Ejć, czasu brak na wszystko, za dużo na główce (robi zbolałą minkę i opada bezsilnie na podłogę).
Dodam Wam wszystko Misie Moje Kolorowe za jednym razem...
Ajć. Brać się do roboty muszę, ale obiecuję, że jak to wszystko się skończy to będzie już lepiej i bez żadnych zapychaczy!!!
Na początek:
Tradycyjnie, gdy coś nowego, kilka słów wstępu
Postacie:
Mikoto Suoh (周防 尊, Suoh Mikoto) jest byłym Czerwonym Królem i liderem Czerwonego Klanu, HOMRA. Mikoto jest okrzyknięty najbardziej gwałtownym ze wszystkich Królów.
Reisi Munakata (宗像礼司, Munakata Reisi) jest kapitanem Scepter 4 i Niebieskim Królem.
Wybaczcie, ale nie miałam czasu napisać coś swojego, dlatego opisy pochodzą z http://pl.k-project.wikia.com/wiki/K_Project_Wiki
Dobra zaczynam!!!
„W nocy, bywa nudno”
Mikoto
leżał na łóżku. Wyspał się w dzień i teraz, gdy przyszła noc kręcił się, nie
mogąc zasnąć. Było ciemno, ale nie aż tak, żeby kompletnie nic nie widzieć.
Przez te cholerne kajdany było mu niewygodnie. Usłyszał jakiś skrzyp, odwrócił
głowę w stronę drzwi, stał w nich Niebieski Król.
-Munakata? Co ty tu robisz?
Zdziwił się, gdy zobaczył jak ten po cichu wkrada
się do jego celi.
-Chciałem tylko zobaczyć, jak
sobie radzisz – podszedł bliżej.
-Jest zajebiście – wyszczerzył
zęby - Ale milej byłoby, gdybyś cały czas siedział tutaj ze mną.
-Dobrze wiesz, że to niemożliwe – przysiadł się na łóżko, obok niego.
-Szkoda – podniósł ręce i zaczął
bawić się jego czarnymi włoskami – Moglibyśmy się troszeczkę pobawić.
-Co robisz? – spojrzał na niego
przez ramię, wyrywając mu kosmyki.
-Trochę mi się nudzi. Wiesz?
Ładnie pachniesz.
-Normalnie – poprawił sobie
okulary.
Mikoto zarzucił mu ręce na szyję
i przyciągnął do siebie.
-Co to ma być?
Oburzył się bardziej dla zasady,
niż dlatego, ze rzeczywiście ten gest mu się nie spodobał.
-Naprawdę mi się tutaj nudzi – wyszeptał, przygryzł mu ucho - Zabawisz mnie jakoś…
-Co masz na myśli?
-Dobrze wiesz - zaczął mu
nieudolnie rozpinać mundur - Ściągniesz mi to na chwile? – zwrócił uwagę na
swoje spętane ręce.
-Nie mogę... A… - jęknął.
Urwał szybko i zakrył sobie
dłonią buzię. Zadrżał, gdy rudzielec zaczął całować jego szyję
-Obiecuje, ze nie ucieknę... Będę
grzeczny, inaczej będzie nam niewygodnie – zaczął go uroczo przekonywać.
-Obiecujesz? - odwrócił się do
niego. Zaczynał mięknąć.
-Masz moje słowo - przybliżył
swoje usta do jego.
Munakata bardzo czekał na to, aż
ich wargi się zetkną, chwila dłużyła się mu w nieskończoność, pragnął tego, w
tej chwili bardziej niż powietrza, którego z każdą chwilą potrzebował coraz
więcej. Jego serce uderzało z coraz większą częstotliwością
-Czemu mnie nie chcesz pocałować?
- zapytał w końcu.
-Najpierw mi to zdejmij - potrząsnął
rękoma, mówił bardzo oschle.
Przez chwilę się zawahał. Kusił
go i to w najbardziej ostentacyjny sposób. Jaką miał pewność, że więzień nie
wykorzysta sytuacji i nie ucieknie zaraz? Żadnej.
Czerwony Król przejechał
koniuszkiem języka po jego policzku.
-
Zdejmij – rozkazywał już.
- Nie…
mogę… - głos mu drżał.
-Możesz…
- przycisnął go bardziej do siebie.
-Ach… - westchnął.
-Chcesz…
-Przestań…
-Nie
jest ci gorąco? – teraz go lekko ugryzł.
Faktycznie,
było mu gorąco, ale nie wiedział, czy to przez obecność Czerwonego Króla, czy
to on sam, aż płonął w środku. Piekły go oczy, przymrużył je, oddychał ciężko
przez usta. Nie było dobrze, a co sekundę robiło się jeszcze gorzej. Błagał w
myślach, żeby przestał już go tak uwodzić. Nie mógł go rozkuć. Nie mógł mu
zaufać, ale jego oczy, patrzyły teraz na niego w taki sposób, że jeszcze chwila
a roztopi się pod ich wpływem. Tracił wolę walki, z każdym najdrobniejszym
gestem była mu ona odbierana.
Położył
swoje dłonie na dłoniach Suoha, przesunął je w kierunku kajdan.
-Tak,
właśnie o to chodzi – zaaprobował to – Dalej… - szeptał niczym diabełek na
ramieniu – Dalej…
Munakata
włożył rękę do kieszeni i wyjął z niej maleńki kluczyk na łańcuszku. Potem otworzył
zamek. Kajdany opadły z tępym hukiem na podłogę. Zastanawiał się, co on
wyprawia. Przecież teraz ma wolne ręce, nie wiadomo, czy zaraz mu nie zwieje.
Siedział jak wryty, nie mógł się ruszyć.
Rudzielec
rozprostował ręce, potem chwycił bruneta za ramiona i zmusiłby usiadł do niego
bokiem. Popatrzył mu w oczy. Nie podobało mu się, że musi to robić przez
szklaną barierę. Zdjął mu, więc okulary i położył je pod łóżkiem. Uśmiechnął
się, teraz te oczy jeszcze bardziej mu się podobały, nie były przymglone przez
szkło. Wplątał palce w jego gęste włosy.
-Pięknie
pachniesz – powtórzył znowu.
-Nie
uciekasz?
-Gdybym
chciał uciec – przybliżył się do jego twarzy – Już dawno bym to zrobił. Tutaj
mogę widywać ciebie…
-I
tylko, dlatego tu siedzisz? – położył mu rękę na brzuchu.
-Może – gładził go po policzku.
Jak na
znak obaj zbliżyli ku sobie usta, tym razem już się pocałowali, bez zbędnych
ceregieli Obaj mieli na to nieopisaną ochotę. Czerwony król objął drugiego i
przyciągnął do siebie. Zapach jego włosów doprowadzał go do obłędu. Chciał się
w nie wtulić i pozostać tak na zawsze.
Reishi
chciał coś powiedzieć, gdy się od niego oderwał, otworzył usta.
-Ci – przerwał mu i zaczął rozpinać jego ubranie. Góra zleciała na podłogę.
-Ach… - jęknął głośno, gdy jego skóra zaczęła być pieszczona.
-Bądź
cichutko – cmoknął go – Chyba nie chcesz, żeby ktoś nas usłyszał?
-Nie
chce – spojrzał na niego chłodno.
-Właśnie
– uśmiechnął się.
Niebieski
Król zarzucił mu ramiona na szyję i przyciągnął do siebie. Lubił smak jego
ust. Chciał więcej. Zamknął oczy. Delikatnie wsunął mu język do jego wilgotnych
ust. Poczuł, jak ktoś zaczyna dobierać się do jego spodni. Uchylił powieki, bez
okularów widział jedynie to, co było najbliżej, ale jego uwagę przykuwał teraz
tylko i wyłącznie płomiennowłosy mężczyzna. Wsunął swoje dłonie pod jego
koszulkę i szybko ją ściągnął.
Nagle
Suoh wstał i pociągnął bruneta za sobą w górę. Jedną ręką objął go w pół, drugą
zaś zsuwał mu spodnie.
-Zadam
tylko jedno pytanie – wyszeptał – Zgadzasz się na to? Tu, teraz?
Munakata
przez chwilę się zawahał.
-Tak – odpowiedział pewnie.
Gdy
tylko to powiedział, nic na sobie już nie miał. Ukląkł na łóżku i oparł się o
ścianę. Pozwolił by rudzielec robił swoje.
-A… - westchnął głośno i przygryzł wargi.
-Chyba
naprawdę chcesz, żeby nas przyłapali – przytulił się do jego pleców i pocałował
go w kark.
-Ni
żartuj sobie – syknął.
-Nie
bądź taki spięty… Bo wiesz, będzie bolało…
Łatwo
mu było powiedzieć, przecież w każdej chwili ktoś mógł przyjść, żeby sprawdzić,
co się dzieje i jak nic przyłapać ich w dość jednoznacznej sytuacji. Reishi
bardzo starał się, żeby zachowywać się cicho. Nie było to łatwe, Zaciskał zęby
i pięści, oparte o mur. Mrużył oczy. „Nie krzycz. Nie krzycz. Tylko nie
krzycz…” – powtarzał sobie w myślach.
-Munakata…
- z zadumy wyrwał głos Mikoto – Dobrze ci?
-Tak…
-wyszeptał, w gardle miał dziwnie zaschnięte – Nie przestawaj…
-Spokojnie
– uśmiechnął się – Mam zamiar zrobić to porządnie…
Niebieski
Król oparł się zmęczony o ramię swojego więźnia. Postanowił odsapnąć chwilę,
nim sobie pójdzie.
-Ładnie
pachniesz… - Mikoto wtulił nos w jego czarne włosy.
-Powtarzasz
się.
-Przepraszam
– otoczył go ramieniem.
-Zaraz
sobie pójdę…
-Ech…
Miałem nadzieję, że rano obudzę się obok ciebie.
-Przykro
mi. Ktoś by mógł się domyślić, co tutaj zaszło.
-Tak.
To mógłby być dla nich lekki szok – szczerzył zęby.
-Dobra
– wyrwał mu się i zaczął się ubierać.
-Piękny
jesteś…
Reishi
tylko się uśmiechnął na te sowa, potem rzucił w kochanka, jego koszulką, który
ją szybko wciągnął.
-Powtórzmy
to niedługo – Czerwony Król podszedł do drugiego i założył mu okularki.
-Dobrze
– schylił się i podniósł kajdany – A teraz bądź grzeczny.
Posłusznie
nadstawił nadgarstki, by mógł mu je skrępować.
-Wiesz,
że to mnie nie powstrzyma? – zapytał lekko drwiąco.
-Może
tylko tak mówisz.
Przybliżył
się jeszcze na koniec do niego i dotknął delikatnie swoimi ustami jego warg.
Następnego
dnia Niebieski Król dowiedział się, że jego więzień uciekł.
KONIEC
I jak się podobało :)
Dziękuję za przeczytanie :*
Dodałam wszystko za jednym razem, bo i tak w sumie mało wyszło...
Następna notka pojawi się dopiero w następnym tygodniu, ale jeszcze nie wiem kiedy...
Przepraszam...
Dużo na głowie mam...
Mam nadzieję, że mi wybaczycie...
P.S. Naprawdę kocham ten art z nimi i wybaczcie, że zachowują się jak para z długim stażem, ale jak dla mnie oni byli parą, tylko w anime nie było o tym dosłownie mowy :D
Według mnie oni na pewno byly bliskim przyjaciółmi, parą to kto wie. Ogólnie podobało mi się bardzo. Tylko pierwsze zdanie " Mikoto leżała na łóżku." ja wiem ze to głupia literówka i ja mam ich też pewnie od groma, ale tutaj to po prostu zabawnie brzmi XD Żeby on jeszcze był uke ale seme w formie damskiej - tak wiem czepiam się ale no tak mi jakoś to w pamięć zapadło. Czekam na dalsze częśći Shizayi a i będziesz kontynuować Kagami x Kuroko?
OdpowiedzUsuńJajć.
UsuńWidzisz, wychodzi zmęczenie...
Czytałam to przed publikacją i zaraz po mniej, a nie wyłapałam...
Zaraz się biorę za poprawianie! Dzięki, że zwróciłaś na to uwagę.
Z Kuroko i Kagamimi, oczywiście nie mam zamiaru skończyć!
Byłam bardzo ciekawa, czy ktoś napisze o tej parce jakieś opowiadanie. I proszę, ale mnie zaskoczyłaś. Oglądałam to anime(choć nie dotrwałam do końca;__;) i wydaję mi się, że ta dwójka pasuje do siebie. Opowiadanie lekkie i przyjemnie się czytało. Bez żadnych konkretnych opisów, tylko aluzję - jeszcze bardziej to lubię, bo sama za nic nie wiedziałam jak się za taką scenę zabrać, gdy pisałam ostatnio opowiadanie xD
OdpowiedzUsuńNajbardziej jednak czekam na moją ulubioną parkę - Shizayę. Mam nadzieję, że za niedługo coś o nich dodasz :3
Zajebiste, tylko faktycznie trochę za krótko;)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo ich lubię, ale nie bardziej niż Shizyę;P Mimo wszystko, pasują do siebie jak mało kto;D
Może pokusisz się o coś dłuższego z nimi? Ale pamiętaj - Shizaya musi być;D
Zatem czekam wytrwale i życzę dużo weny XD