czwartek, 31 października 2013

Kougami x Maksima One-Shot na Halloween

Witam wszystkich w moim Sanktuarium, w tym jakże radosnym dla nie dniu :)

Na wstępie przyjmijcie ode mnie życzenia z okazji święta Halloween.

Na tą okoliczność przygotowałam dla Was one-shota, z parką z Psycho-pass.
Od razu muszę ostrzec, że przeczytanie tego opowiadania grozi: bólem głowy, padaczką, wymiotami, palpitacją serca, omdleniami, poceniem się rąk, wysypką, krwotokiem, jeśli u kogoś wystąpiły inne objawy, proszę o ich wypisanie.

Czytasz na własną odpowiedzialność!

Cóż, pewnie zastanawiacie się, czemu tak je przedstawiam, powód jest oczywisty: moja Beta po jego przeczytaniu stwierdziła, że to co napisałam, należy do najobrzydliwszych, najbardziej odrażających, odpychających, ohydnych i dziwnych rzeczy jakie kiedykolwiek udało mi się stworzyć (chociaż, osobiście, nie wiem, czemu tak twierdzi, niemniej jednak, wolę ostrzec, może tylko ja tego nie dostrzegam, czy coś), lecz wydaje mi się, że taki opis dla opowiadania na Halloween, jest idealny, czy mam rację, sami ocenicie.

Dobrze, dobrze, że rozumiem, iż nie wszyscy znają to anime, dodam małe intro, ale na wstępie zaznaczam także, że całe opowiadanie, jest bardzo spojlerujące, więc jeśli ktoś chce obejrzeć anime psycho-pass, niech najpierw to zrobi, a potem dopiero wróci do tego opo.

Akcja ma miejsce w samowystarczalnej Japonii, odciętej od reszty świata, kierowanej przez Sybill - system komputerowy potrafiący przeskanować człowieka, analizując jego talenty, słabości, a nawet skłonność do popełnienia przestępstwa. Główna bohaterka, Tsunemori Akane, po ukończeniu szkoły i zdaniu egzaminów z najwyższą możliwą notą zostaje przydzielona do specjalnej jednostki policji zajmującej się prewencją – eksterminacją ludzi, których psycho-pass przekroczył bezpieczną granicę. Wymaga się od niej bezwzględnego posłuszeństwa i żelaznych ideałów, na których szczycie oczywiście musi stać stworzony przez Sybill porządek, w którym ludzi dzieli się na tych z czystym i tych z zamglonym pass’em. Pierwsi mają dostęp do wszystkich dóbr, rozrywek i praw, natomiast drudzy, nawet jeśli nigdy jeszcze nie popełnili żadnego przestępstwa, skazani zostają na ośrodek resocjalizacyjny lub śmierć - w zależności od osądu panującego Sybilla.
opis pochodzi z anime-shinden


Teraz nieco o postaciach:



Shinya Kougami jest 28-letni mężczyzna, który wcześniej pracował jako inspektor w Jednostce Bezpieczeństwa Publicznego Biura 1. On i Ginoza byli partnerami w przeszłości, kiedy Kougami był Inspectorem, potem został zdegradowany do miana Exekutora, obsesyjnie polował na człowieka, który przyczynił się do śmierci jego ówczesnego podwładnego.


Shogo Makishima był osobą głównie odpowiedzialna za incydenty, które nękają świat psycho-Pass. Chciał, aby wszyscy byli wolni od Sybilli systemu. Jednak zmarł zanim był w stanie osiągnąć swój cel.
Wybaczcie mi teraz osobistą wycieczkę, ale kocham postacie takie jak on: psychopatyczny idealista. No i ta mina, gdy zabija... Ach... 
(Gdyby nie Izaya, to byłby moim no. 1, ale przecież jest Izaya...) 

Dobra, dobra, to co nieco już wiecie, a mam nadzieję, że większość wiedziała bez czytania tego czegoś co napisałam... Echem... Dobra...

No to Happy Halloween! 
"Uważaj, czego chcesz się dowiedzieć"


                 Kougami odłożył książkę na stół, nie mógł dłużej czytać, za bardzo bolała go głowa, poszedł po jakieś tabletki, zażył jedną. Odczekał pół godziny, a gdy nie pomagała wziął dwie kolejne. Położył się na łóżko i zakrył sobie dłonią oczy, nawet to ciemne światło mu przeszkadzało.

                Nagle przypomniała mu się twarz człowieka, którego jakiś czas temu zabił, człowieka, który był największym przestępcą, jakiego znał, człowieka, którego on, jako jedyny był w stanie zrozumieć, człowieka, którego pokochał za jego ciemną naturę i którego odesłał na tamten świat, spełniając jego największe marzenie, by umrzeć z jego ręki.

                -Ciekawe, jakby to było, gdybyśmy się spotkali w innych okolicznościach… - mruknął do siebie.
                -Chciałbyś się dowiedzieć? – usłyszał właśnie jego głos.
                -To nie możliwe, przecież ty… – nie otwierał oczu. Oddech mu przyspieszył.
                -Nie żyje. Tak, właśnie tak jest, mnie tutaj tak naprawdę nie ma.
                -Rozumiem – uśmiechnął się – Jesteś wytworem mojej wyobraźni.
                -Nazywaj to jak chcesz – było słychać kroki – Mnie tutaj nie ma, pomimo, że jestem.
                -Dziwne – poczuł jak ktoś na nim siada okrakiem.
                -Otwórz oczy…
                -Wtedy znikniesz – po omacku dotknął jego policzka.
                -Obiecuje, że nie. Spójrz na mnie.
                Uchylił lekko powieki, rzeczywiście nie zniknął. W ciemnym pomieszczeniu, ledwo, co można było go rozpoznać, ale to był naprawdę on. Jego złociste oczy rozpromieniały mrok.
                -A nie mówiłem, że nie zniknę – odezwał się przybysz.
                -Maksima, to ty?
                -„Ty nie możesz/Powiedzieć, że to nie ja; nie wstrząsaj ku mnie/tak groźnie swymi skrwawionymi włosy”. Czyż nie tak, Kougami? Lękasz się mnie?
                -Szekspir. Chcesz mi powiedzie, że jesteś duchem?
                -Powiedziałem ci: nazywaj to jak chcesz.
                -Co tu robisz?
                -Wezwałeś mnie – przyciskał bardziej jego dłoń do swojej twarzy – jestem tu, by odpowiedzieć na twoje pytanie.
                -Jak by to było… - przesunął rękę na tył jego głowy, dokładnie tam, gdzie strzelił, nie było żadnej dziury, nie wyczuł też krwi.
                -Dokładnie – pochylił się i uśmiechnął delikatnie – Zastanówmy się, co by było, gdybyśmy się spotkali przypadkiem. Jakby potoczyło się nasze życie? Gdybym spotkał wcześniej, kogoś, kto mnie rozumiał?
                -Żyłbyś… - patrzył mu w oczy.
                -Być może. A jakbyś się zachował, gdybyś spotkał mnie na neutralnym gruncie?
                -Na pewno po zamienieni z tobą, chociażby jednego słowa, nie mógłbym przestać o tobie myśleć.
                -Hm – znów uśmiech – A ja najchętniej przegadałbym z tobą całą noc…
                -Nie wypuściłbym cię.
                -Tak. Troszkę szkoda, nie? – wyprostował się
                -Tak – Teraz dotknął jego klatki piersiowej, nie wyczuł bicia serca.
                -Nie kłopocz się, ja naprawdę nie żyję – wstał i wziął książkę, która wcześniej leżała na stole, przejrzał ją – To zaskakujące, jak wiele nas łączyło.
                Shinya patrzył na niego z niedowierzaniem, wcześniej zdarzały mu się już przewidzenia z nim w roli głównej, ale nigdy wcześniej nie były tak wyraźne i rzeczywiste jak w tej chwili. Stał przed nim jak żywy w białej koszuli, z jednej strony wkasany w eleganckie szare spodnie. Patrzył na niego zupełnie jakby był prawdziwy.
                -Czemu mi się tak przyglądasz? – odezwała się zjawa.
                -Bo… – usiadł – Nigdy jeszcze nie byliśmy sam na sam, tak spokojni – zdawał sobie sprawę z absurdalności swoich słów, przecież był tylko chorym wymysłem jego wyobraźni, nie prawdziwym człowiekiem.
                -Haha! Masz rację! – znów do niego podszedł, książka, którą trzymał z frunęła tuż obok łóżka, a on chwycił jego głowę w obie dłonie – Nigdy jeszcze tak nie było – ostatnie słowa były ledwo słyszalne.
                -Maksima – objął go w pół i przytulił czoło do jego brzucha – czy ja oszalałem?
                -A kogóż nie można nazwać szaleńcem?
                -Pytam poważnie – nie zmieniał pozycji – Nie filozofuj mi tu.
                -Być może tak. Znajdziesz sobie kogoś innego – zmienił temat.
                -Wolałbym nie – nadal nie przestawał go obejmować.
                -Powinieneś – gładził go teraz po włosach.
                -Ukrywam się, nawet gdybym chciał, nie byłoby to łatwe.
                -Dla ciebie nie ma rzeczy nie możliwych.
                -Ale nie chce – wykonał teraz szybki obrót, w wyniku, którego tulił go teraz na łóżku.
                -Byłeś moim ukochanym wrogiem…
                Dopiero teraz zauważył, że nie oddycha, zupełnie jak zwłoki, jego ciało nie było też ani ciepłe ani zimne, zupełnie nijakie
                Maksima pokornie leżał w jego ramionach, zamknął oczy, z tym spokojem wyglądał jakby spał snem wiecznym. Shinya po raz pierwszy zapragnął go pocałować. Teraz poczynał sobie z nim tak odważnie, ale wcześniej nigdy by się na to nie zdobył. Bardzo nieśmiało dotknął jego warg, tamten nawet nie drgnął, dokumentalnie jak trup, usta miał miękkie, zbyt miękkie, aż za bardzo rozkoszne. Z namaszczeniem dotknął ich ponownie, tym razem poruszyły się rozchylając zachęcająco. Następnie ich języki się zetknęły. Teraz obaj nie oddychali, chociaż serce byłego policjanta waliło jak szalone, wsunął mu język głębiej. Przytulił go jeszcze mocniej, odwzajemnił się tym samym. Przyjemnie mu było.
                -Wybacz, Kougami – zjawa go odepchnęła – Muszę już iść.
                -Czemu? Spieszy ci się? – zapytał ironicznie.
                -Mi nie, ale ty musisz już wstawać.
                -Wcale nie – ścisnął go mocniej.
                -Uwierz mi, że tak – wyrwał się i wstał.
                -Wcale nie! – zerwał się gwałtownie.
                On był tylko i wyłącznie jego wyobraźnią, musiał mu się podporządkować. Nie chciał go wypuszczać, nie teraz. Doskonale zdawał sobie sprawę, że musiał stracić rozum, ale tak bardzo chciał z nim dłużej zostać.
                -A właśnie, że musisz – Shougo spojrzał mu głęboko w oczy, a potem zarzucił mu na kark ramiona i pocałował – Musisz uciekać… - szepnął mu do ucha – Wstawaj ukochany…
                -Maksima – zacisnął powieki i objął go ponownie, ale dosłownie rozpadł mu się w rękach, po prostu zniknął – Nie… odchodź… – osunął się na podłogę.
***
                Obudził się, nadal leżał na łóżku, był cały spocony. Usłyszał jakiś hałas, tak jakby ktoś miał zaraz do niego wpaść. Doskonale wiedział, co to oznacza, przyszli po niego. Wstał gwałtownie, jedyne, co chwycił była to książka leżąca obok łóżka i momentalnie wyskoczył przez okno, na całe szczęście przygotował sobie wcześniej drogę ucieczki. Teraz nie miał czasu się zastanawiać, co to wszystko wcześniej znaczyło, skąd Maksima się wziął i czym tak naprawdę był.

KONIEC



Dziękuję za przeczytanie. Przepraszam, za ewentualne szkody na psychice :3
 

 

3 komentarze:

  1. Ohayo~! Szczeniak powraca i pokornie obiecuje skomentować ostatnie notki. :3 Mam nadzieję, że się nie obraziłaś, że powrót trwał tak długo~...
    A co do notki~! Jak zobaczyłam wstęp, oczy mi się zaczęły świecić. X3 Palpitacje serca, drżenie rąk~... Miało być odrażające, odpychające i w ogóle dziwne~... Jak tu się powstrzymać przed czytaniem~? ;3 Ale poważnie~? ...Nie mam pojęcia, co aż takiego tam było. Jak dla mnie czytało się lekko, z uśmiechem na ustach~... Takie wciągające delikatnie, powolutku i zakończone w idealnym momencie. :3 Nie widzę w tym nic złego~... Chodzi o to, że on był jak martwe ciało, tak~? No ale się poruszał, więc to nic takiego~... Chociaż właściwie może ja nie powinnam się wypowiadać, po tym, co ja czytam. X3
    Więc~! Shot bardzo mi się podobał i był świetnym początkiem dzisiejszego święta~! :33 A teraz tylko muszę znaleźć chwilkę na twoją Shizayę. ;3 Waa, już się nie mogę doczekać~... Tyle czekałam z czytaniem~... X3"

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosz to ja tu myślę że nie wiadomo co w tej notce a ty... Świetne, nie wiesz ile ja się tej parki naszukalam a po polsku i tam nic nie było jak ja się cieszę ze to napisałaś~! Bo anime uwielbiam :) co do notki to... Zdecydowanie za krótka ale fajna~! Przepraszam cały czas się cieszę chyba nie dam rady napisać nic wielkiego w tym komie a no i przepraszam za błędy pisze z komórki bo tylko tak mogę dodać jakiś komentarz....
    Jeszcze raz dziękuję i weny~!

    OdpowiedzUsuń