wtorek, 11 czerwca 2013

Suoh x Munakata

Ohayo!!!
Ejć, czasu brak na wszystko, za dużo na główce (robi zbolałą minkę i opada bezsilnie na podłogę).
Dodam Wam wszystko Misie Moje Kolorowe za jednym razem...
Ajć. Brać się do roboty muszę, ale obiecuję, że jak to wszystko się skończy to będzie już lepiej i bez żadnych zapychaczy!!!

Na początek:
Tradycyjnie, gdy coś nowego, kilka słów wstępu



Postacie:

Mikoto Suoh (周防 尊, Suoh Mikoto) jest byłym Czerwonym Królem i liderem Czerwonego Klanu, HOMRA. Mikoto jest okrzyknięty najbardziej gwałtownym ze wszystkich Królów.



Reisi Munakata (宗像礼司, Munakata Reisi) jest kapitanem Scepter 4 i Niebieskim Królem.

Wybaczcie, ale nie miałam czasu napisać coś swojego, dlatego opisy pochodzą z http://pl.k-project.wikia.com/wiki/K_Project_Wiki
 
Dobra zaczynam!!!



 „W nocy, bywa nudno”
                Mikoto leżał na łóżku. Wyspał się w dzień i teraz, gdy przyszła noc kręcił się, nie mogąc zasnąć. Było ciemno, ale nie aż tak, żeby kompletnie nic nie widzieć. Przez te cholerne kajdany było mu niewygodnie. Usłyszał jakiś skrzyp, odwrócił głowę w stronę drzwi, stał w nich Niebieski Król.
-Munakata? Co ty tu robisz?
 Zdziwił się, gdy zobaczył jak ten po cichu wkrada się do jego celi.
-Chciałem tylko zobaczyć, jak sobie radzisz – podszedł bliżej.
-Jest zajebiście – wyszczerzył zęby - Ale milej byłoby, gdybyś cały czas siedział tutaj ze mną.
-Dobrze wiesz, że to niemożliwe – przysiadł się na łóżko, obok niego.
-Szkoda – podniósł ręce i zaczął bawić się jego czarnymi włoskami – Moglibyśmy się troszeczkę pobawić.
-Co robisz? – spojrzał na niego przez ramię, wyrywając mu kosmyki.
-Trochę mi się nudzi. Wiesz? Ładnie pachniesz.
-Normalnie – poprawił sobie okulary.
Mikoto zarzucił mu ręce na szyję i przyciągnął do siebie.
-Co to ma być?
Oburzył się bardziej dla zasady, niż dlatego, ze rzeczywiście ten gest mu się nie spodobał.
-Naprawdę mi się tutaj nudzi – wyszeptał, przygryzł mu ucho - Zabawisz mnie jakoś…
-Co masz na myśli?
-Dobrze wiesz - zaczął mu nieudolnie rozpinać mundur - Ściągniesz mi to na chwile? – zwrócił uwagę na swoje spętane ręce.
-Nie mogę... A… - jęknął.
Urwał szybko i zakrył sobie dłonią buzię. Zadrżał, gdy rudzielec zaczął całować jego szyję
-Obiecuje, ze nie ucieknę... Będę grzeczny, inaczej będzie nam niewygodnie – zaczął go uroczo przekonywać.
-Obiecujesz? - odwrócił się do niego.  Zaczynał mięknąć.
-Masz moje słowo - przybliżył swoje usta do jego.
Munakata bardzo czekał na to, aż ich wargi się zetkną, chwila dłużyła się mu w nieskończoność, pragnął tego, w tej chwili bardziej niż powietrza, którego z każdą chwilą potrzebował coraz więcej. Jego serce uderzało z coraz większą częstotliwością
-Czemu mnie nie chcesz pocałować? - zapytał w końcu.
-Najpierw mi to zdejmij - potrząsnął rękoma, mówił bardzo oschle.
Przez chwilę się zawahał. Kusił go i to w najbardziej ostentacyjny sposób. Jaką miał pewność, że więzień nie wykorzysta sytuacji i nie ucieknie zaraz? Żadnej.
Czerwony Król przejechał koniuszkiem języka po jego policzku.
- Zdejmij – rozkazywał już.
- Nie… mogę… - głos mu drżał.
-Możesz… - przycisnął go bardziej do siebie.
-Ach… - westchnął.
-Chcesz…
-Przestań…
-Nie jest ci gorąco? – teraz go lekko ugryzł.
Faktycznie, było mu gorąco, ale nie wiedział, czy to przez obecność Czerwonego Króla, czy to on sam, aż płonął w środku. Piekły go oczy, przymrużył je, oddychał ciężko przez usta. Nie było dobrze, a co sekundę robiło się jeszcze gorzej. Błagał w myślach, żeby przestał już go tak uwodzić. Nie mógł go rozkuć. Nie mógł mu zaufać, ale jego oczy, patrzyły teraz na niego w taki sposób, że jeszcze chwila a roztopi się pod ich wpływem. Tracił wolę walki, z każdym najdrobniejszym gestem była mu ona odbierana.
Położył swoje dłonie na dłoniach Suoha, przesunął je w kierunku kajdan.
-Tak, właśnie o to chodzi – zaaprobował to – Dalej… - szeptał niczym diabełek na ramieniu – Dalej…
Munakata włożył rękę do kieszeni i wyjął z niej maleńki kluczyk na łańcuszku. Potem otworzył zamek. Kajdany opadły z tępym hukiem na podłogę. Zastanawiał się, co on wyprawia. Przecież teraz ma wolne ręce, nie wiadomo, czy zaraz mu nie zwieje. Siedział jak wryty, nie mógł się ruszyć.
Rudzielec rozprostował ręce, potem chwycił bruneta za ramiona i zmusiłby usiadł do niego bokiem. Popatrzył mu w oczy. Nie podobało mu się, że musi to robić przez szklaną barierę. Zdjął mu, więc okulary i położył je pod łóżkiem. Uśmiechnął się, teraz te oczy jeszcze bardziej mu się podobały, nie były przymglone przez szkło. Wplątał palce w jego gęste włosy.
-Pięknie pachniesz – powtórzył znowu.
-Nie uciekasz?
-Gdybym chciał uciec – przybliżył się do jego twarzy – Już dawno bym to zrobił. Tutaj mogę widywać ciebie…
-I tylko, dlatego tu siedzisz? – położył mu rękę na brzuchu.
-Może – gładził go po policzku.
Jak na znak obaj zbliżyli ku sobie usta, tym razem już się pocałowali, bez zbędnych ceregieli Obaj mieli na to nieopisaną ochotę. Czerwony król objął drugiego i przyciągnął do siebie. Zapach jego włosów doprowadzał go do obłędu. Chciał się w nie wtulić i pozostać tak na zawsze.
Reishi chciał coś powiedzieć, gdy się od niego oderwał, otworzył usta.
-Ci – przerwał mu i zaczął rozpinać jego ubranie. Góra zleciała na podłogę.
-Ach… - jęknął głośno, gdy jego skóra zaczęła być pieszczona.
-Bądź cichutko – cmoknął go – Chyba nie chcesz, żeby ktoś nas usłyszał?
-Nie chce – spojrzał na niego chłodno.
-Właśnie – uśmiechnął się.
Niebieski Król zarzucił mu ramiona na szyję i przyciągnął do siebie. Lubił smak jego ust. Chciał więcej. Zamknął oczy. Delikatnie wsunął mu język do jego wilgotnych ust. Poczuł, jak ktoś zaczyna dobierać się do jego spodni. Uchylił powieki, bez okularów widział jedynie to, co było najbliżej, ale jego uwagę przykuwał teraz tylko i wyłącznie płomiennowłosy mężczyzna. Wsunął swoje dłonie pod jego koszulkę i szybko ją ściągnął.
Nagle Suoh wstał i pociągnął bruneta za sobą w górę. Jedną ręką objął go w pół, drugą zaś zsuwał mu spodnie.
-Zadam tylko jedno pytanie – wyszeptał – Zgadzasz się na to? Tu, teraz?
Munakata przez chwilę się zawahał.
-Tak – odpowiedział pewnie.
Gdy tylko to powiedział, nic na sobie już nie miał. Ukląkł na łóżku i oparł się o ścianę. Pozwolił by rudzielec robił swoje.
-A… - westchnął głośno i przygryzł wargi.
-Chyba naprawdę chcesz, żeby nas przyłapali – przytulił się do jego pleców i pocałował go w kark.
-Ni żartuj sobie – syknął.
-Nie bądź taki spięty… Bo wiesz, będzie bolało…
Łatwo mu było powiedzieć, przecież w każdej chwili ktoś mógł przyjść, żeby sprawdzić, co się dzieje i jak nic przyłapać ich w dość jednoznacznej sytuacji. Reishi bardzo starał się, żeby zachowywać się cicho. Nie było to łatwe, Zaciskał zęby i pięści, oparte o mur. Mrużył oczy. „Nie krzycz. Nie krzycz. Tylko nie krzycz…” – powtarzał sobie w myślach.
-Munakata… - z zadumy wyrwał głos Mikoto – Dobrze ci?
-Tak… -wyszeptał, w gardle miał dziwnie zaschnięte – Nie przestawaj…
-Spokojnie – uśmiechnął się – Mam zamiar zrobić to porządnie…

Niebieski Król oparł się zmęczony o ramię swojego więźnia. Postanowił odsapnąć chwilę, nim sobie pójdzie.
-Ładnie pachniesz… - Mikoto wtulił nos w jego czarne włosy.
-Powtarzasz się.
-Przepraszam – otoczył go ramieniem.
-Zaraz sobie pójdę…
-Ech… Miałem nadzieję, że rano obudzę się obok ciebie.
-Przykro mi. Ktoś by mógł się domyślić, co tutaj zaszło.
-Tak. To mógłby być dla nich lekki szok – szczerzył zęby.
-Dobra – wyrwał mu się i zaczął się ubierać.
-Piękny jesteś…
Reishi tylko się uśmiechnął na te sowa, potem rzucił w kochanka, jego koszulką, który ją szybko wciągnął.
-Powtórzmy to niedługo – Czerwony Król podszedł do drugiego i założył mu okularki.
-Dobrze – schylił się i podniósł kajdany – A teraz bądź grzeczny.
Posłusznie nadstawił nadgarstki, by mógł mu je skrępować.
-Wiesz, że to mnie nie powstrzyma? – zapytał lekko drwiąco.
-Może tylko tak mówisz.
Przybliżył się jeszcze na koniec do niego i dotknął delikatnie swoimi ustami jego warg.

Następnego dnia Niebieski Król dowiedział się, że jego więzień uciekł.

KONIEC



I jak się podobało :)
Dziękuję za przeczytanie :*
Dodałam wszystko za jednym razem, bo i tak w sumie mało wyszło... 
Następna notka pojawi się dopiero w następnym tygodniu, ale jeszcze nie wiem kiedy...
Przepraszam...
Dużo na głowie mam...
Mam nadzieję, że mi wybaczycie...
P.S. Naprawdę kocham ten art z nimi i wybaczcie, że zachowują się jak para z długim stażem, ale jak dla mnie oni byli parą, tylko w anime nie było o tym dosłownie mowy :D

4 komentarze:

  1. Według mnie oni na pewno byly bliskim przyjaciółmi, parą to kto wie. Ogólnie podobało mi się bardzo. Tylko pierwsze zdanie " Mikoto leżała na łóżku." ja wiem ze to głupia literówka i ja mam ich też pewnie od groma, ale tutaj to po prostu zabawnie brzmi XD Żeby on jeszcze był uke ale seme w formie damskiej - tak wiem czepiam się ale no tak mi jakoś to w pamięć zapadło. Czekam na dalsze częśći Shizayi a i będziesz kontynuować Kagami x Kuroko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jajć.
      Widzisz, wychodzi zmęczenie...
      Czytałam to przed publikacją i zaraz po mniej, a nie wyłapałam...
      Zaraz się biorę za poprawianie! Dzięki, że zwróciłaś na to uwagę.
      Z Kuroko i Kagamimi, oczywiście nie mam zamiaru skończyć!

      Usuń
  2. Byłam bardzo ciekawa, czy ktoś napisze o tej parce jakieś opowiadanie. I proszę, ale mnie zaskoczyłaś. Oglądałam to anime(choć nie dotrwałam do końca;__;) i wydaję mi się, że ta dwójka pasuje do siebie. Opowiadanie lekkie i przyjemnie się czytało. Bez żadnych konkretnych opisów, tylko aluzję - jeszcze bardziej to lubię, bo sama za nic nie wiedziałam jak się za taką scenę zabrać, gdy pisałam ostatnio opowiadanie xD
    Najbardziej jednak czekam na moją ulubioną parkę - Shizayę. Mam nadzieję, że za niedługo coś o nich dodasz :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste, tylko faktycznie trochę za krótko;)
    Też bardzo ich lubię, ale nie bardziej niż Shizyę;P Mimo wszystko, pasują do siebie jak mało kto;D
    Może pokusisz się o coś dłuższego z nimi? Ale pamiętaj - Shizaya musi być;D
    Zatem czekam wytrwale i życzę dużo weny XD

    OdpowiedzUsuń