WITAM!
Mamy świeta, więc przychodze z kolejnym podarkiem dla Was!
Mam nadzieję, ze lubicie Bkoku no Hero Academia? bo ta seria zawładnęła moim serduszkiem!
Padał śnieg.
-Głupi Deku – Katsuki kopnął zaspę
śniegu, niestety nie przyniosło to takiego efektu jak zamierzał i biały puch
się tylko rozsypał, zamiast runąć – Głupi!
-Co on ci znowu zrobił? – Kirishima
położył mu łagodnie dłoń na ramieniu i uśmiechnął się do niego rozbrajająco.
-Bo on…. I ten głupi biało-czerwony
idą na randkę na gwiazdkę i cały czas o tym gadają. Wkurza mnie to! – aż się
zjeżył.
-I? Co ci w tym przeszkadza? –
przesunął dłoń po jego ramieniu, aż do jego dłoni i ją ujął.
-Po prostu – burknął wzruszając
ramionami.
-Myślałem, że już ci przeszło. No
wiesz… - Eijirou wzruszyła ramionami jakby mówił o czymś oczywistym dla całego
świata.
-Nie jestem! Zrozumiano idioto! – Katsuki
na szczęście, lub nieszczęście zrozumiał ten niejasny przekaz i zaczął go
uderzać po głowie, fortunnie Kirishima miał całkiem twardą głowę – Nie jestem
zazdrosny! Wybije ci to z tego tępego łba! Ani teraz! Ani nigdy! Jasne.
-Jasne, jasne! Uspokój się Bakugou
– złapał go za ręce – spokojnie.
Blondyn tylko warknął groźnie
pokazując zęby.
Kirishima nie do końca sam siebie
rozumiał i to dlaczego właśnie taki widok, był dla niego najsłodszym i
najbardziej urokliwym widokiem na świecie. Po prostu przyjął ten fakt do wiadomości
i przyciągnął blondyna do siebie, żeby złożyć na jego chłodnych od zimowego
powietrza, wargach.
-No dobrze, już dobrze, też cię
zabiorę na randkę, tylko już nie rób takiej miny, bo mi się serce kraja.
***
Tego dnia świąteczny nastrój był aż
przesadzony. Wszędzie było mnóstwo ozdób, śpiewano kolędy a głośne „Ho hoho!”
rozchodziło się niemal wszędzie.
Bakugou i Kirishima szli sobie
grzecznie za ręce pomiędzy różnymi kawiarniami, szukając jakiegokolwiek
miejsca, gdzie mogliby choć na chwile przysiąść.
Niestety, jak na złość wszystko w
centrum handlowym było zajęte. Jakby każdy, absolutnie każdy postanowił akurat
o tej godzinie wypić kawę i zjeść ciastko. Nigdzie nie było wolnego stolika.
-No zaraz mnie coś trafi! – warknął
Katsuki, któremu to wszystko mocno nadszarpnęło nerwy.
-Spokojnie… zaraz coś…
Nie miał okazji dokończyć, bo
zobaczył uśmiechniętego Midoriye, który zaczął do nich machać.
Zerknął na Bakugou, któremu na
pewno się to nie spodoba, więc zamierzał już chwycić go za rękę i poprowadzić
jak najdalej stąd. Tym bardziej, że obok Deku był jego dwukolorowy chłopak. A
tej pary blondyn wybitnie nie trawił. Jednak ku zdziwieniu wszystkich Katsuki
ruszył w tamtą stronę ciągnąc za sobą zdezorientowanego Eijirou.
-Kat-chan! Kirisima-kun! – pisnął
Izuku, gdy się do nich zbliżyli – Wy też tutaj! Jak fajnie!
-Tak… właśnie szukamy miejsca… - zaczął czerwonowłosy.
-Ciężko teraz jest coś znaleźć…
- westchnął - może przysiądziecie się do
nas! – zaproponował bez jak na niego… długiego przemyślenia.
-Niech będzie – warknął odruchowo Bakugou
siadając na ławeczce po drugiej stronie Midorii i Todorokiego, od razu
obrzucając tego drugiego morderczym spojrzeniem.
-To… miłe – wtrącił Eijirou
siadając przezornie obok swojego chłopaka i choć odrobinę odgradzając go od reszty.
-Nic
takiego. Po prostu jest tak tłoczno, że wątpię, żebyście znaleźli jakieś
miejsce szybko. Nam się udało, bo zarezerwowałem stolik - odpowiedział Shouto
kładąc rękę na ramieniu Izuku i leciutko go do siebie przygarnął, co wywołało
lekki rumieniec na piegowatych policzkach.
-Tym
bardziej dziękujemy za pomoc.
-Tak,
na dworze jest zimno, lepiej siedzieć tutaj i się czegoś napić. Ja strasznie
zmarzłem... - mówił Deku chcąc podtrzymać rozmowę.
-Zimno
ci? - od razu młody Todoroki to podłapał i otulił go bardziej.
-Tak...
Najbardziej zimne mam ręce.
-Daj...
- powiedział biorąc jego dłonie w swoje i zaczął na nie chuchać.
W
tamtej chwili Kirishima był pewien, że jego chłopak puści pawia, w dodatku Bakugou
wywrócił oczyma, w taki sposób, że niemal wszyscy to słyszeli.
-Też
zmarzłem... Ale nie robię z tego dramatu - mruknął pod nosem, a jego noga
zaczęła niebezpiecznie drgać.
-Bakugou...
Dlaczego nic nie mówiłeś - mruknął czerwonowłosy i zdjął swoją bluzę, żeby
założyć ją na ramiona blondyna - proszę. Mi jest zawsze ciepło - uśmiechnął
się.
A
Katsuki patrzył na niego przez chwilę ogromnymi, zdziwionymi oczyma. Nawet
otworzył usta i jak wszystkim się wydawało, zaraz wydobędzie się nich jakąś niemiła
wiązanka, ale nie...
-Dzięki
- mruknął otulając się szczelniej.
-Nie
ma za co… - także objął go ramieniem i delikatnie pocałował w policzek.
-Kat-chan,
wyglądasz na szczęśliwego – kontynuował Deku, zupełnie nie zdając sobie sprawy
jak jego paplanina denerwuje rozmówcę.
-Nic
ci do tego… - odburknął ciągle tkwiąc w ramionach Eijirou.
-No
tak… tak… Może w końcu coś zamówimy? – Powiedział dostrzegając kątem oka
czekającego na przyjęcie zamówienia kelnera, wziął menu i zaczął czytać – Mam
ochotę na ciastko truskawkowo-śmietankowe… i Shake.. truskawkowy - spojrzał na
Todorokiego i leciutko się uśmiechnął.
-Zobaczę
co jest – Eijirou sięgnął po menu i pierwsze co zrobił, to podetknął je pod nos blondynowi – Na co masz ochotę?
Może serniczek? Albo czekoladowe?
-Może
być z czekoladą – burknął tylko patrząc morderczo na to jak Todoroki szepcze
coś Midorii na ucho.
-A
do tego? Kawa, herbata? Mają czekoladę z chili… - powiedział słodkim,
zachęcającym tonem. I stało się dokładnie to, czego się spodziewał. Bakugou na
sam dźwięk słowa chili się ożywił.
-To
chcę… - powiedział nagle z zainteresowaniem zerkając na menu.
-To
dla mnie kawa i też ciastko czekoladowe… Todoroki, jeszcze nie wybrałeś.
-Dla
mnie sernik… - zamyślił się – z rodzynkami. Mój ojciec nie znosi rodzynek… -
mruknął – I zieloną herbatę.
Kelner
przyjął zamówienie i chłopcy spojrzeli po sobie.
Przez
chwilę panowała jedna z tych dziwnych i nieznośnych ciszy. Nagle Todoroki
zaczął się przyglądać nowoprzybyłej dwójce, zmrużył oczy i przechylił głowę na
bok.
-Wy
dwaj? Długo jesteście razem? – zapytał od niechcenia.
-Od
czterech miesięcy… - mruknął Bakugou, zanim nawet jego druga połówka zdążyła
otworzyć usta.
-Oficjalnie
– dodał Kirishima – bo spotykać się zaczęliśmy dużo wcześniej.
-My
jesteśmy razem dłużej! – powiedział wesoło Midoriya i z ogromnym uczuciem w
szmaragdowych oczach, spojrzał na Shouto.
-Wiem…
- odburknął blondyn, ale poszło to wszystkim mimo uszu. Na szczęście przybył
kelner, żeby wszystkim dać zamówienie. Gdy odszedł, wszyscy rzucili się na
napoje i ciasta.
