Po pierwsze to witam i przepraszam, że znów Haikyuu, no ale mam na tą serie chcice i już...
Po drugie... no... ten...
Jeśli zamierzacie to czytać licząc na... coś normalnego to... no ten...
Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutom, gdyż niewłaściwe przeczytanie grozi zawrotom głowy, wymiotom, biegunce, krwotokowi z nosa, osłabieniu mięśni lub facepalmowi
(niepotrzebne skreślić)
Nie będę się pogrążać. Czytajcie.
Kto przegrywa, niech płaci
-Dobra…. To, co chcesz, żebym dla
ciebie robił – zapytał Shouyou rozglądając się nerwowo po pokoju.
-Na
dobry początek. Założysz to… - uchylił drzwi szafy. Oczom Hinaty okazał się
przepiękny strój pokojówki.
-Raczysz
sobie ze mnie żartować – rudowłosy odpowiedział przez zaciśnięte zęby.
-Umowa
była taka, że zrobisz, co tylko ci rozkażę – odpowiedział mu lodowato.
-Jak ja
mam niby w tym paradować. Nie jestem żadną słodką panienką! – Mylił się,
złoszcząc się wyglądał całkiem słodko – No dobra! – złapał ubranie i wybiegł do
łazienki. Minęła dłuższa chwila, nim pojawił się powrotem. Kageyama już zaczął
się nudzić. Ale gdy tylko zobaczył go w progu aż oniemiał z wrażenia. Nie
spodziewał się zobaczyć czegoś aż tak zniewalającego. Hinata w sukience
obszytej sporą ilością falbanek prezentował się naprawdę pięknie.
-Wow –
nie mógł się opanować i z jego ust wydobył się dźwięk zachwytu. Podszedł do
niego i uniósł za brodę zwieszoną twarz Shouyou – A teraz masz mówić do mnie
„Panie”
-Kageyama…
Proszę nie. To takie krępujące – uciekł wzrokiem.
-„Panie”.
-Pa-panie…
- wypiszczał.
-I co,
bolało? Podnieś sukienkę do góry.
-E? co?
– zrobił krok do tyłu.
-Chcę
coś sprawdzić. Zrób to – rozkazał.
-Nie ma
mowy!
-Umowa!
– warknął na niego i przeszył go ostro wzrokiem.
-Dupek
– bąknął pod nosem Hinata unosząc falbany do góry.
-A
gdzie tamta bielizna?
-Chyba
nie oczekujesz, że założę damskie majty!
-A
właśnie, że tego oczekuje. Śmigaj je założyć.
-Nie
chcę! Nie chcę – złożył ręce w pięści i zacisnął oczy.
-Przypominam
ci, że Pan ci rozkazuje.
-Nie
mogę.
-Nie
masz honoru i chcesz złamać dane słowo?
-Kiedyś
mi za to zapłacisz – syknął i znów zniknął w łazience. Tym razem nie było go o
wiele krócej. Wrócił z bardzo naburmuszoną miną.
-Pokaż.
-Mam je
na sobie. Uwierz mi an słowo – bełkotał nie patrząc mu w oczy.
-Chcę
żebyś mi pokazał – popchnął go na ścianę i sam podwinął mu sukienkę do góry.
-Zadowolony!?
– zaczerwienił się aż po same krańce uszu.
Bardzo,
był bardzo zadowolony. Śliczne biało-różowe majteczki wyglądały uroczo na
Hinacie. Kageyama nie pomyślały nigdy wcześniej, że facet w damskich łachach
mógłby mu się aż tak podobać. Nigdy nie podejrzewał się o tego typu skłonności,
aż do dzisiejszego dnia. Ten widok dosłownie zmienił wszystko.
-Jedno pytanie. Skąd ty to masz?
– zapytał Rudowłosy ze zwieszoną głową i czerwoną twarzą.
-Nie
chcesz wiedzieć…
Tobio robił
naprawdę niewyraźną minę i uciekł myślami do czasu, gdy to on był w gimnazjum i
dostał ten prezent od swojego sempaia – Oikawy. Pamiętał jak otworzył paczkę, w
której było oto to wdzianko z maleńką karteczką „Chciałbym cię kiedyś w tym
zobaczyć :-P >”. Trzy lata temu był podobnych rozmiarów, co Hinata, więc od
razu pomyślał, że ta kiecka musi być na niego teraz idealna. Nie pomylił się.
