Witam Was
Dziś mamy kolejny podniosły dzień.
Koniec roku i te sprawy
Więc bla bla, oby przyszły rok był lepszy od tego bla bla
No i tradycyjnie już chyba na ten dzień przygotowałam dla Was coś wraz z Wero.
Więc jak się domyślacie. Do końca normalne to to nie jest Hehehe...
Gwałty analne nożem
To był maj… wróć! To był
grudzień. A dokładnie koniec grudnia, a tak szczerze to ostatni dzień. Bo to
był sylwester. Jak ktoś nie pamięta to
31-go jest.
Zdarzyło się to w domu wujcia
Feridzia. Cóż… Chłopina nie chciał być sam w sylwestra, wszak każdy wie, że
jaki nowy rok taki i cały, więc świętować wypada. Sprowadził sobie, więc
towarzystwo. To, że musiał ich uśpić i przemycić w workach po mące to jedno,
ale nie pytajcie, na co wampirom mąką. Nikt tego nie wie. No chyba, że wampiry.
Wracając do tematu przewodniego
nasza kochana ekskluzywna striptizerka sprowadziła sobie Gurena i Yuu, tak,
żeby jego córcia Michaela się nie nudziła. Tata Guren obudził się, jako
pierwszy. W sumie to nie spał już kilka minut i szczerze nawet nie był tym
wszystkim nawet odrobinę zaskoczony. Rozsiadł się w fotelu i sięgnął po
ciasteczko. Zajadał ze smakiem.
Za to Mika siedział jak głupi
wpatrzony w śpiącego Yuu i co i raz dziękował wujciowi Feridowi patrząc na
niego jak na istnego boga za to, że mu go sprowadził.
-Dobra, dobra już się tak w niego nie wpatruj tylko
zwyczajnie go przeleć – w końcu Batory nie wytrzymał i wywracając oczyma w
końcu się do niego odezwał.
Mika zrobił tak niewinną minkę
niczym dziecko, które dopiero, co stawia pierwsze kroczki.
-J-ja…? Nie… ja bym… Nie… - szuka po ścianach czegoś
ciekawego.
Guren natomiast chrząknął znacząco i odparł:
-No chyba odwrotnie…
-Chyba w twoich snach. Ty tego porządnie nie potrafisz, a od
to dzieciaka wymagasz!? Niby, od kogo on miałby się nauczyć? – odpowiada mu
striptizerka w długich butach.
-Z książek kurwa! – spojrzał na niego jak na debila.
-Jakie ty mu książki dajesz?
-Normalne – odparł tak po prostu, zwyczajnie – W każdej
bibliotece takie mają. Jakbyś umiał czytać to byś wiedział…
-Jak widzę ty możesz polegać tylko na tych książkach –
wzruszył ramionami
-Ja nawet nie musze. Ty naprawdę myślisz, że ta twoja blond
cizia z butami jak striptizerka, z reszta ty tez takie masz – wtrącił, - będzie
potrafiła się za to wziąć?
-Bardziej niż ta twoja ciota, która nawet nie wie, co ma w
spodniach, z zresztą ty też nie wiesz jak tego używać, w ogóle, jeśli zrozumie,
co ma zrobić.
-Jeszcze się kurwa zdziwisz jak ty i ta twoja córunia będzie
mieć jesień średniowiecza ze zwieracza – skwitował krótko acz całkiem
treściwie.
-Oj zdziwię, zdziwię – pokiwał głową - Ale pogadamy jak
znajdziesz kogoś do tego zdolnego
-Ja jestem zdolny! -
Guren złapał go za pedalskie ubranka i przyciągnął do siebie.
Ferid przymknął oczy, nawet się
nie powstrzymywał. Parsknął mu w twarz
-Tak, tak na pewno. To może mały
zakładzik? – uniósł brwi.
-Dawaj... Tylko żebyś nie
szlochał mi znowu.
-Ja mam szlochać? No zobaczymy,
kto jeszcze na dupie nie usiądzie. A jestem pewny, że będziesz to ty i ten twój
dzieciaczek.
-No to się daj przekonać.
Jedziesz. Co to za zakład? – brunet przytaknął temu pomysłowi bez żadnych
obiekcji.
-O to, że moja seksowna blondyneczka
przeleci śpiącą królewnę
-Zakład, że ta blond pindzia rozłoży
nogi przed moim syneczkiem?
-Oo to on jest jednak facetem? –
ryknął do niego zdziwiony.