-Midoriya…
Jesteś pewien, że powinieneś pić coś zimnego? Na dworze jest chłodno, jeśli się
rozchorujesz… - powiedział jego chłopak z nieudawaną troską w głosie.
-Nic
mi nie będzie… posiedzimy tutaj chyba wystarczająco długo, prawda? – uniósł na
niego słodkie jak wata cukrowa oczęta.
-Tak…
masz rację – odetchnął uśmiechając się do niego błogo.
-Więc
nie masz się czym przejmować! - wziął
shake i oparł się o ramię Shouto, czym zupełnie rozczulił wszystkich poza
Bakugou. Którego noga znowu zaczęła niebezpiecznie drgać.
-Jak
nie mogę się przejmować? Tobą się zawsze przejmuje… - położył rękę na jego brzuchu i nachylił
się, żeby dać mu czułego całusa.
Tego
już było za wiele, może nie zachowywali się najgłośniej, nie zwracali tez na
siebie zbytniej uwagi i pośród wszystkich migdalących się par nie robili nic
nienaturalnego, to dla Katsukiego to właśnie było za wiele. Wywrócił oczyma i
gdyby nie szybka interwencja Kirishimy, który chwycił jego nogę w pół drogi do
stolika, pewnie wszystko by wywrócił.
-Czy my wam kurwa nie
przeszkadzam!? – wrzasnął na nich zaczynając aż puszczać maleńkie iskierki z
palców.
Oni
nie zwracali na siebie większej uwagi, blondyn wprost przeciwnie. Na raz
wszystkie oczy w kawiarni zwróciły się na nich i pewnie gdyby nie mina Bakugou,
która mówiła, że wszystkich, absolutnie wszystkich bez wyjątku jest w stanie tu
i teraz zabić, zapewne ktoś zwrócił by im uwagę.
-Skarbie… Czekoladka… proszę –
Kirishima zupełnie się niczym nie przejmując podsunął mu pod nos gorący napój-
I to nie wszystko – wyciągnął coś ze swojego plecaka. Proszę, to dla ciebie - Blondynowi
aż się oczka zaświeciły, każdy lubi prezenty. Spojrzał w czerwone oczy swojego
chłopaka i przyjął podarek – Wszystkiego najlepszego – powiedział słodko i dał
mu równie słodkiego buziaka.
-Dzięki… - odpowiedział
zdezorientowany Katsuki i odpakował . W środku był pluszak, uroczy psiak z
wywieszonym różowym języczkiem. Słodki aż do zemdlenia – Naprawdę dziękuję.
To nic, że prezent był zupełnie
niemęski, widać było, że blondynowi bardzo się spodobał. Rozejrzał się dookoła
i korzystając, że tylko Kirishima na niego patrzy, przytulił maskotkę do
ramienia. To było zaskakujące jak łatwo udało mu się go uspokoić
Korzystając z okazji, Midoriya i
Todoroki również w tamtej chwili wymienili się podarkami.
Deku z zadowoleniem i błyskiem w
oku ściskał w dłoniach drogą figurkę AllMighta, a jego ukochany z uśmiechem
patrzył na album z ich wspólnymi zdjęciami i każde z nich uważnie lustrował. Nagle ta dwójka spojrzała na siebie i rzucili
się sobie w ramiona, tak bardzo, że w jednym momencie, ale tylko na chwilę
Izuku znalazł się na kolanach Shouto. Jednak bardzo szybko obaj uznali, ze to
nie na miejscu i odsunęli się od siebie na bezpieczną odległość.
-Kirishima-kun! – powiedział wesoło
Deku – Masz niesamowicie dobry wpływ na Kat-chana
-Oh to… nic takiego… - machnął ręką.
-Nie naprawdę! Pamiętam go z dzieciństwa… jak chodził beztrosko
uśmiechnięty, teraz znów się tak uśmiecha!
-N-Naprawdę!? – aż podskoczył – A jaki on był? – przysunął się w stronę
Izuku.
-Trochę taki jak teraz… zawsze wszystko potrafił. Najszybciej czytał… na
w-fie też by po prostu super. Dobre się uczył, ładnie rysował – wymieniał a z
każdym kolejnym słowem Kirishima zdawał się być tym wszystkim coraz bardziej
podjadany – Kat-chan był naprawdę super… - zakończył z jakimś dziwnym uśmiechem
zadowolenia.
Todoroki gwałtownie tylko założył nogę na nogę. Jemu sposób w jaki mówił o
Bakugou JEGO chłopak, jakoś mu się nie podobał. W dodatku to, że znali się od
tak dawna mocno go irytowało.
-No… to miło, że chociaż on miał szczęśliwe dzieciństwo – powiedział z
przekąsem, robiąc kwaśną minę.
-To-Todoroki-kun… Co się stało? - szepnął Izuku, niezdarnie
odkładając figurkę na bok, nawet ona był w tamtej chwili mniej ważna.
-Nic… tylko… - zerknął na Bakugou. Nie lubił go, z wzajemnością.
-Zrobiłem coś, źle…? Przepraszam… - popatrzył na niego maślanymi oczyma,
takim wzrokiem, za który po prostu się nie można gniewać.
Już od dawna było wiadomo, że skute lodem serce Shouto, zupełnie się
topiło przy Deku. Odetchnął tylko i pogłaskał go po policzku. Ale Munę miał
dalej, pełną smutku.
-Nie kochanie… - powiedział patrząc w lśniące malachitowe oczy
Izuku- Presadziłem… - przytulił go.
Bakugou po raz tysięczny wywrócił oczyma, następnie warknął a na koniec
wstał.
-My już idziemy – rzucił rozkaz do Kirishimy i się odwrócił.
-Tak szybko?
-Tak…
***
Bakugou stanął na szczycie schodów
prowadzących do jego mieszkania i spojrzał z góry, jak Eijirou do niego
podchodzi, ale staje stopień niżej.
-Dziękuję, było dziś naprawdę miło…
- czerwonowłosy się uśmiechnął pokazując ten swój koszmar każdego ortodonty.
-Kłamiesz… - wydukał blondyn
wyciągając rękę i zaczynając się bawić suwakiem od kurtki Kirishimy. Wzrokiem
usiekł gdzieś zupełnie indziej, a myślami wydawało się, że nawet na inną
planetę.
-Dlaczego tak mówisz? Naprawdę było
mi mi…
-Nie jestem najlepszym chłopakiem…
Wkurza mnie to!
W odpowiedzi najpierw się zaśmiał,
a potem chwycił za jego rękę.
-Jesteś najlepszym! Nie chcę
żadnego innego! Przecież wiesz!
-Jesteś dziwny…. Naprawdę dziwny –
odwrócił się, ale nie miał najmniejszego zamiaru odejść, a przynajmniej nie bez
niego. Zacisnął mocniej palce na jego
dłoni i pociągnął go do wnętrza swojego domu.
Eijirou, nawet nie zamierzał pytać,
ani protestować. Zwyczajnie bał się, że jeśli się odezwie, to coś pryśnie.
Wykonywał bezwiednie jego polecenia takie jak: „zdejmij buty, kurtkę”, „chodź”.
A gdy już znaleźli się w pokoju blondyna, ten bez cienia zawstydzenia i
zawahania pchnął go na łóżko, a sam, po iście królewsku zasiadł na jego
biodrach, a potem zamarł i założył ręce na piersi.
-Wow… - wydusił z siebie jedynie czerwonowłosy,
cały czas bacznie lustrując wzrokiem ten wieczny kłębek negatywnych emocji,
który miał minę jakby chciał o czymś teraz, bardzo poważnie porozmawiać.
Sygnały były nieco sprzeczne.
-Lubisz mnie, prawda? – zaczął
blondyn nie ruszając się ani o milimetr.
-Przecież wiesz, że świata poza
tobą nie widzę – wyjaśnił uśmiechając się do niego szczerze. Tylko on potrafił
w uśmiechu wyrazić tak wiele.
-Ja… też cię trochę lubię… -
bąknął.
To może i nie była najlepsza rzecz,
jaką mógł usłyszeć od kogoś, za kim szaleje do granic możliwości, ale narzekać
nie zamierzał. Wręcz przeciwnie, korzystał z tego co dają. Wyciągnął ręce i
położył je na policzkach swojego chłopaka.
-Cieszy mnie to… - przyciągnął go i
pocałował.
-Nie dałem ci jeszcze prezentu -
warknął.
-Oh, więc jest gdzieś tutaj? –
puścił go i zaczął się rozglądać po pokoju, ale nawet gdyby chciał coś dostrzec, to w tym istnym chaosie po
prostu nie był by w stanie. Mnóstwo ubrań, resztki jedzenia, puste opakowania
po napojach i przekąskach. W duchu westchnął, ale właśnie takiego Bakugou
lubił.
-Tak – odpowiedział i natychmiast
przykuł uwagę Kirishimy zdejmując z siebie koszulkę.
Czerwonowłosy należał zwykle do
osób wygadanych, nie miał problemu, żeby coś paplać, czy nawiązywać kontakt,
ale w tamtej chwili dosłownie odebrało mu głos. O rozumie już nawet nie
wspominając, bo ten wyraźnie w tamtej chwili postanowił zrobić sobie wakacje. Zupełnie
instynktownie dotknął jego torsu. Dopiero po chwili pomyślał, że dobrze było by
zapytać, czy może, ale było już za późno. Poza tym Bakugou nie wyglądał na
niezadowolonego z takiego obrotu spraw. Żeby tego było mało, sam z siebie
pochylił się nad swoim chłopakiem i zaczął go całować, ale bardziej prawdziwe
było to, że on gryzł wargi nastolatka, boleśnie i bardzo podniecająco.
Po chwili takich dość brutalnych
pieszczot Katsuki wziął dłonie swojego chłopaka i przyłożył znowu do swojej
klatki piersiowej poczym przesunął te ręce w dół przez brzuch aż do miejsca
gdzie zaczyna się pasek.
Eijirou aż wziął głęboki wdech i
zagryzł wargę, jakby już była za mało zmaltretowana.
-Bakugou… Kochanie… nie wiem do
czego zmierzasz, ale jeśli do tego o czym myślę, to nie jestem przygotowany…
nie kupiłem nic i…
-Jakbym na ciebie tylko liczył, to
nigdy bym się nie doczekał – warknął marszcząc nos, jak zwykle podirytowany
wszystkim i sięgnął do szafki, z której wyciągnął tubkę jakiegoś żelu – W tym
związku to ja myślę – dokończył wtykając mu opakowanie w dłoń.
-Jesteś tego pewien? Nie będziesz
żałował? – zacisnął wniemal żelaznym uścisku jego biodro.
Bakugou aż syknął.
-Jesteś moim chłopakiem, niby czego
mam żałować? – jego ciało naprężyło się zmysłowo, gdy wziął porządny, głęboki
wdech, a potem głośno wypuścił powietrze.
-No dobra… - uśmiechnął się
podnosząc na jednym łokciu i zaczynając całować jego szyję oraz barki – Nie
będziesz żałował… Twoich rodziców nie ma?
-Wrócą późnym wieczorem, mamy
jeszcze trochę czasu – mruknął przymykając oczy i odchylając głowę na bok, żeby
dać mu się swobodniej pieścić.
-Oooodjazd – szepnął Eijirou znacząc bark blondyna pierwszą malinką – wow
wyszło mi!
-Nie rób tak! – Bakugou odwdzięczył
się uderzając go pięścią w głowę – Będą ślady. Głupio będę wyglądać! – warknął
niezwykle złowieszczo.
-No dobrze… przepraszam. Od teraz
będę tylko całować – powiedział słodko i chwycił go za ramiona, żeby przewrócić
go na plecy i w jednej chwili znaleźć się nad nim. Uśmiech mu nie schodził z
twarzy – jesteś super seksowny. Wiesz? – to oczywiście było pytanie całkiem
retoryczne. Z resztą nie pozwolił mu odpowiedzieć, bo wtopił się dosłownie w
jego usta i szaleńczo badał językiem jego język.
Bakugou nie pozostawał zupełnie
bierny na te doznania, sam zachłannie wsunął dłonie pod koszulkę drugiego
nastolatka i gwałtownie uniósł ją do góry, dając wyraźnie znak, że i ona i
bluza nie są teraz pożądane. Eijirou, zrozumiał i zaczął mu pomagać w tej
czynności, odpowiednio ustawiając ręce. Ale całowania nie chciał przerywać i
jeżeli już to robił, to tylko na chwilę i zaraz ponownie wracał do tego, co w
tamtej chwili kochał robić najbardziej. Po chwil jednak nie tylko ich usta się
dotykały, ich nagie torsy zaczęły się o siebie z namiętnością ocierać, a
oddechy znacznie przyspieszyły, dając znać, że oboje są podnieceni i zupełnie
zaślepieni sobą nawzajem.
-Gorąco… - szepnął Katsuki, na
którego twarzy teraz znajdował się delikatny rumieniec. Coś takiego nie
zdarzało się często.
-Zaraz ci pomogę – odpowiedział mu
i zaczął sunąć gorącymi pocałunkami wzdłuż jego szyi, potem torsu, brzucha, za
każdym pocałunkiem zostawiając lekko mokry ślad na skórze chłopaka, a gdy
znalazł się już nisko, trochę z ociągania rozpiął jego rozporek, chcąc się
najzwyczajniej w świecie delektować tą chwilą. Wybrzuszenie w spodniach bardzo
mu się podobało i myśl co to takiego jest powodowała dreszcze.
-No rusz się – warkną blondyn
unosząc swój zgrabny tyłek, żeby ułatwić mu zadanie. Opadł dopiero wtedy gdy
został pozbawiony również bielizny.
-Urocze – powiedział uśmiechnięty
Eijirou unosząc jego nogę i całując w łydkę. Wzrokiem wskazywał na skarpetkę z
renifery.
-Zamknij się – zamachnął się, żeby
go kopnąć, ale czerwono włosy zrobi zgrabny unik i odsunął się na tyle, żeby
ściągnąć także swoją resztkę ubrań.
Bakugou także wykorzystał ten czas,
aby włączyć swoją ulubioną składankę, na której znajdowały się utwory klasyki
rocka, takie jak AC/DC, Pink Floyd, Led Zeppelin, Nirvana a także kilka utworów
Red Hot Chili Peppers ,ale znalazła się tam nawet Amy Winehouse i kilku innych
nie rockowych artystów.
Pierwsze dźwięki od razu pobudziły
chłopaków i jakby pasując do nich, zgrały się z ich ruchami.
Obaj uklękli na łóżku i jak na
zawołanie przywarli do siebie swoimi nagimi ciałami zupełnie oderwani od
rzeczywistości.
-Gorąco… - westchnął Bakugou znowu
zaczynając się znęcać nad ustami swojego chłopaka, a swoimi dłońmi trzymał jego
głowę, nie dając mu uciec nawet na milimetr.
-Teraz już nic nie poradzę… -
sapnął błądząc obłędnie rękoma po jego nagich plecach i pośladkach. Z
zadowoleniem przemierzał ścieżkę wzdłuż jego kręgosłupa w dół.
-Beznadzieja… - uniósł wyżej jedną
nogę, żeby dać mu lepszy dostęp do tamtego miejsca, a czując dodatkowo jego
wargi na swojej szyi aż cały zadrżał i głowę odchylił do tyłu.
-W porządku? – zapytał nagle się
zatrzymując.
-Tak. Jest zajebiście, nie
przestawaj! – warknął chwytając go mocno i przewracając na siebie.
Obaj nie przejęli się nawet tym, że
jego głowa nie trafiła na łóżko, tylko zwisała poza nim. Ważniejsze było raczej
to, że Eijirou zaczął znowu sunąć dłońmi i ustami po jego ciele, zostawiając
mokre ścieżki.
Kirishima z zadowoleniem zaczął
głaskać i drapać wewnętrzną stronę ud drugiego chłopaka, a im bliżej ustami
znajdował sie jego męskości z tym większą satysfakcją obserwował delikatne
drgania mięśni. Wiedział, ze to tylko kwestia czasu nim Bakugou znowu go
ponagli, dlatego tym razem nie zamierzał czekać. Zerknął na nabrzmiałą od
intensywnych pieszczot reszty ciała, męskość blondyna i z zaciekawieniem najpierw
ją polizał.
-Kurwa! – wrzasnął Katsuki, łapiąc
się za głowę – zrób to jeszcze raz.
-Z przyjemnością – powiedział
pokazując swoje ostro ząbki w szczerym uśmiechu, ale za moment zniknęły one gdy
wziął coś do ust.
Bakugou zrobiło się jeszcze
bardziej gorąco. Zupełnie nowe doznanie pobudzało niesamowicie. Oddychał
ciężko, i mówił coś pod nosem, były to oczywiście dość wulgarne… pochwały na
temat umiejętności czerwonowłosego. Padło nawet pytanie „Gdzieś ty się tego
nauczył”, ale odpowiedział mu na nie jedynie muzyka, bo chłopak był zbyt zajęty
lizaniem główki penisa i powolną zabawą swoim przyrodzeniem.
-Chcę cie już… - warknął blondyn
podsuwając mu w którymś momencie pod nos tubkę żelu.
Kirishima bez słowa ją przyjął i
nalał na swoje palce zawartość, nie przejmował się tym, że różnica temperatury
pomiędzy tą mazią, a ich rozgrzanymi ciałami była znacząca, rozłożył szerzej
nogi drugiego nastolatka i nasmarował jego dziurkę. Z zadowoleniem zerknął na
to miejsce i się uśmiechnął po raz kolejny, ale po chwili otrzymał też solidny
cios w czubek głowy.
-Nie patrz tylko bierz się do
roboty – warknął Katsuki.
-Wybacz – zaśmiał się i
jednocześnie znów wziął jego męskość do swoich ust, uważając, żeby nie zrobić
mu krzywdy swoimi ząbkami, a jeden ze swoich palców wsunął w niego.
Reakcja była natychmiastowa i
zaskakująca. Chłopak wziął głęboki wdech i uniósł wyżej nogi, bezwstydnie
zarzucając je na ramiona Eijirou, a w środku był jeszcze bardziej gorący i
niezwykle ciasny. Chciał już to zrobić. Tak cholernie mocno, ale ostatkiem
tego, co nazwał by trzeźwym myśleniem, powstrzymał się. Nie zamierzał potem
żałować. W seksie nie można było robić, nic na siłę. Chociaż był już niezwykle
twardy, nie sadził, że może być aż tak, bez używania swojej mocy, wygląda na
to, że ma także dość ukryty talent. Jednak nie na ty się teraz skupiał, powoli
rozcierał żel w środku Bakugou, wsłuchując się w jego sapanie i starając się
zrozumieć, co do niego mówi. Bezskutecznie. Gdy poczuł, że jest już w miarę
luźno, dodał kolejny palec i powtórzył całą sekwencje od nowa. Nie podejrzewał
sam siebie o tak ogromną cierpliwość. Pogratulował sam sobie wstrzemięźliwości
w chwili gdy do wnętrza swojego chłopaka wpychał tylko i wyłącznie trzeci
palec. Wtedy usłyszał syk i nieco głośniejsze mamrotanie, ale blondyn wyraźnie
nie zaprotestował, więc kontynuował, tylko z nieco większą ostrożnością. Czekał
na znak, od blondyna, że już może coś więcej. Ten po chwili wreszcie nadszedł.
-Długo jeszcze będziesz się bawił?
Wchodź w końcu! – wrzasnął na niego Katsuki, a potem aż warknął podirytowany,
jak to miał w zwyczaju. Chociaż na jego twarzy gościła mina świadcząca o
zdenerwowaniu, to na policzkach miał delikatny róż. To była iście wybuchowa
mieszanka.
-Już, już – odparł skradając się do
niego i powoli zawisając nad nim – Nie bądź taki niecierpliwy – schylił się i
pocałował go, w pełen namiętności sposób, odrobinę odwracając uwagę od tego,
jak unosi lekko jego biodra i powoli zaczyna odnajdywać to miejsce.
-Za długo na to czekałem – mruknął
urażony zaplatając na nim swoje nogi.
-Ja chyba też – sapnął i zaczął w
niego wchodzić. Chociaż chciał to zrobić raz, a porządnie, to znowu się
powstrzymywał, wręcz boleśnie wszystko przedłużając, ale to z troski. Nie
chciał zrobić mu żadnej krzywdy.
-Szybciej! – warknął podirytowany
tym, zamiast być wdzięczny za jego powściągliwość .
-Nie chcę, żeby cie bolało… -
mruknął aż się zatrzymując.
-Nie będzie – odwarknął i tylko
mocniej przycisnął go do siebie nogami, Kirishima w ułamku sekundy znalazł się
w nim całkiem – Mówiłem…?
-Noooo – odpowiedział mając wyraz
na twarzy, który nie wskazywał na obecność jakiegokolwiek mózgu. Po prostu
stracił resztki rozsądku przez to uczucie i bez zastanowienia, już całkowicie
zawładnięty przez instynkt, który kazał mu się ruszyć, wysunął się nieco i
pchnął po raz pierwszy.
To był obłęd, szaleństwo. I tak im
było już wystarczająco gorąco, a to, że ich ciała, rozgrzane, do siebie
przylegały, tylko pogłębiało to uczucie. Eijirou, czując te wszystkie doznania
nie potrafił się zatrzymać. Swoim twardym penisem mocno napierał na delikatne
ścianki Bakugou, wywołując u niego i u siebie dreszcze, oraz kolejne fale
gorąco. Zastanawiał się jak może to wyglądać, jakby mógł z nim to robić, ale
gdy już znalazł się w tej sytuacji nie mógł zrobić nic innego poza tymi
posuwistymi ruchami. Ograniczając się od czasu do czasu jedynie do zmiany konta
tarcia.
I to było zaskakująco dobre
rozwiązanie. Blondyn przez to dosłownie odlatywał i widział wszystkie gwiazdy. Sapiąc
i zaciskając się na nim, co chwila wypowiadając jakieś słowa, które tylko
bardziej ich obu nakręcały. W którymś momencie czerwono włosy trafił swoja
męskością w prostatę swojego chłopaka i zauważył to, jak on przez to wywraca
oczyma,a jago mina robi się po prostu błoga, jeszcze chyba nikt nigdy nie widział
takiego wyrazu twarzy u Bakugou, nie powiedział nic, ale po samym tym można
było wywnioskować, że jest mu szaleńczo dobrze.
Kirishima już wtedy nie mógł się
powstrzymać. Ani siebie ani swoich ruchów, które stały się gwałtowniejsze i
bardziej chaotyczne. Nie trzeba było być geniuszem, żeby stwierdzić, że w tej
chwili nie potrafił się kontrolować.
-Bakugou… - szepnął dotykając
dłonią jego policzka, a kciukiem pocierając jego zaczerwienioną od pieszczot
wargę, a potem po raz kolejny obdarzył go natarczywym i pełnym namiętności
pocałunkiem.
Ich pierwszy raz może i nie był
planowany, ale na pewno nie należał do tych nieudanych. Zupełnie zdali się
zupełnie na instynkt, który na szczęście dobrze nimi przewodził. Sapali,
wzdychali. Ich ciała ocierały się o siebie. Dłonie badały nawzajem każdy
mięsień drugiego. Usta szukały drugich ust. Łóżko skrzypiało cierpiętniczo,
maltretowane przez ich ruchy.
Blondyn jedynie westchnął i spiął
się mocniej napierając na
czerwonowłosego z ogromną siłą, a jego dłonie nagle znalazły się na jego
plecach, dosłownie ryjąc w nich paznokciami. Kirishima wyczuł, że coś się
dzieje. Przełknął natłok śliny, która przez ten czas zgromadziła się w jego
ustach i spojrzał na twarz swojego chłopaka.
-Nie przestawaj…. – poprosił wtedy
Katsuki mając jak na siebie, w miarę miły ton.
-Dochodzisz? – zapytał mocno
napierając na jego wrażliwe miejsce…
Nie zdążył mu odpowiedzieć, bo jego
ciałem wstrząsnął naprawdę potężny dreszcz, zupełnie niekontrolowałsię i z jego
ust wyszedł jęk, który w jego wykonaniu przerodził się w wark, prawie złowieszczy.
Tylko, że Eijirou, nie zwracał na
to większe uwagi, był nazbyt zajęty tym, że jemu samemu w
tamtym momencie zrobiło się dobrze do granic możliwości. Zagryzł wargę i
wywrócił oczyma, w tamtej sekundzie jego mina nie była tak seksowna jak mina
Bakugou, ale i tak obaj na siebie patrzyli.
-Wybacz… nie uprzedziłem… - sapnął
Kirishima, trochę przybity tym, że doszedł w nim i pewnie zaraz tym rozwścieczy
swojego chłopaka. Miał inne plany, ale w tamtej chwili zupełnie mu to wypadło z
głowy. Wszystko mu wypadło z głowy.
-Marudzisz…. – mruknął i zrzucił go
z siebie, żeby zaraz położyć się obok.
-I jak…? – zapytał czerwonowłosy
zaczynając głaskać Bakugou po nagim
ramieniu, tuż obok miejsca, gdzie odważył się na początku zrobić malinkę.
-Co jak? – burknął odwracając głowę
w jego stronę.
-Jak ci ze mną było?
-Zajebiście… - wycharczał
przymykając oczy i przysuwając się ku niemu.
-Mi też… Może dzięki temu pomyślisz
o mnie… dziś przed snem.
-Idiota… Zawsze o tobie wtedy myślę…
Chcę jeszcze raz! – wystarczyła mu ta chwila odpoczynku i poderwał głowę gotów
do akcji.
-Daj mi z dziesięć minut –
uśmiechnął się.
-Masz trzy….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz