Zgodnie z obietnicą, że pojawią się przy najbliższej okazji, jako prezent Mikołajkowy daruję Wam opowiadanie z Midorimą i moim kochanym Takao ♥
Mam nadzieję, że ten prezent przypadnie Wam do gustu :)
To opowiadanie jest ze specjalną dedykacją dla Chloe oraz Anonimka, którzy kiedyś o nie bardzo prosili :)
Więc teraz oficjalnie:
Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek!
Wielu wspaniałych prezentów, również tych jedynie pisanych i symbolicznych :)
I oczywiście ogłoszenia parafialne, czyli co sobie przeczytacie na święta...
A będzie to...
Uwaga...
Uwaga...
Proszę o werble...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Yamamoto x Gokudera! z oczekiwanego KHR!
A teraz nie przedłużając, cieszcie się i czytajcie:
„Prezent od serca”
Japończycy biorą święta Bożego Narodzenia, za święta miłości.
Dosłownie. W ten dzień jest istnym rajem dla zakochanych. Randkom, uściskom i
pocałunkom, nie ma końca.
Gwiazdka
To był chłodny zimowy poranek.
Jednak pomimo niskiej temperatury nikomu nie było tego dnia zimno, wszystkich
dookoła ogrzewała wszechobecna atmosfera świąt i miłości. Sklepowe witryny aż
biły po oczach czerwienią i różnokolorowymi świecidełkami. Ludzie biegali, spieszyli się, ale nikt tego
dnia nie był sam. W końcu tego dnia była Gwiazdka.
Takao
poprawił sobie torbę na ramieniu, wcisnął mocniej czapkę na głowę i wyszedł z
domu. Miał kawałek do przejścia, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Cieszył się
z tego dnia, tak bardzo, że aż po cichu podśpiewywał sobie pod nosem. Gdy przechodził
obok pobliskiej piekarni owiał go zapach świeżo pieczonego cista i słodkiego
lukru. Tak, to z pewnością był dzień, w którym można objadać się tym, co
najlepsze. Jego również skusił ten zapach, wstąpił do piekarni „Marcepanek”.
-Dzień
dobry – z uroczym uśmiechem na ustach przywitał się ze sprzedawczynią.
-Dzień
dobry. W czy mogę pomóc? – odpowiedziała mu pogodnie.
-Potrzebuję
czegoś naprawdę pysznego!
-Więc
proszę wybrać cokolwiek. Wszystko tutaj jest smaczne.
-A
macie ciasto marchewkowe? – nagle wpadł na ten pomysł.
Wiedział,
że dziwnie wygląda idąc po ulicy i szczerząc się do każdego głupkowato, ale się
tym nie przejmował. Przecież był szczęśliwy a szczęśliwi ludzie zawsze robią
tak szalone rzeczy jak uśmiechanie się do innych. Tylko czekał na to, aż ktoś
na jego widok postuka się w czoło, ale nie dziś. Dziś coś takiego wcale nie
wydawało się dziwne.
Planował
dziś niezwykłą randkę z swoim ukochanym, ale do tego czasu musiał jeszcze
załatwić kilka spraw i kupić kilka niezbędnych rzeczy.
Takao
wpuścił swojego chłopaka do środka. Znali się już od dłuższego czasu, ale
spotykali się dopiero od niedawna, więc był jeszcze trochę niepewny. Był jednak
w nim szaleńczo zakochany i nie mógł się doczekać kolejnej randki z nim. A w
szczególności tej.
-Cześć
Shin-chan – cmoknął go na powitanie w lodowaty policzek.
-Cześć.
-Shin-chan, napijesz się czegoś? –
Takao uśmiechnął się uroczo przechylając główkę na bok.
-Może być jakiś sok. Herbata.
Cokolwiek – Rozejrzał się po pokoju, zawsze wydawał mu się mały.
-Dobra. Rozgość się. Mam też
ciasto – Zniknął za drzwiami.
Poczekał grzecznie na to aż
brunet wróci z tacą, a następnie postawi ją na biurku.
-Poczęstuj się. Jest naprawdę
dobre – mówił spokojnie Kazunari.
-Takao – złapał go za ręce i przyciągnął
do siebie - Usiądź. Uspokój się. Chodź do mnie.
-Tak już, już, jeszcze tylko... –
Nie zdążył nic powiedzieć, bo Midorima zasłonił mu usta ognistym pocałunkiem.
-Jeszcze tylko pójdę do łazienki –
szepnął tuż przy jego wargach. Oddech miał niespokojny.
