźnie, przytrzymał sobie telefon ramieniem, a w rekach trzymał pada.
-Senpai!
Na dźwięk tego znajomego głosu, odgryzł zimny deser, część została mu w ustach, a reszta opadła mu na klatkę piersiowa. Podskoczył na ta nagła zmianę temperatury
             -Kise? – przełknął szybko, to, co miał w ustach.
-Cześć! Co robisz? Nudzisz się? Bo ja strasznie. Chyba się troszeczkę za tobą stęskniłem. Hihihi. Chciałbyś się gdzieś wybrać? Fajnie by było, bo wiesz, ja to siedzę, zupełnie sam, robota mi się skończyła, nudy i tyle, a wspominałem już, ze się troszkę za tobą stęskniłem? Dobra nie ważne. To jak miałbyś ochotę się ze mną spotkać, albo wiesz, co!? Wiesz, co!?
                -Kise! – przerwał mu i spauzował rozgrywkę – Uspokój się!
                -Przepraszam, Senpai, ale jestem taki podekscytowany.
                -Więc, powiedz na spokojnie, o co, chodzi.
                -Wymyśliłem, że możemy razem gdzieś wyjechać… No chyba, że masz już inne plany… - posmutniał.
                -W zasadzie, to nic nie robię… - zamyślony spojrzał w sufit – Można by się gdzieś przejechać…
                -Właśnie! Jezioro! Co ty na to? Taki 3 dniowy wypad pod namiot, połowimy rybki, wypijemy parę piwek. Fajnie będzie.
                -Piwo? Ryby? A co my faceci w średnim wieku?
                -Eee? No wiesz? To nie tak miało być, chodzi o to, ze będziemy się dobrze bawić, nie sądzisz senpai?
                -Ech. Dobra. Mam namiot, śpiwór, trzeba się tylko spakować i możemy ruszyć w plener.
                -I o to chodzi! Zobaczysz jak będzie fajnie. Pokąpiemy się, w świetle księżyca, połapiemy świetliki…
                -Litości – załamał się – Teraz to mi bardziej randkę z dziewczyną przypomniało… Czy ja jestem twoją dziewczyną?
                -Nie czepiaj się! Spotykamy się jutro na stacji, ja wymyślam, gdzie jedziemy! Papatki! – rozłączył się.
                -Już się boję – mruknął pod nosem.
                Jeden telefon zburzył cały jego spokój. Odetchnął głęboko i dokończył jedzenie loda i zdjął pobrudzoną koszulkę, nawet nie potrzebował zakładać innej, w pokoju i tak był na tyle gorąco, że już wolał siedzieć bez niej. Wrócił spokojnie do swojej gry. Zerknął na szafę: później, będzie musiał się spakować, ale to później. Zdąży przecież.
***
                Brunet ubrany był dziś na tyle swobodnie, żeby nie pocić się w ten upalny dzień. Luźna niebieska koszulka na krótki rękaw i czarne bojówki. Poprawił sobie wielki plecak i wszedł na zatłoczoną stację. Rozejrzał się, dookoła mnóstwo ludzi, piękne, jasne pomieszczenie w stonowanych barwach, szklane drzwi i kolorowe informacje. Błądził oczyma po przechodniach, wyszukując tej jednej osoby.
                -Senpai!
                Ta osoba go właśnie sama znalazła.
                Kise rzucił gdzieś swoje rzeczy i podbiegł jak najszybciej, a biegał szybko, do kolegi w mgnieniu oka znalazł się przy nim i zarzucił mu ręce na ramiona i jednym ruchem przytulił go do siebie. On znowu założył dziś na siebie białą rozpinaną bluzkę z kapturem, pod spodem miał czarny bezrękawnik i jasno brązowe rybaczki ze ściągaczami na dole.
                -Senpai! – zaczął szlochać.
                -Uspokój się! – Kasamatsu próbował się od niego odsunąć.
                Pewnie gdyby nie to, że trenuje, już dawno przewróciłby się pod wpływem ciężaru, jaki spoczywał mu na plecach, a nadmiar złego blondynek niemal uwiesił mu się na szyi i ciągnął go w dół.
                -Już myślałem… Już myślałem… - beczał Ryota, – Że zapomniałeś o mnie tak jak Kuroko i reszta, bo oni to się do mnie w ogóle nie odzywają! A ja.. a ja… No wiesz. Tęsknię, za tobą też się stęskniłem, Senpai! – ryknął na koniec.
                Ludzie, zaczęli im się przyglądać, bruneta już zaczęło denerwować zachowanie jego młodszego kolegi. Odepchnął go szybko od siebie i trzepnął przez głowę.
                -Opanuj się! Bądź dużym chłopcem! – wysyczał do niego przez zaciśnięte zęby.
