piątek, 19 czerwca 2015

Kasamatsu x Kise

Tak... wiem...
Nie bijcie...
Wiem, że Was zaniedbuje... ale to wszystko przez moją pracę... no i przez HikaKao, które stoi w miejscu i nie mogę go ruszyć do przodu choć próbuje, ale jakoś nie mogę tego pisać (chociaż co ciekawsze zakończenie już jest dawno napisane!) Ale wybaczcie, ale coś mnie blokuje w pisaniu tego.
A co do innych opowiadań... Mam skończonych parę one-shotów, tylko czekam na odpowiednie momenty, żeby je dodać (no i cholera jasna nie chcę cały czas pisać teraz o Haikyuu! he he he... A mam na tą serie straszna jazdę)
No i oczywiście mam w zanadrzu jedno autorskie opowiadanie, ale chce je jeszcze przed publikację "podrasować"

Koniec smęcenia, znaczy, żeby nie było, że tak o Was w ogóle nie myślę, to łapcie, takie króciutkie (no i że jedna osóbka się o to opowiadanko dopominała - pozdro dla Meg) o KasaKise....




„Ukołysany”
Wracali zmęczeni po meczu, Kise siedział od okna, patrzył w dal, a jego sempai, tuż obok niego czytał książkę. W pewnym momencie blondyna zaczęło ogarniać zmęczenie, rozbolała go też głowa, spojrzał ukrytkiem na kolegę, a potem rozwalił się na siedzeniu, przymknął oczy i przycisnął sobie dłoń do czoła.
Kasamatsu nie omieszkał nie zauważyć tego stanu, bacznie mu się przyglądał, próbując zrozumieć, co się teraz może z nim dziać.
-Kise, dobrze się czujesz? – zapytał w końcu.
-Przepraszam sempai, zaraz mi przejdzie. Nie musisz się martwic... – westchnął.
Łatwo mu było powiedzieć, żeby się nie martwił, ale jak ktoś może się nie martwic o kogoś, kogo kocha? Kasamatsu wyciągnął rękę i położył ją na czole ukochanego, z przykrością stwierdził, że ma podwyższona temperaturę.
Ryota otworzył lekko oczy, były lekko zaszklone, kolejny dowód na to, ze jest chory.
-Masz gorączkę – powiedział brunet odrywając rękę.
-To nic takiego, przejdzie...
-Ech, jak to nic takiego, pewnie ostatnio spociłeś się na treningu, a potem cie zawiało...
-Nie mnie wiń, tylko trenera – opadł głową na ramie starszego – Sempai, mogę tak na chwile?
-Y... Jasne…
Nie powinien tego robić, nie powinien się do niego przytulać, nie zdawał sobie sprawy jak przez to czuł się jego przyjaciel, jak był za razem szczęśliwy i smutny. Szczęśliwy, że jest tak, blisko ale smutny, dlatego, ze nie może nigdy liczyć na nic więcej.
Nie minęło dużo czasu a Kise zasnął. Spał słodko, ukołysany przez warkot silnika. Ufnie oddając swoje bezpieczeństwo w ręce przyjaciela. W tej właśnie chwili nic mu nie mogło zagrażać i choćby walił się świat, ginęły narody, a morza wystąpiły z brzegów, to on był bezpieczny, bo czuwał nad nim Yukiyo i chociażby działo się naprawdę źle, on niedbały nikomu go skrzywdzić. Ponieważ jest jego najcenniejszym skarbem, który musi chronić nawet za cenę własnego życia. Tak wielka była jego miłość, a jednocześnie tak niedoceniana i milcząca…
KONIEC
Ne... Ne... Ne...
I jak mi wyszło?
Wiem, że ostatnio piszę lekko smutnawe rzeczy, ale nic na to nie poradzę, że taki nastrój automatycznie wkrada się do moich opowiadań, zwyczajnie dobrze czuję się w takim stylu...
Nie miejcie mi tego za złe... :)

5 komentarzy:

  1. Yay~! Fajnie że coś wrzuciłaś. Nie martw się praca to praca nikt nie ma ci za złe tych przerw. (Chociaż są baaardzo długie) Po za tym jak się kocha to się poczeka. Tak jak z niecierpliwością czekam na moje kochane HikaKao. Co do opowiadania to całkiem słodkie, ale czkałam na coś.... No.... Bardziej zboczonego ^^ . (Tak jestem totalnie zboczona :3 ) Ale i tak fajnie że coś jest. Życzę weny twórczej (Zwłaszcza na HikaKao) i żebyś miała więcej czasu. (Oczywiście dla nas X3) =^.^=

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam jestem bardzo zadowolona, że piszesz teksty w takim stylu. ANGSTY SĄ PIĘKNE, ANGSTY TO ŻYCIE, ANGSTY TO MIŁOŚĆ, TRALALALALALALA~
    No i w sumie smutne KiKasa to jedyne KiKasa, jakie akceptuję. Jakoś tak... cierpienie do nich pasuje! *jestem taka zła*
    W sumie miniaturka taka niby zwykła, ot, powrót z meczu, gorączka, oparcie głowy o ramię przyjaciela... Ale ładnie w to wplotłaś uczucie Ksamatasu to Kise, bardzo spodobało mi się szczególnie to zdanie: 'i choćby walił się świat, ginęły narody, a morza wystąpiły z brzegów, to on był bezpieczny, bo czuwał nad nim Yukiyo'. Może i odrobinę naciągane i wyolbrzymione, ale podobało mi się~

    Weny~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, jakie to było piękne, a zarazem smutne. Szczerze mówiąc też czekałam na dzikie sexy ^^, ale no cóż bywa (zawsze wiatr w oczy, a chuj w dupę). Jeżeli będę musiała czekać nawet rok, żebyś dała coś takiego - to będę czekać. Jest to warte każdej sekundy czekania. Emocje, jakie pokazałaś w tym krótkim tekście są nieziemskie. Niby zwykła sytuacja, a jednak ty stworzyłaś z tego coś nieuchwytnego. Jakby otaczała ich zamknięta sfera, dostępna tylko dla nich. Po prostu miód, malina.
    Dużo weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach ,tęskniłam trochę za KasaKise więc bardzo się cieszę ,że przyszła ich kolej. Uwielbiam takie słodko-gorzkie klimaty. Całość jest napisana zwięźle i krótko ,przez co opowiadanie nie stało się jedną wielką dramatyczną dramą pełną dramatu. To ,że nie wrzucasz codziennie nowych tekstów nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Przynajmniej mam pewność ,że wszystko będzie na najwyższym poziomie. Nie ma nic gorszego niż tworzenie na siłę!
    Oczywiście ,życzę dużoooo weny <(^o^)7

    OdpowiedzUsuń
  5. I się doczekałam mojego KasaKise XD ja się dopominam wszędzie o KasaKise, gdzie tylko mogę XD bo oni są tak wspaniali a jednocześnie niedoceniani:)
    To jest niby smutne, ale jednocześnie takie uroczę :] tylko, dlaczego takie krótkie? O nich powinno się długie opowiadania pisać :P
    Yukio taki troskliwy tak bardzo się troszczy o miłość swojego życia, lecz nie potrafi mu tego wyznać. Podobne do shota o deszczu, gdzie Kasamatsu zapomniał parasola i Kise odprowadził go do domu XD
    Przy tym nawet nie wie, że Ryouta też go kocha, bo to przecież widać na kilometr XD
    Życzę weny i mam nadzieję, że niedługo pojawi jakiś kolejny shot o nich XD zwłaszcza, bardzie ciepły i żeby wreszcie będą razem :) ale innym też nie pogardzę :)
    A i dziękuję bardzo za pozdrowienie XD

    OdpowiedzUsuń