Jak mam
powiedzieć?
Jestem
pewien, że w tej sytuacji nikt nie może mnie zrozumieć.
Choć
powinienem się z tego cieszyć. Tak sądzę. Przynajmniej nikt nie wpadnie na
podobny pomysł, co ja! Nikt poza mną nie będzie miał takich myśli.
Tylko
ja... Szkoda, że nie wiem jak zrealizować swoje plany. Plany
względem Niego.
Nikt
inny tak jak on nie działa na mnie aż tak. Z nikim nie chce się spotykać tak
często jak z nim. Marzę, żeby móc mu codziennie gotować obiad, żeby zasypiać i
budzić się obok niego.
Chciałbym
kiedyś wplątać palce w jego jasne włosy i przyciągnąć jego głowę do
pocałunku.
Te
marzenia ostatnio tak mnie pochłaniają, że nie mogę myśleć o niczym innym.
Gubię się we wszystkim. Po prostu chce Jego i te chęci mnie zabijają.
Bo
jak mam powiedzieć Gokuderze, że jest najsłodszy i najpiękniejszy na
świecie?
Pierwszą
próbę podjąłem jakieś dwa tygodnie temu.
Siedziałem
patrząc na niego, kiedy on czytał książkę. Patrzyłem na to jak uroczo marszczy
nosek i brwi. Jak z jego papierosa unosi się smużka śmierdzącego dymu, z
którego miałem ochotę nakreślać małe serduszka. Oparłem się łokciem o blat
biurka i obserwowałem go z niemym zachwytem, niczym na dzieło sztuki, którym
bez dwóch zdań był.
-Co
się na mnie tak gapisz? Brudny jestem? – zapytał obiekt moich westchnień tak
uroczym wrednym tonem, nawet nie odrywając wzroku od tego, co czytał. A na
pewno było to coś mądrego.
-Nie…
Nie… Tylko – i tutaj uniosłem się, żeby móc wypowiedzieć na jego temat cały
poemat o tym jak uwielbiam ten moment gdy zwilża koniuszkiem języka palec i
przewraca kartki książki.
-To
się na mnie tak nie gap. Zabierz się za lekcje – odpowiedział znów tak kochanym
złośliwym tonem, że serce mi o mało co nie wyskoczyło z piersi, a potem
odwrócił się do mnie tyłem.
Okrutny!
Nie mogłem już na niego patrzeć.
Na
tym skończyła się moja próba, tego dnia nie próbowałem już wyznać mu swoich
uczuć.
Kolejny
odpowiedni moment nadarzył się kilka dni później. Można powiedzieć, że to jak
moje Słoneczko i Gwiazdy zwracały się do Sawady. Oczywiście lubiłem Tsunę, jak
każdy inny, ale czasami czułem, jakby coś mnie wierciło w brzuchu, okropnie
nieznośne uczucie. Nie dawało mi to spokoju.
Tamtego
dnia Gokudera szedł za Sawadą, zazwyczaj
idę za nimi i przyglądam się jak
elegancko stawia kroki, jak od czasu do czasu odgarnia włosy z twarzy. Po
prostu czysta przyjemność tak na niego patrzeć.
No
ale to, już jak prawił mu coraz więcej słodkich słówek, takich, których chciałbym,
żeby mówił mi, po prostu wywróciło mi wnętrzności do zewnątrz.
Bez
zastanowienia chwyciłem go za dłoń. Chciałem, żeby poczekał, porozmawiał ze
mną. Po prostu w końcu zrozumiał, czemu to mnie tak mocno denerwuje.
-O
co chodzi? – jego śliczne oczy w końcu spojrzały na mnie. To była moja szansa!
-Bo
ja chciałem, żebyś wiedział… Po prostu nie lubię jak tak cały czas siedzisz i
gadasz i chodzisz za nim.
-Bo,
co? – dlaczego zmarszczka pomiędzy brwiami Gokudery, gdy się denerwował była
taka podniecająca? – Co ci przeszkadza?
-Źle
mi bo…
-Ej,
chłopaki, cos się stało? – Tsuna niespodziewanie stanął obok nas. Lubiłem go,
ale cholera jasna kto go tutaj zapraszał? Tak, wiem, że byliśmy na ulicy i
każdy miał prawo podejść… no.. no… ale…
-Nic…
- mruknąłem, czując że nastrój zupełnie prysł.
Kolejną
próbę podjąłem już świadomie. Specjalnie w trakcie lekcji wysłałem mu
zaproszenie (taki liścik na którym napisałem, że chcę się z nim spotkać na
dachu, na długiej przerwie). Z jego spojrzenia wywnioskowałem, że kompletnie
nie rozumiał, o co mi chodzi. Nie zraziło mnie to ani troszeczkę! W końcu
miałem plan, który musiał, musiał się powieść! Na dachu, blisko nieba musiało
być romantycznie, prawda? Właśnie w takiej sytuacji zamierzałem powiedzieć jak
bardzo, bardzo szaleje za nim.
Czekałem
na dachu, słońce świeciło za moimi plecami, wiał lekki wietrzyk. Drzwi
otworzyły się, a przez nie wszedł on. Uśmiechnąłem się na widok jego pięknej
twarzy i wyciągnąłem rękę, żeby wskazać mu miejsce obok siebie.
-Ładny
widok, prawda? – zagadnąłem go, chcąc zaraz dodać klasyczne – Ale wiesz co jest
piękniejsze?
-Tak,
Judaime – moje cudne kochanie odpowiedziało bez zastanowienia, a mnie to
zupełnie zwaliło z nóg.
-Co?
Nie! Gokdera, ja chciałem!
-Oh
no co chciałeś? – oparł się o barierkę i od razu wyciągnął papierosa. Wyglądał
tak seksownie, że w jednej chwili zupełnie odebrało mi dech.
-Co
wy tu do kurwy nędzy robicie? – zza rogu wyszedł Hibari i już z miejsca zaczął
nam wygrażać i wymachiwać tymi swoimi kijkami.
Nie
trudno się domyślić, że musieliśmy się stamtąd ewakuować w trybie bardziej niż
natychmiastowym..
No i
po raz setny siedzę, patrzę na niego, podziwiam i dumam jak mam zamiar mu
powiedzieć, co do niego czuję. Czy powinienem zrobić to otwarcie? Czy może
jakoś bardziej pokrętnie. Nie powinienem zwlekać, co jeśli ktoś mi go przez ten
czas odbierze? Tego bym nie zniósł żeby takie piękno i słodkość znalazły się w
ramionach kogoś innego. Bez dwóch zdań to by mnie załamało. Po tym bym się już
nie pozbierał. Po prostu rzucił bym się w czeluść i nic by mnie nie
powstrzymało. Nic nie było by wstanie mnie powstrzymać!
-Yamamoto!
Hej! Słyszysz mnie! – niespodziewanie piękne, pachnące tytoniem dłonie Hayato
znalazły się przed moją twarzą.
-Oh…
coś nie tak?
-Zmartwiłem
się, miałeś minę, jakby ci nagle mózg wyprało.
Po
raz kolejny zamyśliłem się nad tym, jak to cudownie, że mogę być tak blisko
niego, że mogę przebywać bok. Oddychać tym samym powietrzem co on. No i jeszcze
powiedział, że się o mnie zmartwił. Czyste szczęście.
-I
znowu to samo!
-Wybacz,
po prostu jesteś zbyt słodki – powiedziałem, będąc pewien, że mówię to w myślach,
ale tym razem wyrwało mi się naprawdę.
-Co!?
– Gokudera odskoczył i aż się zjeżył. Nikt tak pięknie nie wpadał w
zakłopotanie jak on.
W
tamtej chwili uświadomiłem sobie co palnąłem, że w końcu mu to powiedziałem!
Nie zamierzałem się zatrzymywać w tamtym momencie. Poderwałem się i chwyciłem
go za rękę. Była miękka, delikatna.
-Jesteś
słodki! I śliczny! Proszę! Zacznij ze mną chodzić wyrzuciłem z siebie nagle, kumulując w tych
słowach całe swoje uczucia.
Szczerze
mówiąc nie pamiętam, co było potem. Obudziłem się z okropnym bólem głowy, a
mojej miłości nigdzie nie było.
Ale
nic nie szkodzi, na pewno tylko musi sobie wszystko przemyśleć. Pozostaje mi
tylko czekać, aż moje uczucia do niego przemówią. Teraz, gdy już wie. Pozostaje
mi tylko rozpalać to uczucie.
Jestem
pewien, że to tylko kwestia czasu. Ja i on będziemy razem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz