wtorek, 18 czerwca 2013

Hijikata x Okita część 5



Ejo Misiaczki, dużo czasu i dużo wody upłynęło od mojej ostatniej publikacji…
Za to Was oczywiście bardzo przepraszam, nie dość, że dawno nie pisałam, to jeszcze ostatnio było bardzo krótko… Tak czuję się winna, ale błagam o wybaczenie, miałam (no i ciągle mam) sesję, ale już mam luźniej, więc mogę się zająć blogusiem :)
Na początku dziękuję za wytrwałość i komentarze.
P.S. Pisanie konkretami nie jest wcale takie trudne (uwierzcie mi, bo próbowałam). ja jednak wybrałam sobie taki styl pisania i przy nim pozostanę.
Kagami x Kuroko nie porzucam oczywiście.
Shizuo x Izaya również pojawi się niebawem ( a domyślam się, że to na nich najbardziej czekacie)
 

Dziś Misiaczki przeniosę Was nieco w czasie… Moja historia będzie tym razem opowiadać młodzieńcze czasy Hijikaty i dziecinne Okity. 

Postać, która pojawia się w opowiadaniu dodatkowo: Mitsuba Okita, siostra Sougo, uwielbia sos tabasco, podkochiwała się w Hijikacie, ze wzajemnością, będzie mega spojler na szczęście już nie żyje, więc nie stoi na drodzę do ich szczęścia (wiem, okrutna jestem XD)

Let;s go!!!


"Zawszę będę przy tobie"



Hijikata wracał do dojo, miał zamiar pójść prosto do swojego pokoju, kiedy usłyszał:
                -Ale, dlaczego!? – z pokoju wyleciał Sougo.
                Biegł przed siebie nie patrząc na nic, nawet nie zauważył, gdy wpadł na starszego kolegę. Odbił się i upadł na ziemię.
                -Co się stało? – Toushi, chciał mu pomóc, wyciągnął do niego rękę.
                -Nic! Nie twoja sprawa, głupi Hijikata! – odtrącił ją i sam wstał.
                -Znowu narozrabiałeś?
                -Wcale nie – w kąciku jego oczu zalśniły łezki, wytarł je szybko, żeby nikomu tego nie pokazywać.
                -Więc, co się stało – przykucnął przed nim i chwycił go za ramiona…
                -Bo ja… - bródka mu się zatrzęsła.
                Brunet patrzył w te jego duże oczka, które teraz przybrały bardzo smutny wyraz i zrobiło mu się go żal, nie chciałby płakał. Chciałby go pocieszyć, tylko, że on był taki, jaki był i nie było to łatwe.
                -Ten szczeniak, nie rozumie, że jest jeszcze za młody.
                Wtrąciła się Mitsuba, robiąc zamach i chcąc walnąć brata z jakiejś książki, niestety nie trafiając w niego, lecz w drugiego, który się zachwiał i przewrócił
                -Oszalałaś! – poszkodowany wydarł się na nią, wstając gwałtownie.
                -Oj, przepraszam, wymsknęło mi się – zrobiła niewinną minkę i szybko wróciła do pokoju.
                -Co za… - rozmasowywał obolałą głowę
                Natomiast Sougo uśmiechał się już delikatny, ucieszony ta całą sytuacją, ale zaraz przypomniał sobie wszystko i znów posmutniał, a łzy same napłynęły mu do oczu. Przygryzł wargi, by się nie rozpłakać.
                -Dobra, ale, o co wam poszło? – Toushirou znów się dopytywał.
                Doskonale wiedział, że ten dzieciak za nim nie przepada i najchętniej wykopałby go stąd jak jakiegoś śmiecia, ale nic nie poradził na to, że on go nawet lubił.
                Okita zadarł główkę i podniósł oczy, które zdążyły się już zalać łzami.
                -Chcesz pogadać? – Hijikata na nowo przy nim przyklęknął
                W odpowiedzi, pokiwał tylko głową, że tak i wytarł mokrą twarz rękawem.
                Poszli na polankę, Hijikata rozłożył się na trawie, zakładając ręce pod głowę i gapił się w niebo, mały natomiast przysiadł obok niego i podciągnął sobie kolana pod brodę.
                -No to, gadaj, o co poszło? – Toushi, rzucił mu karcące spojrzenie.
                -Wiesz, że za kilka dni jest wiosenny festiwali w wiosce obok – powiedział po cichutku.
                -Ta… słyszałem – zamknął oczy i rozkoszował się zapachem kwiatów.
                -… No i ja chciałem iść, ale siostrzyczka mówi, że idzie z koleżankami a Kondou-san, powiedział, że taż już się z kimś umówił, to ja chciałem iść sam…
                -Rozumiem, no i cię nie chce samego puścić.
                -No… - znów zrobiło mu się smutno.
                -Jesteś jeszcze młody, nie jeden festiwal przed tobą – chciał go pocieszyć.
                -Mówisz, jak oni.
                -Bo każdy tak myśli.
                -Ale, przecież nic mi się nie stanie, jestem już duży i silny – ułożył się na boku, z twarzą zwróconą ku rozmówcy i skulił się troszeczkę.
                -Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak tam może być niebezpiecznie dla dziecka, kto wie, co może cię tam spotkać. Mogą ci zrobić krzywdę, a nawet zabić.
                -Ale, gdybym był bardzo ostrożny.
                -Sougo, spójrz na mnie, a potem na siebie, ja jestem od ciebie dużo większy, jak myślisz, na dzień dzisiejszy, który z nas miałby większe szanse?
                -No ty – zgniatał w paluszkach jakiś kwiatek.
                -Widzisz – wyciągnął rękę spod swojej głowy i pogładził nią małego po włosach.
                -Kiedyś będę silniejszy od ciebie, zobaczysz…
                -Trzymam cię za słowo – uśmiechnął się.
                -A ty, z kim idziesz?
                -Nie idę… - znów się wygodnie rozłożył
                -A, czemu? Jesteś już duży, możesz iść.
                -Mnie to nie kręci.
                -Dziwny jesteś, jak ja bym mógł to bym od razu poszedł…
                -Wiem, wiem. Ja już się nachodziłem – odpalił od niechcenia.
                -A, kiedy.
                -Jak byłem młodszy.
                -A, z kim chodziłeś – podniósł się na rękach i zaczął się bacznie przyglądać.
-Różnie…
-To znaczy?
-Z kolegami i tak dalej…
-To znaczy, że jak byłeś mały, to chodziłeś tam bez dorosłych? – zacisnął pięści.
-Ej, zaraz! Czekaj, Sougo!? – zerwał się gwałtownie, – Co ty kombinujesz?
-Skoro ty mogłeś, to ja też mogę!
-Nie, nie, nie, nie, nie – machał nerwowo rękami – To zupełnie inne sytuacja, ja i ty, to nie to samo!
-A właśnie, że dokładnie tak samo! Sam chodziłeś.
-Och… - cmoknął z dezaprobatą, – Dlatego wiem, że to niebezpieczne… Ja byłem głupi, dlatego nie chcę, żebyś ty popełnił jakieś błędy.
-Tobie coś się stało?
-No niby nie, widocznie miałem szczęście, ale nigdy nic nie wiadomo. Nie chce by coś ci się stało.
-I tak pójdę! – wstał gwałtownie i odbiegł.
-Ech… co za wkurzający koleś – podrapał się po głowie.              


Bardzo dziękuję za przeczytanie i jeszcze raz za cierpliwość :*
Kolejna część pojawi się w najbliższy piątek.
Gdy dokończę op HijiOki, w kolenje parki pojawią się w następującej kolejności: 
1) Shizaya 
2) KagaKuro 
3) HijiOki (znów, najprawdopodobniej)

3 komentarze:

  1. Zaciekawiło mnie:) choć jak wspominałam - nie kojarzę tej parki;)
    No to chyba powiedział trochę za dużo:P Młody się wkurzył;P A pójdzie na ten festiwal? czy zostanie z Hajikatą (mam nadzieję, że nie pomieszałam postaci;D) Czekam na next'a;D
    Yay, będzie Shizaya?! Cudownie!!!
    A napiszesz coś jeszcze z Mikoto i Munakatą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wstyd, literówka w imieniu;P
      *Hijikatą
      no teraz lepiej:) wybacz, nie założyłam okularków:P

      Usuń
  2. Yay nowe opowiadanko z nimi a potem Shizaya, już nie mogę się doczekać :) Sougo pójdzie na ten festiwal z Hijikatą ? Nie no ciekawa jestem, nie mogę się doczekać piątku :)

    OdpowiedzUsuń