-W porównaniu do tej małej
wampirzej dzifki. Tak.
-W porównaniu do ciebie - szepta
cicho
-I ciebie - wsadził mu parę groszy
za pasek - A teraz tańcz!
-Za tyle to możesz najwyżej
popatrzeć na mój tyłek, kiedy odchodzę
-Myślałem, że tyle bierzesz –
poruszył ramionami - Daj, chociaż zmacać.
-W twoich snach. Jak na razie
możesz sobie popatrzeć jak Mika maca swoją księżniczkę – wskazał na dwójkę pod
ścianą
Guren zerknął na nich, w tym
wypadku faktycznie tak było.
-Weź poczekaj aż on się obudzi.
Yuu wstawaj leniu - podszedł i go kopnął tak zwyczajnie, od serca i po chłopsku
jak spod remizy by się tego nauczył.
-Mika nie tak szybko – Ferid
trzepnął swojego wychowanka przez łeb - jeśli będzie spał gdzie będzie zabawa?
- puścił mu oczko.
Mika jak i dopiero, co brutalnie
przebudzony Yuu patrzyli na nich z przerażeniem.
-Ja go tylko kocham... Jak braciszka
- piszczy Mika tuląc Yuu.
-Ja pierdole... Ile razy mam ci
jeszcze tłumaczyć, te różnice… - Ferid przewrócił oczyma.
-Ale, o co chodzi..? - zapytał
Yuu nie rozumiejąc zupełnie nic z tej sytuacji.
-Guren ty idź po kieliszki, a ja
lecę po alkohol. Upijemy ich to będzie się im lepiej "rozmawiało" -
ostatnie powiedział mu na ucho
Brunet bez zastanowienia pobiegł i przyniósł szkło. A potem
obaj na siłę wcisnęli im wódę w łapy.
-Chlejta! – zakrzyknęli chórem.
Yuu i Mika niepewnie wypili
trochę. Ferid od razu dolał im jeszcze.
-Czekaj... – Na szczęście Guren
pomyślał. Zabronił mu dawać im więcej - Jak przesadzisz to żadnemu nie stanie i
nic z tego.
-Jak na razie to oni tylko się
krzywią. Raczej po dwóch ich nie położy… - popatrzył na nich przechylając lekko
głowę - Dobra może jednak położy...
-Sorki, ale jedno i drugie to
sieroty... - parsknął śmiechem. (łapiecie SIEROTY!)
-Z, kim ja żyję.. -wyrwał im
kieliszki i wsadził Gurenowi w łapę - Za nasz zakład - uśmiechnął się.
-Pojebało? - rozbił mu go na łbie
- po kimś się nie pije, bo się rzyga jak kot po ogórkach - poszedł po nowe
Ferid lekko rozgniewany i
znudzony nawet bardziej zerknął na butelkę i cisnął nią w jego głowę. Guren
padł na podłogę jak nieżywy.
-Oj.. -Fredzio uśmiechnął się do
przerażonych Jó i Miki.
-Wysmykło ci się kurwa! –
Ichinose złapał się za głowę.
-O tak niechcący - położył rękę
na biodrze i stanął jak rasowa modelka.
-Ta jasne - złapał za tulipana i
wstał do niego. Włosy miał mokre od resztki wódki, ale przynajmniej mu od razu
zdezynfekowało rozcięcie. - Zaraz ja cię poharatam.
-Tak tak. Przestań już się pultać
jakbym ci tę butelkę w dupe wsadził – znów przewrócił oczyma.
-Zaraz ja ci zrobię gwałt analny
moim mieczem - fuknął i przyniósł szkło. Nie pytajcie drogie dzieci skąd on tak
dobrze wie gdzie, co tu jest.
-Grozisz czy obiecujesz? - przysunął
się i zatrzepotał rzęsami
-Jak kicia chce to mogę i obiecać
- uśmiechnął się znacząco. Nagle ich nastawienie zupełnie się zmieniło
-Mrau~ - zahaczył go pazurkami.
Ta scena mogłaby trwać, aż któryś
nie rzuci się na drugiego, ale w porę dostrzegli pytający czy też zaskoczony
wzrok Miki i Yuu. Chodź w zasadzie w tym ich spojrzeniu było najwięcej
przerażenia.
-Później kiciu - rzekł do niego i
podął dzieciakom po kolejnym. Sobie też nalał. Ferid za to śmiał się pod nosem
-No pijcie dzieciaczki. Na
zdrowie – arystokrata stuknął kieliszkiem tylko z Gurenem.
-Tak... Pijcie... - pokiwał głową
i przymrużył oczy i wypił swoje.
Po kilku godzinach nadal nic.
Zegar tykał, a Mika jedynie wpatrywał się w Yuu jak w obrazek. Drugi nie był
lepszy. Za to Ferid i Guren już od dłuższego czasu patrzyli sobie w oczka i
macali po kolanach.
-Weźmy ich gdzieś zamknijmy czy
co...? - wycedził w końcu brunet przez zęby tak żeby tamta dwójka nie słyszała.
-Zamknijmy i dajmy im jedną z
tych twoich książek - zerknął w ich stronę - bo w takim tempie w tym roku
fajerwerków nie będzie...
-Ta... - złapał Yuu za szmaty i
wepchnął go do jakiegoś pokoiku rozdzielając na chwilę z blondi
Ferid natomiast przysunął się do
Miki.
-Pamiętaj, co ci mówiłem. Masz
się postarać. Dość już tego wzdychania, idź i zrób coś z nim! - Siłą wepchnął
go do pokoju - Nie wyjdziecie stąd dopóki nie będziecie układać klocków -
zatrzasnął drzwi.
-Raz się z nim zgadzam - burknął
i spojrzał na Ferida znacząco - To jak...?
-Co jak? - zakręcił biodrami
zachęcająco idąc po butelkę - Pijemy dalej Kochanie.
-Pij pij... Będziesz
łatwiejszy... - klepnął go w tyłek i wyszczerzył zęby.
-Faktycznie, musisz mnie upić
żebym dał ci się dotknąć – westchnął.
-Wcale bym nie musiał... - usiadł
na fotelu i pociągnął Ferida za szlufkę zmuszając żeby klepnął mu na kolanka.
Feridzio zwiercił się na jego
kolanach sadowiąc wygodnie.
-To, co teraz? - przejechał
paznokciem wzdłuż szyi bruneta
-Czekając na dzieciaków... -
zaczął bawić się kosmykiem jego włosów - może sami byśmy się pobawili?
-Pobawili... -chwycił go za włosy
i pociągnął za nie odchylając jego głowę do tyłu - A w co? - zahaczył zębami
jego szyję.
-Domyśl się... - szarpnął go za
te kłaki i po prostu pozwolił mu się wbić w swoją szyje –Smacznego.
Wampir wgryzł się głęboko,
pazurkami miział go po włoskach. Mruczał cicho słysząc ciche jęki bruneta.
Oderwał się po chwili i oblizał usta patrząc na niego z góry.
-Smakuje kici jedzonko? -
przytrzymał go za brodę i starł kciukiem krew z kącika jego ust. Czerwona plama
pozostała na białej rękawiczce.
-Wcale.. -zbliżył się do niego i
objął wargami jego by następnie pociągnąć dolną zębami
-To nie dostanie więcej... - na
sile odchylił jego głowę. Gdyby był człowiekiem kark by mu złamał.
-Sam wezmę - wbił paznokcie w
jego kark - Zresztą ty mi zawsze dajesz - pokazał ząbki.
-To nagroda za to jak jesteś
grzeczny... - teraz pociągnął go za ucho jak niesfornego bachora.
-Ja zawsze jestem grzeczny! -
nadął policzki
-To jak... Smakowało? -
przymrużył jego oczy i pomimo, że siedział niżej spojrzał na niego z góry.
-Jak zawsze - puścił mu oczko -
Ciekawe czy nasi chłopcy się bawią.. Niedługo północ...
-Hmmm... Masz już, kogo pocałować
o północy? - zamyślił się i podniósł butelkę do ust
-A ty..? - przejechał dłonią po
jego torsie.
-Mam taka jedną ślicznotkę.
Trochę wygląda jak striptizerka, ale dziś nie chciała tańczyć... - rozpuścił
jego włosy.
-Jak ładnie poprosisz to może
jeszcze potańczy - przeczesał włosy -Musisz to zawsze robić?
-Co takiego...? - przejechał mu
palcami po kosmykach jako on wcześniej.
-Zawsze musisz mi je rozwiązać? -
mruczał cicho
-Podobają mi się... To chyba nic
dziwnego - pociągnął go za nie - poza tym jesteś jak pajacyk. Jak pociągnę za sznureczki
robisz dziwne miny..
-Niby jakie!? -oburzył się i
potrząsnął głową - Coś ci się nie podoba?
-Ależ podoba mi się i to bardzo -
uśmiechnął się - Ej. A Ty telewizora nie mas w tamtym pokoju, bo boje sie, że
tam siedzą i oglądają sylwester z Polsatem – odparł z przerażeniem w oczach.
-Nie mam... -zastanowił się - Ale
coś tam cicho siedzą.. -wstał gwałtownie i podszedł do drzwi przystawiając tam
ucho - Chyba kurwa nie zasnęli...
Ichinose nasłuchiwał zaraz za
nim.
-Hm... można by tam wejść i
zobaczyć, ale jak co robią i im przerwiemy to też będzie chujnia…
-Zjebaliśmy... -usiadł pod
drzwiami – Myślisz, że powiedzą prawdę jak ich później spytamy?
-Wcale nie.... - dźgnął go w bok
- Zawsze będzie można zobaczyć, który ma rozjechany tyłek
-W sumie... Lepiej zajrzeć im do
majtek niż trącić czas na rozmowę - posłał mu znaczące spojrzenie i przysunął
się bliżej - A my?
-Oooooj.... mój uroczy wampierek...
- rozczulił się - Nadal liczysz na gwałt analny moim mieczem? Ale wiesz to tak
jakby w tym momencie była w tobie moja była…
-Aż taki perwersyjny nie jestem -
uśmiechnął się - Ale nie będę zaprzeczał, że trochę mi się nudzi~ -zaczął bawić
się guzikiem jego koszuli.
Na słowa "Aż taki
perwersyjny nie jestem" Guren zrobił wielkie oczy i parsknął śmiechem.
-Rly? Nie zauważyłem.
-Z, czego się śmiejesz? Jeszcze
gwałtu analnego twoją byłą nie było... - usiadł obok niego i dźgnął go w bok
-Czymś innym się nie liczy.
-Ale zawsze może być - rozłożył
ręce i uśmiechnął się znacząco. Jesteś hardcorem kochanie. Nie chcesz
spróbować?
-Prędzej dam ci się przelecieć
swoją odciętą ręką niż żeby mnie twoja laska ruchała -cmoknął w jego stronę
-Możemy spróbować. Kusząca pespektywa
- pokiwał głową z szerokim uśmiechem jak kotek z Alicji.
-Nie - położył rękę na jego
brzuchu i jechał powoli niżej
-Ale, czemu nie...? - podrapał go
pod brodą - Pomyśl o tych ekstremalnych doznaniach
-To może ty pierwszy? -
uśmiechnął się
-Wiesz... - wziął się pod boki i
udał zamyślenie - obawiam się, że ja bym tego nie przeżył
-Kto wie... - rozpiął pierwszy
guzik koszuli bruneta - Co nam szkodzi spróbować?
Guren podjudzony tym wszystkim
złapał go pewnie i przyciągnął do siebie pełnym pożądania gestem.
-Nienawidzę cię chuju ale jesteś
zajebisty - zjechał ręką z jego pięknie wyprofilowanych pleców na jego dwa
piękne, wyrzeźbione niczym u greckiego boga poślady.
Spedalony wampir zamruczał w jego
usta i położył łapki na jego torsie. Powoli rozpinał guziki jego koszuli by móc
później podrażnić jego skórę.
Brunet przycisnął go do siebie
władczo i strzelił oczkami po bokach.
-Kanapa czy pierdolimy to i
wybieramy podłogę? – spytał go o zdanie.
-Pierdolimy to? Pierdolić to my
dopiero możemy... - wbił paznokcie robiąc mu ślady - Dziś jest sylwester, a ty
chcesz to robić na podłodze czy kanapie?
-Proponujesz coś innego? -
spojrzał na niego podejrzliwie lękając się, że skończy się to na wystrzelonej
petardzie i to takiej wbitej w jego dupe.
-Myślałem, że weźmiesz mnie w te
twoje silne ramiona i zaniesiesz do łóżka... - popatrzył na niego niczym kotek
ze Shreka.
-Ależ oczywiście Kochanie! - bez
chwili wahania, niczym prawdziwy mężczyzna wziął go w swe stalowe ramiona i
patrząc w jego oczy zaniósł go po schodach. Byłoby bajkowo, ale się wyjebał, bo
nie patrzył jak idzie.