Leżała tak, jakby była dla niego stworzona.
Nagle
go olśniło. Przypomniał sobie o jeszcze jednym prezencie od swojego Senpaia.
Ukrytego jeszcze głębiej niż strój pokojówki, zapomniany i nigdy nieużywany.
-Poczekaj
chwilkę – oznajmił i wgramolił się pod swoje łóżko. Wyszedł spod niego
trzymając zakurzone pudełko w dłoniach. Zdmuchnął z niego kurz i otworzył – Masz
go sobie włożyć – powiedział chłodno podając Hinacie wibrator.
-Słucham?
– zabrzmiało to tak, jakby właśnie usłyszał najbardziej niedorzeczną rzecz na
świecie. Bo właśnie usłyszał. Od tamtej chwili już nic go nigdy nie zdziwi.
-Masz
go sobie włożyć. Sam wiesz gdzie.
-Niewykonalne – zamachał rękami i
pokręcił głową – Definitywnie tego nie zrobię! Jestem chłopakiem! To że chodzę
w damskich łachach jest już wystarczająco uwłaczające.
-Niewystarczająco
– przechylił głowę w bok i spojrzał na niego władczym wzrokiem – Masz to
zrobić.
-Jak
bardzo zamierzasz mnie dziś upokorzyć!?
-Zastanowię
się. Wkładasz go sobie, czy mam to zrobić za ciebie? – podrzucił „sprzęt” do
góry.
-Kageyama…
przestań sobie ze mnie żartować.
-Mam to
zrobić za ciebie? Gwarantuje ci to, że nie zamierzam być delikatny.
-Kageyama…
Przyjdzie taki dzień, gdzie będziesz mnie błagał o litość. Będziesz cierpiał i
łkał, a ja wtedy nie okażę ci swojej łaski. Zginiesz marnie – w drżące dłonie
wziął wibrator – Jaki wielki – szepnął i zrobiło mu się słabo.
-Wydaje
ci się…
-Wcale
nie – zaszkliły mu się oczy – Nie chce tego robić….
-Nie
maż się, ile masz lat?
-Nienawidzę
cię… - odwrócił się na pięcie.
-Dokąd
idziesz?
-Jak
to, dokąd? Do łazienki.
-Nie.
Zrób to tutaj.
-Kageyama
nie przesadzaj…
-„Panie”…
- złapał Shouyou za ramię, szarpnął nim i popchnął na łóżko, Hinata upadł
twarzą do pościeli.
-Nie… -
zacisnął pięści na kocu i się popłakał – Nie zrobię tego… tym bardziej jak ktoś
będzie patrzył…
-Więc
sam to zrobię… skoro ty nie…
Podwinął falbany sukienki do góry
i zaniemówił. Ujrzał dwa piękne, zgrabne i wypięte do niego pośladki w
prześlicznej bieliźnie. Ten widok aż sam się prosił, żeby go jakoś wykorzystać.
Zaklął w duchu. To, co działo się teraz w spodniach Tobio było jednoznaczne. Był
podniecony do granic możliwości.
-Zrobię
to… tylko błagam nie patrz – jęknął HInata.
-Dobrze…
Postaram się nie patrzeć… - przełknął ciężko ślinę.
-Nie… Obiecaj…
-Nie
mogę – naprawdę delikatnie ściągnął mu majtki w dół – Dasz radę .
-Nie
dotykaj mnie tam! – pisnął.
-Więc
się pospiesz… bo inaczej – położył mu rękę na pośladku i mocno go ścisnął.
-Przestań…
-Dobrze
– wstał i tym razem wbił wzrok w czerwoną twarz kolegi. Ona była równie
podniecająca.
Hinata
skrył twarz w pościeli i po omacku wziął do ręki wibrator.
-Nie
wejdzie… - powiedział niewyraźnie.
-Tak po
prostu pewnie nie– sięgnął po żel i wylał sporo na jego dziurkę.
Shouyou
aż cały się spiął czując coś zimnego na swoim tyłku.
-Mogę
cię dotknąć? – znów przykląkł obok niego.
-Nie…
-Sam
dasz radę?
-Tak…
chyba…
-Nie
wkładaj go od razu… Najpierw zacznij od palca…
-Zamknij
się! To idiotyczne. Ja nie wiem, co ci wpadło do głowy…
-Na
początku chciałem cię trochę upokorzyć… A potem cię zobaczyłem… I wiesz co…? W
życiu nie widziałem nic lepszego.
-Aaaa! –
Hinata aż poderwał głowę do góry, gdy Tobio bez uprzedzenia włożył palec w jego
dziurkę – Powiedziałem, że nie… chce… żebyś…
-Jakbym
sam tego nie zrobił, to w życiu bym się nie doczekał – wcisnął palec głębiej –
Jesteś w środku taki gorący. Nie spodziewałem się tego…
-Kageyama…
Błagam…
-Masz
mi mówić „Panie”.
-Mój
Panie… przestań – zajęczał cicho i słodko.
-Wolałbym,
żebyś błagał o więcej…
-Nie
chce, nie chce…
-Powoli
się rozluźniasz… To urocze… Dasz sobie radę sam? – cofnął rękę.
Hinata
pokiwał głową, że tak.
A on chciał więcej. Zobaczyć i
poczuć. Pragnął go w tej chwili naprawdę mocno. Nie myślał o tym, a jednak
dzisiejszego dnia odkrył w sobie takie skłonności. Pragnął faceta. Dlatego
teraz patrzył, jak niepewnie i nieporadnie jego kolega przystawia wibrator do
swojego wejścia. A potem na wstrzymanym oddechu powoli wkłada go sobie do
środka. W końcu przestał. Zatrzymał się, a ręce opadły mu bezwładnie po bokach
swoich szeroko rozstawionych ud. Oddychał ciężko.
-Jeszcze trzeba go włączyć –
powiedział beznamiętnie Tobio głosem pana i władcy, a potem sam nacisnął
przycisk. Następnie założył mu majtki, na tyle na ile pozwolił wystający z
tyłka wibrator i wyraźny wzwód.
-Hia! – dla Shouyou to było zbyt
wiele wrażeń jak na jeden raz. Musiał chwilkę odpocząć. Musiał to wszystko
jakoś ogarnąć.
-Jest dobrze… pięknie. A teraz… -
nachylił się do jego ucha – posprzątasz mi w pokoju…
-To muszę wyjąć…
-O nie… z tym…
-Nie dam rady. Nawet nie wstanę,
gdy mam to…
-Pomogę ci… – złapał go w pół i
uniósł do góry. Hinata rozpaczliwym gestem złapał się jego ramienia, gdy
poczuł, jak Tobio przytula go od tyłu. Zajęczał przeciągle. A raczej zamruczał jak
pieszczony kotek.
-Ustanę… - rozłożył ręce szeroko,
żeby utrzymać równowagę.
-Na pewno…? – puszczenie go, w
tej chwili nie bardzo mu odpowiadało, wolał zostać tak jak teraz. Położył mu
obie dłonie na udach, niby, żeby go przytrzymać, a w rzeczywistości, chciał go
mocniej przycisnąć do siebie – Jeśli chcesz, mogę cię jeszcze chwilę
przytrzymać…
-Zdecydowanie tak…
-Czyli mam cię trzymać? –
przesunął dłońmi wzdłuż jego ud, do krocza.
-Nie… - jęknął – będę stał sam…
-Jesteś cały czerwony na twarzy.
To całkiem słodkie – odsunął się i popatrzył jak jego kolega bardziej niepewnie
stoi.
-Weź lepiej zamknij tego ryja…
-Bo, co? – klepnął go w tyłek,
uderzając w wiadomo, co.
-Uaaa! – zakrył sobie usta
dłonią.
-Sam widzisz. Nie fikaj…
Hinata zacisnął usta i spojrzał
nienawistnym wzrokiem na swojego kolegę. Było pewne, że już planuje zemstę.
Słodko-gorzką i niezwykle bolesną. Za te wszystkie upokorzenia, za to wszystko,
co z nim robił, jego twarz mówiła o tym, że chce go rozszarpać na maleńkie
kawałeczki.
-Co mam niby zrobić? – powiedział
twardo.
-Powycieraj kurze i takie tam… -
wziął do ręki gazetę – A ja sobie odpocznę.
Kageyama musiał uspokoić swoje
libido, bo z każdą kolejną sekundą miał coraz większą ochotę się na niego
rzucić. Na szczęście był z tych w miarę opanowanych. I potrafił się
kontrolować, chociaż i on miał swoje granice, a te zbliżały się nieubłaganie.
Jeszcze jeden jęk, spojrzenie na jego zaczerwienioną twarz albo jakiekolwiek go
dotknięcie, a wszystkie hamulce puszczą.
Ciekawe co byś zrobił, gdybym to ja ci próbował coś włożyć…
Już na końcu języka miał to
pytanie skierowane do niego, ale wolał wziąć głęboki oddech. Usiadł na krześle
i starał się skupić na jakimś artykule.
To było ciężkie, cały czas zerkał na to jak Hinata się porusza, krząta w
tej pięknej sukieneczce, jego ruchy były powolne i coraz przerywane. Nic
dziwnego skoro coś go cały czas stymulowało. A przez ciasną bieliznę im
bardziej się podniecał, tym mocniej coś mu się wbijało.
Jednak przez dłuższy czas starał
się zająć myśli czytaniem. Nie było to łatwe, przez cały czas wodził wzrokiem
za Shouyou. Nie dało się nie patrzeć. Gdy co chwila zwracał uwagę, tłumiąc jęki
i westchnienia.
-Ej… zrób mi herbaty… -
powiedział w końcu Tobio chcąc go zwyczajnie zobaczyć z filiżanką w ręku.
Rudy
chłopak nic nie odpowiedział. Spojrzał jedynie nienawistnie. Widać, że nogi
zupełnie odmówiły mu posłuszeństwa w tej chwili. Kageyama zauważył jak łydki i
uda Hinaty przeraźliwie zadrżały, tak bardzo, aż biedaczek musiał się oprzeć
ręką o ścianę. Jego mina wyrażała zarówno zakłopotanie jak i odbicie
niechcianej rozkoszy. Wstydził się tego, że jest mu przyjemnie. Było to aż
nazbyt wyraźnie widać. Tobio chciał mu pomóc, ulżyć jakoś… a zarazem widzieć
tego więcej
-Panie…
Błagam, czy mogę go wyjąć… Błagam… – zajęczał zaciskając powieki i stając w
bezruchu.
Tobio
przestał mu się tępo przyglądać i potrząsnął głową sprowadzony na ziemię.
-Mowy
nie ma… – wyszeptał niezadowolony z tego, że miałby przerwać ten nieziemski
spektakl, który z chwili na chwilę coraz bardziej mu się podobał i zarazem
podniecał.
-Proszę…
Ja nie dam rady… – mówił już prawie płaczliwie – Ah! – jęknął z rozkoszy i aż otworzył
szeroko oczy i wyprostował się lekko.
-A, co
się takiego dzieje? – podszedł do niego i położył mu rękę na pośladkach. Nawet
przez grubą warstwę falbanek od razu wyczuł coś twardego i pchnął to jeszcze
bardziej.
Hinata zapiszczał bardzo cienkim
głosikiem.
-Proszę… Nie mogę nawet stać.
-No to się połóż!
Złapał go za talię i zaciągnął do
łóżka, potem go na nie lekko pchnął. Shouyou miał ograniczone ruchy, więc opadł
na nie bez żadnego oporu starając się chronić jak najbardziej swój tyłek.
-A her-herbata? – zasłonił sobie
twarz przedramieniem.
-Jaka herbata? – popatrzył na to
jak jego kolega się słodko zasłania.
-Miałem zrobić… dla ciebie…
Chciałeś
-Mam gdzieś herbatę! – upadł na
materac obok niego i sięgnął ręką między jego nogi znów trącił wibrator.
-Czemu to robisz…? – wyszeptał.
-Sam nie wiem… Wyglądasz jakby ci
było nieziemsko dobrze.
-Nie jest… To takie krępujące…
Chciał tego, chciał mu to robić
chciał na niego patrzeć. Gdy raz już to zobaczył, sam nie rozumiał, czemu, ale
czuł, że strasznie mu się to podoba. Wcześniej naprawdę nie podejrzewał się o
to, ale teraz zdał sobie sprawę, że Hinata naprawdę mu się podoba i bardzo go
podnieca. Kto wie, może każąc mu dzisiaj robić te wszystkie zawstydzające
rzeczy, podświadomie dążył do tego, żeby znaleźć się z nim w takiej sytuacji.
Dalej się bawił… Sprawiało mu to przyjemność.
-Proszę wyjmij go… - wyrzęził
Shouyou…
-A powiedz… nie chcesz dojść… Na
pewno tego potrzebujesz, po tym wszystkim…
-Poradzę sobie… w porządku…
-Na pewno? – pomógł mu się
odwrócić na brzuch a potem uniósł sukienkę do góry. Pod cienkim materiałem
majteczek widział drgający wibrator, delikatnie ściągnął je w dół. Rudy jęknął
przeciągle, a brunet wstrzymał oddech.
-Na pewno…
Tobio chwycił delikatnie za
urządzenie i zaczął je powoli wyciągać. Rozkoszował się cichymi jękami przyjaciela,
a sam nie był już w stanie nawet myśleć. Liczył się tylko Hinata i nikt inny.
Wyciągnął w końcu wibrator w całości. Był wilgotny i ciepły. Położył go
delikatnie na podłodze. Potem spojrzał na wciąż rozszerzoną dziurkę.
-Dziękuję – powiedział cicho, z
ulgą Shouyou.
Pasek od spodni Kageyamy kliknął
szybko. Szelest materiału ściąganych do dołu spodni rozszedł się po pokoju. Nim
Hinata się zorientował i zrozumiał, o co chodzi, było już za późno.
-Nie! – wrzasną rudy starając się
zasłonić swój tyłek.
Tobio jednak chwycił go za ręce i
przytrzymał mu je nad głową, a potem bez żadnych przeszkód, gładko wszedł w
niego. Jego wnętrze, zaciskające się na penisie było jak brama do raju. Brunet musiał
się zatrzymać i uspokoić, żeby nie dojść od razu. Wolałby go teraz zupełnie
nago, ale i tak nie było źle. Ta sukienka go podniecała, chociaż, nagość byłaby
po tysiąckroć lepsza. Ale to nic, gdy będą ze sobą następnym razem, rozbierze
go. Tak, już myślał o kolejnym razie, nie wyobrażał sobie, że go nie będzie. Następnym
razem go rozbierze, wypieści i wycałuje jego ciało, tak, że będzie błagał o
więcej.
-Czemu…? – zaczął płaczliwie
Shouyou.
-Jestem pewien, że i tak jesteś w
takim stanie, że zaraz i tak uciekłbyś do kibla, żeby sobie zwalić, więc chyba
lepiej, żebym ja to zrobił – pchnął go po raz pierwszy.
-Hua… - jęknął czy to z rozkoszy,
czy z przerażenia. A może i jedno i drugie – Dupek…
-Przecież jest ci dobrze – zaczął
się poruszać bardzo powoli, ale mocno – Czuje to… - sięgnął ręką do jego krocza
i pomasował je…
Hinata poddał się. Widać to było
po tym, jak pokornie ułożył głowę na pościeli i przymknął oczy, a usteczka
otworzył słodko pozwalając, aby ciche i nieśmiałe jęki wydobywały się z nich
bez skrępowania. Mięśnie ramion i ud, także zupełnie rozluźnił. Oddawał się, a
Kageyamie się to bardzo podobało. Pieścił go, dłońmi błądził po jego udach,
pośladkach, męskości, równocześnie wbijając się w niego, przyciskając go do
siebie mocniej i mocniej. Zupełnie się nie kontrolował, miał tylko nadzieję, że
nie sprawia mu za wiele bólu. Zatrzymał się…
-Już…? – pisnął rudzielec.
-Nie no, co ty... Chcę więcej. Hej…
Hinata… - odwrócił go przodem do siebie i zarzucił tym razem jego biodra na
swoją miednice i znów w niego wszedł. Tak jak i za pierwszym razem, teraz też
usłyszał cichutki jęk. Spojrzał na jego twarz. Była prześliczna. Przeczesał mu
spocone włoski z nad czoła – W porządku…?
On jest taki… taki seksowny…
-Tak… chyba tak… Ale Kageyama… co
my robimy? – spytał płaczliwie.
-No nie wiesz? – położył mu ręce
na policzkach i pogładził je delikatnie, a potem nachylił się nad jego ustami i
pocałował go, w wilgotne i zaczerwienione jak wisienki usteczka. Język wsunął
mu głęboko i manewrował nim w różne strony – Wiesz, że jesteś najpiękniejszy na
świecie…?
-Kageyama… przestań – zakrył sobie
oczy dłońmi.
-Nie zasłaniaj się. To powinno
być karalne. Być tak uroczym jak ty – znowu go pocałował.
-Jeszcze…
-Dobrze – ponownie zakrył jego
usta swoimi.
-Nie to…
-Nie odmówię ci…
Poruszył się znowu. Tym razem od
razu trafiają w czułe miejsce. Shouyou aż krzyknął i wywrócił oczyma. Tobio
powtórzył to jeszcze kilka razy, za każdym razem obserwując tą samą reakcję.
Teraz już wiedział, że chociaż to z niego próbował dziś uczynić swojego sługę,
to od tej chwili to on stanie się jego niewolnikiem. Po tym wszystkim, co z nim
dziś zrobił. Już w duchu błagał o więcej i zdawał sobie sprawę z tego, że
Shouyou ma nad nim od teraz największą władzę, wystarczy jedno jego słowo,
skinienie albo spojrzenie, a on już będzie łasił się u jego stóp. Sam założył
sobie łańcuchy.
-Kageyama! Chyba zaraz… -on też
przestał już się kontrolować.
Tobio doskonale czuł, co się
zbliża. Wnętrze Hinaty tak mocno zaciskało się na jego penisie, że z każdym
razem sam był coraz bliżej orgazmu. Chwycił za męskość rudego chłopaka i zaczął
szybko poruszać ręką, żeby mu pomóc, nie wiedział czy bez tego da rade zrobić
mu dobrze.
-Ahhhh! – Shouyou zagryzł swoje
wargi i zacisnął palce na falbanach sukni – Ummmm….
-Nie powstrzymuj się!
Pocałował go w szyję, gdy tamten
krzyczał już bez opamiętania. Brunet poczuł jak coś ciepłego i lepkiego oblewa
mu brzuch, brudząc bluzkę. Nie obchodziło go to. Takie pierdoły nie miały dla
niego znaczenia.
-Jesteś przesłodki! – zakończył
to jednym silnym pchnięciem i sam doszedł w nim. Potem zatrzymał się dysząc
ciężko – Jest dobrze? W porządku?
-Tak… tak… jestem tylko zmęczony…
-Odpocznij sobie – pocałował go
namiętnie a potem pogłaskał po włosach.
-A herbata…?
-Jeśli masz ochotę, to ja ci ją zrobię
– wyszedł z niego. Odrobina spermy wylała się brudząc falbanki.
-Wszystko jest brudne…
-Nie przejmuj się tym – odetchnął
głęboko. Rozejrzał się po pokoju, a potem znów skierował wzrok na skonanego
Shouyou – Było mi tak dobrze, że nic nie ma znaczenia.
-Perwers… - położył się na boku i
skulił.
-Powiedział chłopak, który miał
sztucznego kutasa w dupie.
-Powiedział ten, do którego on
należał! – poderwał głowę – Chce do domu… – nadął policzki
Kageyama popatrzył na niego. Nie
było możliwości, żeby go teraz puścił samego, w takim stanie. Wyglądał zbyt
uroczo. Puszczenie go samego do domu byłoby niebezpieczne.
-Zostaniesz dziś u mnie. Jeszcze
cię ktoś zgwałci…
-Ty to zrobiłeś!
-Nie przesadzaj, to wcale nie był
gwałt – przewrócił oczyma i znów podszedł do Shouyou, usiadł obok i objął go
czule – Gdyby tak było, to czy przejmowałbym się tym, czy było ci dobrze? –
pocałował go w szyję. Hinata drgnął – Pewnie jest ci w tym stroju niewygodnie –
rozwiązał kokardkę na jego plecach.
-No pewnie, że tak. To nie jest
strój dla faceta.
-Pomogę ci go zdjąć – pomógł mu
usiąść i zaczął delikatnie zsuwać z niego ubrania.
-Nie masz żadnych świńskich
myśli.
-Oczywiście, że mam… ale nie
martw się. Nic ci nie zrobię. Przynajmniej na razie… – pocałował jego
odsłonięte ramie – Trzeba cię wykąpać. Mi też się przyda. Chodź – pociągnął go
do łazienki.
Słodki Yaoizmie. Co ja napisałam?
Wstyd mi. Tak trochę, ale w sumie, to nawet nie bardzo…
Dżizas… nawet w najgorszych mangu takich rzeczy nie
czytałam… ale to jakoś narodziło się w moich zboczonych fantazjach i musiało
wypłynąć na światło dzienne.
Z resztą sami narzekaliście, że brakuje Wam dzikich seksów,
no to macie… choć czuje, ze tym razem przesadziłam.
Zwykle wyśmiewałam tego typu rzeczy, a teraz sama to
napisałam… O słodka hipokryzjo…
Nie przesadzaj głupia -,- ~ Wero
Dobra, ogólnie to tak: Kagehina +18. Mój Boże. Nie wiem, nie widzę tego. To tak jakby dwójka przedszkolaków... no wiesz. Dobra, na plus będzie dupokawa. Bo to nawet było śmieszne. Ale im dalej tym... uh. To bolesne, serio. Nie chce dawać negatywnego komentarza, bo uwielbiam twoja oliwę (oiiwa jak zwał tak zwał) i daisugę tez. Nie wiem, w moim uczuciu trochę to było znęcanie się nad Hinatą. Nie wiem, nie wiem, może nie powinnam tego pisać. No ale chcę tylko zaznaczyć, że czekam na więcej rzeczy z hq, bo tego mało, że aż się płakać chce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
WHAT DA FUK
OdpowiedzUsuńOikawa-senpai mój mistrzu~~~~ <3 On zawsze idealnie wie czego potrzeba jego drużynie, jak na rozgrywającego przystało XD
OdpowiedzUsuńCo do samego One-shota... jest spoko~... tak jak koleżanka powyżej nie wyobrażam sobie KageHiny 18+ no bo... oni są na to zbyt głupi naiwni i dziecinni no X.x
A co do samej treści to... ja już kiedyś czytałam coś podobnego (chodzi mi o motyw) i... chyba nawet jakąś taką mangę widziałam... choć nie pamiętam jej XD ale uwierz mi są o wieeele gorsze niż to~....
Weny~!
Mi opowiadanie bardzo sie podobalo :D czytalam gorsze rzeczy ;) chociaz mialam nadzieje ze bedzie to i Shizayi :c tak dluuuugo na nia czekam.... juz nie moge sie doczekac co bedzie dalej :D czy zaczna ze soba "byc" czy nadal sie beda oklamywac, czy zrozumieja ze palaja do siebie miloscia i sa sobie przeznaczeni i kropka :D ale oczywiscie z brutalnymi scenami ;) nie moze byc az tak teczowo i brokatowo ;D chociaz raz na jakis czas mogloby sie zdarzyc ;)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Award na moim blogu!
OdpowiedzUsuńhttp://shinokuroiinu.blogspot.com/2015/08/libster-award.html
Liczba "strzelonych" facepalm'ow w tym opowiadaniu: 53246542137621 :")))
OdpowiedzUsuńJezuchrystepanieznazaretu, co to bylo D: Dziwne. Bardzo. Z jednej strony urocze, co nie zmienia faktu ze...to naprawde dziwne. Ychm XDDD
Hej żyjesz? :c
OdpowiedzUsuńWięcej, więcej i jeszcze raz więcej takich opowiadań proszę xDD
OdpowiedzUsuńJezusie, co ty napisałaś?
OdpowiedzUsuńStrzeliłam sporo facepalmów przez to ff. To było złe X_X