poniedziałek, 10 marca 2014

Kagami x Kuroko część 14

Ohayo!

Wszystkiego najlepszego dla Was Faceci! Pewnie niewielu czyta yaoice, ale wiem, że tacy są, więc to wam dziś dedykuje to opowiadanie.



Żeby nikt nie był pokrzywdzony, dla tych co lubią laseczki dodaje słodką Mikusię


A dla tych co wolą panów dodaję seksiastego Kamuiego


Wszystkiego najlepszego z okazji dnia mężczyzny!

Zanim, cokolwiek zacznę to ja muszę się podzielić moimi przemyśleniami co do ostatniego odcinka KnB. Uwaga SPOJLER









Ejo ludziska, jakieś pytania? Niech mi ktoś teraz spróbuje powiedzieć że twórcy nie robią z tego yaoi. Błagam, błagam, błagam! Nic dodać, nic ująć. Dziękuję.

Dobra dobra, przechodzimy do tematu przewodniego: dziękuję za czytanie i komentowanie poprzedniej części :*

Pomimo doskwierającej mi choroby udało mi się je dokończyć. Nawet nie wiem, czy gdzieś nie walnęłam jakiś błędów, skoro beta nie widziała tej wersji po zmianach, więc tak jakby jestem zdana na siebie. Tak więc otoczona toną chusteczek higienicznych, masą leków i bolącą głową udało mi się w końcu coś dopisać! Uf, a już myślałam, że nie dam rady, jednak zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby przezwyciężyć swoje boleści i tak, właśnie dziś udało mi się dokończyć!

Zapraszam do czytania kolejnej części, która powstała gdy miałam gorączkę, więc proszę być łaskawymi!


„Dwa słowa, dziewięć liter”




Ciepła woda wypełniająca po brzegi wannę była taką przemiłą alternatywą po spacerze w ten mroźny wieczór, że Kuroko ani trochę nie chciał z niej wychodzić. Zapach płynu do kąpieli unosił się w całej łazience. Było mu przyjemnie. Zanurzył się w pianę po samą szyję a końcówki jego włosów się zamoczyły. Chociaż brał dziś już prysznic po treningu i nie czuł się brudny, to jednak bardzo starannie zaczął się myć. Dokładnie przemył swoją twarz, potem szyję, zjechał dłońmi na ramiona, klatkę piersiową, brzuch, plecy, aby potem zacząć od stóp powolutku schodząc wyżej, łydki, uda, pośladki, wszystko było pokryte lekką, wonną pianką. Chociaż było mu tak dobrze tak, że mógłby przeleżeć tutaj całą noc, zanurzył się ponownie i spłukał z siebie mydliny, następnie wyszedł z wanny. Chwycił za ręcznik i powolutku zaczął się nim wycierać. Pomieszczenie było bardzo zaparowane, więc większego skutku to na pierwszy rzut oka nie przynosiło. Podszedł, wobec tego do lustra, wytarł je dłonią, żeby móc się przejrzeć. Nie uważał się za kogoś bardzo przystojnego, ale brzydki też nie był, raczej zwyczajny. Nie rozumiał, co Taiga w nim widzi. „Jesteś wyjątkowy Kuroko” – zabrzmiało mu znowu w głowie. Uśmiechnął się do siebie, te słowa naprawdę dodały mu nieco pewności siebie, sam uważał, że trochę mu jej brakuje. Potrzebował bardzo tego, żeby ktoś mówił mu takie rzeczy, a jeśli był to do tego jego ukochany, to już nic lepszego nie mogło go spotkać.  „Dziękuję Kagami-kun, że ze mną jesteś…” – znów uśmiechnął się do siebie. Sięgnął po szczoteczkę do zębów, opłukał ją, nałożył pastę i zaczął szorować swoje ząbki. Zanim skończył, jego ciało nieco przeschło, dokończył wycieranie się, założył bokserki i wziął do ręki, kolejną rzecz, jaką przed wejściem tu dostał od swojego chłopaka wraz z ręcznikiem i szczoteczką, a mianowicie jego koszulkę. Już teraz, widział, że będzie na niego o wiele za duża, jednak rudy powiedział, iż to najmniejsza, jaką ma. Trudno. Wzruszył ramionami i wciągnął ją na siebie. Miała kolor przydymionego granatu i bardzo odznaczała się na jego jasnej skórze. Była na niego tak długa, że sięgała mu niemal do kolan, a dekolt był taki wielki, że cały czas miał odsłonięte jedno ramie. Spojrzał ponownie w lustro, wyglądał przekomicznie. Trochę wstydził się pokazać w takim stanie komuś, kto zawsze i w czymkolwiek wyglądał idealnie. Jednak Taiga przygotował to wszystko dla niego, nie mógł teraz tak po prostu wyjść i powiedzieć, że ta bluzka mu nie pasuje. Złożył, więc swoje ubrania. Wziął głęboki wdech i wyszedł z łazienki.
-Skończyłem, nie wylewałem wody, tak jak mówiłeś.
Powiedział nieśmiało, starając się jak najbardziej zakryć, koszulka znów mu opadła i odsłoniła obojczyk. Poprawił ją nerwowo. Czuł, że Kagami bacznie mu się przygląda. To było takie krępujące, sam nie mógł mu patrzeć w oczy. Twarz miał tak czerwoną, że aż go piekła. Wolałby już stanąć nago na dachu szkoły, niż tkwić tak tutaj w tym stroju.
-Ku-Ku-Kuroko… - odezwał się rudy.
-Tak? – przestąpił z nogi na nogę.
-Wy-wy-wyglądasz… - przełknął głośno ślinę.
-Tak, wiem, że nie za dobrze, ale nic na to nie poradzę – obciągnął sobie bluzeczkę jeszcze bardziej w dół.
-Wcale, wcale nie… Nie o to chodzi – chrząknął.
Dopiero teraz Tetsuya spojrzał na swojego chłopaka i na to, że gdyby nie to, że jego włosy mają ciemniejsze końcówki, to z pewnością zlewałyby się z kolorem jego policzków. A do tego przyglądał mu się tak bardzo natarczywie, że od samego spojrzenia robiło mu się jeszcze bardziej gorąco.
-Więc, o co chodzi? – teraz sam jeszcze bardziej był skrępowany.
-Jesteś prześliczny! Wyglądasz… Wyglądasz… No po prostu prześlicznie! – przełknął głośno ślinę – Do schrupania…
Kuroko otworzył szeroko oczy lekko przestraszony. Jednak od razu zrozumiał, że jego chłopak nie miał nic strasznego na myśli i tylko tak powiedział. Czego, jak czego, ale takiego komplementu i to w takiej chwili nigdy by się nie spodziewał, tym bardziej sprawił mu radość.
-Hę? Naprawdę? Dziękuję… – uśmiechnął się słabo.
-Kuroko – zakrył sobie oczy dłonią – Czy nie masz nic przeciwko, żebyśmy spali w jednym łóżku. Jeśli masz, to pościelę ci gdzie indziej.
-Nie kłopocz się, jeśli tylko nie będę ci przeszkadzał, możemy spać razem – ścisnął bardzo mocno swoje ubrania.
-Mogę je wyprać jeszcze przed snem – zerknął na niego już spokojniejszy.
-Nie ma potrzeby…
-To nie kłopot i tak miałem wstawić dziś pranie. Proszę pozwól mi się zająć twoimi ubraniami – ukłonił się lekko.
-Proszę – podał mu je.
-Bieliznę też możesz dać… – dodał cicho.
-Moją bieliznę…? – przycisnął pięść do skołatanego serca i popatrzył strachliwie na drugiego, wielkimi przerażonymi oczyma.
-Nie! Nie! To nie tak jak myślisz!? Ja wcale nie chciałem.. No wiesz! – zamachał nerwowo rękoma – Jeśli nie chcesz, to nie dawaj! Ja, ja przepraszam! Nie chciałem ci nic zrobić, naprawdę, tylko pranie! Nic więcej!
-Czego nie chciałeś zrobić?
-Nie! Nie! Nie! Nie! O niczym podejrzanym nie myślałem! Dobra, nie ważne! Czuje, że tylko się pogrążam… – opadły mu ręce – Przepraszam, że wpadłem na coś tak idiotycznego… Nie chciałem, cię przestraszyć…
-W porządku Kagami-kun, ufam ci... Tylko nie podglądaj.
Tetsu uśmiechnął się słabo, bardziej do siebie i żeby dodać sobie, chociaż odrobinę odwagi. Tak naprawdę wcale nie chodziło o to, że się wstydził przed nim swojej nagości, przecież widzieli się tak już wiele razy i tak naprawdę, jeden doskonale znał najdrobniejszy szczegół ciała drugiego. Jednak dzisiejszego wieczora to była zupełnie odmienna sytuacja, bardziej intymna. Szczerze to liczył na to, że Taiga go nie posłucha i jednak będzie patrzył. Nie pomylił się. Kątem oka zauważył, jak jego chłopak przygląda się na to, jak powoli wsuwa ręce pod koszulkę, a następnie powolutku ściąga swoje bokserki, najpierw z lewej, potem z prawej nogi. Nie odsłonił przy tym zbyt wiele, jednak po minie rudego, zdał sobie sprawę z tego, że wyobraźnia zadziałała aż za dobrze.
-Mogę sam włożyć do pralki, to w końcu moja bielizna... – powiedział speszony, mnąc materiał.
-Nie trzeba… To nic takiego…
-Ale… To trochę żenujące…
Kagami podszedł do swojego chłopaka, dał mu jednego całusa, szybkim ruchem wyrwał majtki z ręki i ruszył do łazienki.
-Kładź się już! – poinstruował go nim zamknął za sobą drzwi.
Kuroko stał natomiast jeszcze przez chwilkę, zanim do końca otrząsnął się z doznanego szoku.



***

Leżał już w łóżku, które należało do jego ukochanego. Czuł jak pościel jest przesiąknięta jego zapachem. Na samą myśl, że jego chłopak, co noc tutaj śpi, a ponadto dziś będzie mu dane zasnąć obok niego Kuroko robiło się ciepło na sercu. Zadzwonił jego telefon. Szybko po niego wyskoczył i w mgnieniu oka skrył się z powrotem pod pościelą.
-Słucham… – odebrał – Nie mamo, nie będę mu przeszkadzać, sam tak powiedział… Nie mogę ci go dać do telefonu, bo jest w tej chwili w łazience… Przepraszam za kłopot, na pewno się martwicie... Tak, jutro na pewno wrócę do domu… Tak, dobranoc. Też was kocham – rozłączył się.
Bez trudu był w stenie mówić swoim rodzicom, że ich kocha, ale swojemu chłopakowi jeszcze nie potrafił tego wyznać. Sam nie wiedział czy sam na coś czekał, czy zwyczajnie się bał. Te słowa, chociaż nie wiedział jak się starał nie przechodziło mu przez gardło. Czekał też na odpowiednia okazję, a gdy ta nadchodziła zwyczajnie tchórzył.
Popatrzył teraz na No. 2 leżącego leniwie obok na podłodze, po dość obfitym posiłku pewnie już dawno nie jadł tyle dobrego. Kagami nie wiedząc, co mu dać, nakarmił go chyba najlepszymi rzeczami ze swojej lodówki. Tetsu wychylił rękę w stronę pupila i pogłaskał go po łebku. Piesek otworzył leniwie prawe oczko i liznął pana po ręku.
 „Kagami-kun coś długo nie wraca” – spojrzał w stronę łazienki. Szczerze to wątpił w to, że tak wcześnie uda mu się zasnąć, skoro spał dziś smacznie przez kilka godzin, ale ma zamiar spróbować. Dodatkowo, zastanawiało go to, czy od razu pójdą spać, czy też może będą robić coś innego. Nie to, że by nie chciał, ale trochę się tego obawiał, w końcu byłby to jego pierwszy raz i nie wiedział jak się zachować, ani co robić. „A może Kagami-kun, wolałby to robić z dziewczyną, niż ze mną?”. Teraz zaczął się zastanawiać, czy seks z kobietą i mężczyzną tak bardzo się różni. „No wkłada się go gdzieindziej, no i dziewczyny mają piersi…” – rozpoczął swoje rozważania, a właśnie w tym momencie do środka wszedł Taiga, mając na sobie jedynie jasne bokserki i czarną koszulkę. Dodatkowo przeczesał sobie włosy palcami odgarniając ku tyłowi i odsłaniając czoło. To nie był widok, obok którego można było przejść obojętnie. Szczęka Tetsu bezwładnie zjechała w dół.  Chociaż widział go już setki razy, dziesiątki razy nago, to za każdym razem wydawał mu się zjawiskowy. „Z całą pewnością zasługuje na kogoś wspanialszego niż ja”.
-Wstawiłem na szybkie pranie, więc zdążyłem już nawet rozwiesić – rudy rozciągnął się i ziewnął – Rano ci wszystko ładnie wyprasuje i będzie cacy – uśmiechnął się szeroko.
-Kagami-kun? – zakrył się szczelnie kołdrą.
-Hmmm?
-Jesteś bardzo piękny – sam nie wierzył, że to powiedział.
-Hue! – o mało, co się nie przewrócił – Dlaczego mówisz mi teraz takie krępujące rzeczy?
-Tak mnie naszło… Powiedz, nie chciałbyś mieć dziewczyny? – teraz schował także oczy, teraz tylko po krokach mógł wywnioskować, że ktoś się do niego zbliża.
-O, czym ty gadasz głuptasie? Mam już jedną „dziewczynę”. Jest słodka i śliczna, a do tego mądra. Chociaż czasami jej wcale nie zauważam. Ma uroczy, chociaż słabiutki głosik. Ma piękne, duże niebieskie oczy, w które mógłbym patrzeć godzinami i właśnie leży prawie naga w moim łóżku… A i pomimo, że stara się to teraz mocno ukryć to jest bardzo zawstydzona – zakończył odkrywając swojego chłopaka – Mam mówić dalej?
Kuroko pokręcił jedynie zaprzeczająco głową, już i to wystarczyło, żeby rzeczywiście jego twarz była teraz cała czerwona. Więcej wysłuchiwać nie chciał tych krępujących rzeczy. Zacisnął powieki i dodatkowo zakrył je rękoma. Mimo to zauważył, że w pokoju zgasło światło.
-Jak mówisz mi coś takiego, to się wstydzę… – niemalże wypiszczał.
-Haha! Naprawdę musisz robić takie urocze rzeczy? – położył się za plecami drugiego i dotknął jego ramienia – To jak dostanę, chociaż buziaka na dobranoc od swojej „dziewczyny”? – ostatnie słowo bardzo mocno zaintonował.
Serce Tetsui i tak już biło szybko, a co dopiero teraz, gdy jego ukochany znalazł się tak blisko. Miał wrażenie, że zaraz ten organ mu wyskoczy, albo nie wytrzyma i stanie* . Bał się, tego, co może za chwilę się wydarzyć, ale nie zamierzał stchórzyć, przecież tak bardzo go kochał. Odwrócił się powolutku na plecy, pomimo ciemności bez trudu dostrzegł twarz swojej sympatii. „Jaki on piękny…”. W ułamku sekundy znalazł się w jego ramionach. On na dole, a Kagami nad nim. Wzdrygnął się, gdy dłoń rudego znalazła się na jego biodrze, przecież poniżej nic nie miał na sobie. W środku aż cały się trząsł, nawet jeśli dłonie jego chłopaka były bardzo czułe i delikatne, oraz nie dotykały ani trochę wrażliwych miejsc. To jednak sama bliskość jego ciała była równie podniecająca, co przerażająca. Czuł się tak, jakby był sparaliżowany, nie mógł nic zrobić, nawet oddech łapał ciężko. To wszystko nie było takie proste jak na początku mu się zdawało.
-Spokojnie skarbie, przecież obiecałem, że nie zrobię ci krzywdy… – powiedział Taiga niskim tonem i pogładził drugiego po włosach.
Chociaż jego głos odrobinę ukoił jego nerwy, to jednak nie tak łatwo było mu uspokoić ani ciała, ani myśli. Powolutku doszedł do siebie. Kochał go, więc mu ufał. Położył mu dłonie na policzkach i przyciągnął jego twarz do siebie. Rudy uśmiechnął się zachęcony i musnął najpierw ustami czubek nosa swojego chłopaka, następnie ostrożnie usta. Dopiero, gdy zobaczył, że Tetsu się uśmiecha, pocałował go, powolutku wsuwając język, delikatnie pocierając nim o drugi. Wszystko niespiesznie i cierpliwie. Dopiero po dłuższej chwili Kuroko odpowiedział czymś podobnym, chociaż jeszcze mniej odważnym.
-Dobranoc… – wyższy cmoknął drugiego w czoło i odsunął od niego.
-Dobranoc, Kagami-kun – odpowiedział mu już całkiem spokojnie.
-Kuroko… A mógłbym się do ciebie przytulić, albo chociażby potrzymać za rękę?
Tetsuya bez słowa sam przybliżył się do ukochanego i położył mu głowę na ramieniu, drugi odpowiedział tym, że objął go w pasie i przycisnął do siebie. Pomimo, że przylgnął do niego mocno górna częścią ciała, to swoje biodra starał się trzymać jak najdalej od niego, a powód tego był niezwykle oczywisty, nie miął na sobie bielizny, wiec kompletnie nic nie było w stanie krępować tego jak bardzo był podniecony. A im dłużej sie w niego wtulał tym było to bardziej męczące. Liczył, że za chwile wszystko mu przejdzie. Jednak było tylko gorzej, powoli zaczynało też boleć. Odsuwał się coraz bardziej, żeby tylko Kagami niczego nie wyczuł.
-Kuroko, co się dzieje? – zagadał cicho rudy.
-Nic – przygryzł dolną wargę.
-Jak nie chcesz ze mną spać, albo się przytulać to wystarczy, że powiesz.
-Nie… To nie o to chodzi. Dobrze mi jak jesteś blisko. Tylko, że chyba za dobrze.
-Głupek – przyciągnął go do siebie.
Członek Kuroko, zupełnie odsłonięty otarł się o równie nagie udo jego chłopaka, co spowodowało, że  niższy aż jęknął. Nie zdążył nawet przyzwyczaić się do tej nowej pozycji i sytuacji, gdy Taiga pogładził go po ramieniu potem łokciu aż w końcu wziął go za dłoń i położył na swoim kroczu. Tetsu od razu to wyczuł, to, że jego ukochany jest tak samo podniecony jak i on, a do tego to, co trzymał w ręku było z każdą sekundą coraz większe. Jeszcze nigdy nie dotykał tam kogoś innego, tylko siebie i to czasami. Czuł się przy swoim ukochanym, taki drobny i bezbronny, wiedział, że gdyby chciał mu coś zrobić nie mógłby mu się przeciwstawić, raz nie byłby w stanie, bo był od niego słabszy fizycznie, dwa chyba nawet by nie chciał.
-Widzisz, nie masz się, czego wstydzić – szepnął wyższy – Ja mam tak samo przy tobie.
-Jest ogromny – powiedział przestraszony wizją, że pewnego dnia ta część ciała może znaleźć się w nim.
-Dzięki! – wyciągnął się zadowolony z tego komplementu – Też mam cię tam dotknąć? – nachylił się nad nim.
-Co, Kagami-kun… Nie ja nie wiem… Ja… – zaczerwienił się i zakrył twarz wolną dłonią.
-Wybacz, wygląda na to, że nie powinienem pytać – sam odwiódł od siebie jego rękę.
-Nie! Kagami-kun! Proszę dotknij mnie! – na siłę znów położył dłoń, tam gdzie była wcześniej. Zacisnął powieki. Sam nie miał zielonego pojęcia, co robi.
-Jesteś cudny – zaśmiał się wesoło.
Energicznym ruchem zerwał z siebie i chłopaka kołdrę i tak była nie potrzebna. Obojgu było bardzo gorąco. Taiga przewrócił swojego chłopaka na plecy a sam znalazł się nad nim i podwinął mu koszulkę. Przejechał dłonią po wewnętrznej stronie ud. Oblizał usta. W końcu wziął do ręki jego męskość i ścisnął mocno. Kuroko złapał szybko i rozpaczliwie powietrze.
-Twój też nie jest mały – powiedział Taiga.
-Nie jest taki jak twój – podciągnął mu bluzkę wyżej, pogładził po umięśnionym brzuchu i wsunął rękę w bokserki.
-Nie masz, na co narzekać – wypuścił głośno powietrze.
-Nie będziemy tego jutro żałować, prawda? – bał się tak bardzo się bał, że ten wielki penis Kagamiego, może już dziś znaleźć się w nim. Sądził, że był na to gotów, ale chyba jednak nie.
-Niby, czego? Powiedz jak to, co robię przestanie ci się podobać – potarł go mocniej.
Tetsu aż jęknął z rozkoszy. Po strachu, który gościł w jego sercu jeszcze chwile temu nie było już ani śladu. Nie wiedział, co się z nim dzieje, było mu tak gorąco jak jeszcze nigdy wcześniej, a mimo to ciało pragnęło tylko więcej tego ognia, chciał w nim spłonąć, a raczej zatracić się w tym dotyku w czułych objęciach swojego ukochanego. Uznał, że to najlepszy moment na to, żeby powiedzieć mu, co do niego czuje. Chociaż gdy powziął tą decyzję znów zaczął się bać, ale teraz czegoś zupełnie innego, bał się odrzucenia, ręce nagle zaczęły się trząść, postanowił, że zrobi to teraz, nie cofnie się. Zamknął oczy i już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, jednak jego chłopak mu przerwał.
-Jesteś piękny, gdy tak leżysz i cały drżysz – szepnął trzęsącym się głosem – Naprawdę jesteś taki piękny…
-Kagami-kun – wziął głęboki wdech.
-Nie musisz nic mówić. Cii… - uciszył go pocałunkiem.
-Ale! – odsunął go trochę i niemalże krzyknął – Chce ci powiedzieć, że cię ko…
-Hau!
Nagle na łóżko wskoczył No. 2 zwabiony nagłym głośnym zachowaniem swojego pana.
-Ua! – Kagami odskoczył przerażony i spadł z łóżka i walnął się w głowę o podłogę.
-Nic ci nie jest? – Tetsuya wyciągnął rękę w stronę drugiego, przytrzymując swojego pupila, który nadal patrzył spode łba na rudego, tak jakby zrobił coś złego.
-Tak, w porządku – wgramolił się z powrotem korzystając z pomocy.
-Walnąłeś się mocno?
-Nie aż tak – pogładził się po czuprynie – Chodźmy lepiej spać, bo jutro zaśpimy do szkoły.
-Dobrze – kiwnął głową – Uciekaj… – wygonił z łóżka pieska.
-Dobranoc Kruszyno – cmoknął go w czoło.
-„Kruszyno”?
-Jesteś taki drobniutki. Jakoś tak samo mi przyszło do głowy.
-Proszę nie nazywaj mnie tak więcej. Nazywam się Kuroko Tetsuya. Dobranoc Kagami-kun – pocałował go w policzek i się położył.
-Słodkich snów – ułożył się obok i przykrył siebie i jego –Kruszyno –dodał cicho.
Kuroko już tego nie skomentował, nie miał ochoty. Zamknął oczy. Jego ciało nadal płonęło, ale powoli już mu przechodziło. Nie sądził, że szybko zaśnie, nie po takich przeżyciach, serce nadal waliło mu jak szalone. Myśl, że jego miłość leży tuż obok sprawiała, że znów czuł ten dziwny przyjemny, ale i nie przyjemny ból w piersi. Ciągłe napięcie i niepewność były dobijające, ale był tak szczęśliwy jak jeszcze nigdy przedtem. Tak wiele się dziś wydarzyło, że już nie wiedział, co myśleć. Kiedy już się zdecydował, żeby mu powiedzieć i nawet nie stchórzył, to przerwał mu No.2. Nie miał żalu do swojego psiaka, widocznie tak musiało być. Jutro też będzie miał wiele okazji ku temu.
Nagle rozległ się jakiś głuchy huk. Najprawdopodobniej coś spadło, albo zwyczajnie piesek coś zbroił w ciemności
-Kyaaa! – wrzasnął Kagami momentalnie zlany potem, znowu wtulając się w Tetsu.
-Spokojnie – powiedział najspokojniej w świecie i pogłaskał go po ręku – Ja też ich widzę…
-Kogo? – zapytał oddalając się od swojego chłopaka i patrząc na niego wielkimi przerażonymi oczyma.
-Cienie.
-Co? – trząsł się cały i głos mu drżał.
-Cienie, to one sprawiają, że widzimy przerażające rzeczy.
-Acha – odetchnął głęboko i przykrył się po same uszy.

*"Miał wrażenie, że zaraz ten organ mu wyskoczy, albo nie wytrzyma i stanie"
(to zdanie wyszło mi tak dwuznaczne, zupełnie przypadkowo, że jestem z siebie bardzo, ale to bardzo dumna)


***

Pobudka nie należała do najprzyjemniejszych i stanowczo nastąpiła o wiele za wcześnie. Ostry dźwięk budzika w telefonie przeszywał mu uszy. To nie był jego dzwonek. Przez chwile go to zastanowiło, ale zaraz potem przypomniał sobie gdzie jest. Tym bardziej nie chciało mu się wstawać. Po chwili dźwięk został wyciszony.
-Kuroko…
Usłyszał za sobą zaspany głos swojego chłopaka.
-Mmmm… – mruknął zmęczony.
-Musimy wstawać – wtulił się mocno w jego plecy i przycisnął swoje wargi do jego karku – Pięknie pachniesz…
-Dziękuję… – ziewnął.
-Spóźnimy się do szkoły.
-Wiem, ale naprawdę jest mi teraz tak dobrze… – powoli się obrócił ku drugiemu.
-Mi też… – zaczął go całować po szyi, potem szczęce a na koniec przygryzł ucho.
-Kagami-kun, chcę tu z tobą zostać… Cały dzień… W łóżku…
-Kusząca perspektywa – pocałował go namiętnie, cały czas obejmując – Ale Kruszyno… Ty jesteś mądry i dasz sobie radę jak opuścisz zajęcia, ja nie koniecznie.
-No dobrze. Puść mnie… – westchnął ciężko.
-Ani myślę – zaśmiał się.
-Kagami-kun – gładził go po policzku, patrzył w jego czerwone oczy i zatapiał się w nich.
Taiga nadal trzymając go w ramionach podniósł się wraz z nim, trzymając go teraz jak księżniczkę. Chłód powietrza na ciele, z którego właśnie opadło przykrycie przyprawiał o ciarki. Tetsu zakrył sobie nieśmiało koszulką miejsca intymne.
-Nie musisz się wstydzić – powiedział rudy kołysząc nim trochę – Widziałem już wszystko.
Kuroko spuścił speszony wzrok z linii oczu ukochanego na jego szeroki tors. Nie odpowiedział mu nic, za bardzo był zawstydzony.
-Jeny! Jak tak na ciebie patrzę to naprawdę mi się nie chce iść do szkoły. A te twoje włosy! – pisnął znowu wyższy.
-Ale musimy – zaczął sobie rozczesywać kosmyki palcami.
-Wiem – postawił go na podłogę – Co chcesz na śniadanie? – cmoknął go w czoło.
-Lubię twoje omlety – uśmiechnął się wstydliwie.
-Więc dziś na śniadanie będą omlety – nachylił się i szepnął mu na ucho – Lepiej coś na siebie załóż, bo jak tak dalej pójdzie to się na ciebie rzucę – wyprostował się, jego twarz była zaróżowiona – Zaraz wyprasuje ci ubrania.

***

Kuroko z apetytem zajadał śniadanie. Idealnie skomponowany słodki omlet rozpływał się w ustach. Na sobie miał już wyprane i wyprasowane ubrania przez Kagamiego. Jadł to, co on przygotował. Siedział w jego kuchni, po tym jak spał razem z nim w łóżku. Dzisiejszego dnia od samego rana czuł się cudownie. Był z nim szczęśliwy. Miał wrażenie, że spotkał już tego jednego jedynego. Kochał go całym swoim sercem.
-Smakuje ci – zagadał Taiga.
-Jak zwykle przepyszne – uśmiechnął się.
-Dziękuję – zachichotał.
-Spotkamy się dziś także.
-Oczywiście – wziął go za rękę – Możemy iść na spacer czy coś. Bo wydaje mi się, że tego wieczoru już musisz wrócić do domu.
-Mama na pewno się martwi – uciekł myślami do swoich rodziców.
-To oczywiste! Nie chce żeby coś się stało jej ukochanemu synkowi. Który zupełnie niczemu nieświadomy, nazbyt ufnie przyszedł do domu krwiożerczej bestii – wziął do ręki widelec i wskazał na niego – A do tego naiwnie sam wskoczył do jej łóżka – przybliżał rękę – Prawie, że nago… A jakbym tak nie potrafił się powstrzymać i cię pożarł – ton jego głosu brzmiał bardzo poważnie.
-Kagami-kun, nie próbuj mnie nastraszyć – odsunął się nieco.
-Ja bardziej ostrzegam – cmoknął go szybko w usta – Żebyś uważał i nie tracił czujności na przyszłość.
-Co masz na myśli?
-Ano to, że musimy się już zbierać – zerknął na zegarek – Jak nie chcemy się spóźnić.
-Dobrze – kiwnął głową i wstał od stołu.
Przemknął do wieszaka i ściągnął z niego kurtkę. Zaczął się ubierać.
-Nie zapomniałeś czegoś? – Taiga podszedł do niego wręczając mu do ręki jego torbę.
-Dziękuję – wziął ją i dalej się ubierał.
-Ubierz się ciepło, na dworze jest zimno, nie chcę, żebyś się przeziębił.
-Tak, przepraszam za kłopot – zaczął wciągać buty.
-Kuroko…?
-Słucham – wyprostował się.
-Dziękuję ci za wczorajszy dzień i noc – uśmiechnął się nieśmiało.
-Nie – pokręcił głową – To ja dziękuję.
„Kocham Cię…” –ostatnie zdanie niestety wypowiedział tylko w myślach.
-Póki jeszcze możemy! – Kagami wyszczerzył zęby, nachylił się i pocałował ogniście Tetsue.
-Hau – No. 2 radośnie zamerdał ogonkiem, również gotowy do wyjścia.
Niższy speszył się po tym nieco. Już mieli wychodzić. Dzisiejszego ranka od początku wszystko było tak piękne, jak w bajce. Wspaniała pobudka w czułych ramionach, głos ukochanego tuż po przebudzeniu, pyszne śniadanie przygotowane przez niego, jego towarzystwo podczas jedzenia. Czuł się tak, jak jeszcze nigdy wcześniej. To wrażenie bólu i przyjemności w sercu zaczynało się przeradzać w coś zupełnie innego, od kiedy uświadomił sobie, że go kocha. Zaczynało się przeradzać w odczucie płomiennego szczęścia. Wszystko od rana było tak jak trzeba, nic by nie zmieniał. Było tak wspaniale, że obawiał się, iż śpi i za chwile okażę się, że to wszystko było tylko snem, a za ułamek sekundy się przebudzi i znów będzie tkwił w swojej szarej, nudnej codzienności, a jego kochany wcale nie istniał. To był idealny poranek z idealnym mężczyzną.
.



***

Dziś w szkole nie był wypoczęty, ale nie miał o to żalu, do Kagamiego, w końcu nie była to jego wina, no może nie do końca była to prawda, bo miał w tym swój spory udział. Poza tym obaj dziś byli niewyspani. Tatsuya spojrzał na swojego chłopaka, którego głowa ledwie, co się trzymała podparta ręką. ”Chyba on też nie mógł dziś spać” – ziewnął. Nawet nie starał się zrozumieć, co chce przekazać nauczyciel i tak pewnie by tego nie zrozumiał. Nic na to nie poradził, że myślami znów uciekł do tego, co będą robić dziś po południu. Chciał znów z nim pobyć sam na sam, już nie mógł się doczekać. To zabawne jak to do niego poczuł, zaczęło na niego oddziaływać, już nic poza tą jedną ukochaną osobą nie miało znaczenia. Tak jakby cała reszta świata przestała istnieć.
-Kagami Taiga! Proszę nie spać na lekcjach! – wydarł się wychowawca.
-Tak! Przepraszam! – odpowiedział rudy, kłaniając się sztywno – A ciebie to już nie widzi – odwrócił się na chwilę do Kuroko.
-Nic na to nie poradzę – uśmiechnął się nieznacznie i wzruszył ramionami.
Naprawdę go kochał i to z każdą sekundą coraz mocniej. Każdy jego ruch, każdy gest, każde słowo miało w sobie to coś, co sprawiało, że nie można było od niego oderwać wzroku, ani przestać słuchać. Hipnotyzował go samą swoją obecnością.

***

Z niecierpliwością oczekiwał zakończenia lekcji i ich wspólnego spaceru. W końcu zdecydował, że teraz nie odpuści i podczas przechadzki w końcu wyzna mu, co do niego czuje, nie zważając już na nic innego. Jeśli tylko będzie taka potrzeba, to będzie gotów nawet wykrzyczeć mu to prosto w twarz. Chociaż nadal obawiał się, że zostanie odrzucony, to jednak po wczorajszym dniu i dzisiejszym poranku bał się tego nieco mniej. W końcu zadzwonił upragniony dzwonek obwieszczający koniec zajęć. Był cały podekscytowany, aż nie mógł usiedzieć na miejscu, cały czas nerwowo przytupywał nogą.
-Co się stało Kuroko? – Taiga jakby zauważył jego ekscytację.
-Nic takiego… Tylko… Nie ważne – wstał szybko i zaczął pakować swoje rzeczy do torby – Gdzie idziemy?
-Najpierw zabrać twojego kundla z szatni, a potem zobaczymy – uśmiechnął się.
-Rozumiem.
-Ale na pewno wszystko z tobą w porządku? – zasępił się – Trochę się pocisz. Chyba nie masz gorączki – dotknął jego czoła.
-Wszystko w porządku. Chodźmy już – ten gest był taki miły.
„Naprawdę go kocham… I to bardzo!”
­-Kagami-kun! – do rudego podeszła niespodziewanie przewodnicząca klasy. Była niską i słodką dziewczyną – Jak dobrze, że cię jeszcze złapałam – odetchnęła z ulgą.
-O, co chodzi? – odpowiedział jej grzecznie, ale jednocześnie rozglądając się nerwowo.
-Chciałabym cię prosić o pomoc – złożyła błagalnie ręce – Jesteś najwyższy w klasie, tylko ty się do tego nadajesz.
-Znaczy, co…? – podrapał się po głowie.
-Musimy zmienić dekoracje w klasie, dyżurni już dali nogę, więc zostałam z tym sama. Błagam cię pomóż mi, albo będę tu siedzieć do nocy, naszej dwójce zajmie to najwyżej godzinkę – uśmiechnęła się słodko.
-Wybacz, ale mam już inne plany. Gdybyś powiedziała wcześniej to ja…
-Pomóż jej – powiedział Tetsu.
Stał i nasłuchiwał wszystkiego bacznie. Sądził, że już pogodził się z faktem, że dziś powie mu, że go kocha, ale gdy tylko nadarzyła się okazja na ucieczkę, wykorzystał ją bez mrugnięcia okiem. Nie był z tego powodu dumny. Znów zwyczajnie stchórzył, nawet nie mógł spojrzeć ukochanemu w oczy, po prostu stał i gapił się w podłogę.
-Ale Kuroko… – rudy chciał coś powiedzieć.
-Bądź dobrym kolegą i pomóż. Zobaczymy się jutro – uśmiechnął się słabo.
-Przecież mieliśmy…
-Wiem… Jutro… do zobaczenia – ruszył w kierunku wyjścia, mijając swojego chłopaka.
-Uważaj na siebie – zdążył jeszcze przez ułamek sekundy położyć mu rękę na głowie i pogładzić po włosach.
-Dobrze – wyszedł.

***

-Cholera – syknął zaciskając bezsilnie pięści i zwiesił głowę.
Wrócił do domu, chociaż wcale tego nie chciał. Wściekły na siebie samego. Czuł się jak jakieś małe zwierzątko wystawione na odstrzał. Znowu się spłoszył. Przecież to wcale nie mogło być takie trudne. Nie wiedział, od kiedy był taki lękliwy, a może to była kwestia braku pewności siebie, lecz pomimo usilnych starań nie potrafił mu tego wyznać. Wystarczyło otworzyć usta i powiedzieć „Kocham cię”. A jednak było ciężkie do zrobienia, o wiele bardziej, niż to sobie wyobrażał. Chciał mu o tym powiedzieć i to jak najszybciej, ale za każdym razem tchórzył. Mógł mu to też napisać, lecz nie było by to w jego stylu. Zawsze otwarcie mówił o tym, co myślał, tylko teraz nie był w stanie. Uporanie się z własnymi uczuciami nie było łatwe, wyznanie ich tej drugiej osobie wydawało mu się teraz nie do zrobienia. Przecież mógł na niego poczekać aż skończy, albo zwyczajnie im pomóc. Jednak wolał wrócić do domu i siedzieć sam.
-Co ja wyrabiam – usiadł ciężko na łóżku. Zaraz podbiegł do niego jego pupil i zaczął się łasić – No. 2, co mam zrobić? – pogłaskał go.
Psina przeturlała się po podłodze a potem podbiegła do drzwi wskazując na nie pyszczkiem.
-Hau! – szczeknęła.
-Mam wrócić i zaczekać na niego w szkole?
-Hau!
-To chyba oznaczało, że tak. Zostań tutaj – wstał i podrapał go za uchem.
-Hau! – usiadł grzecznie na podłodze.
Tetsuya wybiegł od siebie jak strzała. Doskonale wiedział, że jego zachowanie jest irracjonalne, ale w końcu był człowiekiem zakochanym, a wszyscy wiedzą, że tam gdzie zaczyna się miłość kończy się logika. Miał nadzieję, że Kagami nie skończył jeszcze przypinać tych dekoracji i nadal jest w szkole. Kuroko w ostatniej chwili wskoczył do metra. Tam już odetchnął z ulgą. W tej chwili w głowie zaczął sobie dokładnie układać, co zamierza powiedzieć. Słowo po słowie, zdanie o zdaniu. Jednak nie ważne jak długo i dokładnie wymyślał kolejne wersje, za każdym razem wydawało mu się, że będzie to brzmiało śmiesznie. W końcu facet wyznający miłość innemu, to nie było normalne. Ostatecznie nie obchodziło go to. Nie bał się powiedzieć mu tego, dlatego, że nie było to naturalne, bardziej lękał się tego, że jego uczucia mogą zostać odrzucone, a wtedy nie będzie wiedział, co ze sobą zrobić. Jego serce waliło jak szalone na samą myśl o tym, co zamierza zrobić. Tak, zachowywał się jak wariat.
Metro dotarło do jego stacji o wiele za szybko, nic nie zdążył sobie poukładać, ale musiał się spieszyć, jeśli nie chciał się z nim minąć. Wbiegł do szkoły i od razu skierował się do swojej klasy. Na korytarzach nie było już nikogo, wszyscy zdążyli już wrócić do domu, jedynie z pokoju rady uczniowskiej dobiegały jakieś głośne dźwięki, chyba nad czymś debatowali, jednak nie to było obiektem jego zainteresowań. Stanął przed swoją salą. Drzwi były uchylone. Usłyszał strzępek rozmowy.
-W porządku, rozumiem – powiedział łagodnie Taiga uśmiechając się do przewodniczącej.
Testsu już miał się odezwać i dać znać o swojej obecności, jednak zrezygnował po tym, gdy zobaczył jak jego ukochany chwyta dziewczynę za rękę a następnie przytula ją do siebie.
-Kagami-kun! – pisnęła.
-Już dobrze, Kruszyno.
To, co zobaczył i usłyszał dosłownie go zabiło. Nie mógł ani drgnąć „Przecież wczoraj tak mówił do mnie. To mnie tak wczoraj. Oszukał mnie…”. Chociaż sprawiało mu to ogromny ból nie mógł przestać patrzeć, na to jak jego miłość przytula teraz czule kogoś innego. „Kocham cię” – nie zdążył tego powiedzieć. Teraz już nawet nie chciał tego zrobić. Jego serce w jednej sekundzie rozpadło się na miliardy kawałeczków. Był w stanie zrozumieć wszystko, ale ta sytuacja wyglądała nazbyt jednoznacznie. Zachciało mu się płakać. „Czego ja się spodziewałem..?”. Przycisnął dłoń do ust i zrobił po cichu krok do tyłu. Nie został zauważony, ani trochę go to nie zszokowało. „Obaj jesteśmy mężczyznami, to oczywiste, że prędzej czy później wybrałby kogoś innego…”. Łzy popłynęły mu po policzkach. Szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia, nawet nie zauważył, kiedy zaczął biec. „Lepiej teraz, niż później…” ­– oszukiwał sam siebie. Wybiegł ze szkoły. Już dłużej nie mógł się powstrzymywać. Zacisnął powieki, nie widział nic, dlatego nie wiedział, kiedy nadepnął na coś mokrego i poślizgnął się na schodach. Runął obijając się gdzieniegdzie. Nie miał siły się ruszać, jedynie cichy szloch wyrwał się z jego piersi. Leżał z twarzą przyciśniętą do betonu. Woda wypływała z jego oczu. Tak bardzo chciałby teraz nic nie czuć. Był otępiały i zobojętniały na wszystko dookoła. Nic go nie obchodziło, po chwili zebrał resztkę sił i usiadł na wilgotnej posadzce. Spojrzał na swoje nogi. Jedno kolano było rozcięte, a nogawka spodni przetarta. Powoli zaczynała lecieć krew. Nie czuł ani trochę bólu, na pewno nie fizycznego, za to ten, który palił go od środka był nie do zniesienia. Przed chwilą kochał kogoś, wydawało mu się, że wyjątkowego, jednak i on okazał się zwykłym draniem, teraz znienawidził wszystko i wszystkich. Cały świat wydał mu się obrzydliwy i plugawy. Nienawidził Kagamiego, koszykówki, mokrej ziemi, zimowego chłodu, łez niemogących się zatrzymać, krwi wyciekającej z jego nogi, samego siebie, a tej dziewczynie zwyczajnie życzył śmierci. Minęła sporo czasu, nim udało mu się podnieść. Musiał to zrobić, obawiał się, że jeśli zostanie tu dłużej jego były chłopak może go zobaczyć. Tak były, po tym, co zobaczył nie miał zamiaru dłużej się bawić w jakiś dziecinny związek. To był koniec jego głupich marzeń. Obiecał sobie, że już nigdy więcej się nie zakocha, nie pozwoli, żeby ktokolwiek, kiedykolwiek go tak mocno zranił. Kulał, trząsł się cały, szlochał, a jego ubranie było całe brudne. Jednak mimo to nadal żył, a świat się nie skończył tylko, dlatego, ze ktoś mu złamał serce.
„Odrzucony… On jest moim światłem, a ja jego cieniem. Nienawidzę go… Nie chcę już być je cieniem… Nie chcę już więcej go widzieć… Nie chce go tak bardzo kochać… Żegnaj Kagami-kun…”


C.D.N.

 Ajć... Bardzo mnie nienawidzicie?
Mimo wszystko dziękuję za przeczytanie.
Z ogłoszeń parafialnych: kolejna część tego opowiadania (chyba już ostatnia, i najkrótsza ze wszystkich) pojawi się niestety dopiero za trzy tygodnie ( 31.03.14)
Co się wydarzy, czy Kagami na prawdę zdradził Kuroko i jeśli tak, to dlaczego? Czy Kuroko po opadnięciu emocji będzie w stanie mu wybaczyć i jaką brutalną śmierć przygotował nasz bohater dla przewodniczącej. O tym już za 3 tygodnie!
Ano dlatego tak długo, że w między czasie będzie jedno wydarzenie, ale nie zdradzę jakie, chyba, że się domyślicie, od razu mówię, że wtedy pojawi się kolejne opowiadanko :P
Cio to mozie być? Przecież walęwtyłki i dzień kobiet już były... A dzień mężczyzny dzisiaj... 

16 komentarzy:

  1. O mój boże, dziewczyno zabiję cię! D: Jak mogłaś? :C I kolejne 3 tygodnie tortur.
    Kuroko biedaku, chodź ciocia Kamei przytuli *wyciąga rączki* A myślałam, że będą seksy.
    Ja wiem, że Kuroko wszedł w nie odpowiednim momencie np. dziewczyna się potknęła i Kagami ją pocieszał, ale to nie wyjaśnia dlaczego powiedział do niej "kruszyno"! Taiguś, jestem zawiedziona twoim zachowaniem :(
    No nic, mam nadzieję, że to się skończy dobrze, bo jak nie to znajdę i zabije :P Jestem ciekawa tej niespodzianki.
    Życzę powrotu do zdrowia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajć Przepraszam! Proszę nie zabijaj mnie, bo kolejnej części nie będzie!

      No Kaga-chan się nie popisał teraz nie ma co, skrzywdził małe biedne, kochające serduśko Kulosia...

      Mam nadzieję, że zakończenie Cię nie zawiedzie :3

      Usuń
  2. Jak mogłas?!?!?!?!?!?!?!?!?
    no ja nie mogę !
    poczekam na kolejny rozdział i mam nadzieję że oni będą razem <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajć, wiedziałam, no wiedziałam, ze za skrzywdzenie Kuroko będę zbierać baty...
      Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam. szczególnie ciebie Kuroś!

      Usuń
  3. Kochanie mam mieszane uczucia co do tego opo. NORMALNIE JAK MOGŁAŚ TO ZROBIĆ BIEDNEMU KUROSIOWI!?!
    Co do dwójki, wiesz, że kocham psy i No.2 strasznie mi się podoba i w ogóle, ale w takim momencie, bym kundla wywalił za drzwi. Już mieli (tu w mojej głowie powstało tysiące obrazów głównie oparte na latach oglądania hentaiców, nie będę tego opisywał żeby nie spaczyć wizji Ciebie Twoim stałym czytelniczkom, w końcu sama stwierdziłaś, że jestem najbardziej zboczoną i perwersyjną osobą jaką znasz i tak właśnie promienieję z dumy:3) i przerwał w takim momencie AARRRRRR
    Mam nadzieję, że to zwykłe nieporozumienie jest, wierzę w to, jestem tego pewny, TAK MUSI BYĆ. Pewnie nie będzie chciał w ogóle gadać z Taigą, a jak ten w końcu go zmusi do rozmowy, to wykrzyczy Kagamiemu, że go kochał, a on go tak skrzywdził, że był jedyną osobą na świcie, która w stanie tak bardzo go zranić i on to zrobił. Ah dobra nie piszę już dalej przecie to Twoja działka. Okrutna jesteś. Okej dreszczyk emocji, dobra nawet dużo emocji, ogółem opo super. (^3^)~*
    P.S.
    No ale żeby na koniec zostawić Kurosia takiego rozdartego? Jak Ty możesz spać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj... znowu to zrobiłam?
      Znaczy rozdzieliłam bohaterów...
      Oj... jakże ja mogłam to uczynić!?
      Oj... jaka ja okrutna!

      A spać mogę i to bardzo dobrze (jak na mnie) po tym co napisałam. Przecież lubię sprawiać ból, szczególnie małym, kochanym i wrażliwym chłopcom...

      Usuń
    2. Jesteś zUa...
      A rozdział ciekawy.
      Tylko pod koniec okrutny.
      ...
      :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Ach... Przepraszam, za moje okrucieństwo i za krzywdzenie biednego Kuroko!

      Tak... jestem zUa...

      Jestem bardzo złą kobietą...

      Usuń
  4. Ahoj! Chyba pierwszy raz piszę tu komentarz, ale czytam bloga od dłuższego czasu. Świetnie piszesz i mam wielką ochotę Cię wyściskać bo następny rozdział będzie dzień przed moim egzaminem i nie umrę ze stresu ;D
    Chciałabym Cię też bardzo pochwalić, bo bardzo się poprawiłaś w pisaniu. Widać to na pierwszy rzut oka. Z braku chęci do robienia czegokolwiek wzięłam się za pierwsze rozdziały i oczy mnie bolały. A tu cud, miód i orzeszki/malinki/cukiereczki/niepotrzebneskreślić.
    Dobra, teraz z czystym sercem i kilogramem wazeliny mniej mogę na ciebie nakrzyczeć. Pewnie spodziewasz się, że za męczenie Kuroko. A właśnie, że nie! Jak można tak Kagamicchiego przedstawić? Serce mi się kraja, że moja ulubiona postać tak dupy daje przewodniczącej (która nawet imienia nie ma. Chyba, że nie zauważyłam) i 'kruszynami' ją nazywa. Mam nadzieję, że nie śpisz po nocach xD
    Ale tak na poważnie to życzę weny i dużo wolnego czasu do pisania dla nas.
    Serdecznie pozdrawiam ;)
    Allen Alexander.
    P.s. nie zwracaj uwagi na głupie błędy i powtórzenia w moim komentarzu. Pierwszy raz od 3tyg. miałam matmę i mózg mi wyparował ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenia na egzaminie!

      A co do tego jak pisałam kiedyś, doskonale zdaje sobie sprawę, że to co bazgrałam woła o pomstę do nieba i ani trochę nie jestem z tego dumna, ale od czegoś musiałam zacząć... Wiem, że te liczne literówki, zdania nie mające głębszego sensu były okropne... Powoli jednak powoli szlifuje swoje umiejętności, chociaż zdaje sobie sprawę, że do tego, żeby to było na prawdę dobre jeszcze droga daleka jak z Warszawy do Tokio...

      Kagaś może i wydaje się być tutaj przedstawiony jako... jako... no właśnie sama nie wiem, jak go określić, może ZBRODNIARZ PRZECIWKO MIŁOŚCI, ale tak na prawdę to dobry chłopak, może czasami nieco nieogarnięty i tępota mu lekko siada na tą śliczną główkę, jednak ja muszę go obronić, bo mimo wszystko jest kochany i niezależnie od pierwszego wrażenia jakie na mnie zrobił w anime jest naprawdę grzecznym dzieciaczkiem. Nic tylko cukiereczka mu dać.

      Przykro mi, po nocach śpię całkiem nieźle, może dlatego, że teraz mogę po pocieszać biednego Kurosia [zaciera ręce]

      A i przewodniczącej nie nadałam żadnego imienia, zwyczajnie nie chciałam go dodawać, żeby jeszcze bardziej nie zmieniać sensu anime/mangi (jakby w przyszłości rzeczywiście jakaś się pojawiła)

      Usuń
  5. Przepraszam ze dopiero teraz komentuję Q.Q blogger nie pokazuje mi nowych notek Q.Q
    Dobra, skoro się wyżaliłam mogę komentować x3
    Jak ty mogłaś T^T biedny Kuroko jak ty mogłaś na takie próby bidulka wystawiać T^T Kagami taki wredny sę wydaje... ale ja jestem pewna, że to jednak wyjaśnisz. Oni MUSZĄ być razem!
    Poza tym czytając ten rozdział miałam takiego wielkiego mind-fuck'a który obawiał się min. tak "Wow No.2 prawie jak Izaya... tak wszystkimi steruje... co za mądry piesek... zaraz jak Izaya się spsił i przeniósł do innego anime?" Chyba tez zaczynam być chora bo moje myśli w ogóle nie wydały mi się dziwne xDD Aczkolwiek dalej uważam ze dałaś temu pieskowi bardzo ambitną rolę xD I bardzo dobrze ;3 lubię pieski ;3 takie mądre stworzonko ;3
    Słodziutki opis rozterek sercowych Kuroko i czuję z nim solidarną więź przez to "wyglebanie się na czymś mokrym i rozcięcie kolana" tym bardziej smutam Q.Q Liczę, że to wszystko jakoś ładnie wyjaśnisz w tej ostatniej(nad czym ubolewam) części.
    A tak poza tym strasznie żałuję, że te twoje zapowiedzi się nie spełniają... chciałabym przeczytać jaką brutalną śmierć przygotował nasz bohater dla przewodniczącej" aż mnie ciekawość zżera xD no nic... poczekam ^^
    Weny~!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam, nie masz za co przepraszać :) Też tak czasami mam... bloggerowi czasem odwala coś...

      Tak, wiem, jestem przesiąknięta złem do szpiku kości, skoro bez mrugnięcia okiem mogłam skrzywdzić tak bardzo małego, biednego chłopca, który leżał na ubłoconej ziemi skraplając ją dodatkowo swoimi niewinnymi łzami... Biedny Kuroś... Choć Gumiś cię pocieszy, choć się przytul i wszystko będzie dobrze...

      Jeśli chodzi o Izayę. to twoje myśli, ani trochę nie są dziwne, to przecież Izaya, u niego wszystko jest możliwe...
      Tylko że...
      Jeśli chodzi o Izayę, to ja już znalazłam go w KnB i jest nim nikt inny jak Akashi Seijuro, a jeśli nie jest samym Izayą, to na pewno jest jego nieślubnym synem! Izaya puścił sie z jakimś rudzielcem i spłodzili razem Akasia!
      http://nyanyan.it//obrazek.php?211712
      tak ja sądzę... Ale to moje mniemanie... Bo jakoś tak lecę na Akashiego w podobny sposób jak leciałam na Izayę... No i mają tego samego seiyuu, co mnie dodatkowo utwierdziło w przekonaniu, że Akaś to rudy Izayasiek, albo jego dziecko... Chyba za dużo myślę...

      A moje zapowiedzi, może pewnego dnia się spełnią :)

      Usuń
    2. Jezu O.O
      Rozdział boski, ale...
      Jakie komentarze. Akashi dzieciak Izayi O.o
      Hahahahahahaha no naprawde drogie panie (zwłaszcza Ty Gumis) rozwalilyscie mnie;D
      Podrawiam

      Usuń
    3. Kyaaa!
      Pierwszy komentarz pod tą notką, który mnie nie zrugał!
      No nie no, niesamowite!

      Tak, wiem, że mój tok myślenia, może rozwalać :P
      Ale dla mnie Akaś, jest dzieciątkiem Izayasia

      Usuń
    4. ej! ja cię nie zrugałam ja tylko ubolewam nad losem tej parki x.x
      Taa... mnie jakoś to nie przekonuje Ayashi podpierdalający z nożyczkami i dźgający wszystkich na około to nie mój typ xD W sensie nie lubię tego typu charakteru ja lubię wszelkiej maści złych geniuszy chcących zbawić ludzkość (wiem dziwne wymagania xP)
      Ale idźmy na kompromis zgodnie z twoim zdaniem ( z którym się jak najbardziej zgadzam) "to przecież Izaya, u niego wszystko jest możliwe" uznajmy że jest i psem i Akashim xDD

      Usuń
    5. No troszkę zbeształaś...

      Ja tam Akasia uwielbiam! Od samego początku! Czerwone włosy jak ja, do tego opętańczy wzrok. Taki słodki...
      On chce tylko, żeby ludzie oddawali mu zasłużoną część i słuchali go we wszystkim. Przecież on tak wiele nie oczekuje. Nikt nie ma prawa mu się sprzeciwić. Tylko tyle. Dobry chłopak, poza tym, że ma mordercze zamiary i zawsze ma rację i wie wszystko. takie tam...

      Usuń