                -Przepraszam… - ocierał łzy wierzchem dłoni, – Ale jakoś tak, nie mogłem się powstrzymać…
                -Raaaaany – przewrócił oczyma – To dokąd ruszamy?
                -Zobaczysz! – wrócił mu dobry nastrój i wyszczerzył zęby.
                -No dobra, niech ci będzie.
                Kise robił wokół siebie szum, co nie uszło uwadze kilku dziewczyn, najpierw stanęły obok, zaczęły się przeglądać, a następnie.
                -To jednak on! To Kise Ryota! – pisnęła jedna z nich podekscytowana.
                Od razu część jego fanek oblepiła go niczym trujący bluszcz, skutecznie odcinając drogę ucieczki. Nie mógł zrobić nic innego jak tylko rozdać im autografy i pozwolić porobić sobie im ze sobą zdjęcia. A jego starszy kolega? On znowu nie mógł zrobić nic innego niż usunąć się na bok i spokojnie odczekać, aż to całe szaleństwo się skończy.
                Blondynek jak najszybciej chciał się od nich wyrwać, co chwila patrzył nerwowo na zegarek, to na listę pociągów.
                -Przepraszam, drogie panie, ale troszeczkę się spieszę He He… - próbował zgrabnie wybrnąć z sytuacji.
                -Co!?
                -Nie!
                -Zostań tu z nami! –piszczały.
                Yukio patrzył na to wszystko coraz bardziej się denerwując. Przewracał oczyma i zerkał jak jego kolega sobie kompletnie nie radzi. Bez trudu udało mu się przedrzeć przez tłum rozentuzjazmowanych fanek, wybijając im niemal oczy łokciami. Bez słowa podszedł do kumpla i chwycił go za przegub.
-Idziemy – spojrzał mu w oczy tak ostro jak tylko on potrafi.
Szarpnął go i wyciągnął z grona dziewczyn. Nikomu nic nie wyjaśniając. Kise zastanawiał się jak jemu mogło się udać go stamtąd wyciągnąć, chyba musiało chodzić o to jego spojrzenie, nie raz dostawał gęsiej skórki, gdy je wiedział, a wtedy wiedział, że lepiej się nie zbliżać do niego na odległość mniejszą niż 100 m.
-Zaraz mamy pociąg… - zagadał cicho do niego.
-Wiem o tym – przystanął już w bezpiecznej odległości ukrywając i jego i siebie za kolumną. Nadal go nie puszczał.
-Trzeba się jakoś przemknąć – zaczął się rozglądać.
-Chodź – zarzucił mu kaptur na głowę.
Kise ledwo, co widział spod materiału, który niemal całkowicie zakrywał mu oczy, był znowu prowadzony, ale nie przeszkadzało mu to ufał swojemu senpai, bardziej niż sobie samemu.
Niemal w ostatniej chwili zdążyli wskoczyć do pociągu. Dopiero, gdy pociąg ruszył Kasamatsu puścił rękę młodszego.
-Senpai, dobrze, że już doszliśmy, bo już mnie ręka zaczynała boleć – machał dłonią i wyginał ją w różne strony.
Jakieś dwie starsze babcie spojrzały na nich przerażone i zaczęły coś między sobą szeptać z oburzoną miną, chłopcy na chwile tylko zwrócili na nich uwagę.
-Wziąłeś wszystko? – brunet oparł się o ściankę.
-S-s-senpai… - zbladł i zrobił kilka kroków do tył – tylko nie krzycz…
-Nie mów – spojrzał na niego ostro.
-Eto… - otworzył szybko okno i wychylił się przez nie – Może jeszcze zdążę!?
-Oszalałeś? – złapał go w pół i wciągnął z powrotem do wagonu. Blondyn upadł na podłogę – Idiota! – trzepnął prosto w ten blond łeb.
-Senpai, co ja teraz zrobię… - nadal siedział na podłodze i zaczął beczeć, nie miał swoich bagaży.
-Dobra, poradzimy sobie – ukucnął obok niego i objął go ramieniem…
-Ale.. ale… - chlipał.
-Już dobrze. Telefon masz…
-Buu… - pokiwał głową, że tak.
-Portfel masz?
-Ułe… - znów odpowiedział twierdząco.
-To jakoś to będzie – westchnął i uśmiechnął się do niego – Na szczęście ja mam namiot i śpiwory, ech. Moje ubrania powinny być na ciebie dobre.
-Jesteś taki kochany… - przytulił się do niego.
Starsze babcie aż sztuczne szczęki podgryzały jak na tą całą scenkę patrzyły.
Udało im się zająć całkiem wygodne miejsca, upchnęli gdzieś bagaż, który im pozostał. Jechali bardzo długo. Patrzyli jak za oknem mijają różne drzewa, budynki, nie liczyli już ile razy przez ten czas Kise ziewnął. W końcu jego głowa opadła bezwładnie na ramię kolegi. Ten zerknął tylko na tą śpiącą już twarz i uśmiechnął się delikatnie. Pozwolił mu tak zostać.

Także dziękuję za przeczytanie!

Obiecuję, że jak tylko napiszę kolejną część, to ją niezwłocznie dodam!

4 komentarze:

  1. Jeju, sprawdzałam dzisiaj stronkę z 5 razy i w końcu, w końcu jest ! :D Miałam taką radochę jak tylko zobaczyłam o jakim pairingu piszesz xD Opowiadanie cudne i podobała mi się akcja ze zgubieniem bagażu =w= i nie mogłam przestać się śmiać z babć xDDD Jedyną rzeczą, która troszkę mi się nie spodobała to zdanie zaczynające się od "Było mu gorąco.." (na początku), trudno było je przeczytać. Łatwiej by było gdybyś je podzieliła :3 "Było mu gorąco, dlatego zanim wszystko się załadowało, poszedł do zamrażalnika i wyciągnął loda. Następnie..." To tylko przykład i nie chcę narzucać swojego zdania, ale osobiście łatwiej by mi sie czytało, gdybyś staranniej złożyła to zdanie. :3 Poza tym nic mi się nie rzuciło w oczy, a wizja Kasamatsu śpiącego z Kise w jednym namiocie jest ah, oh i cud, miód i orzeszki xD Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz, wybacz, wybacz! >.< Cały czas żyłam w przekonaniu, że skomentowałam~... Ale już się tłumaczę~! Czytałam późno wieczorem i później zasnęłam... Przyśniło mi się, że skomentowałam i żyłam w tym przekonaniu aż do teraz~... Rety, wszystko przez te sny. :c Ale już komentuję~! X3
    Więc tak~... Zastanawiało mnie, czy kiedyś napiszesz coś z Kise, bo mimo, że anime nie oglądałam (mam je na liście i wciąż nie mogę zacząć) to wyglądał mi na spokojną, opanowaną i fajną postać~... Widząc tego fick'a widzę, że wygląd mnie mocno zmylił~! X3 Jest roztrzepany, (Jak można zostawić bagaż na stacji i tego nie zauważyć~?! X3) słodki, (Bez przerwy~... ;3) uczuciowy, (I za to go pokochałam~! :33) no i wcale nie fajny~... Jest super-extra~! :33 Połączenie go z Yukio jest świetne, widzę, że będą niesamowicie ciekawą parą~. :3 Ach, tak cudownie się zapowiada~... X3
    Poza tym, poza tym~! Ten fragment:
    " -Senpai, dobrze, że już doszliśmy, bo już mnie ręka zaczynała boleć – machał dłonią i wyginał ją w różne strony.
    Jakieś dwie starsze babcie spojrzały na nich przerażone i zaczęły coś między sobą szeptać z oburzoną miną, chłopcy na chwile tylko zwrócili na nich uwagę. " - To było boskie~! X3 Musiałam czytać ładne trzy razy, zanim skojarzyłam, o co tym babciom chodzi. *pada ze śmiechu*
    No więc~... Pozostaje mi tylko czekać na więcej, nie~? ;3 To czekam~! X3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie świetne opowiadanie, szkoda tylko, że takie krótkie. Ja już chyba wiem jak pomachał tą ręką XD. Sierotka zapomniał bagażu i nie dość że będą spać razem to nosić te same ciuchy, no ale Sempai powiedział, że sobie poradzą to ok.
    Przyznaję się bez bicia, że czekam na następny czapter.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodziaki ^____^
    Wspólny namiot, godne podziwu dla naszego ważniaka. Ciekawie to wymyśliłaś, jedynie co było niespójnie to ten moment upadku loda. Kochanie, rozmawiała byś spokojnie przez telefon, kiedy zimne słodkie roztapiało by Ci się na brzuchu? Nie sądzę. Nie było też wzmianki o tym że jednak jakoś się go pozbył, ale to tam takie niedomówienie. Czepnąć się do czegoś trzeba. Trenuj swój warsztat, a będzie coraz lepiej. Buziaczki i życzę weny.

    Pozdrawiam Damessa
    www.opetane-serce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń