środa, 4 września 2013

Kasamatsu x Kise część 2

Ohayo!

Jak tam pierwsze dni w szkole?

Współczuję, współczuję, tym co do budy muszą chodzić...

Hue hue hue, tym bardziej, że mnie to jeszcze miesiąc wakacji czeka...

Ale teraz na serio, na prawdę Wam współczuję.

Dlatego, tą część KasaKise dedykuje biednym uczniom! Na pocieszenie i ku pokrzepieniu serc!

Zechciejcie wraz ze mną przenieść się jeszcze w ten magiczny okres i wyobraźcie sobie, ze wakacje nadal trwają, a Wy jesteście na cudnej łące... Dookoła śpiewają ptaszki, brzęczą pszczółki, zbierają miodek. Słoneczko nieźle przypieka a woda radośnie szumi. Wyobrażacie sobie to? Jeśli nie, to natychmiast zacznijcie!

Co do całości, pamiętajcie, że to fanfick i wszystko się tu może zdarzyć, a że od czasu do czasu daję się ponieść jak cholera, to się nie czepiajcie...  
Dziękuję oczywiście za komentarze :*

Zachęcam do udzielenia odpowiedzi w ankiecie :P


„Letnia przygoda” C.D.



                Dotarli na miejsce. Dookoła rozprzestrzeniały lekkie pagórki, porośnięte obficie gęstymi drzewami. W tafli jeziora odbijało się zachodzące słońce. (Hue Hue! Tym razem nie ja to wymyśliłam, tylko Wero! Hue Hue Hue! Teraz wie jak to jest!) Jechali bardzo długo, dlatego dotarli tutaj, jak zaczynało się robić chłodniej, co oboje przyjęli z ulgą. Chrząszcze i cykady śpiewały w liściach traw. Niebo pokryło się już pastelowymi barwami zachodu, gdzie dominował pomarańcz, gdzieniegdzie rozpraszany przez różowe chmury. (cholera niech oni zaraz rzucą się na siebie, bo mają taką scenerie, że lepszej nie potrzeba!).
                Zaczęli rozbijać namiot na skraju polany, z dala od wody, żeby, choć odrobinę ustrzec się przed robactwem.
                -Senpai! A do czego to służy – Kise podniósł jakiś drążek z ziemi.
                -Do podtrzymywania – krzątał się układając szkielet – Lepiej to oddaj, bo popsujesz – wyrwał mu go z ręki.
                -Ale ja chcę pomóc.
                Wstał i chciał podejść bliżej, ale przechodząc zaplątał się w rozłożony materiał i runął wprost na całą ułożoną już wcześniej przez jego starszego kolegę konstrukcję.
                -Przepraszam… - zaczął się nerwowo śmiać i nieudolnie starać składać, to, co, udało mu się zepsuć…
                -Kise… - jego brwi były niebezpiecznie ściągnięte, starał się panować nad sobą – Idź przynieś drewno na ognisko, ok.?
                -D-dobrze, senpai. Już się zbieram! – zerwał się z miejsca i popędził w głąb lasu.
                -Wiedziałem, że to zły pomysł – mamrotał pod nosem, znów zabierając się za składanie.
                Yukio skorzystał z tego, że chociaż przez chwilę ma odrobinę spokoju i zabrał się za zakończenie rozkładania namiotu. Zerknął na chowające się za drzewa słońce. Nie miał za wiele czasu, nim zastanie ich noc. Jeśli nie chce, żeby spali pod gołym niebem, musi się pospieszyć i złożyć to cholerstwo, zanim jego kolega wróci i wszystko zepsuje. Odetchnął z ulgą, gdy wbił ostatni kołek w ziemię, starał się zamocować wszystko jak najmocniej. Przysiadł pod namiotem. Teraz mógł sobie nieco odpocząć. Wyciągnął z plecaka, zabunkrowane piwo. Ledwo, co otworzył i przechylił puszkę, usłyszał dobiegający z głębi lasu dziki wrzask. Podskoczył na miejscu i wylał na siebie to, co akurat miał w ustach.
                -Wiewiórka go podrapała, czy niedźwiedź zeżarł!? – prychnął sam do siebie.
                Znów przez tego niezrównoważonego psychicznie chłopaka musi się rozbierać. Chyba w tej chwili wolałby opcję z niedźwiedziem. Odstawił piwo na bok, tak, żeby nic się z niego już nie wylało i jednym ruchem ściągnął z siebie zaplamioną koszulkę.
                -A i tak mamy mało ubrań… - mamrotał do siebie.
                -Uaaa!!! – Kise biegł w jego kierunku, trzymając jakieś gałązki i mając kropelki łez w oczach – Senpai! – rzucił chrust następnie podbiegł do przyjaciele – Ueeeee! – szlochając przytulił się do bruneta – Tam było… Tam… było… Straszne!
                -Uspokój się, znów nie wiem, o co chodzi! – wymierzył mu cios prosto w brzuch.
                Ryota odczepił się od niego i skulony z grymasem bólu i przerażenia na twarzy pokazywał palcem na gęsty las.
                -Tam było coś strasznego – wycharczał.
                -To pewnie była jakaś mysz.
                -To nie była mysz! To było dużo większe – wyprostował się i znów chciał objąć kolegę.
                -Mowy nie ma – zablokował przytrzymując głowę.
                -Ale, ale, ale ja się bałem! – machał rozpaczliwie rękami.
                -To pewnie było jakieś zwierzę! Nie masz się, czego bać!
                -Ale to się na mnie patrzyło – beczał.  
                -Spokojnie, jakby, co, to ja cię obronię… - westchnął zrezygnowany.
                W tej chwili nie był już w stanie utrzymać młodszego, ten z całym impetem rzucił się na niego, przewracając przy tym na trawę. Zrezygnował z jakiejkolwiek walki. Leżał pod nim i nic nie mógł zrobić, miał jego nogę między swoimi kolanami, a jego ręce go oplatały.  Próbował sie podnieść, ale ciało drugiego ciągle go przyciskało do podłoża.
                -Senpai… jesteś wilgotny… – jęknął Kise podnosząc głowę z jego nagiego torsu.
                -To przez ciebie… - nie dokończył.
                -Ano… Przepraszam – stała nad nimi jakaś dziewczyna, – Ale czy wszystko w porządku?
                -Jak najbardziej – Kasamatsu próbował zepchnąć z siebie towarzysza.
                -Bo tak szybko uciekłeś, myślałyśmy, że coś się stało – wtrąciła się inna.
                -To byłyście wy!? – blondasek patrzył na nie zdezorientowany.
                -Widzisz! A mówiłem ci, że nie ma się, czego bać! Złaź teraz ze mnie debilu! – pociągnął go za policzek i powoli odsuwał od siebie.        
                -Au.. Au… Au… - jęczał.
Dziewczyny przyglądały im się podejrzliwie. Jedna z nich była wysoką, blondynką z kucykami i niebieskich oczach, ubrana w luźny pomarańczowy dresik. A druga nieco niższa miała ciemne włosy do ramion, ubrana w białą bokserkę i krótkie niebieskie szorty.
- Kim jesteście? – młodszy rozmasowywał sobie bolący policzek.
-Ja jestem Naruko, a to Sasuko! – pisnęła wyższa.
-Witam. Ja jestem Kasamatsu, a ten idiota, to Kise – powiedział chłodno Yukio.
-Jesteśmy na wakacjach! Wy też, prawda, tak myślałam. Hihi. – paplała – Mieszkamy po drugiej stronie. Rozbiłyśmy obóz. Nie ma tu nikogo, dlatego, dobrze, że wy tu jesteście – była wyraźnie rozentuzjazmowana.
-Czemu na nim leżałeś? – zapytała spokojnie brunetka.
-Bo się wystraszyłem – pociągnął nosem – Fajnie, że to jesteście wy, a nie jakiś leśny demon.
-Chyba nie powinniśmy im przeszkadzać – niższa zwróciła się do koleżanki.
-Czemu? – podniosła palec do ust i zaczęła się nad czymś zastanawiać.
-Nie ważne! – złapała ją za rękę i pociągnęła.
-Ale… no… tego… - próbowała się jej wyrwać. Odwróciła się w końcu do nowopoznanych kolegów - No to widzimy się jutro. Papa! – pomachała im na pożegnanie.
-Papa! – odmachał im Kise – Słodkie są – zwrócił się do przyjaciela.
-Masz rację! – chrząknął - Trzeba rozpalić ognisko… zobaczymy, co ty tu przyniosłeś.
W końcu zostali sami. Kasamatsu wcale nie był z tego aż tak zadowolony. Biedaczek w zasadzie wszystko musiał robić sam, bo drugi do niczego się praktycznie nie nadawał. Chyba wolałby, żeby te panienki zostały z nimi i chociaż pomogły w przygotowaniu jakiegokolwiek posiłku, a i tak mieli niewiele, bo ktoś, przez grzeczność już nie chciał wskazywać, kto, zostawił jak ostatni idiota swój bagaż na stacji.
Rozpalił ognisko. Pamiętał, że robił to nie raz w życiu, więc to nie był dla niego wielki problem. Podgrzał wodę i zaparzył gotowe zupki.
Było już całkiem ciemno, gdy rozsiedli się wygodnie przy płomieniach. Brunet wziął puszkę, którą wcześniej otworzył.
-Senpai! – jęknął blondynek –Ja też chcę piwo! – zrobił naburmuszona minę.
-Są u mnie w plecaku. Weź sobie jedno, ale nie więcej – odpowiedział spokojnie
-Czemu?
-Bo znając ciebie, odlecisz po jednym.
-Dlaczego we mnie nie wierzysz!? – mamrotał wczołgując się do namiotu.
Wyszedł po chwili zadowolony z puszką w dłoni. Syknięcie obwieściło, ze otworzył trunek.
-Kampai! – pisnął blondynek i popił spory łyk – Dobre!
-Piwo, jak piwo… - przewrócił oczyma.
Nie bardzo rozumiał, czym ten dzieciak tak się podnieca. Podniósł pałeczki do ust.
-Nie mów, że… - nagle na coś wpadł…
-Co?
-Że ty masz pierwszy raz alkohol w ustach…
-No jakoś tak wyszło – drapał się po głowie…
-No pięknie, teraz wychodzi na to, że cię deprawuje…
-Nie, to nie tak… Piłem, oczywiście, że tak… Niektórzy z wcześniejszej drużyny nie bardzo chcieli...- ścisnął puszkę w rękach – I tak wyszło – zarumienił się.
-No dobra, tylko pamiętaj, żeby nikomu o tym nie mówić, nieletni jesteśmy.
-Wiem! Wiem! Nie jestem głupi!
„Na pewno?” – pomyślał Yukio
-Dobra, nie ważne. Potrafisz łowić ryby?
-Nie bardzo… - peszył się, – Ale wystarczy, ze zobaczę jak ty to robisz i na pewno się nauczę… - patrzył w dół - Ty uważasz, ze ja do niczego się nie nadaję i kompletnie nic nie potrafię zrobić sam… Prawda senpai? – podniósł nieśmiało na niego wzrok.
-Jest dokładnie tak jak mówisz – usiadł blisko niego.
Ryota wydawał się być teraz bardzo przybity, skulił, podciągając kolana pod brodę.
-Ale na tym polega twój urok – kontynuował dalej starszy – Jesteś taki, jaki jesteś. Nie zmieniaj się – położył mu rękę na głowie – Lubię cię takiego, jakim jesteś.
-Naprawdę chciałbym być bardziej przydatny… W życiu codziennym i na boisku, ale przepraszam, że nie potrafię…
-Ja też często zawalam, nie masz się, czym przejmować.
-Tylko, że ty jesteś taki silny i ze wszystkim jesteś sobie w stanie poradzić – znów zaczynał płakać – A ja znów zaczynam zachowywać się jak baba – wytarł sobie ukradkiem oczy.
-No to bądź mężczyzną! – szturchnął go lekko w bok – I przestań się ciągle mazać!
-Chciałbym być taki jak ty… Nie dość, że dajesz radę samemu, to wspierasz wszystkich wokół
-To nie tak, że daję radę sam – uśmiechnął się pod nosem, sięgając po piwo – Też mam kogoś, kto daje mi siłę.
-Kto to taki? – rozpromienił się i przybliżył swoją twarz do jego, patrząc mu głęboko w oczy.
-Nie interesuj się – odsunął go od siebie niemal siłą - Bo koci mordy dostaniesz!
-No, ale powiedz, senpai!
-Mówię, że nie powiem, choćby nie wiem, co!
-Teraz się będę całą noc zastanawiał, kto to! Masz dziewczynę? Powiedz! To ona! Prawda! Prawda!
Kasamatsu nie słuchał go już dłużej. Dopił do końca, zgniótł puszkę i wczołgał się do namiotu. Wygrzebał z plecaka dwie koszulki, mniejszą wciągnął na siebie, z drugą wyszedł na zewnątrz.
-Masz – rzucił nią w kumpla – W tej będziesz spał. Nie jesteś dużo większy ode mnie, powinna pasować.
-Dzięki! Tyle dla mnie robisz… - zaśmiał się.
-A teraz zagaś ognisko – chciał wrócić z powrotem, ale na chwilę jeszcze się zatrzymał – Chyba potrafisz?
-Oczywiście – stanął jak na baczność. (czy tylko mi się to z czymś innym skojarzyło, niż powinno? O.o)
Niedługo po Yukio do namiotu wszedł także jego młodszy kolega. Okupione było to wcześniej różnorakimi jękami i przekleństwami, bo biedaczek potykał się sie, o co tylko mógł.  Ułożył się obok.
-Udało się? – mruknął brunet ziewając. Leżał plecami do drugiego.
-Tak… nawet gałązka się nie tli.
-Widzisz, jak chcesz, to potrafisz – wymacał jego włosy w ciemności i podrapał go po czubku głowy.
-Dziękuję, że tu ze mną jesteś…
-Nie ma za co – uśmiechnął się delikatnie – Śpij już, jutro idziemy na ryby, z samego rana…
-To znaczy kiedy!? – zerwał się nagle!
-Jak tylko słońce wstanie…
-CO!? DLACZEGO! - złapał się za głowę.

C.D.N.

A teraz kilka słów od autora... Ci którzy znają "Naruto" zapewne parsknęli śmiechem, gdy dziewczyny się przedstawiały... 
To nie tak, że nie jestem w stanie wymyślić czegoś oryginalnego sama... Tylko, jak opisałam dziewczyny, to moja beta stwierdziła, że one wyglądają jak Naruko i Sasuko... Cóż wtedy wystarczyło zmienić kilka szczegółów, takich jak długość włosów i kolor oczu i BUM! Mamy lekką parodie Naruciaka....
Mam nadzieję, że źle się z tym nie czujecie...
A tak dla fanu, dodaję, jak dziewczyny wyglądają XD
 Co do picia naszych młodzików... Cóż wiem, jak jest w Japonii, ale zdaję sobie sprawę, że każdego wcześniej ciągnie do takich rzeczy. Tak w ogóle to chciałam napisać, ze Kise po raz pierwszy pije alkohol, ale moja beta przekonała mnie słowami "Oni byli w gimnazjum". No wiem przecież jak to było...

6 komentarzy:

  1. Racja~! Przy Naruko i Sasuko miałam łzy w oczach~... A to wszystko dlatego, że nie mogłam przestać się śmiać~! X3 Normalnie nie lubię takich parodii, ale dziś dzięki nim udało mi się zaśmiać, więc wielbię cię za to~! X3 Tak ogółem, rozdział był extra~! Kise to naprawdę taki duży dzieciak~... Jest tak nieporadny i irytujący, że aż uroczy. ;3 A tak poza tym, to twoje dopiski są jak zwykle~... powalające~! ;3 Zwłaszcza z tym stawaniem na baczność~... Ekhem~... Nie skojarzyło mi się, dopóki nie przeczytałam tego w nawiasie~! X3
    Dziękuję, dzień mi się trochę polepszył dzięki tobie~. :3 Szkoła to potworne miejsce. To znaczy, o połowę mniej nieznośna, jak się tam ma przyjaciół, ale ja na dobrą sprawę dopiero poznaję ludzi~... I chyba nie do końca interesuje ich taki szczeniak jak ja~... Chyba rzeczywiście wyobrażę sobie, że mam wakacje. ;3 A tobie, skoro masz je jeszcze naprawdę i czasu ci nie brakuje~... życzę dużo, DUŻO weny~! :33

    OdpowiedzUsuń
  2. Spadłam z krzesła jak się dziewczyny przedstawiły, a reakcja Sasuko na chłopaków to mnie w ogóle rozbroiła ,czekam ze zniecierpliwieniem na następne opowiadanie ^///^(czy ty też po dwóch dniach w szkole wypisałaś długopis czy nabój z pióra, czy tylko ja jestem taka "zdolna"? >.>)zgadzam się w stu procentach z Inu-chan co do opowiadanie i jako osoba parająca się opowiadaniami życzę masę weny twórczej ^.~

    OdpowiedzUsuń
  3. "Naruko i Sasuko" padlam xD Juz myslalam,ze tu sie yuri jako wontek poboczny rozkreci..

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaiste , długo szukałam fajnego opowiadania kisexyukio i w końcu znalazłam . :) życzę dużo weny i wyczekuje następnego opowiadania :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne :D uwielbiam takiego niezdarnego Kise :3 i jeszcze Naruko i Sasuko - boskie XD pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Czekam na następny. (mam nadzieję że to będzie niedługo)

    OdpowiedzUsuń