Na wstępie pragnę Wam życzyć:
Miłych i pogodnych świąt.
Fantastycznej atmosfery i smacznego jedzenia
(i żeby poszło w cycki)
(i żeby poszło w cycki)
Mnóstwa prezentów i spotkań z bliskimi.
No i oczywiście mocy tysiąca Yaoiców!
Pod tą choinką znajdziecie opowiadanko :P
No i oczywiście mocy tysiąca Yaoiców!
Pod tą choinką znajdziecie opowiadanko :P
Ja jako Wasz yaoistyczny Święty Mikołaj przygotowałam dla Was mały prezencik, mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu!
W jego przygotowaniu pomagała mi jak zwykle moja niezrównana edytorka, korektorka i siostra zarazem (która dostała Koszulkę z Sebastianem, za co jest mi niezmiernie wdzięczna a do tego przypinkę z Kandą)
Pojawia się kolejna parka więc małe intro
Anime: Free!
Opis: Haruka Nanase, chłopak, który zawsze kochał pływać i uwielbiał uczucie
bycia zanurzonym w wodzie, to główny bohater tej opowieści. Przed
ukończeniem szkoły podstawowej przystąpił on do turnieju pływackiego
razem z trójką przyjaciół z klubu poświęconego tejże dziedzinie: Makoto
Tachibaną, Nagisą Hazuki oraz Rinem Matsuoka. Po zdobyciu trofeum każde z
nich poszło w swoją stronę.
Czas mija i przenosimy się do liceum. Pewnego dnia nudne, szkolne życie chłopaków zostaje zakłócone niespodziewanym pojawieniem Rina, który wyzywa Harukę na pojedynek pływacki. Kończy się on sromotną porażką naszego bohatera i pokazuję jak bardzo Rin zdążył rozwinąć swój talent w ciągu minionych lat. Nie chcąc, by cała sprawa zakończyła się w ten sposób, Haruka zbiera starych znajomych, Makoto i Nagise oraz rekrutuje byłego członka klubu lekkiej atletyki, Reia Ryugazaki, aby stworzyć Klub Pływacki Liceum Iwatobi. Ich celem numer jeden jest pokonać swojego dawnego sprzymierzeńca, Rina!
Czas mija i przenosimy się do liceum. Pewnego dnia nudne, szkolne życie chłopaków zostaje zakłócone niespodziewanym pojawieniem Rina, który wyzywa Harukę na pojedynek pływacki. Kończy się on sromotną porażką naszego bohatera i pokazuję jak bardzo Rin zdążył rozwinąć swój talent w ciągu minionych lat. Nie chcąc, by cała sprawa zakończyła się w ten sposób, Haruka zbiera starych znajomych, Makoto i Nagise oraz rekrutuje byłego członka klubu lekkiej atletyki, Reia Ryugazaki, aby stworzyć Klub Pływacki Liceum Iwatobi. Ich celem numer jeden jest pokonać swojego dawnego sprzymierzeńca, Rina!
Opis pochodzi z animezone
Postacie:
Nanase Haruka: Cichy, spokojny, tak bardzo kocha wszelką wodę i wodne pojemniki, że jak tylko widzi odpowiednią ilość wody od razu wyskakuje z ciuchów (co może być bardzo pomocne przy rozwoju wydarzeń, jeśli chodzi o yaoi)
Matsuoka Rin: Bardziej żywiołowy. Jego marzeniem, jest osiągnięcie tego, czego nie udało się osiągnąć jego ojcu, czyli udział i zwycięstwo w igrzyskach olimpijskich.
Dobrze, a teraz zapraszam do przeczytania prezenciku!
„Dla Twojego uśmiechu”
Nanase szedł uliczką opatulony
szalikiem, z czapką wciśniętą niemalże na oczy. Dygotał z zimna i spoglądał na
wirujące płatki śniegu. Biały puch skrzypiał pod jego stopami. Nie spieszył
się, chociaż było mu chłodno. Przyszedł przed czasem o wiele przed czasem.
Przestępował z nogi na nogę starając się nieco rozgrzać. Nie lubił takiej
pogody, nie mógł wtedy pływać, bo było za zimno. Oczy szczypały go od mrozu, a
może nie od tego.
-Haru… - usłyszał za sobą znajomy
głos.
-Rin! – odwrócił się szybko.
-No nie mogę… - podrapał się
nerwowo po odsłoniętej głowie – Też przyszedłeś wcześniej.
-Troszeczkę… - potarł nerwowo
ręce.
-Cieszę się.
-Dlaczego?
-Bo to ty – wyszczerzył zęby.
-Dlaczego tak mówisz?
-Oj, daj spokój Haru – potrząsnął
głową – Mamy święta, po prostu chodź się ze mną zabawić!
-Dobrze – spojrzał mu w oczy.
-Masz tu… - sięgnął do
wystających spod jego czapki włosów i ściągnął coś – Płatek… - wyszczerzył
zęby.
Haruka wbił wzrok w pozostawione
jeszcze niedawno swoje ślady. Drobny dotyk, tych ciepłych dłoni, a tyle
radości.
-Nie będziemy tu tak stać, chodź,
przejdziemy się – Matsuoka zrobił kilka kroków – Idziesz?
-Ym… - kiwnął głową twierdząco i
szybko doszedł do niego.
-Jest dziś całkiem chłodno,
prawda.
Haru znów tylko kiwnął głową.
-Zupełnie jak tamtego dnia…
Pamiętasz? – spojrzał na drugiego z ukosa.
-Oczywiście.
Nanase zamknął na chwilę oczy. Próbował sobie przywołać
obraz tamtego popołudnia, równie zimowego, co to teraz, chociaż może mniej
śnieżyło. Wspomnienia tych dawnych lat, jakkolwiek powinny być zatarte, były
nadal pełne barw i nadal wywierały te same uczucia.
***
-Pa mamo! - mały Haru wybiegł z domu i wpadł prosto na
swojego przyjaciela.
-Tylko
uważajcie na siebie - kobieta wyszła jeszcze, aby rzucić na nich oko.
-Dobrze - odezwał
się młodziutki Rin.
-Idziemy? -
brunet zwrócił się do kolegi.
-Jasne - kiwnął
głowa - ulepimy wielkiego bałwana! Wielkiego! Wielkiego! - spojrzał w niebo.
Poszli, a raczej
rozpierani dziecięca energia pobiegli do pobliskiego parku, gdzie mnóstwo
dzieci bawiło się już od rana. Dzieci zjeżdżały na sankach, rzucały się
śnieżkami, a armia bałwanów szykowała się do wojny.
-Tutaj będzie
dobrze - Matsuoka wykrzyknął podbiegając pod drzewo.
-Też tak myślę.
Spojrzał na
zmrożone gałęzie. Wyglądały pięknie, niczym zrobione z czystej bieli, na
mglisto błękitnym niebie. Zamyślił się glebowo nad tym niecodziennym zjawiskiem
i nagle dostał ze śnieżki, odrobina białego puchu wpadła mu pod kurtkę.
-Ziemia do Haru!
- Krzyknął rozbawiony rudzielec.
-Przepraszam.
-Dobra, dobra,
lepiej zacznij kleić kule.
Rin pochylił się
i zaczął turlać grudę śniegu, z jego ust nawet na chwile nie schodził szczery,
szeroki uśmiech. Momentalnie w jego rekach zaczęła pojawiać się dość
nieforemna kula. Haruka patrzył na niego jak zahipnotyzowany, dopiero po chwili
otrząsnął się i zaczął robić to, co jego kolega.
Minęła dobra
godzina nim nieforemny, utworzony z wielu różnej wielkości kul, z powtykanymi
gdzie się da kawałkami lodu i gałązkami bałwan został ukończony. W niczym nie przypominało to
standardowego śniegowego ludka lepionego zazwyczaj przez dzieciaki.
-Jeszcze to –
Haru podszedł i ułożył na „ręku” wielki kawał lodu w kształcie ryby.
-Co to? –
Matsuoka przymknął jedno oko.
-Makrela.
–Odpowiedział spokojnie i przekręcił głowę w bok, – Ale tak w ogóle, to, co
„to” wyszło?
-Super-Hiper-Mega-Potężny-I-Waleczny-Chomiko-Pso-Zord!
– wrzasnął unosząc ręce w górę.
-Wygląda dziwnie,
ale jest wspaniały.
-Podoba ci się?
To nasze dzieło! Zrobiliśmy go razem.
-Jest fajny –
kiwnął lekko.
-Szkoda, że nie
mamy aparatu. Świetnie byłoby mieć jego zdjęcie.
-Niestety.
***
-Wygląda
na to, że tam go lepiliśmy.
Rin wskazał głową na jedno z drzew, jak tylko
dotarli do parku.
-Na to
wygląda.
Haruka
bez słowa podszedł do tego drzewa, zdjął rękawiczkę i dotknął zmarzniętej kory.
Spojrzał w górę na tak samo, jak i tamtego dnia zmarznięte gałązki. Zupełnie
ignorując rozbrykane dookoła dzieci, bawiące się w najlepsze.
-Haru…
- zaczął rudy – A pamiętasz jeszcze jak… Nie ważne – potrząsnął nerwowo głową.
-Co
chciałeś powiedzieć? – odwrócił się i zerknął na niego.
-Nie
ważne – pochylił się i zebrał szybko garść śniegu, którą cisnął w kolegę.
-Rin… -
zaczął z siebie strzepywać, ale zaraz oberwał kolejną porcją – zaraz ci pokażę
– sam pochylił się i rzucił w drugiego śnieżką.
-Co
tam! – odwdzięczył się podobnie.
Rozpoczęła
się bitwa na śnieżki, w której Nanase przegrywał z kretesem, w tej konkurencji
nie miał najmniejszych szans przeciwko żywiołowemu koledze, który to, co i rusz
zasypywał go tonami białego puchu, niemalże pogrzebując żywcem. W końcu wpadł
wykończony w ogromną zaspę. Zanurzył głowę w mokrym śniegu i zamknął oczy.
Wydyszał ciężko:
-Mam
dosyć.
Matsuoka
podbiegł do przyjaciela chwycił ogromną garść śniegu, usiadł na nim, nie
pozwalając się ruszyć i z grożącą miną trzymał nad nim ogromną ilość śniegu.
-Poddajesz
się?
-Tak.
-Więc
znowu wygrałem – odrzucił „broń" za siebie – Wtedy też leżałeś.
-Ano
no. Obaj leżeliśmy.
Znowu
uciekł myślami do tamtego dnia.
***
-Chcesz teraz zjechać na sankach? – zagadał Rin.
-Nie
mamy sanek – poprawił sobie czapkę.
-No
to co – wzruszył ramionami.
-Jak
chcesz bez nich zjechać?
-O
to się nie martw.
Klepnął kolegę w
ramię i gdzieś odbiegł, po chwili pojawił się znowu, targając w ręku sznurek,
do którego przyczepione były sanki.
-Mogą być te? –
uśmiechnął się.
-Skąd je
wytrzasnołeś?
-Pożyczyłem od
jednej dziewczynki. Pozwoliła nam raz zjechać. To jak będzie? Masz ochotę?
-Myślę, że tak.
-To myślisz, czy
chcesz? – popatrzył mu w oczy.
-Myślę, że chcę…
-Haaaaaruuuu! –
wrzasnął dotykając dłonią skroni – Co ja z tobą mam…?
-Nie wiem. Możemy
zjechać z tamtej górki – wskazał palcem.
-Nie jest trochę
za stroma? – przechylił lekko głowę i przymrużył jedno oko. – No dobra może
być. Kto ostatni ten głupek! – puścił się pędem.
-Czekaj! –
poszedł w jego ślady.
Zdyszani weszli
na najwyższe ze wzniesień. Nawet nie zwrócili uwagi, który z nich był tam, jako
pierwszy, bo widok doszczętnie zaparł im dech w piersiach. Wszystko u ich stóp,
gdzie tylko okiem sięgnąć pokryte było migoczącą bielą, dachy oddalonych domów,
wąziutkie uliczki. Sceneria niczym ze świątecznego obrazka.
-Jak tu cudnie
Haru! – wykrzyczał rudy na całe gardło.
-Pięknie… - jego
oczy zamigotały.
-Miałeś świetny
pomysł! Jesteś geniuszem!
Matsuoka zaczął
ustawiać sanki na skraju, a następnie usiadł najwygodniej, szukając najbardziej
optymalnej pozycji, która zapewni najszybszy przejazd.
-Siadaj za mną –
poinstruował kolegę.
Brunet dołączył
się do przyjaciela i objął go w pasie.
-Trzymaj się
mocno – powiedział Rin.
Chwycił się go
tak mocno jak tylko potrafił. Potem odepchnął się i w jednej chwili sunęli w
dół z zawrotną prędkością.
-Uaaaaaaaaaaaaaaa!
– krzyczał rudy.
Nanase natomiast
siedział cicho z szeroko otwartymi oczyma. Nagle coś przerwało im ich idealny
zjazd, sanki musiały trafić na jakiś wybój. Obaj wypadli z toru, i jakimś cudem
przez chwilę lecieli w powietrzu, nim upadli głowami w śnieg. Leżeli tak przez
pewną chwilę, zanim rudy się podniósł.
-Haru! – wrzasnął
podbiegając do kolegi – Nic ci nie jest? – odwrócił go na plecy.
-Wszystko w
porządku – odpowiedział całkowicie spokojnie.
-Przepraszam, to
ja wymyśliłem… - posmutniał.
-Hej, Rin… - nie
wstawał, patrzył w niebo.
-Hmm? – ułożył
się obok przyjaciela.
-Śnieg, to woda
prawda?
-Nom…
-Więc, czemu nie
można w nim pływać? – zamknął oczy.
-Nie da się! Pani
mówiła, że śnieg, to ciało stałe, i jest za twarde, a para wodna, jest za
miękka.
-Para wodna? –
podniósł się do siadu.
-To, co wydychamy
jak jest zimno – też usiadł i dmuchnął prosto na twarz drugiego.
-Więc to wszystko
woda*? Tak dużo tutaj wody, a ja nie mogę pływać.
-Hahaha! Chcesz
pływać? To rób to, co ja! – walnął się i zaczął robić „orły” na śniegu – to tak
jakbyś pływał, tylko „na sucho”.
-Nie bardzo –
odpowiedział Haru próbując robić, to, co jego kolega.
-To na niby… -
burknął lekko obrażony.
* A teraz wersja tej części wymuszona na mnie przez beta:
* A teraz wersja tej części wymuszona na mnie przez beta:
-Więc to wszystko
woda? Tak dużo tutaj wody, a ja nie mam kompieluwek
Rin zrobiła facepalma i zdzielił Haru z liścia.
-Jesteś głupi...-powiedział rudy.
Rin zrobiła facepalma i zdzielił Haru z liścia.
-Jesteś głupi...-powiedział rudy.
***
Teraz
dwójka przyjaciół siedziała wygodnie w jednej z kawiarni, popijając spokojnie
gorącą czekoladę i patrzącą przez okno na szalejącą śnieżycę. W środku było
bardzo ciepło i przytulnie, chociaż dosyć tłoczno. Każdy, kto tylko nie mógł
znaleźć się szybko w swoim domu wolał przeczekać tą paskudną pogodę
gdziekolwiek, byleby pod dachem.
-Ach… -
westchnął Rin – Robi się coraz gorzej, dobrze, że mogliśmy tutaj się skryć. I
się czegoś napić.
-Masz
rację, jak byliśmy dziećmi, musieliśmy jeść śnieg.
-Ta,
pamiętam. To było głupie – uniósł filiżankę do ust.
-Ty
nawet chciałeś jeść żółty…
-Nie
prawda! – opluł się.
-A
właśnie, że tak, dokładnie pamiętam. Mówiłeś, że to lemoniada i bardzo chciałeś
spróbować.
-Źle
pamiętasz! Wcale tak nie było. – zrobił obrażoną minę – To było zupełnie
inaczej!
-To
niby jak?
-Przecież
doskonale wiedziałem, że żółtego śniegu nie można jeść – założył ręce na
piersiach – Ja tylko chciałem, żeby było zabawnie, a ty znowu wziąłeś to na
poważnie. Już, jako mały chłopiec byłeś bardzo poważny – wycierał się serwetką
– Złapałeś mnie za rękaw i piszczałeś, żebym tego nie robił. Wiozłeś wszystko
za bardzo na poważnie.
-No i
co z tego? Każdy na moim miejscu zachowałby się podobnie – odwrócił wzrok
całkowicie zmieszany.
-Nie
musisz się tak peszyć, to było nawet całkowicie miłe, z resztą często bywasz
miły, wtedy też…
-Co
masz na myśli? – spojrzał na niego z ukosa.
-Na pewno potrafisz sobie przypomnieć, co
takiego miłego wtedy dla mnie zrobiłeś – wskazał na niego łyżeczką.
-Nie wiem,
o co ci chodzi… - wzruszył ramionami.
-A
pamiętasz jak… - rozpoczął swoją opowieść.
***
Było bardzo zimno, a chłopcy spędzili ładnych kilka godzin na
tym tnącym mrozie, dlatego powoli zaczęli się zbierać do domu, jeszcze tylko
przez chwilę bawili się z innymi dziećmi w wojnę na śnieżki, nim zdecydowali,
że najwyższy czas zbierać się do cieplutkiego domu.
-Zimno…
- Haru objął się rękoma idąc już po chodniku.
-Już
idziemy do domu – Rin natomiast pocierał lewą dłoń.
-Gdzie
masz rękawiczkę?
-Chyba
zgubiłem – uśmiechnął się szeroko.
-Teraz
jest ci jeszcze bardziej zimno – zatrzymał się.
-Dlatego
próbuję ją jakoś ogrzać, z resztą już wracamy, więc…
-Daj
rękę – wyciągnął do niego obie dłonie.
-Hę!?
Dla czemu?
-Po
prostu daj.
-E…
no dobrze.
Z
wahaniem podał mu swoją rękę, która zaraz została otulona przez bruneta. Haruka
zaczął chuchać na nią i ją pocierać między swoimi opatulonymi w rękawiczki
dłońmi. Dzięki temu rudemu zaczęło robić się o wiele cieplej i przyjemniej.
-Dzie-dziękuję
– starał się wyrwać rękę, ale była mocno trzymana – Wystarczy, dziękuję.
-Nie
ma sensu, żebyś przez to tak marzł.
-Co
masz na myśli?
-Odprowadzę
cię – wziął go za odsłoniętą dłoń i ciągnął.
-Haru…
Trzymasz mnie za rękę.
-Tak
będzie ci o wiele cieplej.
-Ale…
- zamyślił się – Dziękuję Haru! Jesteś bardzo miły!
-Nie
ma, za co… - odwrócił się i zrobił się lekko czerwony na twarzy. – Mam
nadzieję, że dzięki temu będzie ci cieplej – jemu było.
