wtorek, 24 marca 2015

Shizuo x Izaya (To już 2 lata razem!)

Tak moi drodzy, aż trudno w to uwierzyć, ale jestem z Wami już dwa lata.
Dwa cudowne lata pisze dla Was zboczone opowiadania.

Wiem, że akurat ten rok nie był zbyt obfity jeśli chodzi o ilość opowiadań, ale mam nadzieję, że choć ociupinkę nadrabiam to jakością.

Muszę się przyznać, że przez te dwa lata były dla mnie momenty lepsze i gorsze, czasem nie chciało mi się pisać, a czasem wena aż wyrywała mi się z piersi i kazała palcom poruszać się na klawiaturze.

Nie mam zamiaru znów pisać długich i nudnych wywodów co wydarzyło się przez ten rok.

Wiedzcie tylko, że jestem przeogromnie dumna, że udaje mi sie ciągnąć coś już tak długo.
I pomimo tego, iż wiem, że są setki tysięcy lepszych opowiadań niż moje. Bardziej prawdziwych i lepiej napisanych. To jednak musicie wiedzieć Moi Drodzy Czytelnicy, że to co ja piszę, płynie prosto z mojego serca, to są moje fantazje i wyobrażenia, czasami sama chciałabym się czuć jak bohaterowie moich opowiadań, a czasem zupełnie na odwrót - współczuję im i sama mam ochotę przygarnąć ich do siebie i pocieszyć.

Oczywiście rocznica nie może obejść się bez podzięmowań.
DZIĘKUJĘ mojej siostrze, becie, i edytorce za pomysły, korektę a przede wszystkim za to, że nie boi się mnie zrugać, gdy mam naprawdę kiepski pomysł. I może nie zawsze jej sie słucham, to jednak bez niej tak daleko to wszystko by nie zapełzło
DZIĘKUJĘ mojemu chłopakowi, za to, że jest moim awaryjnym betą, a przede wszystkim za to, że chce mu się czytać moje wypociny a w niektóre nawet całkiem się wkręca. I pomimo tego, że nie zawsze znoszę krytykę z jego strony, to nie boi się wytknąć mi błędów.
DZIĘKUJĘ Wam Moi Czytelnicy, bez Was nie miałabym dla kogo pisać. Gdyby nie Wy prowadzenie bloga nie miałoby sensu. dziękuję, że potraficie zwrócić mi uwagę, gdy popełniam błędy. dziękuję, że komentujecie podnosząc mnie na duchu. Dziękuję Wam za to, że jesteście!

Ach... ależ rzewnie się zrobiło
Cóż, przygotowałam dla Was kolejne opowiadanie rocznicowe. Oczywiście, że z Shizayą, ta parka dała życie temu blogowi, więc on nigdy nie będzie mógł się bez niej obejść. Ona już zawsze będzie tutaj gościła.

Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do czytanie :)



Samotność wśród gwiazd
                Mrok mógł jedynie próbować utulić to miasto do snu. Jednak pomimo tego, że słońce zaszło już wiele godzin temu, to miejsce za nic nie chciało pójść spać. Ikebukuro, nigdy nie śpi. Rozświetlają je tysiące gwiazd migoczących z okien wieżowców. Na niebie nie było ani jednego światełka, za to na ziemi świeciło ich aż za wiele. Migotały wszelkimi kolorami tęczy od lśniącej bieli przez jaskrawą zieleń po ledwie tlącą się czerwień. To one nie pozwalały spać, wzywały do siebie. Gdy człowiek zamknął oczy, słyszał ich cichy szept: „chodź pobaw się z nami”. Jednak ile by się z nimi nie bawił, zawsze czuł taki przejmujący chłód pustki. One były samotne, a człowiek wraz z nimi. Poszukiwał czegoś wśród nich czegoś, co być może nigdy nie istniało.

                Izara również go słyszał, ten wzywający go szept. Każdego wieczora, gdy tylko słońce znikało za horyzontem, nie potrafił się oprzeć uczuciu, które kazało mu za każdym razem opuszczać mury przytulnego mieszkanka i zapuszczać się w najgłębsze zakamarki tej dzielnicy.
                Każdego dnia wyruszył na poszukiwanie czegoś, sam nie wiedział, czego. Nie lubił siedzieć sam w czterech ścianach. On potrzebował tego ulotnego czegoś, nowych doznań, aby coś się wokół niego działo. Odnaleźć to.
Setki razy przemierzał te uliczki. Znał każdy kamień, każde pęknięcie na chodniku już na pamięć. Mógłby chodzić tutaj z zamkniętymi oczami. Kochał zapach tego miejsca: spalin, taniego jedzenia, cuchnących śmieci i kanałów. Taki durzący i nie do zniesienia.
Podczas jednej ze swoich conocnych przechadzek natknął się na kogoś znajomego. Często się na niego natykał. Czasem tego chciał, a czasem tak jak teraz, wolał tego uniknąć.
Przystanął i przez chwilę zastanowił się nad tym, czy powinien zwrócić jego uwagę na siebie. Zazwyczaj tak by zrobił, ale tego dnia było inaczej. Był zmęczony, tak jakby znużyło go to ciągłe poszukiwanie czegoś. Chciał zwolnić na tą chwilę, złapać oddech i przestać ciągle i cięgle uciekać i gonić. Może tym, czego od tak dawna szukał był spokój? Zwyczajny ludzki spokój. Żeby czasem naturalnie się ponudzić.
Heiwajima stał na wielkich betonowych schodach, miej więcej w ich połowie. Swoim czarno-białym ubraniem wyraźnie odznaczał się na tle całej szarości. Spokojnie popalał sobie papierosa oparty o barierkę, tak jakby kompletnie nic go nie obchodziło, jakby nigdy nie gonił, nie uciekał. Był taki spokojny, czasem mu się to zdarzało, ale teraz było jakoś inaczej. Tkwił w zamyśleniu, niby o niczym konkretnym, a jednak o ważnym. Patrzył na coś w oddali, ale chyba nie było to nic realnego. Mglisty miraż marzeń, a może wspomnień? Tylko on to widział.
W jednej chwili to właśnie ten stan Shizuo zaciekawił Izayę. Zwinie jak kot podbiegł, przeskoczył barierkę i ustał na szczycie schodów. Stanął przed nim, ukazał się mu. Był zaciekawiony, a może po prostu czuł się samotny? Chwilę zajęło nim został zauważony.
-Czołem Shizu-chan! – niemalże wyśpiewał.
                -Jeszcze ciebie tu brakowało – wyrzucił niedopałek i wcisnął ręce do kieszeni.
                -Co jest? Wyglądasz tak, jakbyś o czymś myślał, a przecież to nie możliwe… - przekręcił głowę w bok, szczerząc się wrednym wyrazem.
                -Pierdol się – odwrócił od niego ostentacyjnie wzrok.
                -Może jak znajdę kogoś miłego, to skorzystam z twojej rady – rozłożył szeroko ręce i zszedł kilka schodków w dół.
                -Izaya, ty draniu – splunął w bok i spojrzał na niego zza ciemnych okularów, nie wyjmując rąk z kieszeni.
                -Co tam, Shizu-chan? – chwycił się barierki, gotów w mgnieniu oka ją dyskretnie przeskoczyć.
                -Nie mam ochoty się dziś za tobą uganiać.
                -A to dopiero niespodzianka! – zatrelił uśmiechając się szeroko.
                -Zamknij się – przewrócił oczyma.
                -Ostatnio nudno tu, co nie? – rozluźnił odrobinę wszystkie mięśnie.
                -Tak sądzisz? Ja nazwałbym to spokojem – zaczął powoli się wspinać.
                Orihara drgnął do tyłu, chciał uskoczyć. Uciec, znów uciec. Tak jak zawsze pobiec i unikać ciosów.
                -Nie uciekaj… - powstrzymał go Shizuo, tak jakby czytał w jego myślach, wiedział co zamierza zrobić.
                -Nie jestem głupi. Dobrze wiem, że wtedy ty mnie…
                -Nie… Nie tym razem.
                -A, co ci odbiło? Naćpałeś się czy jak? – nie wierzył mu ani trochę, więc sam zrobił kilka kroków do góry.
                -Nazywaj to jak chcesz… - przystanął i spojrzał w niebo – Dlaczego tutaj nie widać gwiazd – mruknął bardziej do siebie.
                -W mieście jest za jasno, żeby je zobaczyć.
                -Oho… Pan-Ja-Wszystko-Wiem znów się odezwał.
                -Sam pytałeś – rozłożył szeroko ręce.
                -Eh… nieważne… Izaya… – zrobił gwałtowny ruch w jego stronę.
                Orihara oddalił się bardziej. Pogłębił dystans ich dzielący. Jednocześnie sunąc ręką po barierce, gotów ją przeskoczyć.
                -Nie uciekaj… - powiedział nad wyraz spokojnie Heiwajima.
                -Żeby spotkało mnie to, co zazwyczaj? Chyba podziękuję – zadrwił, ale więcej już nie drgnął.
                Shizuo podszedł do niego w kompletnej ciszy i zmierzył wzrokiem od góry do dołu. Brunet nie uciekł tym razem, jednak całym sobą gotowy był do działania.
                -To do ciebie naprawdę niepodobne. Urządzać sobie pogawędki w środku nocy. I to ze mną? Czy coś się zmieniło? – Orihara przechylił głowę w bok, patrząc na niego z góry.
                -Nie wydaje mi się – powiedział chłodno, wyciągając rękę w jego stronę. Izaya podskoczył dwa stopnie wyżej –Nie uciekaj. Masz moje słowo, że tym razem wyjdziesz z tego cało.
                -Twierdzisz, że mam ci tak, po prostu zaufać? Tyle lat szarpania… ganiania… bicia… cięcia… krzyczenia… wyzywania… - zaczął wyliczać.
                -Tyle lat – sparafrazował chwytając go mocno za rękę.
                Tym razem, już nie udało mu się umknąć, chociaż próbował znów dać susa do tyłu, został ściągnięty w dół.
                No przecież wiedziałem, że nie mogę mu ufać.
                Myślał, gdy czuł, jak traci równowagę i zostaje przyciągnięty do blondyna. Mało tego, opadł nawet kilka schodków w dół. Tak jakby jego stopy nie chciały się trzymać podłoża. Teraz to on stał stopień niżej. Jednak nie miał czasu zastanowić się nad położeniem, w którym się znajduje, skoro głowę w tej chwili zaprzątał mu fakt, iż jego ramiona tkwią w żelaznym uścisku, a usta Shizuo właśnie dotykają jego warg. To była naprawdę dziwna sytuacja. Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i skamieniał na amen. Nigdy nie potrafił zrozumieć tego człowieka, teraz też nie mógł
                Heiwajima puścił bruneta, który zachwiał się a nie przewrócił się tylko i wyłącznie, dlatego, że złapał się w ostatniej chwili barierki. Serce w jednej chwili przyspieszyło mu dziesięciokrotnie. Takiego uczucia nie czuł już dawno, naprawdę dawno.
                -Co to miało być? – zapytał starając się uśmiechnąć, ale nie był to jego zwyczajny uśmiech, tylko coś innego.
                -A, na co ci to wyglądało? – stał niewzruszony.
                -Na pocałunek… Nie wiem tylko…
                -Nie podobało ci się?
                -Shizu-chan… czy ty ze mną flirtujesz? – zażartował.
                -Chyba tak… - podrapał się po nosie.
                Orihara zupełnie nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Z resztą nie wiedział już, czego kompletnie się spodziewać.
                -To naprawdę…
                -Dziwne?
                -Acha…
                -Też tak sądzę – podszedł bliżej i złapał się barierki po obu stronach bruneta. Odgradzając go od drogi ucieczki.
                -A, co będzie dalej? – spojrzał mu w oczy.
                -Nie wiem… Ja po prostu nie miałem dziś ochoty cię ganiać…
                -A ja nie miałem dziś ochoty uciekać…
                Jak na zawołanie, zbliżyli ku sobie swoje usta i oddali się dzikiemu, namiętnemu pocałunkowi, w którym to każdy z nich walczył od dominację. A żaden z nich, nie chciał dać drugiemu satysfakcji. Obaj chcieli zwyciężyć w tej wyrównanej walce.
                -Dokąd nas to zaprowadzi? – zapytał Izaya, gdy zrozumiał, że ta walka pozostanie nierozstrzygnięta.
                -Zakładam, że do łóżka – dotknął ustami jego podbródka, a potem szyi.
                -Tak sądzisz? – czuł, że się rozpływa, i co najdziwniejsze nie przeszkadzało mu to, że w tej chwili jest zupełnie bezbronny jak małe dziecko.
-Właśnie tak sądzę.
Shizuo spojrzał mu w oczy, tak głęboko, iż Izaya miał wrażenie, że właśnie zagląda do jego umysłu, do najgłębszych zakamarków jego mózgu, czytając w nim jak w otwartej księdze. Dodatkowo blondyn ułożył dwie, wielkie silne dłonie z tyłu Orihary, zgniatając materiał czarnej bluzy i przyciągając ciało bruneta gwałtownie do siebie, jakby właśnie tym gestem chciał pokazać, że zaczął go traktować jak swoją własność. A następnie ponownie złączył swoje i jego wargi.

***
                Ciężar ciała Shizuo tak bardzo przytłaczał Izayę, można by było pomyśleć, że to właśnie te kilogramy pozbawiały go tchu, ale było to coś zgoła innego. Orihara leżał na plecach z udami zaciśniętymi na miednicy blondyna. W każdym najdrobniejszym ruchu słyszał jak pościel tuż pod jego głową szeleści. Cichutkie odgłosy, które bez jego woli wydobywały się z jego gardła, bardzo go zawstydzały, a jednakże nie mógł ich powstrzymać. Jego oba nadgarstki uwięzione były w potężnym uścisku, Heiwajimy, więc jedyne, co mógł zrobić z rękami, to zaciskać pięści, ile sił mu starczyło. Uczucie rozpychania go od środka, dawało mu tyle satysfakcji, że w tej chwili nie obchodziło go nic innego. Tylko te ruchy, te pchnięcia, te doznania. Odchodził od zmysłów, gdy usta blondyna dotykały jego skóry i gdy palce pieściły jego uda, brzuch i klatkę piersiową.
        -Cholera… Musisz robić takie miny…? –odezwał się Shizuo bez przerywania tego, co robił, sapiąc ciężko.
-Jakie miny…? – odpowiedział mu pytaniem na pytanie otwierając tylko jedno oko.
-Właśnie te… - musnął jego usta swoimi – Są bardzo podniecające… - wsunął mu koniuszek języka do ust.
Ich nagie ciała ocierały się o siebie namiętnie, doprowadzając do obłędu i wzbudzając jeszcze większe pożądanie. Każda najdrobniejsza blizna na skórze była doskonale wyczuwalna, a i ich tętna szalały, oddechy nierówne i urwane zdawały się tak idealnie ze sobą współgrać w tym chaosie
Izayi nie obchodziło w tej chwili, co będzie dalej, co będzie jutro, za godzinę, za chwilę. To wszystko było tak nierealne, ale chciał się temu oddawać nawet, jeśli miałby to być tylko sen to chciał się w nim zatracić i zapamiętać go do końca życia. Był aż tak realny, ale tak wspaniały, że nie chciał się budzić.
Chociaż ciężko mu się oddychało a ruchy, Shizuo były brutalne, gwałtowne i sprawiały ból, jego ręce ściśnięte w dłoniach tego potwora bolały i mrowiły, to było mu tak dobrze jak jeszcze nigdy wcześniej z nikim. Tak jakby właśnie zrozumiał, że to właśnie to, że tak powinno być i tak jest dobrze.
Jednak nie myślał o tym, co będzie dalej nawet wtedy, gdy zaczynał czuć, że rozkosz zaczyna osiągać swój szczyt i za moment kompletnie straci nad sobą panowanie.
-Shizu-chan… – powiedział dziwnym głosem, prawie płaczliwym.
Najchętniej wyrwałby swoje dłonie z tego żelaznego uścisku i wbił paznokcie w plecy, Heiwajimy przyciskając go do siebie jeszcze mocniej, ale nie miał tyle siły
-Ja pierdole... Izaya... Jak dobrze... - warknął Shizuo i wbił zęby w szyję bruneta.
Orihara zdawał sobie sprawę skąd wzięła się ta reakcja. Sam czuł jak bardzo jego mięśnie zaciskają się na członku blondyna. W chwili, gdy rozkosz przelała czarę i jego ciałem wstrząsnął dreszcz wypełniając go tak błogim uczuciem, że zaczął jęczeć zupełnie bez kontroli. Uda jeszcze mocniej zacisnął na biodrach kochanka. Zupełnie odpływając do innego świata odchylił głowę w bok i rozejrzał się po pokoju, ciemność zaczęła już się rozpraszać, nadchodził ranek. Gwiazdy za oknem powoli zaczynały gasnąć teraz, co innego było źródłem światła. Nastawał nowy dzień.