-Pospiesz się – puścił go powoli
i Takao znów na chwile zniknął. Wrócił po kilku minutach – Już nic nie wymyślisz?
Nanodayo.
-Nie, już wszystko zrobiłem – zamknął
za sobą drzwi.
-Twoi rodzice na pewno wrócą dziś
bardzo późno? Jesteśmy sami? – zupełne olał przyniesiony napój i złapał swojego
chłopaka, żeby się do niego przytulic.
-Zupełnie sami Shin-chan – powiedział
słodkim głosikiem.
-Mogę coś zrobić? – szepnął
prosto do jego ucha.
-Co tylko chcesz.. – odchylił głowę
nieco na bok, żeby Midorima mógł pocałować go w szyje. Przyjemny dreszcz
przebiegł mu po plecach.
-Mogę obejrzeć horoskop w
telewizji?
Takao momentalnie osłabł i gdyby
jego chłopak go nie przytrzymał to pewnie upadłby na podłogę.
-Shin-chan... – powiedział niemalże
płaczliwym tonem.
-To mogę obejrzeć?
-Rób, co chcesz! – wyrwał się i podął
mu pilot od telewizora.
-Dzięki – włączył TV i przysiadł
na podłodze.
Kazunari w tym czasie,
zrezygnowany wziął książkę, ułożył się wygodnie na łóżku i zaczął ją czytać. Chociaż nie bardzo interesowała go historia w
niej przedstawiona. Jednak nie miał, co robić. Odwrócił się plecami do
Shintarou, był na niego zły. Nie tak miało to wszystko wyglądać. Gotował się w
środku ze złości.
-Takao, coś się stało? – dopiero
po dłuższej chwili Midorima się nim zainteresował.
-Nic – fuknął na niego oschle.
-Na pewno? – cmoknął go w
policzek.
-Na pewno – odsunął głowę i
ostentacyjnie przerzucił kartkę.
-To dobrze - wyrwał mu książkę z
ręki, zamknął ją i odłożył pod łóżko. Chciał znów pocałować swojego chłopaka.
-Wiesz, co? Możesz oglądać sobie
te swoje programy, nie będę ci przeszkadzał! – pochylił się po książkę.
-Przecież powiedziałeś, że mogę robić,
co chce – odtrącił jego ręce..
-Ty nigdy nic nie rozumiesz! – wziął
do reki poduszkę i się w nią wtulił.
-O, co ci chodzi?
-O nic!
-I widzisz znowu to samo! Mówisz,
że o nic się nie stało, ale zachowujesz się zupełnie inaczej! Nie bardzo rozumiem,
o co ci chodzi!
-I bardzo dobrze – przygryzł
wargi.
-Może byś mi z łaski swojej
cokolwiek wyjaśnił? Nanodayo.
-Nie – odwrócił się do niego
tylko na chwile – Domyśl się. Albo nawet sprawdź w tych swoich horoskopach.
Może tam znajdziesz odpowiedź.
-Wiem, że skorpiony są najtrudniejszym
ze znaków zodiaku i nikt ich nie potrafi zrozumieć, ale ty to już przeginasz...
– mówił całkowicie spokojnie – Dziś jest Gwiazdka, chcieliśmy spędzić ją razem,
a ty jakieś tam fochy strzelasz.
-No właśnie! Mięliśmy spędzić ten
dzień. razem, a ty wolisz oglądać te swoje głupie programy!
-Wiesz, jakie są dla mnie ważne!
-Wiem! Wiem i to chyba najlepiej
ze wszystkich ludzi na świecie!
-Takao!
-Ja doskonale wiem, ze one są ważniejsze
ode mnie, ale dziś!? Naprawdę mogłeś sobie darować.
-Takao, zamknij się! – przyciągnął
go do siebie i namiętnie pocałował.
-Shin-chan, jeśli myślisz, że tym
mnie uspokoisz to naprawdę...
-Kocham cię – powiedział zupełnie
nieporuszony – Nawet jak czasem ci odbija
Kazunari nic nie powiedział, spuścił
jedyne głowę i poczuł, ze policzki go zaczynają piec.
-Następnym razem porostu powiedz,
że chcesz więcej uwagi z mojej strony – wyciągnął mu z rak poduszkę i zajął jej
miejsce przytulając się do swojego chłopaka. Był taki cieplutki – Zajmę się tobą,
jeśli tego chcesz – cmoknął go w kącik ust.
-Też możesz się domyślić – wybełkotał.
-Skończ już, mamy Gwiazdkę, nie kłóćmy
się dzisiaj. Nanodayo~.
-Przepraszam, chyba mi się okres
zbliża…
-To wiele wyjaśnia – pocałował go
w zmarszczone czoło.
-Prezenty – wyszczerzył ząbki –
Bardzo chcę ci go dać. Dlatego tak zareagowałem.
-Jasne.
Obaj wstali i zaczęli szperać,
szukając czegoś.
-Usiądź wygodnie – powiedział
łagodnie Takao chowając coś za plecami.
-Jasne – Midorima usiadł na łóżku
i oparł się plecami o ścianę, w ręku trzymał pudełeczko.
-Mam dla ciebie coś specjalnego.
Bardzo specjalnego – spojrzał na niego kusząco.
-Już nie mogę się doczekać –
poprawił sobie okulary.
-Mam nadzieję, że ci się spodoba…
no i nie odmówisz – usiadł mu okrakiem na kolanach.
Zarumienił się.
-Co masz takiego dla mnie? – w
dziwny sposób położył mu rękę na boku i pogłaskał go po muskularnym ciele –
Fajnie tak wyglądasz.
-Dz-dzięki – unikał jego wzroku.
-No, co tam masz?
-Może najpierw ty…? – ścisnął
niepewnie uda.
-Cholera, Takao, teraz to
naprawdę jestem ciekawy. Proszę, to dla ciebie – podał mu pudełeczko.
Brunet wziął je drżącymi dłońmi i
otworzył.
-Shin-chan… Czy to są…
-Skarpety. Nanodayo.
-Kupiłeś mi na święta skarpety!?
– pisnął przykładając dłoń do czoła.
-Są ciepłe i praktyczne.
Wszystkiego najlepszego.
-Dzięki… Muszę docenić. W końcu nie
mogłem się spodziewać po tobie niczego innego.
-Ej, a co to ma znaczyć?
-Nic… - uśmiechnął się i tylko na
chwilę zerknął w jego zielone oczy.
-To dla mnie? – wskazał na mały
pakunek.
-No tak.
Tym razem to Midorima zaczął
rozpakowywać swój prezent. Przechylił głowę na bok i nad czymś się zastanawiał,
wyjął swoje prezenty.
-Co to jest?
-Ooooo... Shin-chan… Nie
widzisz…?
-Prezerwatywy i żel? – spojrzał
na chłopaka, który wyglądał na strasznie zawstydzonego, ale zarazem i bardzo
słodko oraz kusząco.
-No… Bo wiesz. Ja chciałem ci dać
coś specjalnego i się z tobą w końcu kochać… – powiedział bardzo cicho
ukrywając twarz w dłoniach.
-Trzeba było tak od razu – wsunął
mu rękę pod bluzkę i przyciągnął do siebie, w jego oczach momentalnie pojawiły
się maleńkie ogniki – Nie odmówiłbym czegoś takiego.
-Shin-chan… Podoba ci się ten
pomysł?
-Jest cudowny… - wziął jego dłoń
i zaczął ją obcałowywać.
-Chcesz już go wykorzystać…
dzisiaj? – nie mógł patrzeć mu w oczy. Po prostu nie mógł, był zbyt
zawstydzony.
-Tak, a najlepiej od razu –
przewrócił go na łóżko i znalazł się na nim.
-Ale, że tak od razu? – odepchnął
go odrobinę.
-Dlaczego mamy czekać? I tak
długo na to czekaliśmy.
-Wiem, że sam to zaproponowałem…
Ale tak od razu… to tak… Boję się trochę – przełknął ślinę.
-Czego się boisz? Opowiesz mi o
tym, w trakcie jak będę cię rozbierał. Nanodayo – podciągnął mu koszulkę do góry.
-Że będzie bolało… Albo, że ci
się nie spodoba… - dał sobie zdjąć górę garderoby.
-Na pewno mi się spodoba –
polizał go w lewy sutek.
-Ach… - zadrżał – Proszę cię,
bądź delikatny.
-Oczywiście – zdjął swoje okulary
i odłożył je pod łóżko, na książkę, którą wcześniej położył.
Ciuchy niemalże zleciały z ciała
Takao w jednym momencie. Biedak kompletnie zakłopotany zasłonił najbardziej
wstydliwe miejsce poduszką i usiadł niepewnie jego chłopak zaczął głaskać go po
nodze.
-Jak będziemy to robić – brunet
zapytał bez pewności.
-Nie mam zielonego pojęcia, ale w
horoskopie mówili, że mam dziś dobry dzień, więc na pewno sobie poradzimy –
wyszarpał poduszkę – Najpierw chyba musisz się przestać tak trząść. Połóż się.
-Łatwo ci powiedzieć – zrobił to,
o co był proszony.
-Też się denerwuje, ale strasznie
mi się podobasz i bardzo cię chcę… – pocałował go w usta a następnie zaczął go
głaskać po gładkiej skórze brzucha i klatki piersiowej.
-Też cię chcę. Dlatego chciałem
ci dać siebie…
-Ale ci serce wali. Uspokój się –
ściągnął swoją koszulę z siebie.
-Jesteś seksowny… – pisnął
zasłaniając sobie oczy.
-To moja kwestia. Ciężko mi było
się powstrzymywać tak długi czas… Nawet jak się przy mnie przebierałeś.
Chciałem cię dotknąć… wszędzie… I tutaj – dotknął palcem jego sutka. Takao aż
się wzdrygnął. Następnie tyknął brzucha – I tutaj… I tutaj… - Midorima dotknął
wewnętrznej części uda jego, a potem pośladka – I tam… Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego prezentu –
przyłożył usta do jego szyi i zaczął lekko ssać.
-Szkoda tylko, że ty mi dałeś
jedynie skarpety – zaśmiał się nerwowo – Ej, co ty mi robisz?
-Dlatego dziś też dam ci siebie –
teraz to on wciągnął Takao na siebie i zaczął go całować i macać gdzie
popadnie. Zignorował pytanie.
-Przyznaj się, że wpadłeś na to
dopiero teraz – przygryzł jego wargę.
-Nie wiem, o czym mówisz.
Powiedz, pewniej już się czujesz? Już nie drżysz.
-No jakoś tak jest już lepiej.
Nie wiem może to ty, czy to, co robisz – nawet udało mu się uśmiechnąć.
-A może to, że tak bardzo mnie
chcesz? – przygryzł mu ucho, a następnie znów przyssał się do jego szyi.
-Ajć… Może… Jestem podniecony…
-Czuję – ściągnął swoje spodnie
razem z bielizną, a potem przytulił się do Kazunariego.
-Dotknij mnie „tam” – przygryzł
wargi prosząc o to.
-Jasne. A ty dotknij mnie...
Nawzajem sięgnęli do swoich
członków i zaczęli je pocierać i głaskać. Na początek z wahaniem, ale gdy
zobaczyli, że drugiemu sprawia to rozkosz stali się bardziej pewni.
-Przyjemnie… Tobie też? –
Shintaro musnął ustami usta swojego chłopaka.
-Bardzo – zamknął oczy i
westchnął cichutko.
-Często robisz to samemu? Powiedz
szczerze – zaczął robić kolejną malinkę, tym razem z drugiej strony.
-Jak każdy… Shin-chan… Ty też to
robisz…
-Yhym… Takao, ufasz mi? – odsunął
się i spojrzał na niego poważne.
-Tak myślę – też się nieco uniósł
– A o co chodzi?
-Wiesz, że nigdy bym cię nie
skrzywdził.
-Do, czego dążysz? Do brzegu,
Shin-chan, do brzegu.
-Mogę cię skuć?
-Co kurwa?
-Chcę ci skuć ręce. Spokojnie,
nie zrobię ci nic strasznego. Ja chcę tylko tak troszeczkę…
-Ja zawsze wiedziałem, że
normalny to ty nie jesteś, ale teraz to już przeszedłeś samego siebie – odsunął
się na bezpieczniejszą odległość.
-Nie no dobrze, jeśli nie chcesz,
nie będę cię do niczego zmuszał.
-A tak tylko z ciekawości? Czym
ty mnie chciałeś skuć?
Midorima bez słowa podniósł
prezent dla Takao, wyciągnął z nich najpierw skarpety, a zaraz potem kajdanki z
zielonym puszkiem.
-O… - szczęka bruneta opadła do
dołu, a oczy miał jak pięć złotych – A to ci niespodzianka… Shin-chan w
sex-shopie, chciałbym to zobaczyć!
-Zamówiłem przez Internet.
-Ech… Naprawdę musiałeś niszczyć
moje wyobrażenia. Słodkie są… - nadstawił swoje ręce – Jeśli chcesz…
Shintarou uśmiechną się szeroko
następnie powiedział:
-Kocham cię – zaczął go całować
gdzie popadnie.
-No ja ciebie też, nawet jak
jesteś dziwny.
Dwa ciche kliknięcia obwieściły
to, że nadgarstki Takao zostały skute. Poruszył nieco rękami, żeby sprawdzić,
jaki ma zakres ruchów. Nie był za wielki.
-Ale masz do nich kluczyk? –
spojrzał na swojego chłopaka z niepokojem.
-Mam, nie obawiaj się. Wyglądasz
naprawdę ślicznie – przybliżył się.
-A dobrze widzisz bez okularów? –
zarzucił mu ręce na szyję i przybliżył jeszcze bardziej do siebie.
-Z bliska tak, i stwierdzam, że
twoja zaczerwieniona twarz jest najpiękniejsza na świecie – pocałował go – Aż
chce się cię posuwać do utraty przytomności. Zmusić cię, żebyś głośno jęczał.
Noanodayo…
-Shin-chan! Co ty tak?
-Pragnę cię. Bardzo –przejechał
dłonią po umięśnionym brzuchu, Takao, następnie po jego penisie, tam zatrzymał
się na moment, żeby go popieścić.
-Shin-chan… Tak dobrze…
Midorima z przyjemnością robił to
wszystko, całując się przy tym z Kazunarim, słuchając jego cichutkich
westchnień i czując jak coraz bardziej zaczyna go pragnąć. Miał wrażenie, że
dłużej już nie wytrzyma. Zaczął po omacku wyszukiwać prezentu od swojego
chłopaka, dopadł żel a następnie wylał trochę na swoje palce.
-Rozluźnij się – szepnął do ucha
ukochanego Shintarou a następnie zaczął bawić się jego dziurka, zaczynając ją nawilżać.
Takao zadrżał i jeszcze bardziej uwiesił
się na szyi swojego chłopaka.
-Będzie dobrze, wiem jak to robić.
-Niby skąd? – ścisnął nogi, gdy
wyczuł, że coś zaczyna w niego wchodzić.
-Akashi i Murasakibara robili to
chyba codziennie, ciężko było ich nie podpatrzeć, albo nie usłyszeć. Nanodayo.
-Proszę, proszę, to by się spodziewał?
Aj...
-Boli? Staram się być delikatny.
-Nie, nie boli tylko to takie
dziwne uczucie. Nie wiem, co o tym myśleć.
-Więc nie myśl, zdaj się na to,
co czujesz – dołożył kolejny palec. Wszedł głębiej.
-Shin-chan! – pościł go i rozłożył
się bezwładnie na łóżku. Skute dłonie położył nad głową. Łańcuszek zabrzęczał
cicho – Nie wiem, co zrobiłeś, ale to było wspaniałe.
-Tutaj? - potarł po raz kolejny
to samo miejsce.
-Ojej! Tak... – zamknął oczy i oddychał
ciężko. Wyglądał tak, jakby chciał coś powiedzieć.
-Żebyś tylko siebie mógł zobaczyć
– zachwycił się.
-Shin-chan... A ty? – wyszeptał.
-Nie mogę się już doczekać, ale
jeszcze chwilka. Nie chce żeby cię bolało.
Nic mu nie odpowiedział. Oddał
się zupełnie temu, co się teraz zaczynało dziać z jego ciąłem. Było mu dziwnie
i przyjemnie. Nie było źle, ale też nie tego się spodziewał. Pragnął czegoś o
wiele więcej. W tej właśnie chwili.
Midorima tak jakby czytał w jego myślach,
bo wyciągnął palce.
Takao jęknął cichutko, dobrze mu było.
Chciał jeszcze.
-Teraz spokojnie – Shintarou rozsunął
na boki nogi swojego chłopaka i położył się na nim – Będzie dobrze zobaczysz.
-Mam nadzieje, bo jak nie to pożałujesz.
Brunet pisnął a następnie pod wpływem
tego cudownego uczucia aż wygiął plecy w łuk. To, co przed chwila przeżywał było
niczym. Trochę go bolało, ale nie tak jak myślał, że będzie. Zacisnął wargi, żeby
nie zacząć jęczeć. Czuł go w sobie, z każda chwila coraz głębiej. To wszystko działo
się dla niego jak w zwolnionym tempie.
-Och... - jęknął, gdy jego
ukochany pchnął po raz pierwszy.
-Kochanie trzymasz się? – zapytał
Midorima całując Kazunariego w rozgrzana i wilgotne wargi.
-Tak. Jest... Jest cudownie.
-Złap mnie kochanie...
Takao zarzucił mu ręce na szyję.
Kajdanki znów zabrzęczały.
Shintarou chwycił go wpół, uniósł
i usadowił go sobie na swoich biodrach. Przy tej całej akcji jego penis
wyślizgnął się z dziurki Takao.
Brunet spojrzał na chłopaka rozżalony.
Teraz, gdy zaczęło robić mu się naprawdę przyjemnie, to zostało to tak
brutalnie przerwane. W tej chwili naprawdę chciał o wiele więcej. Więcej tych
cudownych i jak dotąd nieznanych doznań.
-Shin-chan… Czemu..? – powiedział
wtulając usta w włosy chłopaka.
-Jaki niecierpliwy – pocałował go
w szyję, jednocześnie ponownie w niego wchodząc.
Kazunari
pod wpływem tego ponownego doznania, aż odchylił się do tyłu. Przygryzł wargi i
mruknął niecierpliwie.
-Jeśli nadal będziesz robił takie
miny, to nie ma mowy, żebym wytrzymał nawet chwile dłużej – odezwał się Midorami
przyciągając go do siebie mocno i zdecydowanie.
Ku zdziwieniu bruneta jego chłopak
wszedł w niego jeszcze głębiej. Nie sądził, że jest to możliwe, a jednak. Czuł
go, to jak się porusza, każdy mięsień jego ciała, słyszał każdy jego ciężki oddech,
nawet pomimo tego, że sam jęczał głośno. Ocierał się o ciało swojego ukochanego
tak jak ogniwa przy kajdankach ocierały się o siebie. Łańcuszek pobrzękiwał cichutko,
przy każdym ruchu. Kiedy myślał, że lepiej już być nie może, Shintarou zaczął
dodatkowo dotykać i ściskać jego męskość.
-Shin-chan! Chcę to robić z tobą
codziennie. Nawet kilka razy dziennie. Kocham cie! – Pocałował swojego chłopaka.
-Ja ciebie też – objął go mocniej
i wtulił głowę w jego szyje – zrobił mu kolejną malinkę.
-Ja już… chyba… zaraz… –sapnął.
-Ja też. Nie powstrzymuj się.
Takao przechylił głowę na bok i
otworzył zamglone oczy. Coś mu się rzuciło w oczy. Zobaczył nierozpakowane
opakowanie prezerwatyw.
-Shin-chan… A gumki? – zapytał
pomiędzy jękami.
-Nie potrzeba…
-Ach… Shin-chan… Zróbmy dziecko!
-Ile tylko zechcesz…
-Ja już! – Kazunari zacisnął ręce
na łańcuszku i całkowicie dał się Poniec uczuciu, które nim zagarnęło. Strącił zupełnie
kontrole nad swoim ciąłem. Doszedł a ciepły lepki płyn oblepił mu i Midorimie
brzuch.
-Shin-chan... – szepnął, czując,
że jego ukochany porusza się w nim coraz szybciej i coraz mocniej pcha – Ty też...?
Shintarou nie odpowiedział od
razu. Jego ciąłem w tej chwili wstrząsał dreszcz rozkoszy.
-Tak, ja też… – odrzekł całując
bruneta w szyje – Dziękuje to był najwspanialszy prezent – wysunął się ze
swojego chłopaka. Odrobina spermy wypłynęła – Troszkę
nabrudziliśmy – powiedział już spokojniejszym głosem.
-Nie szkodzi, zdążę posprzątać – opadł
zupełnie w ramiona swojego chłopaka –Ale nie teraz – zamknął oczy i zwyczajnie cieszył
się chwila.
Kilka tygodni później
Midorima leżał na plecach i
przeglądał różne rzeczy w Internecie za pomocą telefonu, w jednym uchu miał
słuchawkę, obok niego na brzuchu leżał jego chłopak, on znów czytał sobie
spokojnie książkę.
Nagle
Shintarou wyciągnął z ucha słuchawkę i przeczesał czule włosy Kazunariemu.
-Takao?
– zagadał do niego.
-Hmm? –
odezwał się do niego nie odrywając wzroku od powieści.
-A
powiedz mi… czy aby nie powinieneś już dostać okresu?
Brunet
odwrócił do niego bardzo powoli głowę i spojrzał na niego przenikliwie.
-No tak…
– odrzekł łagodnie – A co?
-Bo
czytałem swój horoskop na przyszły rok i tam było napisane, że mi się rodzina
powiększy…
-No
chyba nie myślisz, że ja… – zrobił kwaśną minę.
-No
wiesz, tak słodko wtedy jęczałeś: „zróbmy dziecko”. To, kto wie…? – uśmiechnął
się i pocałował ukochanego w policzek.
-Przestań
robić sobie jaja. – wrócił do czytania, ale tylko na chwilę, zaraz powiedział
zaniepokojony – A jeśli?
-To
wtedy będziesz musiał za mnie wyjść. Nanodayo – objął go i pocałował.
Japończycy biorą święta Bożego Narodzenia, za święta miłości.
Dosłownie.
W ten dzień jest istnym rajem dla zakochanych. Randkom, uściskom i
pocałunkom, nie ma końca.
Dziewięć miesięcy po Gwiazdce na świat przychodzi największa liczba
dzieci w całym roku.
KONIEC
I jak się Wam podobało?
Warto było czekać, czy się zawiedliście?
Jeszcze raz przyjmijcie ode mnie życzenia :)
Och, God...
OdpowiedzUsuńNo po prostu nie wiem co powiedzieć; brak mi słów.
Leże teraz sobie chora, ale dzięki Tobie z każdą czytaną linijką uśmiech stawał się coraz szerszy :D
Oczywiście że się nie zawiodłam! Dobrze wiesz, że uwielbiam tą parkę *o* z KnB :D
Święta is coming ale bardziej to coś w stylu "Żarcie przybywam do WAS!" ile bym dała teraz za trochę miłości!!!
Jeszcze raz DZIĘKUJE za dedykacje :**
Buziaki
Chloe
Cieszę się, że się spodobało!
UsuńFajnie, że choć odrobinę mogłam ulżyć w Twoich cierpieniach w chorobie.
No... No... żarcia coraz więcej. Ciekawe co mi mamusia przygotuje, jak na razie to u mnie mandarynki. To jest prawdziwa oznaka świąt!
O MÓJ ŚWIĘTY BOŻE YAOIZMU
OdpowiedzUsuńSzczerze? Nie mogłam sobie wyobrazić tej parki razem >.< Jednak po tym opowiadaniu, teraz w mojej głowie stali się taaaaaaaką uroczą parką *3*
piekarnia "Marcepanek"? Serio? xD
Hmmm... Takao i okres? Czemu nie. Będzie zajebistą mamusią <3
A końcówka była zajebista xD i fta propozycja Shina... kocham <3
A teraz czekam na cokolwiek z HikaKao!
Jak to tej parki razem?
Usuńoni są dla siebie stworzeni! Nieczuły glonik i typowa laska! Zawsze byli uroczy... takao i jego słodkie Shin-chan~
beta podpowiedziała pomysł na "Marcepanik". Sama musisz przyznać, że słodki >_<
Bo jak pisałam to opowiadanie, to z Takao wychodziła taka laska, że uznałam, że jedynie mu okresu brakuje i BUM!
Po pierwsze. Skarpety?! Padłam przy tym. Odrazu skojarzyła mi się z reklamą co leci w telewizji.
OdpowiedzUsuńPo drugie. Horoskop mówo dam za siebie.
Po trzecie. Midorima w sex shop?! Poszłabym z Takao go zobaczyć.
Ogólnie cały zielony glon mnie rozwalił. Obojętnie co zrobił to padłam.
Co piłaś pisząc to? Bo na trzeźwo chyba nie można tego stworzyć :)
Takao w ciąży?? Już chyba nic nie mowię.
Życzę weny
Czekam na nastepną notkę. Mam nadzieje że będzie to KnB. Zwłaszcza Kise i Kasamatsu bo ich mi najbardziej brakuje:)
Yup. Skarpety. Pomyślałam, ze Midorima nic oryginalniejszego niż skarpety nie potrafiłby wymyślić.
UsuńKto by nie chciał Midorimy w sex-shopie zobaczyć i to jak stoi np: przed wibratorami... albo lateksowymi wdziankami najlepiej i z taką przechyloną główką na bok myśli co by tu wybrać XD
Nope. Nie piłam nic mocnego jak to pisałam (jedynie herbatka i to zielona!)
A co do Takao, wcale nie jest powiedziane, że zaszedł w ciąże. Może mu się zwyczajnie spóźniać :) To czy jet czy nie jest w ciąży, pozostawiam już czytelnikom do rozstrzygnięcia
A skąd masz pewność że w tej herbatce nie było czegoś, w końcu wiele roślin jest zielonych :P
UsuńAle ogólnie że facet ma okres mnie powaliło :) (chyba że mnie źle na biologii uczyli, ach ci nauczyciele)
Zawsze ja piję i nigdy nie odbija mi po niej bardziej niż zwykle.
UsuńWytłumaczenie jest takie, że mi zawsze, ale to zawsze odbija, stąd pomysły na takie coś.
Facet z okresem? Prościzna! Mam kumpla, którego brzuch bolał zawsze wtedy, gdy jego siostra miała okres. Można powiedzieć, że przechodził go razem z nią :)
Skoro facet ma urojoną ciąże to czemu nie okres:)
UsuńMiałam się wcześniej pytać? Co to za postać na obrazku w nagłówku? Gokudera?
Okres u facetów jest taki słodki >_<
UsuńTak, To seksiasty Gokudera :)
https://www.facebook.com/dolacze.do.vongoli/photos/a.658715324188074.1073741828.658701117522828/814228028636802/?type=1&relevant_count=1
link do tego bez przeróbek i jednocześnie do stronki, gdzie adminuje moja beta
O Mój Boże, Gumiś to było... ja nie wiem, brak mi słów. To było takie cholernie słodki i urocze. Ale, co dziwne podobało mi się. Czemu dziwne? A, no bo ja strasznie nie lubię cukierni. Lekka słodycz - jak najbardziej. Ale cukiernie - NIE! A u Ciebie o dziwo, wgl mi nie przeszkadzała. Mało tego, ona mnie zachwyciła, zauroczyła i wgl była cudowna, idealna i wgl.
OdpowiedzUsuńI jeszcze ten paring, jeden z moich ulubionych. Kocham Takasia, Midorina zresztą też uwielbiam, a ta dwójka razem.. ah, sam urok.
"-Mogę coś zrobić? – szepnął prosto do jego ucha.
-Co tylko chcesz.. – odchylił głowę nieco na bok, żeby Midorima mógł pocałować go w szyje. Przyjemny dreszcz przebiegł mu po plecach.
-Mogę obejrzeć horoskop w telewizji?"
Humor pierwsza klasa. Jesteś mistrzem, jeśli chodzi o pisanie humorystycznych prac.
"-Mogę cię skuć?
-Co kurwa?"
Hahahahahahahahahahahaha, nie no padałam. Midorin w sex-shopie (nawet jeśli tylko internetowym xd)? Kajdanki z zielonym puszkiem? I to pytanie... nie no nie mogę, leże i nie wstaję xd
" -Ach… Shin-chan… Zróbmy dziecko!
-Ile tylko zechcesz…"
No, to mnie zabiło. Myślałam, że się popłaczę ze śmiechu. Aż mnie zazdrość bierze, że ja nie umiem pisać komedii, a tylko okruchy życia, albo schizy. Świat taki niesprawiedliwy.
Rozdział cudo i co tu więcej mówić, czekam na świątecznego szpeszjala z KHR i mam nadzieję, że przed nim jeszcze coś wrzucisz. Może Shizaykowe gore? xd *czeka z oczami wielkości spodków*
Yaeah! Robienie słodkich rzeczy to moja specjalność! Cukier! Słodkości i inne śliczności i oczywiście tajemny składnik "Y", to wszystko użyte zostało aby stworzyć to opowiadanie! (i wiele innych >_<)
UsuńA bo widzisz w słodzeniu to jest tak, że można słodzić ile wlezie, o ile od czasu do czasu dosypie się odrobinę goryczy lub pikantności. wtedy smak wychodzi idealnie zbilansowany :)
Któż nie kocha Takao! Każdy go kocha. No przynajmniej ja bym go brała jak rolnik dopłaty i to na tysiąc sposobów!
Gdzie ja tam mistrz w pisaniu humorystycznych prac. ja jeszcze nie pokazałam, na co mnie stać ;)
Poczekaj, aż skończę Xanxus x Squalo, to dopiero zobaczysz co oznacza humor i gwałty XD
Niestety do zakończenia shizayi... daleka droga.. na razie mam początek...
Czy masz może w planach stworzenie Johnlocka? :D lub Mystrade? :) albo jakikolwiek paring z "Sherlocka" ? :)
OdpowiedzUsuńWiesz Sherlocka Holmsa jako tako kojarzę, ale Tobie pewnie chodzi o jakiś konkretny serial lub film, którego ja nie znam...
UsuńWięc raczej są na to marne szanse :/
Pzrepraszam