sobota, 6 grudnia 2014

Midorima x Takao

Pamiętacie jak kiedyś jak robiłam ankietę i 2 miejsce zajęli MidoTaka? Ja pamiętam
Zgodnie z obietnicą, że pojawią się przy najbliższej okazji, jako prezent Mikołajkowy daruję Wam opowiadanie z Midorimą i moim kochanym Takao ♥
Mam nadzieję, że ten prezent przypadnie Wam do gustu :)

To opowiadanie jest ze specjalną dedykacją dla Chloe oraz Anonimka, którzy kiedyś o nie bardzo prosili :)
Więc teraz oficjalnie:
Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek!
Wielu wspaniałych prezentów, również tych jedynie pisanych i symbolicznych :)


I oczywiście ogłoszenia parafialne, czyli co sobie przeczytacie na święta...
A będzie to...
Uwaga...
Uwaga...
Proszę o werble...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Yamamoto x Gokudera! z oczekiwanego KHR!

A teraz nie przedłużając, cieszcie się i czytajcie:



„Prezent od serca”

Japończycy biorą święta Bożego Narodzenia, za święta miłości. Dosłownie. W ten dzień jest istnym rajem dla zakochanych. Randkom, uściskom i pocałunkom, nie ma końca.

                Gwiazdka
To był chłodny zimowy poranek. Jednak pomimo niskiej temperatury nikomu nie było tego dnia zimno, wszystkich dookoła ogrzewała wszechobecna atmosfera świąt i miłości. Sklepowe witryny aż biły po oczach czerwienią i różnokolorowymi świecidełkami.  Ludzie biegali, spieszyli się, ale nikt tego dnia nie był sam. W końcu tego dnia była Gwiazdka.
                Takao poprawił sobie torbę na ramieniu, wcisnął mocniej czapkę na głowę i wyszedł z domu. Miał kawałek do przejścia, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Cieszył się z tego dnia, tak bardzo, że aż po cichu podśpiewywał sobie pod nosem. Gdy przechodził obok pobliskiej piekarni owiał go zapach świeżo pieczonego cista i słodkiego lukru. Tak, to z pewnością był dzień, w którym można objadać się tym, co najlepsze. Jego również skusił ten zapach, wstąpił do piekarni „Marcepanek”.
                -Dzień dobry – z uroczym uśmiechem na ustach przywitał się ze sprzedawczynią.
                -Dzień dobry. W czy mogę pomóc? – odpowiedziała mu pogodnie.
                -Potrzebuję czegoś naprawdę pysznego!
                -Więc proszę wybrać cokolwiek. Wszystko tutaj jest smaczne.
                -A macie ciasto marchewkowe? – nagle wpadł na ten pomysł.
                Wiedział, że dziwnie wygląda idąc po ulicy i szczerząc się do każdego głupkowato, ale się tym nie przejmował. Przecież był szczęśliwy a szczęśliwi ludzie zawsze robią tak szalone rzeczy jak uśmiechanie się do innych. Tylko czekał na to, aż ktoś na jego widok postuka się w czoło, ale nie dziś. Dziś coś takiego wcale nie wydawało się dziwne.
                Planował dziś niezwykłą randkę z swoim ukochanym, ale do tego czasu musiał jeszcze załatwić kilka spraw i kupić kilka niezbędnych rzeczy.
               

                Takao wpuścił swojego chłopaka do środka. Znali się już od dłuższego czasu, ale spotykali się dopiero od niedawna, więc był jeszcze trochę niepewny. Był jednak w nim szaleńczo zakochany i nie mógł się doczekać kolejnej randki z nim. A w szczególności tej.
                -Cześć Shin-chan – cmoknął go na powitanie w lodowaty policzek.
                -Cześć.
-Shin-chan, napijesz się czegoś? – Takao uśmiechnął się uroczo przechylając główkę na bok.
-Może być jakiś sok. Herbata. Cokolwiek – Rozejrzał się po pokoju, zawsze wydawał mu się mały.
-Dobra. Rozgość się. Mam też ciasto – Zniknął za drzwiami.
Poczekał grzecznie na to aż brunet wróci z tacą, a następnie postawi ją na biurku.
-Poczęstuj się. Jest naprawdę dobre – mówił spokojnie Kazunari.
-Takao – złapał go za ręce i przyciągnął do siebie - Usiądź. Uspokój się. Chodź do mnie.
-Tak już, już, jeszcze tylko... – Nie zdążył nic powiedzieć, bo Midorima zasłonił mu usta ognistym pocałunkiem.
-Jeszcze tylko pójdę do łazienki – szepnął tuż przy jego wargach. Oddech miał niespokojny.
-Pospiesz się – puścił go powoli i Takao znów na chwile zniknął. Wrócił po kilku minutach – Już nic nie wymyślisz? Nanodayo.
-Nie, już wszystko zrobiłem – zamknął za sobą drzwi.
-Twoi rodzice na pewno wrócą dziś bardzo późno? Jesteśmy sami? – zupełne olał przyniesiony napój i złapał swojego chłopaka, żeby się do niego przytulic.
-Zupełnie sami Shin-chan – powiedział słodkim głosikiem.
-Mogę coś zrobić? – szepnął prosto do jego ucha.
-Co tylko chcesz.. – odchylił głowę nieco na bok, żeby Midorima mógł pocałować go w szyje. Przyjemny dreszcz przebiegł mu po plecach.
-Mogę obejrzeć horoskop w telewizji?
Takao momentalnie osłabł i gdyby jego chłopak go nie przytrzymał to pewnie upadłby na podłogę.
-Shin-chan... – powiedział niemalże płaczliwym tonem.
-To mogę obejrzeć?
-Rób, co chcesz! – wyrwał się i podął mu pilot od telewizora.
-Dzięki – włączył TV i przysiadł na podłodze.
Kazunari w tym czasie, zrezygnowany wziął książkę, ułożył się wygodnie na łóżku i zaczął ją czytać.  Chociaż nie bardzo interesowała go historia w niej przedstawiona. Jednak nie miał, co robić. Odwrócił się plecami do Shintarou, był na niego zły. Nie tak miało to wszystko wyglądać. Gotował się w środku ze złości.
-Takao, coś się stało? – dopiero po dłuższej chwili Midorima się nim zainteresował.
-Nic – fuknął na niego oschle.
-Na pewno? – cmoknął go w policzek.
-Na pewno – odsunął głowę i ostentacyjnie przerzucił kartkę.
-To dobrze - wyrwał mu książkę z ręki, zamknął ją i odłożył pod łóżko. Chciał znów pocałować swojego chłopaka.
-Wiesz, co? Możesz oglądać sobie te swoje programy, nie będę ci przeszkadzał! – pochylił się po książkę.
-Przecież powiedziałeś, że mogę robić, co chce – odtrącił jego ręce..
-Ty nigdy nic nie rozumiesz! – wziął do reki poduszkę i się w nią wtulił.
-O, co ci chodzi?
-O nic!
-I widzisz znowu to samo! Mówisz, że o nic się nie stało, ale zachowujesz się zupełnie inaczej! Nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi!
-I bardzo dobrze – przygryzł wargi.
-Może byś mi z łaski swojej cokolwiek wyjaśnił? Nanodayo.
-Nie – odwrócił się do niego tylko na chwile – Domyśl się. Albo nawet sprawdź w tych swoich horoskopach. Może tam znajdziesz odpowiedź.
-Wiem, że skorpiony są najtrudniejszym ze znaków zodiaku i nikt ich nie potrafi zrozumieć, ale ty to już przeginasz... – mówił całkowicie spokojnie – Dziś jest Gwiazdka, chcieliśmy spędzić ją razem, a ty jakieś tam fochy strzelasz.
-No właśnie! Mięliśmy spędzić ten dzień. razem, a ty wolisz oglądać te swoje głupie programy!
-Wiesz, jakie są dla mnie ważne!
-Wiem! Wiem i to chyba najlepiej ze wszystkich ludzi na świecie!
-Takao!
-Ja doskonale wiem, ze one są ważniejsze ode mnie, ale dziś!? Naprawdę mogłeś sobie darować.
-Takao, zamknij się! – przyciągnął go do siebie i namiętnie pocałował.
-Shin-chan, jeśli myślisz, że tym mnie uspokoisz to naprawdę...
-Kocham cię – powiedział zupełnie nieporuszony – Nawet jak czasem ci odbija
Kazunari nic nie powiedział, spuścił jedyne głowę i poczuł, ze policzki go zaczynają piec.
-Następnym razem porostu powiedz, że chcesz więcej uwagi z mojej strony – wyciągnął mu z rak poduszkę i zajął jej miejsce przytulając się do swojego chłopaka. Był taki cieplutki – Zajmę się tobą, jeśli tego chcesz – cmoknął go w kącik ust.
-Też możesz się domyślić – wybełkotał.
-Skończ już, mamy Gwiazdkę, nie kłóćmy się dzisiaj. Nanodayo~.
-Przepraszam, chyba mi się okres zbliża…
-To wiele wyjaśnia – pocałował go w zmarszczone czoło.
-Prezenty – wyszczerzył ząbki – Bardzo chcę ci go dać. Dlatego tak zareagowałem.
-Jasne.
Obaj wstali i zaczęli szperać, szukając czegoś.
-Usiądź wygodnie – powiedział łagodnie Takao chowając coś za plecami.
-Jasne – Midorima usiadł na łóżku i oparł się plecami o ścianę, w ręku trzymał pudełeczko.
-Mam dla ciebie coś specjalnego. Bardzo specjalnego – spojrzał na niego kusząco.
-Już nie mogę się doczekać – poprawił sobie okulary.
-Mam nadzieję, że ci się spodoba… no i nie odmówisz – usiadł mu okrakiem na kolanach.
Zarumienił się.
-Co masz takiego dla mnie? – w dziwny sposób położył mu rękę na boku i pogłaskał go po muskularnym ciele – Fajnie tak wyglądasz.
-Dz-dzięki – unikał jego wzroku.
-No, co tam masz?
-Może najpierw ty…? – ścisnął niepewnie uda.
-Cholera, Takao, teraz to naprawdę jestem ciekawy. Proszę, to dla ciebie – podał mu pudełeczko.
Brunet wziął je drżącymi dłońmi i otworzył.
-Shin-chan… Czy to są…
-Skarpety. Nanodayo.
-Kupiłeś mi na święta skarpety!? – pisnął przykładając dłoń do czoła.
-Są ciepłe i praktyczne. Wszystkiego najlepszego.
-Dzięki… Muszę docenić. W końcu nie mogłem się spodziewać po tobie niczego innego.
-Ej, a co to ma znaczyć?
-Nic… - uśmiechnął się i tylko na chwilę zerknął w jego zielone oczy.
-To dla mnie? – wskazał na mały pakunek.
-No tak.
Tym razem to Midorima zaczął rozpakowywać swój prezent. Przechylił głowę na bok i nad czymś się zastanawiał, wyjął swoje prezenty.
-Co to jest?
-Ooooo... Shin-chan… Nie widzisz…?
-Prezerwatywy i żel? – spojrzał na chłopaka, który wyglądał na strasznie zawstydzonego, ale zarazem i bardzo słodko oraz kusząco.
-No… Bo wiesz. Ja chciałem ci dać coś specjalnego i się z tobą w końcu kochać… – powiedział bardzo cicho ukrywając twarz w dłoniach.
-Trzeba było tak od razu – wsunął mu rękę pod bluzkę i przyciągnął do siebie, w jego oczach momentalnie pojawiły się maleńkie ogniki – Nie odmówiłbym czegoś takiego.
-Shin-chan… Podoba ci się ten pomysł?
-Jest cudowny… - wziął jego dłoń i zaczął ją obcałowywać.
-Chcesz już go wykorzystać… dzisiaj? – nie mógł patrzeć mu w oczy. Po prostu nie mógł, był zbyt zawstydzony.
-Tak, a najlepiej od razu – przewrócił go na łóżko i znalazł się na nim.
-Ale, że tak od razu? – odepchnął go odrobinę.
-Dlaczego mamy czekać? I tak długo na to czekaliśmy.
-Wiem, że sam to zaproponowałem… Ale tak od razu… to tak… Boję się trochę – przełknął ślinę.
-Czego się boisz? Opowiesz mi o tym, w trakcie jak będę cię rozbierał. Nanodayo – podciągnął mu koszulkę do góry.
-Że będzie bolało… Albo, że ci się nie spodoba… - dał sobie zdjąć górę garderoby.
-Na pewno mi się spodoba – polizał go w lewy sutek.
-Ach… - zadrżał – Proszę cię, bądź delikatny.
-Oczywiście – zdjął swoje okulary i odłożył je pod łóżko, na książkę, którą wcześniej położył.
Ciuchy niemalże zleciały z ciała Takao w jednym momencie. Biedak kompletnie zakłopotany zasłonił najbardziej wstydliwe miejsce poduszką i usiadł niepewnie jego chłopak zaczął głaskać go po nodze.
-Jak będziemy to robić – brunet zapytał bez pewności.
-Nie mam zielonego pojęcia, ale w horoskopie mówili, że mam dziś dobry dzień, więc na pewno sobie poradzimy – wyszarpał poduszkę – Najpierw chyba musisz się przestać tak trząść. Połóż się.
-Łatwo ci powiedzieć – zrobił to, o co był proszony.
-Też się denerwuje, ale strasznie mi się podobasz i bardzo cię chcę… – pocałował go w usta a następnie zaczął go głaskać po gładkiej skórze brzucha i klatki piersiowej.
-Też cię chcę. Dlatego chciałem ci dać siebie…
-Ale ci serce wali. Uspokój się – ściągnął swoją koszulę z siebie.
-Jesteś seksowny… – pisnął zasłaniając sobie oczy.
-To moja kwestia. Ciężko mi było się powstrzymywać tak długi czas… Nawet jak się przy mnie przebierałeś. Chciałem cię dotknąć… wszędzie… I tutaj – dotknął palcem jego sutka. Takao aż się wzdrygnął. Następnie tyknął brzucha – I tutaj… I tutaj… - Midorima dotknął wewnętrznej części uda jego, a potem pośladka – I tam…  Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego prezentu – przyłożył usta do jego szyi i zaczął lekko ssać.
-Szkoda tylko, że ty mi dałeś jedynie skarpety – zaśmiał się nerwowo – Ej, co ty mi robisz?
-Dlatego dziś też dam ci siebie – teraz to on wciągnął Takao na siebie i zaczął go całować i macać gdzie popadnie. Zignorował pytanie.
-Przyznaj się, że wpadłeś na to dopiero teraz – przygryzł jego wargę.
-Nie wiem, o czym mówisz. Powiedz, pewniej już się czujesz? Już nie drżysz.
-No jakoś tak jest już lepiej. Nie wiem może to ty, czy to, co robisz – nawet udało mu się uśmiechnąć.
-A może to, że tak bardzo mnie chcesz? – przygryzł mu ucho, a następnie znów przyssał się do jego szyi.
-Ajć… Może… Jestem podniecony…
-Czuję – ściągnął swoje spodnie razem z bielizną, a potem przytulił się do Kazunariego.
-Dotknij mnie „tam” – przygryzł wargi prosząc o to.
-Jasne. A ty dotknij mnie...
Nawzajem sięgnęli do swoich członków i zaczęli je pocierać i głaskać. Na początek z wahaniem, ale gdy zobaczyli, że drugiemu sprawia to rozkosz stali się bardziej pewni.  
-Przyjemnie… Tobie też? – Shintaro musnął ustami usta swojego chłopaka.
-Bardzo – zamknął oczy i westchnął cichutko.
-Często robisz to samemu? Powiedz szczerze – zaczął robić kolejną malinkę, tym razem z drugiej strony.
-Jak każdy… Shin-chan… Ty też to robisz…
-Yhym… Takao, ufasz mi? – odsunął się i spojrzał na niego poważne.
-Tak myślę – też się nieco uniósł – A o co chodzi?
-Wiesz, że nigdy bym cię nie skrzywdził.
-Do, czego dążysz? Do brzegu, Shin-chan, do brzegu.
-Mogę cię skuć?
-Co kurwa?
-Chcę ci skuć ręce. Spokojnie, nie zrobię ci nic strasznego. Ja chcę tylko tak troszeczkę…
-Ja zawsze wiedziałem, że normalny to ty nie jesteś, ale teraz to już przeszedłeś samego siebie – odsunął się na bezpieczniejszą odległość.
-Nie no dobrze, jeśli nie chcesz, nie będę cię do niczego zmuszał.
-A tak tylko z ciekawości? Czym ty mnie chciałeś skuć?
Midorima bez słowa podniósł prezent dla Takao, wyciągnął z nich najpierw skarpety, a zaraz potem kajdanki z zielonym puszkiem.
-O… - szczęka bruneta opadła do dołu, a oczy miał jak pięć złotych – A to ci niespodzianka… Shin-chan w sex-shopie, chciałbym to zobaczyć!
-Zamówiłem przez Internet.
-Ech… Naprawdę musiałeś niszczyć moje wyobrażenia. Słodkie są… - nadstawił swoje ręce – Jeśli chcesz…
Shintarou uśmiechną się szeroko następnie powiedział:
-Kocham cię – zaczął go całować gdzie popadnie.
-No ja ciebie też, nawet jak jesteś dziwny.
Dwa ciche kliknięcia obwieściły to, że nadgarstki Takao zostały skute. Poruszył nieco rękami, żeby sprawdzić, jaki ma zakres ruchów. Nie był za wielki.
-Ale masz do nich kluczyk? – spojrzał na swojego chłopaka z niepokojem.
-Mam, nie obawiaj się. Wyglądasz naprawdę ślicznie – przybliżył się.
-A dobrze widzisz bez okularów? – zarzucił mu ręce na szyję i przybliżył jeszcze bardziej do siebie.
-Z bliska tak, i stwierdzam, że twoja zaczerwieniona twarz jest najpiękniejsza na świecie – pocałował go – Aż chce się cię posuwać do utraty przytomności. Zmusić cię, żebyś głośno jęczał. Noanodayo…
-Shin-chan! Co ty tak?
-Pragnę cię. Bardzo –przejechał dłonią po umięśnionym brzuchu, Takao, następnie po jego penisie, tam zatrzymał się na moment, żeby go popieścić.
-Shin-chan… Tak dobrze…
Midorima z przyjemnością robił to wszystko, całując się przy tym z Kazunarim, słuchając jego cichutkich westchnień i czując jak coraz bardziej zaczyna go pragnąć. Miał wrażenie, że dłużej już nie wytrzyma. Zaczął po omacku wyszukiwać prezentu od swojego chłopaka, dopadł żel a następnie wylał trochę na swoje palce.
-Rozluźnij się – szepnął do ucha ukochanego Shintarou a następnie zaczął bawić się jego dziurka, zaczynając ją nawilżać.
Takao zadrżał i jeszcze bardziej uwiesił się na szyi swojego chłopaka.
-Będzie dobrze, wiem jak to robić.
-Niby skąd? – ścisnął nogi, gdy wyczuł, że coś zaczyna w niego wchodzić.
-Akashi i Murasakibara robili to chyba codziennie, ciężko było ich nie podpatrzeć, albo nie usłyszeć. Nanodayo.
-Proszę, proszę, to by się spodziewał? Aj...
-Boli? Staram się być delikatny.
-Nie, nie boli tylko to takie dziwne uczucie. Nie wiem, co o tym myśleć.
-Więc nie myśl, zdaj się na to, co czujesz – dołożył kolejny palec. Wszedł głębiej.
-Shin-chan! – pościł go i rozłożył się bezwładnie na łóżku. Skute dłonie położył nad głową. Łańcuszek zabrzęczał cicho – Nie wiem, co zrobiłeś, ale to było wspaniałe.
-Tutaj? - potarł po raz kolejny to samo miejsce.
-Ojej! Tak... – zamknął oczy i oddychał ciężko. Wyglądał tak, jakby chciał coś powiedzieć.
-Żebyś tylko siebie mógł zobaczyć – zachwycił się.
-Shin-chan... A ty? – wyszeptał.
-Nie mogę się już doczekać, ale jeszcze chwilka. Nie chce żeby cię bolało.
Nic mu nie odpowiedział. Oddał się zupełnie temu, co się teraz zaczynało dziać z jego ciąłem. Było mu dziwnie i przyjemnie. Nie było źle, ale też nie tego się spodziewał. Pragnął czegoś o wiele więcej. W tej właśnie chwili.
Midorima tak jakby czytał w jego myślach, bo wyciągnął palce.
Takao jęknął cichutko, dobrze mu było. Chciał jeszcze.
-Teraz spokojnie – Shintarou rozsunął na boki nogi swojego chłopaka i położył się na nim – Będzie dobrze zobaczysz.
-Mam nadzieje, bo jak nie to pożałujesz.
Brunet pisnął a następnie pod wpływem tego cudownego uczucia aż wygiął plecy w łuk. To, co przed chwila przeżywał było niczym. Trochę go bolało, ale nie tak jak myślał, że będzie. Zacisnął wargi, żeby nie zacząć jęczeć. Czuł go w sobie, z każda chwila coraz głębiej. To wszystko działo się dla niego jak w zwolnionym tempie.
-Och... - jęknął, gdy jego ukochany pchnął po raz pierwszy.
-Kochanie trzymasz się? – zapytał Midorima całując Kazunariego w rozgrzana i wilgotne wargi.
-Tak. Jest... Jest cudownie.
-Złap mnie kochanie...
Takao zarzucił mu ręce na szyję. Kajdanki znów zabrzęczały.
Shintarou chwycił go wpół, uniósł i usadowił go sobie na swoich biodrach. Przy tej całej akcji jego penis wyślizgnął się z dziurki Takao.
Brunet spojrzał na chłopaka rozżalony. Teraz, gdy zaczęło robić mu się naprawdę przyjemnie, to zostało to tak brutalnie przerwane. W tej chwili naprawdę chciał o wiele więcej. Więcej tych cudownych i jak dotąd nieznanych doznań.
-Shin-chan… Czemu..? – powiedział wtulając usta w włosy chłopaka.
-Jaki niecierpliwy – pocałował go w szyję, jednocześnie ponownie w niego wchodząc.
Kazunari pod wpływem tego ponownego doznania, aż odchylił się do tyłu. Przygryzł wargi i mruknął niecierpliwie.
-Jeśli nadal będziesz robił takie miny, to nie ma mowy, żebym wytrzymał nawet chwile dłużej – odezwał się Midorami przyciągając go do siebie mocno i zdecydowanie.
Ku zdziwieniu bruneta jego chłopak wszedł w niego jeszcze głębiej. Nie sądził, że jest to możliwe, a jednak. Czuł go, to jak się porusza, każdy mięsień jego ciała, słyszał każdy jego ciężki oddech, nawet pomimo tego, że sam jęczał głośno. Ocierał się o ciało swojego ukochanego tak jak ogniwa przy kajdankach ocierały się o siebie. Łańcuszek pobrzękiwał cichutko, przy każdym ruchu. Kiedy myślał, że lepiej już być nie może, Shintarou zaczął dodatkowo dotykać i ściskać jego męskość.
-Shin-chan! Chcę to robić z tobą codziennie. Nawet kilka razy dziennie. Kocham cie! – Pocałował swojego chłopaka.
-Ja ciebie też – objął go mocniej i wtulił głowę w jego szyje – zrobił mu kolejną malinkę.
-Ja już… chyba… zaraz… –sapnął.
-Ja też. Nie powstrzymuj się.
Takao przechylił głowę na bok i otworzył zamglone oczy. Coś mu się rzuciło w oczy. Zobaczył nierozpakowane opakowanie prezerwatyw.
-Shin-chan… A gumki? – zapytał pomiędzy jękami.
-Nie potrzeba…
-Ach… Shin-chan… Zróbmy dziecko!
-Ile tylko zechcesz…
-Ja już! – Kazunari zacisnął ręce na łańcuszku i całkowicie dał się Poniec uczuciu, które nim zagarnęło. Strącił zupełnie kontrole nad swoim ciąłem. Doszedł a ciepły lepki płyn oblepił mu i Midorimie brzuch.
-Shin-chan... – szepnął, czując, że jego ukochany porusza się w nim coraz szybciej i coraz mocniej pcha – Ty też...?
Shintarou nie odpowiedział od razu. Jego ciąłem w tej chwili wstrząsał dreszcz rozkoszy.
-Tak, ja też… – odrzekł całując bruneta w szyje – Dziękuje to był najwspanialszy prezent – wysunął się ze swojego chłopaka. Odrobina spermy wypłynęła – Troszkę nabrudziliśmy – powiedział już spokojniejszym głosem.
-Nie szkodzi, zdążę posprzątać – opadł zupełnie w ramiona swojego chłopaka –Ale nie teraz – zamknął oczy i zwyczajnie cieszył się chwila.



Kilka tygodni później
Midorima leżał na plecach i przeglądał różne rzeczy w Internecie za pomocą telefonu, w jednym uchu miał słuchawkę, obok niego na brzuchu leżał jego chłopak, on znów czytał sobie spokojnie książkę.
                Nagle Shintarou wyciągnął z ucha słuchawkę i przeczesał czule włosy Kazunariemu.
                -Takao? – zagadał do niego.
                -Hmm? – odezwał się do niego nie odrywając wzroku od powieści.
                -A powiedz mi… czy aby nie powinieneś już dostać okresu?
                Brunet odwrócił do niego bardzo powoli głowę i spojrzał na niego przenikliwie.
                -No tak… – odrzekł łagodnie – A co?
                -Bo czytałem swój horoskop na przyszły rok i tam było napisane, że mi się rodzina powiększy…
                -No chyba nie myślisz, że ja… – zrobił kwaśną minę.
                -No wiesz, tak słodko wtedy jęczałeś: „zróbmy dziecko”. To, kto wie…? – uśmiechnął się i pocałował ukochanego w policzek.
                -Przestań robić sobie jaja. – wrócił do czytania, ale tylko na chwilę, zaraz powiedział zaniepokojony – A jeśli?
                -To wtedy będziesz musiał za mnie wyjść. Nanodayo – objął go i pocałował.

Japończycy biorą święta Bożego Narodzenia, za święta miłości. Dosłownie.
W ten dzień jest istnym rajem dla zakochanych. Randkom, uściskom i pocałunkom, nie ma końca.
Dziewięć miesięcy po Gwiazdce na świat przychodzi największa liczba dzieci w całym roku.

 KONIEC

I jak się Wam podobało?
Warto było czekać, czy się zawiedliście?

Jeszcze raz przyjmijcie ode mnie życzenia :) 

14 komentarzy:

  1. Och, God...
    No po prostu nie wiem co powiedzieć; brak mi słów.
    Leże teraz sobie chora, ale dzięki Tobie z każdą czytaną linijką uśmiech stawał się coraz szerszy :D
    Oczywiście że się nie zawiodłam! Dobrze wiesz, że uwielbiam tą parkę *o* z KnB :D
    Święta is coming ale bardziej to coś w stylu "Żarcie przybywam do WAS!" ile bym dała teraz za trochę miłości!!!
    Jeszcze raz DZIĘKUJE za dedykacje :**
    Buziaki
    Chloe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się spodobało!
      Fajnie, że choć odrobinę mogłam ulżyć w Twoich cierpieniach w chorobie.

      No... No... żarcia coraz więcej. Ciekawe co mi mamusia przygotuje, jak na razie to u mnie mandarynki. To jest prawdziwa oznaka świąt!

      Usuń
  2. O MÓJ ŚWIĘTY BOŻE YAOIZMU

    Szczerze? Nie mogłam sobie wyobrazić tej parki razem >.< Jednak po tym opowiadaniu, teraz w mojej głowie stali się taaaaaaaką uroczą parką *3*

    piekarnia "Marcepanek"? Serio? xD

    Hmmm... Takao i okres? Czemu nie. Będzie zajebistą mamusią <3

    A końcówka była zajebista xD i fta propozycja Shina... kocham <3

    A teraz czekam na cokolwiek z HikaKao!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to tej parki razem?
      oni są dla siebie stworzeni! Nieczuły glonik i typowa laska! Zawsze byli uroczy... takao i jego słodkie Shin-chan~

      beta podpowiedziała pomysł na "Marcepanik". Sama musisz przyznać, że słodki >_<

      Bo jak pisałam to opowiadanie, to z Takao wychodziła taka laska, że uznałam, że jedynie mu okresu brakuje i BUM!

      Usuń
  3. Po pierwsze. Skarpety?! Padłam przy tym. Odrazu skojarzyła mi się z reklamą co leci w telewizji.
    Po drugie. Horoskop mówo dam za siebie.
    Po trzecie. Midorima w sex shop?! Poszłabym z Takao go zobaczyć.
    Ogólnie cały zielony glon mnie rozwalił. Obojętnie co zrobił to padłam.
    Co piłaś pisząc to? Bo na trzeźwo chyba nie można tego stworzyć :)
    Takao w ciąży?? Już chyba nic nie mowię.
    Życzę weny
    Czekam na nastepną notkę. Mam nadzieje że będzie to KnB. Zwłaszcza Kise i Kasamatsu bo ich mi najbardziej brakuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yup. Skarpety. Pomyślałam, ze Midorima nic oryginalniejszego niż skarpety nie potrafiłby wymyślić.

      Kto by nie chciał Midorimy w sex-shopie zobaczyć i to jak stoi np: przed wibratorami... albo lateksowymi wdziankami najlepiej i z taką przechyloną główką na bok myśli co by tu wybrać XD

      Nope. Nie piłam nic mocnego jak to pisałam (jedynie herbatka i to zielona!)

      A co do Takao, wcale nie jest powiedziane, że zaszedł w ciąże. Może mu się zwyczajnie spóźniać :) To czy jet czy nie jest w ciąży, pozostawiam już czytelnikom do rozstrzygnięcia

      Usuń
    2. A skąd masz pewność że w tej herbatce nie było czegoś, w końcu wiele roślin jest zielonych :P
      Ale ogólnie że facet ma okres mnie powaliło :) (chyba że mnie źle na biologii uczyli, ach ci nauczyciele)

      Usuń
    3. Zawsze ja piję i nigdy nie odbija mi po niej bardziej niż zwykle.
      Wytłumaczenie jest takie, że mi zawsze, ale to zawsze odbija, stąd pomysły na takie coś.
      Facet z okresem? Prościzna! Mam kumpla, którego brzuch bolał zawsze wtedy, gdy jego siostra miała okres. Można powiedzieć, że przechodził go razem z nią :)

      Usuń
    4. Skoro facet ma urojoną ciąże to czemu nie okres:)
      Miałam się wcześniej pytać? Co to za postać na obrazku w nagłówku? Gokudera?

      Usuń
    5. Okres u facetów jest taki słodki >_<

      Tak, To seksiasty Gokudera :)
      https://www.facebook.com/dolacze.do.vongoli/photos/a.658715324188074.1073741828.658701117522828/814228028636802/?type=1&relevant_count=1
      link do tego bez przeróbek i jednocześnie do stronki, gdzie adminuje moja beta

      Usuń
  4. O Mój Boże, Gumiś to było... ja nie wiem, brak mi słów. To było takie cholernie słodki i urocze. Ale, co dziwne podobało mi się. Czemu dziwne? A, no bo ja strasznie nie lubię cukierni. Lekka słodycz - jak najbardziej. Ale cukiernie - NIE! A u Ciebie o dziwo, wgl mi nie przeszkadzała. Mało tego, ona mnie zachwyciła, zauroczyła i wgl była cudowna, idealna i wgl.
    I jeszcze ten paring, jeden z moich ulubionych. Kocham Takasia, Midorina zresztą też uwielbiam, a ta dwójka razem.. ah, sam urok.
    "-Mogę coś zrobić? – szepnął prosto do jego ucha.
    -Co tylko chcesz.. – odchylił głowę nieco na bok, żeby Midorima mógł pocałować go w szyje. Przyjemny dreszcz przebiegł mu po plecach.
    -Mogę obejrzeć horoskop w telewizji?"
    Humor pierwsza klasa. Jesteś mistrzem, jeśli chodzi o pisanie humorystycznych prac.
    "-Mogę cię skuć?
    -Co kurwa?"
    Hahahahahahahahahahahaha, nie no padałam. Midorin w sex-shopie (nawet jeśli tylko internetowym xd)? Kajdanki z zielonym puszkiem? I to pytanie... nie no nie mogę, leże i nie wstaję xd
    " -Ach… Shin-chan… Zróbmy dziecko!
    -Ile tylko zechcesz…"
    No, to mnie zabiło. Myślałam, że się popłaczę ze śmiechu. Aż mnie zazdrość bierze, że ja nie umiem pisać komedii, a tylko okruchy życia, albo schizy. Świat taki niesprawiedliwy.
    Rozdział cudo i co tu więcej mówić, czekam na świątecznego szpeszjala z KHR i mam nadzieję, że przed nim jeszcze coś wrzucisz. Może Shizaykowe gore? xd *czeka z oczami wielkości spodków*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yaeah! Robienie słodkich rzeczy to moja specjalność! Cukier! Słodkości i inne śliczności i oczywiście tajemny składnik "Y", to wszystko użyte zostało aby stworzyć to opowiadanie! (i wiele innych >_<)

      A bo widzisz w słodzeniu to jest tak, że można słodzić ile wlezie, o ile od czasu do czasu dosypie się odrobinę goryczy lub pikantności. wtedy smak wychodzi idealnie zbilansowany :)

      Któż nie kocha Takao! Każdy go kocha. No przynajmniej ja bym go brała jak rolnik dopłaty i to na tysiąc sposobów!

      Gdzie ja tam mistrz w pisaniu humorystycznych prac. ja jeszcze nie pokazałam, na co mnie stać ;)
      Poczekaj, aż skończę Xanxus x Squalo, to dopiero zobaczysz co oznacza humor i gwałty XD

      Niestety do zakończenia shizayi... daleka droga.. na razie mam początek...

      Usuń
  5. Czy masz może w planach stworzenie Johnlocka? :D lub Mystrade? :) albo jakikolwiek paring z "Sherlocka" ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Sherlocka Holmsa jako tako kojarzę, ale Tobie pewnie chodzi o jakiś konkretny serial lub film, którego ja nie znam...
      Więc raczej są na to marne szanse :/
      Pzrepraszam

      Usuń