Dopiero, gdy powrócił wzrokiem na twarz Shizuo, a jego nadgarstki zostały uwolnione, zrozumiał, że nie był jedynym, który doszedł, nawet tego nie zauważył, zdecydowanie był zbyt zajęty tym jak jemu samemu jest bardzo dobrze. Miał ochotę się zaśmieć z tej sytuacji, ale na jego ustach pojawił się jedynie szeroki uśmiech. Był tak błogo zmęczony, najchętniej wtuliłby się w te silne ramiona i poszedł spać. Tylko, że dopiero teraz zaczął myśleć o tym, co będzie. Chyba powinien jak najszybciej stąd uciec, tak sądził, ale nie miał na to sił, a tym bardziej ochoty. Poruszył lekko zdrętwiałymi dłońmi, powoli opuścił nogi, poczuł jak coś wylatuje spomiędzy jego pośladków. Przygryzł wargi przez to uczucie, tak bardzo zawstydzające, ale i ujmujące.
-Izaya to było... - odezwał się Shizuo.
-Dziwne?
-Nie... Zajebiste – nie pozwalając nic mu powiedzieć pocałował go tak namiętnym i brutalnym sposobem, że Orihara ledwo zdążył złapać oddech, a potem poczuł smak swojej, albo jego krwi.
-Shizu-chan... - złapał głośno powietrze. Powoli zaczął już odzyskiwać równowagę w dłoniach.
-Powtórzmy to kiedyś – pocałował go subtelnie w górną wargę i zszedł z niego.
Izaya teraz zupełnie uwolniony mógł po raz pierwszy od dłuższego czasu swobodnie odetchnąć. Podniósł ręce, jeszcze trochę go mrowiły. Przyjrzał się swoim nadgarstkom, były zasinione i bolały, wiedział jak będą wyglądać jutro, chyba ze swoją bluzą nie będzie się mógł rozstawać.
Czuł, że musi coś powiedzieć. Milczał jednak uparcie.
-Powtórzmy to jeszcze kiedyś... – głos zabrał Heiwajima wstając, żeby zapalić papierosa.
-Heh. Podobało ci się? – przetarł sobie oczy. Po tym wszystkim czuł ogromną senność.
-Nawet bardzo – stanął nad nim – A tobie?
Nie odpowiedział mu nic, uśmiechnął się jedynie bardzo wymownie, patrząc mu w oczy.
-No widzisz – ułożył się powrotem na łóżku, zaciągając się głęboko dymem z papierosa.
-No widzę… – zawinął się w kołdrę. Naprawdę miał ochotę teraz iść spać. Nie wiedział tylko czy może.
                I co dalej?
                Spojrzał w oczy Shizuo zupełnie zagubiony w tym wszystkim. Nie wiedział, czego się spodziewać. Po raz pierwszy w życiu nie miał żadnego planu działania. Okryty kołdrą aż po same uszy czekał na to, co się wydarzy.
                -A, co będzie jutro Shizu-chan? – zapytał zachrypniętym głosikiem
                -Ty mi powiedz – przeczesał mu włosy nad czołem.
                -Skąd mam wiedzieć?
                -Bo podobno wiesz wszystko – uśmiechnął się złośliwie.
                -Nie, jeśli chodzi o ciebie. Mi tylko nie chciało się dziś uciekać.
-A mi się nie chciało ciebie gonić – pocałował go w czoło.
Orihara zamknął oczy. Nie obchodziło go już, co będzie. Zastanawiał się tylko nad tym, co by było, gdyby już wcześniej odechciało mu się uciekać, a Shizu-chan nie chciało się go gonić.
-Izaya, śpisz? –zagadał Heiwajima, nie usłyszał odpowiedzi – Śpij...

KONIEC


Dziękuję jeszcze raz.
Mam nadzieję, że mały bonusik się Wam podobał :)

14 komentarzy:

  1. I taką Shizaykę to ja lubię~! Ostatnio jakoś przejadła mi się strikte cukierkowa Shizaya i potrzebowałam czegoś mocniejszego, nieco angstowego, jakieś odwyku od tej wszechobecnej cukierni. No i jak na zawołanie, dostałam~! I bardzo jestem z tego powodu szczęśliwa~!
    Wgl, to taka nostalgiczna chwila... w końcu czytać Twojego bloga zaczęłam właśnie od Shizayi, ah, pamiętam dobrze tę noc, kiedy pochłonęłam wszystkie rozdziały w całości i kiedy skończyłam nie wiedziałam, co zrobić ze swoim życiem... Wiesz, że to była pierwsza Shizaya, jaką kiedykolwiek przeczytałam? Wgl, nie tylko Shizaya, ale wgl pierwszy fick yaoi, jaki przeczytałam? Możesz to sobie wyobrazić? Moją przygodę z yaoistycznym światem fanfiction zaczęłam właśnie od Twojego bloga, który teraz obchodzi drugie rodziny, ah ta nostalgia... *ociera łezkę* Pewnie z tego właśnie powodu, że ten blog był 'moim pierwszym' mam do niego tak duży sentyment~~

    Co do shota.... Niby zaznaczyłam 'słodkie' choć zdecydowanie bardziej pasowałaby mi tutaj reakcja 'urocze', albo zwyczajnie 'piękne'. Słodkie jest takie.... cukierkowe. A ten shot nie jest cukiernią, on jest po prostu piękny. No ale uznajmy, że słodkie = urocze = piękne. Tak, moja logika tak bardzo zajebista~
    Nie wiem w sumie czemu, ale bardzo podoba mi się ten motyw, jak Izaya chodził po mieście i mówił, co w nim kocha. To było takie... urocze~ Zawsze uwielbiam w Izayi tę jego miłość do ludzi i świata, łączącą się z nienawiścią do Shizusia. Tak, bardzo to lubiłam.
    Podoba mi się też bardzo motyw tego 'nie chciałem cię gonić, nie chciałem cię uciekać'. Pasuje mi do wydźwięku tego shota, wgl bardzo podoba mi się wydźwięk całościowy, jest taki delikatnie angstowy w klimacie, można doszukać się w nim tak wielu różnych przesłań, zależnie od tego, jak ktoś chce interpretować to, co stworzyłaś pomiędzy Iazyą a Shizusiem.
    'Zastanawiał się tylko nad tym, co by było, gdyby już wcześniej odechciało mu się uciekać, a Shizu-chan nie chciało się go gonić.'
    Czytając to zdanie, doszłam do wniosku, że to nie jest żadna miłość, raczej zwykłe pragnienie, może fascynacja, zew dwóch, tak różnych bestii? Bo, wiesz, zawsze mówi się o Shizusiu, że jest bestią, ale Izaya mi ją również przypomina. Takiego czarnego jastrzębia, który lata wysoko pod niebem i wszystko i wszystkich obserwuje, a kiedy zaatakuje, to nawet tego nie zauważyć, tak szybko to zrobi. Tak, bardzo mi on do takiego schematu pasuje, chciałam nawet użyć go w jakimś shocie, ale z jakiegoś powodu nie umiem pisać Shiazyi. Ten parking mnie nie kocha po prostu.
    Także, shot bardzo, ale to bardzo mi się podobał, oby więcej w takich klimatach~

    P. S Wciąż czekam na obiecane gore~
    PP. S Napisałam drugą część EreRi, także jakbyś chciała, to napomykam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama świadomość tego, że to był Twój pierwszy ff napawa mnie pewnego rodzaju dumą, ale przede wszystkim i zakłopotaniem
      *zakrywa oczka*
      Bo wiem, że Shizaya była moją pierwszą i według mnie nie najlepszą historią jaką napisałam, ale od czegoś musiałam zacząć, teraz wiele byw w tym opowiadaniu zmieniła i chociaż zamysł nadal mi się podoba to dobrałabym do tego wszystkiego zupełnie inne słowa.
      Ale naprawdę to co napisałaś przyprawiło mnie o wypieki na policzkach... Arigato <3
      I że to był Twój pierwszy... Ojjeju... No nie wiem co powiedzieć.

      mi samej ciężko określić do jakiej kategorii podciągnąć to opo, może "zwyczajne" byłoby najlepszym określeniem, Sama nie wiem.

      Izaya jest zafascynowany Shizuo dlatego, że sam nie może pojąć tego, że tak świetnie go rozumie (masło maślane, ta wiem, ale tak jest). Moim zdaniem on go nienawidzi właśnie dlatego, że w jakiś sposób jest mu "bliski" (jakkolwiek tego nie ujmować) i on się boi tej bliskości, unika jej (ucieka), a zarazem jakaś dziwna magiczna siła pcha go w jego kierunku. Shizuo czuje coś podobnego, ale on z kolei trochę boi się Izayi,
      Jednak ten "zwierzęcy magnetyzm" jest między nimi i nikt tego nie zaprzeczy.
      Tak ja czuję

      Gore się pisze (chociaż coraz miej to gore w tym gore mi wychodzi)
      A do EreRi zjeżę w wolnej chwili z całą pewnością

      Usuń
  2. *yawn* Przepraszam, ale jestem naprawdę zmęczona... A wypadałoby skomentować, skoro już chciało mi się wylogowywać z googlacza by przeczytać xD To była naprawdę dobra Shizaya ;D Lubię ten pairing, a tu jest taka jego kwintesencja, tak po prostu Shizaya i już. xD Niestety, nie powiem który fragment mnie urzekł najbardziej, gdyż podobała mi się całość. Naprawdę, bardzo dobre~ Weny, słońce ! A teraz idę czytać wcześniejszy tekst xD

    ~Yazu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miło :)
      Shizaya jest moją ukochaną parką i zawsze z lekkością mi się o niej pisze, chociaż czasami muszę się powstrzymywać, żeby tego nie zasłodzić, ale teraz mi się udało :)
      Bardzo się cieszę, że chciało Ci się skomentować

      Usuń
  3. Wole Izaya x Shizou XD . Bardzo słodkie. Wenki !~ ~WMM
    Nie rozpiszę się stety :<
    P.S. Czcijmy AkaKise !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz był dziwny. Od początku do końca. Aż mam ochotę zapytać: Matka ćpie, że wiesz?
      Ale nie obrażaj się. Szanuję oczywiście Twoje poglądy i nie zamierzam ich w żaden sposób próbować zmieniać. Zwyczajnie ja uważam inaczej :)
      I oczywiście bardzo dziękuję za ten komentarz

      Usuń
    2. Przecież wszyscy wiedzą , że ćpie marsjanki ! Niestety trzeba ukrywać to przed matką D: ! Ee tam i tak bym się nie obraziła khekhe . A mogę spytać co masz w planach ? :> ~WMM

      Usuń
    3. Bingo ! xD Ćpam marsjanki ! e tam i tak bym się nie obraziła ! *macha ręką * A mogę spytac co planujesz napisać ? :> ~WMM

      Usuń
    4. Aj... Tak naprawdę to sama nie wiem, co teraz planuję, mam rozpoczętych parę opowiadań, które chcę pokończyć, między innymi Xanxus x Squalo, Ren x Hijirikawa, Shizuo x Izaya, Kageyama x Hinata, Tsukishima x Yamaguchi i na pewno parę innych, a oprócz tego muszę dokończyć to wszystko co pojawia się w partach

      Usuń
  4. To było świetne takiego czegoś szukałem. Jakoś w tym tygodniu wpadłem na twój blog i od razu się zakochałem. Twe opowiadania są zacne waćpanno. A tak serio to przeczytałem już całe Shizaya jakie tu jest i Kagami x Kuroko i jestem mega zadowolony. Nie wiedziałem że znajdę polski blog na tak wysokim poziomie. Niektóre twoje teksty dosłownie mnie rozwalają ale co tam. Ale dawno nie czytałem tak wciągających ff. Świetnie ci to idzie ja zabieram się dalej do czytania a ty pisz jak piszesz bo to jest po prostu świetne =^.^=

    Twój największy fan Uke~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jak mi bardzo miło to czytać :)
      Nie wiem, czy ten blog jest na aż tak wysokim poziomie jak czytasz, ale naprawdę cieszę się, że tak sądzisz, bo staram się jak mogę.
      I obiecuję, że będę pisała tak jak piszę, a może jeszcze lepiej!
      Bardzo mi miło, ż do mnie zawitałeś

      Usuń
  5. Ahh w końcu Shizaya *.* tęskniłam za nimi :3 a mam pytanko czy oglądałaś może "Wielka Szóstka "? :) i paringujesz może Hidashi? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałam i to nawet całkiem niedawno...
      A co do Hidashi... To wstyd się przyznać.
      *ścisza głos i zakrywa sobie twarz*
      ale tak...

      Usuń
  6. Ah blagam napisz mi *.* boze hidashi polaczony z twoim pisaniem *orgazm* :3 moze byc nawet krociutkie chociaz wolalabym kilkurozdzialowe :)

    OdpowiedzUsuń