środa, 6 grudnia 2017

IwaOi

Przychodzę jak zawsze z Mikołajkowym podarkiem!


Czekanie
Spojrzał na zegar wiszący w salonie, który właśnie wybił godzinę dwudziestą trzecią, a potem posępnie przeniósł wzrok na  suto zastawiony stół i na wypalające się już świece. 
Kolejny wieczór pełen rozczarowania. Kolejna samotnie spędzona noc. 
Znowu to samo. 
Nic już go nie obchodziło. Poczuł łzy płynące mu po policzkach i gwałtownie wstał, żeby zgasić świece i zacząć wszystko sprzątać. 
Miał już tego serdecznie dość. Czekanie, zawsze to okropne czekanie na nic.Tylko po, to, żeby rano dostać pocałunek w policzek, albo nawet i tego nie. 
Oikawa czuł, że ma potrzeby, chciał zostać przytulony. Zasnąć spokojnie w ramionach ukochanego. Byc szczęśliwy. Po prostu, czy aż o tak wiele prosił?
A tak, był zmuszony znowu sam wszystko zrobić. Posprzątał wszystko: jedzenie schował do lodówki, nietknięte naczynia odłożył z powrotem do szafki, następnie sam przebrał się w piżamę i położył do łóżka. Niełatwo mu było zasnąć, znowu zaczął cichutko łkać. Dopiero po wylaniu kolejnego morza łez, uspokoił się i zasnął.
Kilka godzin później, gdy Tooru zdążył już zapaść w głębszą fazę snu, tą w której rzeczywistość i marzenia mieszają się w jedną, wspólną rzeczywistość; ktoś po cichu wkradł się do sypialni i zaczął odchylać kołdrę.
Oikawa otworzył lekko, zaspane oczy, będąc z początku pewny, że to kolejna część jego pięknego snu.
-Hej... - Hajime uśmiechnął się na jego widok i zamruczał zmęczony, kładąc się obok niego.
Tooru w jednej chwili oprzytomniał i zerwał się, praktycznie uciekając z łóżka.
-Wiesz która godzina! - wrzasnął na niego, aż głos mu zachrypł przy ostatnich sylabach.
-Wiem, przepraszam... - zaczął go uspokajać i głaskać po udzie - Znów musiałem zostać dłużej... Wiesz jak jest.
-Wiem! - zabrał swoją poduszkę i wstał - Zaraz się położysz, pójdziesz spać, a rano znowu wyjdziesz i wrócisz po nocy! Obiecałeś, że wrócisz dziś o normalnej godzinie!
-Wiem. Przepraszam... - potarł sobie oczy dłonią - mieliśmy akcję i... Tooru nie uciekaj - wstał i podszedł do niego.
-Czekałem... - powiedział znowu zaczynając płakać.
-Wiem... przepraszam, wynagrodzę ci to...
Oikawa już pozwolił mu się objąć, jednocześnie wtulając nos w jego ramię. Poduszka opadła na dywan, kiedy zarzucił mu drżące dłonie na szyję. Całym swoim ciałem, przez cienką koszulkę, jaką miał na sobie , czuł bicie jego serca. 
W tym wszystkim wcale najgorsze nie było to, że czekał aż Iwaizumi wróci już któryś raz. Najgorsze było to, że pewnego dnia mógł nigdy nie wrócić i to najbardziej go przerażało.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz