Ohayo Miśki
Dziękuję za komentarze i przczytanie poprzedniej części, mam nadzieję, ze prezent walentynkowy też wam się podobał :)
Dzisiaj pechowa 13, dla kogo pechowa, dla tego pechowa, ja miałam dość udany dzień, dlatego notka dziś tak późno, nie gniewacie się na mnie prawda, bo przecież tak bardzo Was kocham, nie możecie się na mnie gniewać, prawda?
Tak w ogóle, to chciałam się z Wami czymś podzielić, odnośnie przedostatniego odcinka KnB, już pomijając fakt, że był on mega yaoistyczny (chociaż twórcy chcieli to ukryć pod otoczką hetero i yuri, to ja i tak wiedziałam o co w nim miało chodzić), ale chciałam poruszyć temat chaty Kagamiego, wy też w tym momencie życzyliście mu śmierci? jak on może mieszkać sam w takiej wielkiej chałupie i Kuroko jeszcze do siebie nie zaprosić, o chamidło, no ni?
Dobra, dobra, nie będę już wylewać swojej frustracji tutaj, wystarczająco długo już czekaliście!
Zapraszam na kolejną część:
„Dwa słowa, dziewięć liter”
Ciepły, delikatny dotyk na
policzku, wilgotny i gorący pocałunek na ustach, to były właśnie te dwie
rzeczy, które go obudziły. Otworzył leniwie oczy i ujrzał twarz Kagamiego, siedział on tuż obok, pochylając się nad jego śpiącym ciałem i uśmiechał
szeroko. Kuroko usiadł energicznie gdy uświadomił sobie, co właśnie zrobił i w
czyim łóżku. Teraz dopiero spostrzegł, że był przykryty, a szkolna marynarka
została mu zdjęta i leżała teraz zwinięta na szafce. Przetarł zaspane oczy,
było mu na prawdę wstyd za to, co uczynił.
-Przepraszam, nie powinienem był…
– zaczął się tłumaczyć.
-Spokojnie – rudy uciszył go
kolejnym całusem – Przecież nic się nie stało – mówił cicho i łagodnie.
-Mimo wszystko jest mi wstyd za
siebie – ścisnął nerwowo koc.
-Niepotrzebnie… Ph-Hihihi –
zaczął się śmiać.
-Co się stało?
-Twoje włosy… Przepraszam, ale
dłużej nie wytrzymam, wyglądasz jakby cię dorwał tajfun! – wskazał na niego
palcem i złapał się za brzuch, nadal chichocząc.
-Jak ci się nie podoba, to nie
patrz – zaczął sobie układać kosmyki.
-A, kto powiedział, że mi się nie podoba? –
chwycił go za rękę, przyciągnął i pocałował w wierzch dłoni.
-No, bo, zacząłeś się śmiać…
-Nie próbuj zrozumieć rzeczy,
których nie pojmiesz! Chodź, zrobiłem obiad, chociaż teraz to już kolacja –
jego uśmiech był zniewalający.
-Wiem, że jest wiele rzeczy, o
których nie mam pojęcia… Dlatego mógłbyś mi je wyjaśnić… – gdy tylko patrzył na
jego twarz miał ochotę go pocałować.
-Może kiedyś… – podał mu rękę.
-Czemu mnie nie obudziłeś? –
chwycił ja, wysunął się spod przykrycia i wstał.
-Spałeś tak słodko, że nie miałem
serca… Nikt by nie miał, widząc coś takiego… – pociągnął go w stronę kuchni.
Jak tylko przekroczył próg wyczuł
apetyczny zapach przygotowanych potraw. Już po samym zapachu wyczuć można było,
jakim wspaniałym kucharzem jest jego ukochany. Kolejny powód, dla którego się w
nim zakochał. Im dłużej nad tym wszystkim myślał, tym więcej ich znajdował.
-Rozumiem, ale naprawdę jest mi
tak wstyd. – wydyszał nadal ciągnięty do środka.
Kagami, w jednej chwili chwycił
go w swoje objęcia i posadził na kuchennej szafce, sam stanął pomiędzy jego
nogami i naparł na niego swoim ciałem. Spojrzał na niego łapczywie i
powiedział:
-Skoro naprawdę tak źle się z tym
czujesz, to chyba będę zmuszony cię ukarać.
W odpowiedzi kiwnął jedynie
niepewnie głową. Nie spodziewał się, że kara, którą dla niego przygotował
będzie czymś dotkliwym i nieprzyjemnym. Wręcz przeciwnie. Nie pomylił się ani
trochę. Teraz Kagami położył mu dłonie na kolanach i powili zaczął przejeżdżać
wyżej, po udzie, potem biodrze, aż w końcu wsunął mu ręce pod bluzkę i położył
je na jego bokach, znów jeszcze bardziej do niego przylgnął, teraz głowa
Tetsuyi niemal dotykała ściany, przyciągnął go bardziej do siebie i zakrył jego
wargi swoimi, jednocześnie nie przestawał go coraz mocniej trzymać w swoich
objęciach. Język rudego w mgnieniu oka znalazł się w ustach Kuroko, który
zarzucił ukochanemu ręce na szyję i wpił się jeszcze bardziej. Tak rzadko
całowali się w ten sposób, a przecież tak bardzo to lubił. Im dłużej trwała ta
czułość, tym bardziej zaczęło się w nim budzić uciążliwe uczucie w podbrzuszu,
bardzo denerwujące i zawstydzające. Nic na to nie poradził, że jego chłopak tak
na niego działał. „Więcej, Kagami-kun, chcę ciebie więcej. Kocham cię…”. Każdy
ruch, każdy dotyk, coraz bardziej pobudzał jego zaspane ciało, lecz pomimo to
aż cały drżał. Chociaż bał się tego, co może nastąpić mógłby tak w
nieskończoność, jednak po chwili rozłączyli się. Przyjął to z ulga, nie
wiedział, jak dalej to wszystko mogłoby się potoczyć. Każdy z nich miał ciężki
oddech. Rudy spojrzał na chłopaka gorącym wzrokiem, patrzył długo, ale po
pewnym czasie jego mina zaczęła wyrażać jakby zniesmaczenie. Odsunął się.
-Chodź, coś zjeść – uśmiechnął
się słabo.
Tetsu zerknął na niego lekko
przerażony. To spojrzenie było takie okrutne, zabolało go. „Ty nic do mnie nie
czujesz, prawda Kagami-kun?” – chciał zadać to pytanie, ale nie był w stanie go
wypowiedzieć, za bardzo obawiał się odpowiedzi. Więc, bez słowa usiedli przy
nakrytym stole, naprzeciwko siebie, nawet nie patrząc sobie w oczy. Obaj
zaczęli jeść w milczeniu. Chociaż jedzenie było pyszne, to nie było za bardzo w stanie
przechodzić przez ściśnięte gardło niższego. Chciał stąd jak najszybciej wyjść.
Myślał, że zdobędzie się dziś na to, żeby wyznać, że go kocha, ale teraz już na
pewno tego nie zrobi. Lękał się jego reakcji. Zastanawiał się, czemu Taiga z
nim jest, może tylko dla zabawy, albo, żeby spróbować czegoś innego? Nie z
miłości. Czasami czuł się tak, jakby znaczył dla niego bardzo wiele, a z
drugiej jedynie jak jego zabawka. Już sam nie wiedział, co ma myśleć,
szczególnie teraz, gdy sam sobie uświadomił, że go kocha. Wciskał na siłę
kolejne niewielkie porcje ryżu. Niemalże nie czując ich smaku. Nie miął ochoty
na jedzenie. Nie teraz. Chciał zadąć pytanie, ale nie mógł. Sam był pewien, ze
go kocha, lecz zachowanie Kagamiego było czasem bardzo dwuznaczne. Nie wiedział,
czy sam także jest kochany. Chciałby, tak bardzo by chciał. Otworzył usta, żeby
coś powiedzieć, ale zrezygnował.
-Chyba ci nie smakuje – rozmowę podjął
rudy.
-Jest bardzo dobre – zapewnił go patrząc
mu w oczy.
-Nie musisz jeść, jeśli nie
chcesz.
-Kagami-kun, smakuje mi, tylko
nie jestem głodny – pokręcił nerwowo głowa.
-Wiem, że tobie wystarcza o wiele
mniej niż mi, ale ty prawie nic nie zjadłeś! Oni w szkole, ani teraz, do
cholery, jesteśmy po treningu, powinieneś być głodny! – wrzasnął na niego
wskazując pałeczkami.
-Przecież jem – włożył sobie
kolejny kawałek do ust.
-Może chcesz, żebym cię nakarmił?
– uśmiechnął sie i uniósł do góry jedna brew.
-Nie jestem dzieckiem... –odpowiedział z pałeczkami
w ustach.
-Aaaaaj Kuroko! – poczochrał
sobie włosy – Czasami wcale nie łapiesz, o co chodzi!
-A, o co chodzi? – przechylił głowę
lekko w bok.
-Naprawdę są rzeczy, których nie
możesz jeszcze zrozumieć – podrapał się po głowie –Jesteś przesłodki... Wiesz o
tym? – skłonił się i dal mu buziaka.
-Nie odpowiedziałeś – pochylił
zaczerwieniona twarz.
-Chodziło mi o to, ze chce cię nakarmić, bo
mam na to ochotę.
-Acha...
-Popatrz na mnie mój piękny – uniósł
jego głowę.
-Uważasz, że jestem piękny?- spojrzał zakłopotany.
-Co to w ogóle za pytanie, to
oczywiste, inaczej nie lubiłbym tak często na ciebie patrzeć?
-Lubisz na mnie patrzeć?
-Oczywiście! – teraz to on zaczął
się czerwienić – Tylko tak często mi nie znikaj. Bo nie wiem, co mam ze sobą zrobić
jak ciebie nie ma…
Tetsu zaniemówił po tym wyznaniu,
już kompletnie miał mętlik w głowie. Kochał i w tej chwili czuł się kochany,
ale czy to była prawda tego nie był w stanie stwierdzić, póki nie zapytał, a
jak na razie odwagi na to nie miał. Uśmiechnął się jedynie słabo. Pragnął
jakiejkolwiek czułości ze strony swojego chłopaka. Pragnął jego dotyku,
pocałunków, spojrzenia, uwagi, czegokolwiek.
-Kagami-kun… Proszę… Nakarm mnie…
- wypowiedział jąkliwie, zaciskając pięści.
-Oczywiście.
Z szerokim uśmiechem przesiadł
się na krzesło obok niższego, ponadto objął go ramieniem i przyciągnął lekko ku
sobie. Drugą ręką złapał pałeczkami kawałek brokułu i uniósł go do ust
chłopaka.
-Otwórz usta – powiedział i
postukał w jego wargi.
Kuroko posłusznie i delikatnie
uchylił buzię. Zaraz znalazło się w niej warzywo. Nie zdążył go nawet zacząć
przeżuwać, bo Kagami go pocałował. Zdziwiony, ale i także uszczęśliwiony
Tetsuya odsunął się nieco, ale zaraz powrócił do poprzedniej pozycji. To było
całkiem miłe, chociaż zawstydzające.
-Za każdy kęs dostaniesz całusa.
Co ty na to? – rudy znów podniósł jakąś jarzynkę.
-Poproszę – otworzył szeroko
usta.
-Phihi – zaśmiał się – Zastanawiam
się, czy jesteś głodny, czy po prostu chcesz się tylko całować.
-Jedno i drugie – sam się
nachylił i zjadł kolejny kawałek.
-Jeśli tylko masz na to ochotę.
Proszę bardzo – cmoknął go.
Ta zabawa trwała długo i bardzo
podobała się Tetsuyi. Chciałby jeść takie posiłki codziennie. To, co robił
do jedzenia Taiga, było pyszne, jednak jego pocałunki było o wiele lepsze. Z przyjemnością
zjadłby go całego. Chciał być tak blisko niego każdego dnia, każdej chwili. Być
z nim cały czas. Patrzeć na niego, czuć jego zapach, móc go dotykać. W jego
głowie zaczęło rodzić się, jak mu się wtedy wydawało nierealne marzenie, aby
zostać z nim już do końca życia. Nim się zorientował jego brzuch był już pełen,
więcej nie byłby w stanie pochłonąć. Jednak pocałunków pragnął nadal.
-Przepraszam, ale już nie mogę –
odsunął pałeczki, zły na siebie, że musi to przerwać.
-Nie szkodzi. Już i tak zjadłeś
więcej niż zazwyczaj – położył mu ręce na biodrach i przysunął go jeszcze
bliżej.
-Ale ja nadal chcę… - zamrugał
zażenowany.
-Rozumiem.
Kagami zasłonił mu usta kolejnym
pocałunkiem. Nie takim jak do tej pory, delikatnym, ale o wiele bardziej
głębokim i namiętnym. Język włożył mu głęboko. Dłonie zacisnął na biodrach i
coraz mocniej zaczął przyciągać go ku sobie. W końcu Kuroko znalazł się na jego
kolanach, objął go udami, ręce zarzucił na szyję, przylgnął mocno, jeszcze
bardziej pogłębiając pocałunek, nie sądząc, że było to jeszcze możliwe. Byli
chyba o wiele za blisko siebie. Ich ciała przytulone, usta złączone, ręce
nerwowo błądzące po rozpalonej skórze. Słodki smak ich warg. Zniewalający
zapach. Chcący więcej. Podniecenie dało o sobie znać.
-Kagami-Kun… – Tetsuya odsunął
się – Ja… Przepraszam, ja znowu…
Rudy popatrzył rozpalonym
wzrokiem, w spokojne oczy swojego chłopaka wstał podtrzymując drugiego za
pośladki. Kuroko wypuścił głośno powietrze, gdy jego męskość otarła się o
brzuch drugiego. Był pewien, że Taiga czuł dokładnie, jaki w tym miejscu był
już twardy. Wstydził się tego, ale bliskość drugiego dodawała mu odwagi. Bał
się tego, że za moment mogą być jeszcze bliżej siebie, ale ufał mu przecież tak
bardzo. Przy nim coś takiego jak lęk czy zawstydzenie przestawały mieć
znaczenie. W końcu został doniesiony do sypialni i położony na miękkim łóżku,
tym samym, w którym niedawno się obudził. Leżał na plecach, a jego ukochany na
nim.
-Kuroko… – wyższy wplótł palce we
włosy drugiego. Oddech miał ciężki i gorący – Pachniesz tak pięknie… Masz taką
delikatną skórę… Twoje kosmyki są takie miękkie… Jesteś taki słodki…
-Ja… Ja…
Nawet nie wiedział, co chciał
powiedzieć. Przerażony, zawstydzony, oniemiały, niemogący nic dodać ani obronić
się. To jego chłopak w tej chwili tutaj rządził.
Ręka Kagamiego zaczęła wędrować
między nogi drugiego. Rozporek szybko został rozpięty. Dla Tetsu to była taka
ulga. Odwrócił lekko głowę i zacisnął oczy, był przerażony, ale i gotowy. Był
teraz taki zawstydzony. Gorąco paliło go od wewnątrz, lecz było to przyjemne
uczucie. Przez chwilę był pieszczony w wiadomym miejscu, jego chłopak pocierał
ręką w górę i w dół. Pisnął cicho, nagle poczuł się głupio, że sam tylko bierze
nie dając nic w zamian. Uchylił powieki, ukazując swoje błyszczące oczy.
Spojrzał na ukochanego, przyciągnął go do siebie i pocałował się z nim
szaleńczo. Rudy jeszcze bardzie na niego naparł, tak bardzo, że aż przygryzł mu
wargę. Kuroko zacisnął pięści na jego koszuli i westchnął cicho. Wyczuł
metaliczny smak własnej krwi, roznoszony na obu językach. Teraz go naszczypało,
tak bardzo, że aż jęknął z bólu. Wtedy właśnie jego ukochany, odskoczył jak
oparzony.
-Przepraszam! – padł na kolana,
skulił się i zakrył sobie twarz – Wybacz mi!
Tetsuya dopiero po chwili
ochłonął i podniósł się do siadu, wyciągnął drżącą dłoń i pogłaskał ukochanego
po głowie. „Dlaczego mnie nie chcesz? Co jest ze mną nie tak?” – przeszło mu przez
myśl. Zupełnie nie rozumiał, o co chodzi jego chłopakowi. Zaczynali robić takie
rzeczy, obojgu było niezwykle przyjemnie, przynajmniej miał taką nadzieję, że
działa to w obie strony. Jednak Taiga tak brutalnie wszystko urywał, to było
takie raniące. „Nie podobam ci się…? Przecież ci się podobam. Widziałem to,
czułem…?”. Przecież zrobiłby dla niego wszystko. „Ja tego chcę, Kagami-kun”.
Tak bardzo chciał z nim być jeszcze bliżej niż do tej pory. Zgodziłby się na
każdą opcję, żeby tylko żyć z nim. Nie ważne jak, nie ważne gdzie, byleby z
nim, „Kocham cię ‘’ tak bardzo chciał mu powiedzieć te słowa, ale nie
przechodziły one przez gardło. Nie chciał go źle rozumieć, ale czuł się
odtrącany. To bolało. Czuł się tak, jakby był dla niego niewystarczająco dobry,
niedostatecznie wartościowy. Trochę zapomniany, niekochany. A tak mocno
chciałby usłyszeć to od niego. Nawet nie to, ale chciał się dowiedzieć, kim dla
niego jest i czy znaczy w ogóle cokolwiek. „On jest moim światłem, nie tylko na
boisku, ale i w życiu. Ja jestem jego cieniem, zawszę będę stał za nim. Pomogę
dostać mu się na szczyt. Pomogę być najlepszym, bo go kocham. Jestem jego
cieniem…”. Był zakochany. Tylko Taiga potrafił sprawić, że jego serce tak
szybko zaczynało uderzać. Tylko on doprowadzał go do stanu gdzie jest tak
szczęśliwy, że mógłby umrzeć, że jest mu tak dobrze, jak jeszcze nigdy
wcześniej, a zaraz potem zrobić coś takiego jak przed chwilą i wbić sztylet
prosto w serce. Nie chciał być dla niego ciężarem. Już wystarczająco długo dziś
u niego siedział. A ponadto, chciał zostać sam. Smak krwi nadal krył się w jego
ustach.
-Nie musisz się do niczego
zmuszać – powiedział zachrypniętym głosem.
-To nie tak – pokręcił głową i chwycił
za dłoń niższego, uniósł ją do ust i ucałował.
-Lepiej już pójdę. No.2 na pewno jest głodny. Zapomniałem o nim… –
wstał.
-Czekaj! – nie puszczał go –
Nakarmię go czymś. Nie wychodź, proszę!
-Czemu? – popatrzył na niego z
góry.
-He?
-Czemu mam nie wychodzić?
„Dlaczego mówisz jedno, a robisz zupełnie co innego?”
-Sam nie wiem… Po prostu chcę mieć cię przy
sobie. Tylko tyle…
-Kagami-kun, przepraszam, jest
już bardzo późno. Nie mogę nadużywać twojej gościnności.
-Przestań, kogo to obchodzi… -
pokręcił głową.
-Muszę jeszcze odrobić lekcje…
-Odrobimy razem!
-Trzeba wyprowadzić No. 2…
-Dobra, odprowadzę cię! – już
krzyknął.
Rudy dał za wygraną i wstał.
Jednak nie puszczał chłopaka, teraz to on popatrzył na niego z góry przez
przymrużone powieki.. Kuroko opuścił głowę i zaczerwienił się, doskonale
wiedział, w jakim teraz znajduje się stanie notabene, właśnie przez Kagamiego.
A mimo to wstydził się, że się tak przed nim pokazuje. W tym momencie ręce jego
ukochanego powędrowały ponownie w stronę jego rozporka, tym razem go zasuwając,
po tym jak zapiął guzik od jego spodni szybko przytulił go do siebie. Bardzo
mocno ścisnął. Stali tak przez dłuższą chwilkę. Niższy nie wiedział, co ma
zrobić, ani co ma powiedzieć. Nie rozumiał, o co chodzi jego chłopakowi, nic
już nie łapał. Czuł się tak, jakby wpadł w jakiś wir, z którego nie mógł wyjść,
tylko, dlatego, że go kochał. Zastanawiał się, czy to on robi coś nie tak, że
to wszystko kończy się tak a nie inaczej. Pod jego powieką pojawiła się pojedyncza
łza. Westchnął, żeby ją powstrzymać i wtulił twarz w klatkę piersiową drugiego.
Pomimo tego, że tak bardzo się starał nie był w stanie powstrzymać płaczu.
Przygryzł wargi, ale jednak koszula Taigi w mgnieniu oka stała się cała mokra.
-Przepraszam… - chlipnął.
-Kuroko – przytulił go jeszcze
mocniej – Ty płaczesz...? Dlaczego…?
Nie odpowiedział, zakrył sobie
usta dłonią, żeby nie zacząć głośno szlochać.
-To ja cię przepraszam – mówił
rudy – Zrobiłem coś nie tak? To moja wina? Prawda?
-Nie masz, za co przepraszać… –
pokręcił głową.
-Mam swoje powody, skoro doprowadziłem
cię do łez. Przepraszam, przepraszam! – jego uścisk stawał się coraz
silniejszy.
-To nie… Nie ważne… Chcę do domu…
– zadrżał.
-Dobrze, odprowadzę cię –
pogłaskał go po włosach – Nie płacz już, Kuroko. Przepraszam. – odsunął się na
tyle, żeby spojrzeć na jego zapłakane oblicze.
-Pójdę już, tak będzie lepiej. –
wytarł się rękawem.
-Czekaj, dam ci, chociaż
chusteczkę – powiedział bardzo łagodnie i zniknął na chwilę – Proszę – wręczył
mu całą paczkę.
-Dziękuję. Nie musisz mnie
odprowadzać. Sam pójdę… – wyciągnął jedną i starł łzy.
-Głupek – pogłaskał go po głowie
– Naprawdę myślisz, że puszczę cie samego w takim stanie? Ale już lepiej? –
popatrzył na niego zatroskany.
-Tak – odwrócił wzrok.
-Powiesz mi, o co chodzi?
-Nie.
-Dobra, nie ważne, chyba sam to
wiem. Przepraszam… - ucałował go w mokry policzek.
-No. 2, wracamy do domu.
Kuroko poszedł do kuchni, obudzić
pupilka. Spał on smacznie pod stołem, leżąc na plecach, uszka słodko układały
mu się na podłodze, otworzył leniwie oczka i przekręcił się. Usiadł zaspany i
spojrzał z wyrzutem na pana, jego spojrzenie mówiło: „Chcę tutaj zostać”.
-Jesteś głodny, wracajmy – ukląkł
i wyciągnął ręce w kierunku zwierzaka. Piesek popatrzył to na niego, to na
Kagamiego, jakby dopytywał się o to, co między nimi zaszło, w końcu powoli
podszedł do swojego pana.
***
Na dworze było bardzo zimno,
wręcz lodowato. Kuroko szedł otulony szalikiem po uszy, a mimo to chłód
przenikał jego ciało. Na głowie miał czapkę od Kagamiego, którą znów na siłę mu
wcisnął, był mu za nią wdzięczny, ale jednak wolał iść teraz sam. Nie mógł
znieść jego obecności obok. To bolało, tak bardzo. Chciał go przytulić, ale i
chciał zostać sam. Miał w głowie taki mętlik.
„Ja jestem jego cieniem. Tylko jego cieniem! Kocham go! Nie powinienem go
kochać! Dlaczego to tak boli!? Co do mnie czujesz Kagami-kun?”. Chociaż
chciał się tego dowiedzieć, to nie zapytał. Wolał pozostać w niepewności, niż
usłyszeć to, czego nie mógłby znieść. Słowa „Nie kocham cię”, albo” tylko się
tobą bawiłem” byłyby nie do zniesienia. Nie dałby sobie z tym rady.
Piesek biegał dookoła korzystając
ze spaceru. Siedział cały dzień zamknięty, dla zwierząt, nie było to za dobre,
zwłaszcza, że one także mają swoje potrzeby.
-Hau! – szczeknął podbiegając do
pana.
-Nie strasz! – Kagami odskoczył
od chłopaka przestraszony.
-Nadal się go boisz?
-Tego tak łatwo nie jest
zwalczyć. Ciesz się, że toleruje go, gdy jesteśmy razem – wcisnął ręce do
kieszeni.
-Dlaczego jesteś ze mną? –
przystanął gwałtownie i wstrzymał oddech.
-U… – zrobił kilka kroków w
przód, jakby szukając dystansu –E… Co to za pytanie? No, bo… No bo… Jakby to
powiedzieć…– spojrzał w niebo – Bo to ty…
-To nie jest odpowiedź.
-Mylisz się. To najlepsza odpowiedź,
jaką mogłem ci udzielić. – podszedł bliżej.
-Ale jestem chłopakiem?
-To nie ma znaczenia. Jesteś
wyjątkowy Kuroko – rozejrzał się dookoła – Nie waż się w to wątpić. Nigdy –
uśmiechnął się do niego i po raz kolejny dzisiaj pocałował.
Tetsuya nie pamiętał czy
kiedykolwiek całowali się tak często. Dzisiejszy dzień był niecodzienny i to
bardzo. Jeszcze nigdy w życiu nie cieszył i nie smucił się tak często. Jednak
wystarczyło tych kilka słów, żeby od razu poczuł się pewniej. Przy nim odnosił
wrażenie, że, mógł wszystko. Nie obchodziło go nic innego, poza tą parą
elektryzujących oczu, żeby tylko patrzyły w jego błękitne, wtedy już nic innego
nie będzie miało znaczenia. Rzeczywiście był jego światłem. Jego ciepłe usta i
gorące dłonie tylko to potwierdzały.
-Kagami-kun! – Tetsu wtulił się w
niego rozmarzony.
Nagle Kagami powiedział coś,
czego jego chłopak nigdy by się nie spodziewał.
-Obiecuję, że nie zrobię ci
krzywdy, dlatego zostań dziś ze mną na noc…
Wbiło go w ziemię, zamurowało,
odebrało oddech. To pytanie było tak niespodziewane i dziwne, zupełnie inne od zachowania,
jakie dotychczas reprezentował Taiga. To było dziwne, przecież właśnie
odprowadzał go do domu, byli już niemal w połowie drogi. Bezsensu. Nawet, jeśli
miał na to ochotę, nawet, jeśli spędził tam całe popołudnie, to jednak zostanie
na noc byłoby niestosowne. Chociaż jego serce w tej chwili aż się rwało, żeby
zostać z nim do rana, to jednak nie mógł się na to zgodzić. Poza tym, nie
powiedział nic rodzicom, pewnie tylko by się martwili.
Nie wiedział, co się z nim dzieje.
Miał wrażenie, że zaraz oszaleje od nadmiaru wrażeń dzisiejszego dnia. Wziął
głęboki oddech.
-Hau! – No.2 raptem zawrócił i
czekał na resztę.
C.D.N
I jak się podobało? Ne ne?
Mam nadzieję, że chociaż troszeczkę, ostatnio mniej pisze, bo jeszcze licencjat nade mną wisi, więc i na niego muszę poświęcać swój czas, przepraszam za to, ale musicie zrozumieć biedną studentkę
Oki, następna część za dwa tygodnie (10.03.14)
Co tym razem się wydarzy: czy Kuroko sam upora się ze swoimi uczuciami, a może w Końcu Kagami załapie, że jego chłopaka coś trapi. czy Kuroko zgodzi się spać u niego, no i najważniejsze, czy Kagami w końcu mu wsadzi. O tym już za dwa tygodnie, zapraszam serdecznie!
Fajna część XD
OdpowiedzUsuńczekam ...
a jeszcze takie pytanko czy masz zamiar zacząć jakieś nowe opowiadanie?
W zasadzie to teraz mam zamiar kontynuować przygody parek, które pojawiały się do tej pory, ale nie ukrywam, że pewnego dnia może pojawić się jakaś dodatkowa parka w one-shocie
UsuńMoże masz jakieś życzenia?
To było boskie *.* Tylko załamałam się jak to czytałam!!! Tu Taiga Tetsu całuje, dotyka i robisz mi nadzieję na seksy i nagle przerywasz XD Boże Taiga, masz ty problem! Pocałuj, pomacaj i wsadzaj XDD No i biedny ten uke ;_; Tak fajnie, słodko, czuje się kochany i nagle odtrącony ;_; Mam nadzieję, że im się ułoży :) A co do chaty, to ja myślałam tak samo. Czemu tak jeszcze Tetsu nie było!?!? No i kolejny problem naszej parki ... ALEX ! Ja jej tak nienawidzę, że na papier wylałam wszystkie sadystyczne myśli co do jej śmierci XD Żeby tak całować Taige przed oczami Tetsu -_- GIŃ! Ja z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D Błagaaam, Tetsu powiedz, że idziesz na tą durną noc do niego! Rodzice zrozumieją! Więc pozdrawiam i życzę duużo weny :*
OdpowiedzUsuńW sumie, to ja nie miałam, aż takich negatywnych odczuć co do Alex, w końcu Kagami i tak jest gejem, jak 90% stopowców (do takiego wniosku doszłam oglądając wszelkie anime), a poza tym, potem zrehabilitowała się całując Riko, więc już spoko, nic do niej nie mam. Poza tym doskonale wiem z yaoiców, że Japończycy traktują Amerykanów jako naród bardzo, bardzo otwarty, więc uznają, ze dla chamburgerożerócw całowanie kogoś na przywitanie jest tak naturalne jak oddychanie, więc nie mam problemu. Niemniej jednak myślę, że Kuroś miał i tak mordercze myśli na jej temat i w jego marzeniach umierała wolną i bardzo bolesną śmiercią.
UsuńSłodziutkie~! I podpisy ma końcu rozdziału jak zawsze nie rozwaliły xD A wracając do rozdziału to był mega uroczy~! Taki... Kawaii*-* a z Kuroko taka nie rozumna ciota ze ha nie mogę x.x facet się martwi ze coś mu zrobi a ten już myśli ze ich związek ro tylko zabawa x.x no naprawdę... A No.2 zaczął mnie prawie przerażać normalnie jakby czytał im w myślach... Nie zdziwię się jak ich ściągnie do domu rudzielca a potem będzie fangirlował (fanboyował?) pod drzwiami xD
OdpowiedzUsuńWeny~!
Jeśli chodzi o Dwójeczkę, to zauważyłam w anime jedną zasadę: Jego zachowanie odzwierciedla emocje Kuroko, a że jego pan opanował niesamowitą technikę braku ekspresji emocjonalnej, to mi się wydaje że autor (nie wiem, być może to tylko moja wyobraźnia) za pomocą właśnie pieska chciał nieco wprowadzić emocji dla głównego bohatera, nie zmieniając przy tym charakteru postaci.
UsuńAle to może tylko mi się tak wydaje...