-Bardzo
cię lubię, właśnie za takie rzeczy – uśmiechnął się pod nosem i ścisnął
bardziej jego rączkę.
Szli
tak trzymając się za ręce, ogrzewając się nawzajem. Dwa słodkie, niewinne dzieciaczki,
niemające pojęcia o tym, co się między nimi dzieje, niewiedzące, że takie
zachowanie może doprowadzić ich w przyszłości do czegoś więcej. Chcieli być
tylko dla siebie wsparciem, móc ogrzać drugiego.
***
Zamieć
na zewnątrz ustała teraz z nieba leciały maleńkie śnieżynki, każda z nich
równie piękna i niepowtarzalna. Choć przez ten czas zaczęło już się ściemniać.
Dzięki temu wszystkiemu nastrój był niepowtarzalny. Haruka i Rin wyszli z kawiarni.
-Odprowadzę
cie – zaproponował rudy.
-Nie
trzeba… - spojrzał na niego z ukosa.
-Ale
chcę, bardzo chcę. Nie chcę się jeszcze z tobą rozstawać – zaciągnął sobie
kaptur na głowę.
-Spotkamy
się innym razem, w wolniejszej chwili.
-To
znaczy, kiedy? Mamy mnóstwo zajęć, jedynie w święta znaleźliśmy czas.
Nanase
jedynie wzruszył ramionami.
-Tak rzadko
mamy okazję się widywać. A ja… ja… lubię z tobą przebywać. Naprawdę lubię.
-Ja z
tobą też… - odpowiedział zamyślony.
-Mógłbyś
się częściej uśmiechać.
-Na
takie rzeczy nie ma się za bardzo wpływu.
-Mógłbyś,
chociaż spróbować. Tamtego dnia także tak bardzo chciałem żebyś się uśmiechnął,
a nie zrobiłeś tego przez cały dzień. No prawie. Tak bardzo starałem się ciebie
rozweselić. Można powiedzieć, że stawałem na głowie, żeby mi się tylko udało,
ale wydaje mi się, że ty nie zauważałeś moich starań.
-Masz
na myśli, że musiałeś posunąć się do „tego”?
-Dokładnie
– wyciągnął rękę w jego kierunku, ale zaraz ją cofnął
***
Chłopcy szli nadal za rękę przez ulicę, zmierzali do domu
jednego z nich w miarę szybkim krokiem.
-A znasz to? –
paplał Matsuoka – Idą dwa pomidory. Jeden idzie chodnikiem, druki jezdnią. Ten,
co idzie chodnikiem mówi do tamtego: „chodź, bo cię samochód rozjedzie”. Tamten
go nie posłuchał. Upominał go kilka razy, w końcu samochód jechał i go rozjechał.
No to wtedy ten, co szedł chodnikiem mówi: „Ej ketchup, idziemy do domu!”*. Dobre
nie – zaśmiał się.
-Tak,
zabawne – odpowiedział obojętnie.
-Wcale
nie, bo się nie śmiałeś.
-Przepraszam.
-Nie
przepraszaj, po prostu powiedź, co cię bawi, tak będzie prościej.
-Ale
ja sam nie wiem – spojrzał w niebo – Wczoraj w TV leciała bajka o rybkach. Była
całkiem zabawna.
-Rozumiem,
tylko to?
-Chyba
tak.
-Tak
bardzo chciałbym, żebyś się uśmiechnął... dla mnie… - patrzył smutno w udeptany
śnieg na chodniku.
Nagle
stanął przed przyjacielem i popatrzył mu głęboko w oczy. Położył mu dłonie na
lodowatych policzkach, jedną w rękawiczce, drugą zupełnie nagą. Przez dłuższą
chwilę tylko na niego patrzył, w końcu przybliżył się do jego twarzy i
całkowicie delikatnie złączył ich usta. Obejmował swoimi wargami górna wargę
Haru. To był pocałunek, zupełnie nieporadny i całkowicie niewinny. Trwał o
wiele dłużej niż obojgu się wydawało, dla nich ten dotyk cudzych gorących ust
był zupełnie czymś nowym, dziwnym i przyjemnym. W końcu Rin oderwał się od
niego wypuścił gwałtownie powietrze, które zmieniło się błyskawicznie w parę
wodną. Nanase stał nadal lekko zszokowany z szeroko otwartymi oczyma patrzył
rozbity na przyjaciela. Nie rozumiał, czemu jego serduszko nagle zaczęło tak szybko
walić, a całe ciało dygotało, ale nie z zimna.
-Co
to było? – zakrył sobie usta dłonią i zapytał niewyraźnie.
-Tata
tak robił mamie, kiedy była smutna, a wtedy ona się uśmiechała – odpowiedział
rozbudzony, ale i przybity.
-Rozumiem.
Na jego ustach pojawił
się delikatny uśmiech, więc, żeby pokazać koledze, że jego starania przyniosły
pożądany skutek odkrył je. Podziałało na obu. Rin cieszył się bardzo z tego, że
udało mu się rozweselić Haru, a Brunet z tego, że dzięki temu drugi wygląda na
jeszcze bardziej szczęśliwego.
-Zrobię wszystko
dla twojego uśmiechu… - powiedział ze spokojem rudy.
*Dobry suchar nigdy nie zmoczy ;)
*Dobry suchar nigdy nie zmoczy ;)
***
Doszli
razem pod dom Nanase. Sceneria przez całą drogę nie zmieniła się za bardzo,
może tylko nieco bardziej pociemniało. Byli opatuleni od stóp do głów, czym
tylko mieli najcieplejszym, czapki szaliki, kurtki dopięte pod same szyje.
Jednak nie spieszyli się za bardzo, pomimo chłodu. Małe śnieżynki odbijały światło okien domów, migocząc magicznie. Chłopcy stali przez chwilę spoglądając na siebie niepewnie. Moment rozstania zbliżał się nieuchronnie. Było już bardzo ciemno i późno.
-Dobranoc,
Rin – powiedział Haru i już się odwracał.
-Czekaj! - zatrzymał go chwytając za rękę. Ton jego głosu był niemal błagalny.
-O co chodzi?
-Czekaj! - zatrzymał go chwytając za rękę. Ton jego głosu był niemal błagalny.
-O co chodzi?
-Odpowiesz
mi jeszcze na jedno pytanie? – nie patrzył na rozmówcę.
-Jasne
– zamarł w oczekiwaniu.
-Czy
nienawidzisz mnie za to, że tamtego dnia skradłem twój pierwszy pocałunek?
-Ani
trochę – zbliżył się.
-Na
pewno?
-Na
pewno.
-Wiesz
– jednym pewnym ruchem czule objął go w pasie i przyciągnął, chociaż jego ręce drżały
– Wtedy byłem dzieciakiem i nie wiedziałem jak to się robi prawidłowo.
-Teraz
wiesz? – wyciągnął nos z szalika i dmuchnął gorącym oddechem na przyjaciela.
Rin przybliżył
się jeszcze bardzie i oparł swoje czoło o czoło drugiego.
-Oczywiście
– odpowiedział.
Z każdą
sekundą ich twarze były coraz bliżej. Gorąco, jakie gościło teraz w ich ciałach
całkowicie pozwalało na to, żeby zapomnieli o wszechobecnym gryzącym mrozie.
Drżenia, za nic nie mogli opanować, choć niewywołane było ona ani wysoką ani
niską temperaturą, ale zdenerwowaniem. Haruka zacisnął pięści na kurtce
przyjaciela, zupełnie nie chciał go teraz wypuścić, obejmowali się i to było
takie miłe.
-Rin –
wyszeptał jakby sugerująco.
Rudy
teraz przechylił głowę lekko w lewo, przez to gładził koniuszkiem swojego nosa
po lodowatym policzku swojego kolegi, ogrzewając wydychanym powietrzem to
miejsce, przyprawiając i jego i siebie tym samym o dreszcze.
-Haru…
- także wypowiedział szeptem jego imię.
-Rin… -
przylgnął do niego jeszcze mocniej.
-Haru…
– tym razem to było już ledwo słyszalne.
Dręczące
uczucie w okolicy żołądka nie dawało spokoju, pchało do działania. Matsuoka z
całych sił teraz przytulił do siebie drugiego a potem powolutku poruszył głową,
tak, aby swoimi ustami trafić na jego. Delikatnie, ale i pewnie złączył ich
gorące, spragnione wargi. Nierówny oddech, ciepło drugiego ciała sprawiło, że brunet
rozchylił lekko swoje usta pozwalając na to, aby język rudego znalazł się
między nimi. Smakowali tą chwilę polowi i bez przemyślenia. Tym razem nie było
to tak niewinne i spontaniczne jak wtedy. Ich języki dotykały się pożądliwie,
ale zarazem i delikatnie, jeden muskał drugiego, usta, co chwila złączały się i
rozłączały. Haru drżał i obejmował przyjaciela, Rin lękliwie, jakby bojąc się,
że go utraci, przyciskał go coraz mocniej do siebie. Śnieg sypał się maleńkimi
płatkami na ich ciała. A oni stali obejmując i całując się w mglistym świetle
ulicznej lampy, zupełnie zatraceni w bliskości z ta drugą osobą.
KONIEC
Podobało się?
Jeśli tak to dziękuję za przeczytanie.
Jeśli tak to dziękuję za przeczytanie.
Jeszcze raz pragnę życzyć Wam wszystkim Zdrowych i pogodnych świąt i do przeczytania w sylwestra!
Moja reakacja: '' Kurwa, ale uroczo '' Czytalam juz tyle opowiadan yaoi, a nie pomyslalam o tej parze o.O No ale wyszlo slodko. Jak ja to z kolezanka bym powiedziala ''Ale kowal'' (czt. Ale kawaii xD)
OdpowiedzUsuńrozdzial slodki i czekam na nowe opo
Pozdrawiam,
Demon
Co? Już? Koniec? T^T Piękne, cudowne, wspaniały pomysł, żeby łączyć przeszłość z teraźniejszością i urocze i piękne i no! Chcę więcej! :)
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia czemu ale nie pokazało mi sie ze jest notka Q.Q dlatego przeczytałam ja dopiero teraz...
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę że wybrałaś akurat ten paring z Free bo nie mogłam nigdzie nic dobrego znaleźć odkąd skończyłam to anime :) teraz jestem szczęśliwa XD Mimo ze śniegu nie ma za oknem i raczej bardziej to u mnie przypomina wiosnę niż zimę to dzięki temu shocikowi poczułam taki przyjemny zimowy klimacik którego mi strasznie w tym roku brakowało, dziękuję~!!!
No cóż to teraz lecę do D.Gray Man'a XD jednak dobrze mieć zaległości, więcej do czytania~! Weny~!
Awwwwwww to było słodkie, cudowne, boooskie ! :D Jestem świeżo po Free i sama chciałam napisać jakieś RinHaru :3 Przepięknie opisałaś ich przeszłość, uczucie między nimi, którego sami do końca nie rozumieją :3 Pozdrawiam i życzę duuużo weny :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaczęłam czytać ten blog. To opowiadanko przeczytałam jako pierwsze bo uwielbiam paring Rin x Haruka. A co do tego oowiadania jest takie słodkie. Superaśne. Mam nadzieję że napiszesz jeszcze jakieś opowiadanie z tym paringiem. No dobra tyle wystarczy. Lecę czytać inne. ;D ~ハイブ
OdpowiedzUsuń