-Kurwa ty już nie pijesz bucu
jebany! -wstał lekko powiedziawszy zdenerwowany. Otrzepał się i kopnął drugiego
w bok - Chcesz poruchać to się staraj!
-Oj wybacz... Nie moja wina, że
ta twoja pedalska peleryna się pod nogami majta! - rozłożył ręce, a potem
zaczął rozmasowywać swoje bolące biodro
-Zjebałeś po całości... - fuknął
-Teraz już nie mam ochoty - odwrócił się sfochany.
-Ej... Kiciu... - mruknął do
niego i położył mu rękę na biodrze -Moja ty seksowna kocico... - ton jego głosu
wyrażał tylko jedno - Nie mów, że już nie chcesz... wiem, że chcesz - ugryzł go
w szyję. No nie tak jak on jego, ale dziabnął.
Wampir udawał, że nie chce, ale i
tak zamiast odsunąć się to przybliżył.
-Masz się starać - pogroził mu
palcem - bo jak nie to cię autentycznie zapierdole!
-Tak wiem... - wycedził przez
zęby - Moja słodka żonka... - wziął go za rękę i pociągnął na górę
-Żonka? - skrzywił się - Może
jeszcze mam ci skarpetki prać i czekać z obiadkiem aż wrócisz z pracy?
-W różowym fartuszku - dokończył
i złapał go za kark. Przyciągnął jego głowę do siebie i namiętnie pocałował.
Ferid zarzucił mu łapki na szyję
i przycisnął bardziej do siebie. Nogę założył mu na biodro
-To może dla ciebie zatańczę...
Brunet zrobił mega zboczoną minę
i aż poruszył palcami jak stary zboczeniec.
-Z przyjemnością popatrzę!
Natomiast Batory uśmiechnął się,
po czym zwyczajnie go odrzucił
- Chciałbyś Kochanie - odwrócił
się do niego tyłem i klepnął się w tyłek
Ichinose spojrzał na jego dwa
jędrne poślady.
-Wiesz... teraz też nie będę
narzekał - polazł za nim jak pies za pedegree.
-A pocałuj mnie w ten mój piękny,
anielski tyłek - zakręcił nim zalotnie. Usiadł na łóżku i wyciągnął do niego
ręce
-Nie powiedziałbym że anielski,
aczkolwiek piękny jest... - przybliżył się i popchnął go tak, żeby leżał, a
potem zawisł nad nim - A jak się grzecznie wypniesz to i pocałuje.
-Pocałujesz tak czy tak więc nie
pierdol, że nie chcesz - położył rękę na jego karku po czym gwałtownie przyciągnął
do siebie i wgryzł się w szyję, dużo mocniej niż wcześniej
-Niech ci będzie - dalsza
konwersacja nie miała większego sensu. Po pierwsze był zbyt napalony. Po drugie
ciężko się mówi jak ktoś ci się wgryza w szyję i przyciska brodą tchawice. Oh.
amator. Złapał go nieco za włosy, te jego piękne długie i lśniące. Wyrwał kilka
delikatnych nitek i odwiódł nieco jego głowę.
Wkurzony tym wszystkim wampir
zepchnął go z siebie i usiadł na nim
-Najchętniej przegryzłbym ci
tętnice - wyszeptał mu do ucha, po czym go w nie ugryzł. Dłonią przejechał po
jego nagim brzuchu i wbił pazury na boku aż do krwi, pozwalając sobie słyszeć
ciche odgłosy, jakie wydawał brunet pod wpływem bólu
-A ja najchętniej bym cię
przerżnął na pól i zobaczył jak zamieniasz się w popiół - syknął do niego i
wykręcił mu palce, a potem przyciągnął znów jego głowę do pocałunku. O mało
sobie zębów nie powybijali.
Te wszystkie pieszczoty
sprawiały, że Ferid nie zamierzał już się powstrzymywać, całował go zachłannie.
Zwiercił się na nim niecierpliwię i przesunął dłoń na jego tors pieszcząc każdy
fragment jego ciała.
Guren znowu rozsmakowywał się w
kształcie jego tyłeczka. Pieścił go ściskał, masował zawzięcie jakby ciasto na
pierogi albo i na drożdżówkę robił. Jego kochanek przez te pieszczoty pojękiwał
cicho chcąc go jeszcze bardziej zachęcić. Ale nie trwało to długo. Odkleił się
od niego i usiadł na brzegu łóżka zdejmując swoje pedalskie kozaczki. Mogło to
trochę potrwać bo przecież wyżej się tego zrobić nie dało, ale przecież wampir
musi być seksi.
Po paru minutach czekania, Guren
wywrócił oczyma. Normalnie już zdążył mu opaść. Wstał wkurwiony.
-Przynajmniej w domu noś kapcie -
skwitował i pomógł mu je ściągnąć. We dwoje było łatwiej się ich pozbyć.
-Bo, co? -fuknął - Dobrze wiem,
że dla ciebie mógłbym po domu chodzić ubrany tylko w te buty - uśmiechnął się i
stopą przejechał mu po udzie.
Zanim mu odpowiedział brunet
zasępił się lekko.
-Ale wiesz, że jak w tym
pochodzisz cały dzień to potem stopy ci jada jak dwa skunksy i to bezdomne?
-Nagle się taki wybredny
zrobił... A ostatnio to mnie po nogach całował - zmrużył oczy
-Bo miałeś umyte.... - przyznał
szczerze. - Ale nóżki masz niezwykle zgrabne... - posłodził mu jak Wero herbatę
i pomiział po łydce
-Oh mam... -zadumał nad swoją
zajebistością -Nie tylko nóżki... Cały jestem śliczny - mógłby tak długo
rozprawiać i zachwycać się swoją urodą.
-Ależ oczywiście - wywrócił
oczyma. Jak nie będzie zachwalał to nic nie dostanie - Jesteś śliczny jak
królewna – przejechał mu delikatnie dłońmi po udach. Pieścił go delikatnie,
żeby potem przycisnąć rękę do jego krocza. To ciche westchnienie jego kochanka
utwierdziło go w przekonaniu, że robi właśnie to, na co czekał. Poruszył ręką
wywołując kolejną falę westchnień pomieszaną z cichymi jękami.
-Długo kazałeś mi czekać… -
przymknął oczy i zagryzł wargę. Tak naprawdę tylko Ichinose wiedział jak
seksowny jest tej chwili – Dalej…
Guren zaśmiał się krótko. To było
tak rozkoszne, że ten wampir był tak wyczulony na te wszystkie rzeczy. Wsunął
mu dłonie pod jego ubranie. Zaczął go drapać po skórze obserwując jak jego
klatka piersiowa zaczyna się unosić niespokojnie. Tak jakby każdy kolejny gest
grał zwyczajnie na jego nerwach. Szarpnął potem i ściągnął jego spodnie. Bez
tych cholernych butów to było o wiele łatwiejsze, ale nadal to były pieprzone
rurki.
-Cholerstwo… - syknął próbując to
jakoś z niego ściągnąć.
-Nic nie umiesz… - wywrócił
oczyma i usiadł zażenowany. Sam się rozebrał nie mogą znieść dłużej tego
czekania – Resztę też!?
-Też… - położył się wygodnie i
obserwował jak się przed nim rozbiera popijając z wolna resztki alkoholu, które
nie wiadomo skąd się tu wzięły.
Wampierek fuknął krótko lekko
urażony, ale ubrania jemu samemu też przeszkadzały. Wstał i zrzucił z siebie
resztki odzieży. Tak pięknymi, płynnymi gestami pełnymi majestatyczności. Jak
przystało na kogoś, kto jest paro setnym staruszkiem.
-Seksiak z ciebie… - powiedział
przygryzając wargi. Jak na zawołanie rozpiął swoje spodnie, na sam jego widok w
ubraniach mu stawał, a co dopiero teraz.
-Wiem… - powiedział pewnie i
stanął nad nim ze sterczącym penisem, a potem usiadł mu na kolanach okrakiem i
położył mu dłoń na torsie popychając do tego żeby się położył. Zadrapał go po
wbijając swoje paznokcie głęboko. Czerwone stróżki krwi popłynęły po skórze.
Brunet syknął cicho, ale z jego
warg nie schodził uśmiech. Kątem oka zerknął na zegarek. Było już grubo po 12
nieźle się dziś bawili.
-Wszystkiego najlepszego w nowym
roku… - złapał go ze kark przyciągnął i pocałował namiętnie – A teraz wskakuj
tu na niego bo już się doczekać nie może… - wskazał wzrokiem na swojego
sterczącego penisa.
-Niecierpliwy… - zadrwił z niego,
ale sam chętnie, uniósł swoje biodra i się zaczął na niego nabijać z cichym
pomrukiem. Powoli wbijał się na niego aż do samego końca. Nie zamierzał się
powstrzymywać, długim jękiem oznajmił jak mu dobrze. Spomiędzy jego warg wystawały
dwie białe ostre igiełki.
-O tak… grzeczny wampir… -
pogłaskał go po udach tak pieszczotliwie i wypchnął biodra do góry – lubisz
to…- skwitował cichutko.
-Ah! – odgiął głowę do tyłu.
Kaskada jego włosów spłynęła po jego plecach aż na uda bruneta. A potem sam
Ferid poruszył się siedząc na nim i tak mocno się zacisnął w środku.
Dobrze im było. Obojgu. Zaczęli
powolutku. Rozkręcali się. Guren poruszał biodrami i dotykał seksownych pośladków kochanka,
Batory natomiast mruczał cicho, rozkosznie jak kocurek i skakał po nim jak
rasowa dziwka.
-Teraz tyłem kochanie… - Ichinose
klepnął wampira w tyłek dając mu znać, że ma ochotę zmienić nieco pozycję.
-Już ci się znudziło…? - zagarnął
włosy za ucho jednym z tych majestatycznych gestów, ale grzecznie potem zszedł
z niego i wypiął się do niego.
-Wiesz że tak wchodzę głębiej… -
położył mu ręce na biodrach i znów w niego wszedł.
-Dobrze… - zacisną ręce na
pościeli i potrząsnął głową.
Guren złapał go za te jego piękne
włosy i pociągnął jego głowe do tyłu poruszając się w nim mocno. Tak jak obaj to
lubili. A Ferid już nie silił się żeby jęczeć cichutko. Prawie, że krzyczał
patrząc gdzieś w dal. Oczy mu zaszły mgłą, a po brodzie ściekała mu ślina. Wił
się i nabijając sam na niego. Ten jego głosik robił się coraz bardziej piskliwy,
a coraz mniej dumny jak miał w zwyczaju
– Jak tak dalej będziesz robił…
to zaraz …
-Zaraz co…? – przeczesał mu czule
włosy, a potem je szarpnął mocno władczym gestem.
-Skończy się zabawa… - sięgnął
ręką do swojego penisa żeby sobie ulżyć.
-A ze mnie się śmiałeś żem
niecierpliwy – zaśmiał się i położył swoją rękę na jego ręce pomógł mu nieco
obciągnąć.
- ! – wampir doszedł i pobrudził
swoją pościel własnym nasieniem
Ichinose natomiast jeszcze chwilę
wytrzymał pochylił się nad nim i musnął ustami jego spiczaste ucho, a potem
wziął między zęby jego kolczyk i szarpnął go nieco w bok zmuszając, aby
odwrócił ku niemu głowę, a gdy już to uczynił wpił się w jego usta jak szalony.
Sam doszedł za momencik czując jak się momentalnie zacisnął.
-Jak na takiego staruszka jesteś
całkiem żwawy – klepnął go w pośladek i położył się od razu wciągając go w
swoje ramiona.
-Za to jak na twój wiek to
kiepsko – przymrużył oczy zdenerwowany.
-Nie jesteś zadowolony…? –
podrapał go pod brodą.
-Może… - odparł nie patrząc mu w
oczy.
Nic już więcej nie mówił, wtulił
twarz w włosy wampira. Leżeli chwilę i słodka chwila mogłaby trwać wiecznie
gdyby jednemu z nich nie przypomniało się o ich zakładzie i dzieciakach
zamkniętych w pokoju.
-Wstawaj - Ferid dźgnął bruneta w
bok i sam wstał z łóżka- Ciekawe co tam u naszych dzieciaczków.
-Yyyyyy... - wskazał na niego
palcem - wycieka ci... z dupy.
-To na co czekasz? - popatrzyła
na niego wymownie.
-A co ja mogę? - wstał choć o
wiele bardziej miał ochotę poleżeć w łóżeczku.
-Może byś tak po sobie posprzątał.
-Że co kurwa!? - sam żeś chciał
to sam posprzątaj - minął go nie patrząc na niego
Zirytowany tym jak on może
traktować tak swoją księżniczkę złapał go za włosy i rzucił o podłogę.
-Sprzątaj – wycedził przez zęby.
-No chyba cię bóg opuścił - skwtował,
chwytając go za włosy i sam Ferid też wyrżnął o podłogę.
-Czy ty naprawdę chcesz mi się
sprzeciwiać? - wsparła się na rękach -Czy ty się człowieku śmierci nie boisz?
-Yyyy... tak... - spojrzał na
niego z mina wyrażająca odrażenie.
Wstał niechętnie z podłogi i
spojrzał na Gurena z niechęcią
-Zabiję cię później, teraz chce
zobaczyć jak poradziła sobie moja córunia – powiedział z dumą
-Chyba mój synek - prychnął i
wstał za nim. Ale najpierw obrzucił go spojrzeniem z góry do dołu - Ubierz się
ladacznico.
-Mój dom i mogę tak biegać! -
westchnął - Ale ten twój dzieciak może się zdziwić... - Zaczął się ubierać.
Ichinose westchnął ciężko i
podszedł zrezygnowany do tej dzifki.
-Z kim ja normalnie żyje... - zarzucił
mu kołdrę na łeb.
Bathory przyciągnął go do siebie
władczo i z satysfakcją zerknął w paczydełka.
-Ze mną Kochanie - cmoknął do
niego.
-O to mnie przeraża... - pokiwał
głową, objął go w pasie i pociągnął na dół do dzieciaków.
Kiedy byli już na dolę
arystokrata po cichu zakradł się pod drzwi.
-Zapukać czy wchodzić jak do
obory?
-Mieszkasz tu. Oczywiście ze jak
do obory! - powiedział patrząc jak na debila.
-W takim razie ty właź! - fuknął
- Mi nie wypada.
Prychnął cos o jego poczuciu
wyższości i otworzył drzwi z hukiem.
-Hej. Wy dwoje! Uprawiacie seks?
Obaj stali jak w ryci. Na ich
oczach malował się uroczy obrazek jak dwoje dzieci bawi się radośnie..
układając klocki! Zdziwieni nagłym wtargnięciem swoich opiekunów jakby w ogóle
nie zwrócili uwagę na pytanie. Guren oparł się o ścianę. Ręce opadły mu
bezsilnie.
-Ta dwójka... Ich chyba już nic
nie uratuje... To beznadziejne przypadki - potarł sobie skroń.
Ferid zaczął oddychać głęboko
starając się uspokoić żeby ich tam zaraz nie rozszarpać. Chwycił Mike za szmaty
-Powiedz mi że to zrobiliście!
Przestraszony Michaela aż się
zachłysnął powietrzem.
-Kazaliście układać klocki. To
układamy. O co wam chodzi? - pisnął cichym niemal dziewczęcym głosikiem
Krew już go zalewała. Rzucił nim
w Yuu. Mika przygniótł bruneta swoim ciałem i obaj upadli na podłogę
-No i mam ship! - krzyknął do
Gurena wskazując na dzieciaki.
Ichinose jak stał tak stał
załamany.
-Wdaje mi się ze już lepiej będzie
obojgu wibratory w tyłek powpychać. Te dwie cioty nawet nie wiedza do czego się
chuja używa…
-A ja myślę że lepiej będzie im
te chuje pourywać i wsadzić do dupy! - złapał Gurena i wyprowadził z pokoju.
Nie odpowiedział. Raczej nie
trzeba było mówić o tym, że się z nim w pełni zgadza.
-A może pornosa by im puścić...
Nie.. Nie wiedzieliby co to... Boże...
-Zostaw to już! - wydarł się
prosto w jego twarz -Pierdole to wszystko!
-To był twój kreteński pomysł
przypominam! - wskazał ręka tamte drzwi - Trzeba się pogodzić, że mamy dwie
pizdy a nie dzieci!
-Pizda jak ty.. - fuknął - Nie
denerwuj mnie już, bo te ich chuje tobie wsadzę!
-Jakby było co - wywrócił oczyma -
A wiesz co? Tak się chwaliłeś. Że tak wyedukowałeś tą blond cizie i co? I nic!
- usiadł na kanapie - Masz jeszcze wódkę?
Powstrzymał się od dalszej wymiany
zdań i podał mu alkohol.
-Pij szybko i chodź – pośpieszał go.
-Gdzie? - napił się z butelki
nawet się nie krzywiąc i podał Feridowi. Na trzeźwo się tego Zdzierżyć nie dało.
Wampir wypił od razu i rzucił mu
wymowne spojrzenie.
-Jak to co? Chodź się pierdolić!
- pociągnął go
-Aaaaa.... - dopił szybko resztkę
alko. Wziął go za rękę i pociągnął znów na górę.
The
end