Tym razem nieco nietypowo, bo zakończone będzie dawno niewidzianym na tym blogu "CDN"
Ale nic. Czas na te Wasze precenty, ale najpierw coroczne życzenia.
Więc ja tak:
Mniej raka w raku w fandomie , albo i więcej zależy kto co woli
Życia bez nerwów
Mnóstwo seksów i zadowolenia.
No i ogólnie ten tego :)
Świąteczny cud
-Tetsuya! Śnieg! Najprawdziwszy śnieg!
Kochanie! Obudź się spójrz!
Kuroko został obudzony wcześnie rano,
zbyt wcześnie. Oczy miął zalepione, a w ustach sucho jak w piekle. Naprawdę
musi się oduczyć spania z otwartymi ustami.
Tym bardziej że po tym nawet poduszka stawała się mokra.
Usiadł i rozejrzał się nieprzytomnie.
-Co...? - mruknął cicho
-Co...? - mruknął cicho
-Pada śnieg... – odpowiedział Kagami
wpatrując się zafascynowany w biały krajobraz za oknem. Z miną przypominającą tą,
którą ma dziecko na widok swoich ulubionych lodów. Wyglądał na niesamowicie
szczęśliwego
Włosy Kuroko były w kompletnym
nieładzie, rozwiane na cztery strony świata. Wyglądał, co najmniej komicznie.
Nauczył się jednak, że pierwszą rzeczą, jaką musi zrobić po przebudzeniu się,
to je odrobinę przygładzić. Nieco powolnymi ruchami przeczesał swoje włosy
palcami. Miał nadzieję, że dzięki temu nie będzie już wyglądał tak jakby
zaczynał wchodzić na SSJ.
Na szczęście, Taiga już dawno
przyzwyczaił się do jego wyglądu z samego rana. Nie zwracał uwagi na jego nieco
rozwianą fryzurę, zamiast tego po prostu się do niego zbliżył. Wbił w niego
swoje ogniste spojrzenie – tak bez wątpienia to były oczy, pod których
spojrzeniem można zwyczajnie spłonąć. Tetsuyi też zrobiło się gorąco.
-Tak… słyszałem w telewizji, że
ma być strasznie mroźnie i nawet u nas śnieg może leżeć przez wiele tygodni –
odparł spokojnie uciekając znów gdzieś wzrokiem. Jakie to głupie, że te jego spojrzenie
magnetyczne i hipnotyzujące po tak długim czasie wciąż go peszyło.
-Czyli istnieje szansa na
Gwiazdkę ze śniegiem!? – pisnął Kagami bardzo podnieconym głosem.
-Prawdopodobne… - kiwnął głową i
swoją uwagę skierował na okno. Malował się za nim naprawdę majestatyczny
wygląd. Drzewa, domy i chodniki pokryte pyły śniegiem, niczym białą puchową
kołderką. Mimowolnie się uśmiechnął.
-Tetsuya… - Kagami poczekał aż
zwróci na niego uwagę, a potem sypnął mu puchem w twarz, a raczej tym, co z
niego zostało, czyli na wpół roztopionym lodem i wodą, za długi trzymał to w
dłoni.
-Bakagami! – pisnął Tetsu i
zaczął ścierać to sobie koszulką od piżamy. Spojrzał na niego potem lekko
rozgniewany, ale zaraz potem się nieznacznie uśmiechnął – Jak dziecko… - odparł
wywracając oczami, a potem pozwolił mu się pocałować. Jego gorące usta na dzień
dobry były o wiele lepsze niż czarna, mocna kawa. Pobudzały o niebo lepiej.
-Chodźmy dziś na dłuuuugi spacer
– zaproponował Taiga uśmiechając się szeroko.
-Nie ma problemu – odparł mu bez
zastanowienia. Już sobie wyobrażał jak to duże dziecko zaczyna szaleć w parku wraz
z prawdziwymi dziećmi – Ale później… Daj jeszcze chwilkę pospać… - zarzucił mu
ręce na szyję i się w niego wtulił
-Dobrze… - ułożył się grzecznie
obok niego dając mu się w siebie słodko wtulać.
Jak sobie obiecali wyszli potem
na bardzo długi spacer. Widok był piękny, jeszcze piękniejszy niż ten malujący
się za oknem, tylko było też o wiele zimniej niż w domu. Chociaż ubrali grube
czapki i rękawiczki to i tak odczuwali zimno. Żaden z nich tego nie powiedział na
głos, ale jakoś obaj wiedzieli, że długi na tym mrozie nie wytrzymają. Para
leciała z ich ust niczym dym papierosowy. Było piekielnie zimno.
Jedynym, któremu zdawało się to nie
przeszkadzać był No. 2, który biegał i szalał w zaspach z wywieszonym
języczkiem. Wyglądał na niezwykle zadowolonego. Jego pan, co i raz rzucał mu
jakieś patyczki, a on je bez problemu odnajdywał i przynosił mu powrotem. Był
cholernie uroczy.
-Kagami-kun… - odezwał się
pierwszy Kuroko, głos mu drżał, z resztą tak jak i cały on, był o wiele
mniejszy i szybciej tracił ciepło – Chodźmy już do domu… Boje, że się rozchoruje…
-Um… - kiwnął głową że się zgadza
– Ale za minutkę, dobrze…
-Dobrze, jeszcze chwilkę –
uśmiechnął się do niego. Kochał go i tak cholernie chciał żeby miał z tego
frajdę.
Przeszli jeszcze kawałek zasypanymi
parkowymi ulicami, a wtedy Taiga niespodziewanie przytulił się do pleców
Tetsuyi. Zaskoczony zamrugał i zatrzymał się. Gdyby nie znał tych silnych
ramion, które go oplatają zapewne by się przestraszył, ale to był przecież on,
jego Kagami.
-Już dawno chciałem to zrobić… -
mruknął rudy chłopak przytulając go mocniej.
-Nic dziwnego… przecież jest strasznie
zimno i… - odparł mu spokojnie.
-Nie… ja nie o tym… - otworzył
swoją wielką silną, dłoń i wystawił przed oczy Tetsu małe czerwone pudełeczko –
Bałem ci się to dać… Ale dziś… nie mogę dłużej czekać.
Drżącymi dłońmi Kuroko wziął
pudełeczko. Nie łatwo było mu je otworzyć w rękawiczkach, wełna ślizgała się po
welurowym opakowaniu, ale w końcu je uchylił, a jego oczom ukazał się mały
srebrny pierścień.
-Kagami-kun… czy to..? – zaczął mówić,
ale nie wiedział jak to powiedzieć momentalnie miał pustkę w głowie. Nogi się
pod nim ugięły. Jeśli chwilę temu było mu zimno, to teraz miał wrażenie, że
znajduje się na tropikalnej wyspie. Płonął niemal. Ale nawet, jeśli jego
ukochany jeszcze nie zadał tego pytania, to jego serce z całych sił krzyczało
już głośne i donośne „Tak!”
-Proszę zostań ze mną na zawsze…
- wyszeptał bardzo speszony. Prawie niewyraźnie. Słychać było, że zebrał w te
kilka słów całą swoją odwagę – Zgadzasz się?
-Tak… – odpowiedział z
charakterystycznym dla siebie spokojem, a potem odwrócił się i zawisł na jego
szyi – Tak Kagami-kun… zgadzam się…
-Tak się bałem… - szeptał dalej,
ale teraz z wyraźną ulgą, tak jakby kamień spadł mu z serca – Że nie chcesz, że
się nie zgodzisz…
-Głupek… - pocałował go, rzadko
to on to robił, nigdy nie zdążył, bo jego chłopak chodź teraz już bardziej
narzeczony, robił to tak często że sam nie miał kiedy – Wracajmy już… dobrze..?
-Dobrze.
Kagami przytulił go jeszcze
mocniej, a następnie obaj w doskonałych nastrojach wrócili do domu. Na
rozebraniu się z samych kurtek bynajmniej nie zamierzali skończyć.
-Kagami-kun… - szeptał Kuroko,
gdy jego twarz była obsypywana masą drobnych, ale gorących pocałunków – Załóż
mi go…
Rudy chłopak nieco niezdarnie
wyciągnął pierścionek pudełeczka, które od razu wypadło mu z rąk i niemal
natychmiast porwał je No. 2 uznając je za swoją nową zabawkę do gryzienia.
Taiga wsunął okrągły przedmiot na zimny i drżący palec swojego ukochanego.
Pasował jak ulał.
-Teraz jesteś już mój – stwierdził
i porwał Tetsuye na ręce, potem zwyczajnie zaniósł go do sypialni i zaczął
rozbierać.
Tetsu nie protestował mając przed
sobą perspektywę upojnych chwil. Gdy już był całkiem nagi spojrzał na swoją
rękę, bał się, że będzie to wyglądać strasznie niemęsko i dziwacznie, ale
Kagami miał świetny gust. Jego dłoń z jakiegoś powodu bardzo zaczęła mu się
podobać. Uśmiechnął się do siebie, a gdy zaczęło do niego docierać, co się
właściwie dziś stało odwrócił się na brzuch i wtulił twarz w poduszkę, nie
chciał, żeby jego narzeczony widział, jaki jest tym wszystkim cholernie
speszony.
-Tetsuya… czy wszystko w
porządku…? – Taiga pocałował go czule w kark.
-Tak… Ja tylko… - po prostu
chciało mu się krzyczeć ze szczęścia – Tak bardzo cię kocham…
-Tak jak ja ciebie – zaczął sunąć
ustami wzdłuż jego kręgosłupa wprawiony w tym jak to już ma robić aby ponudzić
każdy nerw.
-Kagami- kun... Zrób ze mną dziś, co
tylko zechcesz... – wzdrygnął się pod wpływem przyjemności i wypowiedział
nieśmiało.
Zawsze prosił go raczej żeby był
delikatny, ale dziś było zupełnie inaczej. Dziś zwyczajnie chciał mu się oddać.
Pokazać mu jak jest szczęśliwy i jak bardzo się cieszy z jego i swojej decyzji.
Możliwe, że ze zwykłej wdzięczności albo, dlatego że także chciał mu coś
zaoferować.
-Będziemy się kochać jak zawsze... - odwrócił
go i spojrzał w jego zawstydzoną twarz – Bo zawsze mi się to podoba...
Tetsuya zadrżał, ten czuły głos zawsze
tak na niego działał. Spojrzał na niego zawstydzony. Ogień, który do tej pory
jedynie tlił się w jego podbrzuszu teraz zwyczajnie zaczął buzować, o ile do
tej pory był lekko twardy to teraz stanął mu całkowicie. Był pewien, że jego
ukochany też był podniecony.
-Teraz ty się rozbierz... - przecież sam
tak bardzo kochał go oglądać. Wsunął mu ręce pod koszulkę. Pierścionek zahaczył
lekko o materiał. Wszystko mu teraz o tym przypominało
Kagami posłusznie zerwał z siebie
ubranie. Napiął swoje mięśnie wiedząc jak bardzo jego chłopak lubi mu się
przyglądać, a wiedział jak to zrobić, jak najlepiej pokazać to ciało, które
przez lata treningów zrobiło się naprawdę piękne. Lekko hebanowa skóra lśniła w
słońcu wpadającym przez okno, a mięśnie pod nią poruszały się w taki sposób, że
każdy, kto na to patrzył był pod wrażeniem.
-Kagami-kun… - po prostu podszedł
do niego na czworaka całkowicie nim zafascynowany. Dotknął jego klatki
piersiowej swoimi dłońmi. Wzrokiem dosłownie go pożerał. Chciał być już w jego
objęciach, wtulił się w niego przywierając swoim ciałem do jego ciała. Ich
skóry tak pięknie ze sobą kontrastowały.
-Podoba mi sie, gdy tak robisz… -
odparł mu
Obaj opadli na łóżko, Taiga na
plecach, a Tetsuya na nim. Znów zaczęli się całować pieszcząc i dotykając się
nawzajem, ocierając i jeszcze bardziej podniecając.
Kuroko jęknął cicho,
niecierpliwie, gdy poczuł jego dłonie na swoich pośladkach, jak je ściskają i
rozchylają na boki. Prawie jak na zawołanie oplótł go swoimi udami. Ścisnął
mocno jego biodra. Tak, pożądał go. Chciał o wiele więcej niż dziś dostał. Znów
spojrzał na swoją rękę ukradkiem. Po raz pierwszy w swoim życiu miał ochotę
piszczeć dosłownie jak panienka. Teraz usiadł na jego biodrach tak, że jego
penis dotykał męskości jego narzeczonego. Uśmiechnął się delikatnie jak to miał
w zwyczaju. Chociaż miał lekkie rumieńce na twarzy nie chciał pokazywać, że
jest tym wszystkim tak bardzo zawstydzony. Płonął z pożądania.
Kagami widząc jego pragnienie i
starania w końcu zlitował się i postanowił nico ulżyć. Wziął do ręki jego
penisa i przycisnął go do swojego, oba były twarde i nabrzmiałe, chętne do
zabawy.
Tetsu
westchnął cichutko zamykając oczy i przechylając głowę lekko w bok. Z jego ust
wydobyło się ciche wyznanie, prawie niezrozumiałe. Ale jego ukochany je rozumiał
je doskonale, uniósł się i pocałował władczo Kuroko. Następnie położył go,
przeczesał jego włosy delikatnym i czułym gestem.
-Kocham
cię… - jęknął znów Tetsuya czując jak palce jego ukochanego się w niego
zagłębiają. Przymknął oczy rozluźniając się, przyjmując to co mu daje. Zadrżał
wiedząc że zbliża się do tego miejsca które daje mu najwięcej przyjemności.
Wbił głowę mocniej w poduszkę i zacisnął paluszki na poduszce wijąc się słodko.
-Ja
ciebie też… - wziął głęboki oddech, a gdy uznał, że Kuroko już wystarczy tej
pierwszej pieszczoty wszedł w niego z wyczuciem, jak zawsze starając się
zwracać uwagę na jego potrzeby.
Kagami
ułożył się pomiędzy jego nogami i delikatnie pieszcząc skórę na jego bokach i
udach płynnie wsunął w niego.
Kuroko jęknął przeciągle czując
go w środku. Jak się w niego wsuwa i porusza w tak subtelny sposób, jak jego
penis pulsuje rozpychając jego wnętrze. Objął go z całych sił. To właśnie jego
bliskość dawała mu najwięcej przyjemności.
Jego ukochany wiedział jak to robić, tak
często już się kochali, że znał go lepiej niż ktokolwiek inny, każdy skrawek
jego drobnego ciała, każdy mięsień. Wiedział jak reaguje, gdy dotknie w danym
miejscu. Wiedział też, że musi być w stosunku do niego delikatny. Nawet teraz
gdy kierowała nim ta nieposkromiona żądza był dla niego czuły. Poruszał się
powoli ale i głęboko, z wyczuciem. Dopiero po chwili przyspieszał.
Czuł każdy ruch wyraźnie, jak
mięśnie i na jego brzuchu poruszają się przy każdym pchnięciu i to jak w niego
wchodzi, no i oczywiście żar tego pięknie wyrzeźbionego ciała. To wszystko było
jak marzenie. Starał się oddychać spokojnie, ale to wszystko było tak trudne
pod wpływem takiego podniecenia. Oplótł go nogami, a dłonie położył na jego
umięśnionych plecach, zawsze był pod ogromnym wrażeniem tego jak te mięsnie wspaniale
poruszają się pod skórą. Patrzył na sufit, pomalowany białą farbą, ale teraz
wydawał mu się niezwykle interesujący. Przyglądał mu się wyszukując
najdrobniejsze plamki, i zgrubienia. Chociaż był biały dla niego wydawało się
że ma na sobie tysiące gwiazd, a wszystko przez to, że sam czuł się jak w siódmym
niebie. Serce mu waliło tak jakby zaraz miało wyskoczyć z jego piersi i samo
gdzieś pobiec
-Kagami-kun… - szepnął drapiąc go
lekko.
-Tak… kochanie…? - musnął jego
usta.
-Nic… jest mi… ah… - odwrócił
głowę na bok gdy tamten trafił w to najczulsze miejsce. Aż całe jego ciało
zadrżało pod wpływem tej rzeczy która w nim tkwiła – Tam…
-Wiem – uderzył znów w to miejsce
sprawiając mu niewyobrażalną rozkosz.
Czuł się tak jakby to uczucie go
otumaniało i istniało tylko ono. Zatapiał się w nim. Na całym świecie byli
tylko oni. Nikt im nie przeszkadzał tylko oni i ich miłość. Seks z Kagamim zawsze
był dla niego przyjemny, ale tego dnia przewyższało to wszystko inne, zdawał
sobie sprawę, że to przez to iż właśnie się zaręczyli i kierowała nimi euforia.
Nie obchodziło go to, uniósł się nieco na łokciach wpijając w usta jak
oszalały.
Nawet Kagami jęknął i po pocałunku
wtulił głowę w jego szyję poruszając się mocno i niespokojnie. Nie zdarzało się
to często, ale Kuroko był zadowolony, że jest w stanie wywołać w nim taką
reakcje.
-Możesz głębiej… - zaproponował
nieśmiało wijąc się z przyjemności. Po chwili poczuł jak bardzo go posłuchał.
Aż krzyknął w niebogłosy coś niezrozumiałego. Dłońmi pożerał ukochanego
przyciągając go jeszcze do siebie – Tak!
Widział raj będąc w jego
ramionach, czując jak jest w nim, jak się porusza w ten wyjątkowy sposób, tak
jakby to tempo było zarezerwowane wyłącznie dla niech i nikt inny nie miał do
niego prawa. Czując gorące pocałunki na swojej szyi i ramionach nadstawiał się
zachłannie po jeszcze.
-Kagami-kun – zerknął przestając
go do siebie przyciskać i zacisnął z całych sił ręce na prześcieradle marszcząc
je i ściągając w niektórych miejscach. Wiedział też że jego ukochany czuje jak mocno
się na nim w tej chwili zaciska. W zasadzie nie musiał nic mówić on i tak by to
wiedział, ale jednak dał mu znak – Dochodzę…
-Wiem… - odpowiedział mu i wpił
się w jego usta.
Kuroko był, na co dzień cichy i nieśmiały,
ale w sytuacji gdzie się z nim kochał, po prostu odpływał i oddawał mu się,
potrafił jęczeć, co prawda niezbyt głośno ale to robił, nawet krzyczeć mu się
zdarzało. Nie potrafił się kontrolować gdy był pod nim. Doszedł piszcząc w jego
usta, czując jego język w swoich.
Spuścił się w końcu brudząc swój
i jego brzuch. Znowu nie pomyśleli że nabrudzą, ale ta pasja, namiętność
sprawiały że nie mieli nawet ochoty zwrócić na to uwagę. Byli zbyt zajęci sobą
nawzajem.
Kagami zaśmiał się cicho czując
tą lepkość na swoim brzuchu, ale nadal nie przestawał poruszać swoimi biodrami
wbijając się wciąż w ciało Kuroko, aż w końcu sam go wypełnił.
-Kocham cię… - wyszeptał patrząc
mu głęboko w oczy, a potem przygniótł go swoim ciałem zmęczony…
-Aj… Kagami-kun… - jęknął Tetsu
próbując nadaremnie go od siebie odsunąć.
-Mógłbyś już z tym skończyć? –
mruknął nie wstając.
-Z czym…? - sapnął ciężko. Trudno
było mu oddychać.
-Z mówieniem mi po nazwisku… -
burknął.
Zaczerwienił się i już nie
walczył z tym, że na nim leży, wtulił usta w jego piękne, umięśnione ramię.
Chwile mu to zajęło, ale potem przypomniał sobie o tym małym przedmiocie na
jego palcu. Chyba wypadałoby już. Po prostu.
-Taiga-kun… - wyszeptał i zacisnął oczy czekając na
reakcje.
Reakcja jego narzeczonego okazała
się taka jakiej się dokładnie spodziewał. Rudy chłopak przerzucił go tak, że Tetsuya teraz leżał na nim, ale nie dał mu
odetchnąć, przytulił go do siebie tak mocno, że Kuroko aż pisnął.
-Już…. – poklepał go po ramieniu
jak podczas zapasów, dając znać, że się poddaje.
-Tylko ty i ja… - odpuścił
wyciskanie z niego wnętrzności i splótł ze sobą ich palce, ręka Kuroko była tą
ręką z pierścionkiem – Kocham cię.
-Ja ciebie też… - szepnął i go
pocałował.
CDN
Hmmm i jak...
Niech zgadnę... rzygacie już jednorożcem który rzyga tęczą?
A co jeśli powiem, że nie zawsze będzie tak kolorowo?
Taaak słodziutko. Jak lubie... czytałam już parę razy. Jest świetne. Zaraz biorę się za czytanie kolejnej części jeśli jest... pisze cdn ale nie jestem pewna czy już napisałaś. Zaraz zobaczę ;). Dopiero dziś odkryłam twojego bloga. Jeśli reszta twoich arcydziełek będzie taka, to będę twoją wielką fanką (jak na razie przeczytałam dopiero to, więc tylko to od ciebie mogę wielbić). No to ... jeszcze zapewe skomentuję coś, a na razie pozostaje mi tylko życzyć weny :D
OdpowiedzUsuńTaaak słodziutko. Jak lubie... czytałam już parę razy. Jest świetne. Zaraz biorę się za czytanie kolejnej części jeśli jest... pisze cdn ale nie jestem pewna czy już napisałaś. Zaraz zobaczę ;). Dopiero dziś odkryłam twojego bloga. Jeśli reszta twoich arcydziełek będzie taka, to będę twoją wielką fanką (jak na razie przeczytałam dopiero to, więc tylko to od ciebie mogę wielbić). No to ... jeszcze zapewe skomentuję coś, a na razie pozostaje mi tylko życzyć weny :D
OdpowiedzUsuńTaaaak rzygam tęczą i jestem w siódmym niebie. Takie słodziutki jak uwielbiam! Nie zawsze będzie kolorowo ... ale w tym opowiadaniu będzie, nie? Idę się przekonać (jeśli już napisałaś, jak nie to po prostu trochę poczekam) przy okazji to już drugi komentarz który piszę pod tym ff tylko nie wiem, czy poprzedni się nie wysłał, czy po prostu masz włączoną opcję, gdzie musisz wyrażać zgodę na publikowanie komentarzy na twoim blogu (chyba jest taka opcja). Idę czytać dalej to cudeńko (twój blog) :D życzę weny
OdpowiedzUsuńEhh przepraszam ^. To przez przypadek tyle razy się wysłało. Mam problemy z internetem i jakoś tak wyszło... Wybacz!
UsuńE no spoko.
UsuńBardzo ucieszył mnie Twój komentarz :)
Już myślałam, że kompletnie nikt tego nie czyta a tu taka niespodzianka
mam nadzieję że uda mi się dokończyć to opowiadanie jak najszybciej :)