czwartek, 24 grudnia 2015

Kagami x Kuroko

Witam Misie moje kolorowe jak zwykle przybywam do Was z prezencikiem :)
Tym razem nieco nietypowo, bo zakończone będzie dawno niewidzianym na tym blogu "CDN"

Ale nic. Czas na te Wasze precenty, ale najpierw coroczne życzenia.

Więc ja tak:
Mniej raka w raku w fandomie , albo i więcej zależy kto co woli
Życia bez nerwów
Mnóstwo seksów i zadowolenia.
No i ogólnie ten tego :)

Świąteczny cud
-Tetsuya! Śnieg! Najprawdziwszy śnieg! Kochanie! Obudź się spójrz!
Kuroko został obudzony wcześnie rano, zbyt wcześnie. Oczy miął zalepione, a w ustach sucho jak w piekle. Naprawdę musi się oduczyć spania z otwartymi ustami.  Tym bardziej że po tym nawet poduszka stawała się mokra.
Usiadł i rozejrzał się nieprzytomnie.
-Co...?  - mruknął cicho
-Pada śnieg... – odpowiedział Kagami wpatrując się zafascynowany w biały krajobraz za oknem. Z miną przypominającą tą, którą ma dziecko na widok swoich ulubionych lodów. Wyglądał na niesamowicie szczęśliwego
Włosy Kuroko były w kompletnym nieładzie, rozwiane na cztery strony świata. Wyglądał, co najmniej komicznie. Nauczył się jednak, że pierwszą rzeczą, jaką musi zrobić po przebudzeniu się, to je odrobinę przygładzić. Nieco powolnymi ruchami przeczesał swoje włosy palcami. Miał nadzieję, że dzięki temu nie będzie już wyglądał tak jakby zaczynał wchodzić na SSJ.
Na szczęście, Taiga już dawno przyzwyczaił się do jego wyglądu z samego rana. Nie zwracał uwagi na jego nieco rozwianą fryzurę, zamiast tego po prostu się do niego zbliżył. Wbił w niego swoje ogniste spojrzenie – tak bez wątpienia to były oczy, pod których spojrzeniem można zwyczajnie spłonąć. Tetsuyi też zrobiło się gorąco.
-Tak… słyszałem w telewizji, że ma być strasznie mroźnie i nawet u nas śnieg może leżeć przez wiele tygodni – odparł spokojnie uciekając znów gdzieś wzrokiem. Jakie to głupie, że te jego spojrzenie magnetyczne i hipnotyzujące po tak długim czasie wciąż go peszyło.
-Czyli istnieje szansa na Gwiazdkę ze śniegiem!? – pisnął Kagami bardzo podnieconym głosem.
-Prawdopodobne… - kiwnął głową i swoją uwagę skierował na okno. Malował się za nim naprawdę majestatyczny wygląd. Drzewa, domy i chodniki pokryte pyły śniegiem, niczym białą puchową kołderką. Mimowolnie się uśmiechnął.
-Tetsuya… - Kagami poczekał aż zwróci na niego uwagę, a potem sypnął mu puchem w twarz, a raczej tym, co z niego zostało, czyli na wpół roztopionym lodem i wodą, za długi trzymał to w dłoni.
-Bakagami! – pisnął Tetsu i zaczął ścierać to sobie koszulką od piżamy. Spojrzał na niego potem lekko rozgniewany, ale zaraz potem się nieznacznie uśmiechnął – Jak dziecko… - odparł wywracając oczami, a potem pozwolił mu się pocałować. Jego gorące usta na dzień dobry były o wiele lepsze niż czarna, mocna kawa. Pobudzały o niebo lepiej.
-Chodźmy dziś na dłuuuugi spacer – zaproponował Taiga uśmiechając się szeroko.
-Nie ma problemu – odparł mu bez zastanowienia. Już sobie wyobrażał jak to duże dziecko zaczyna szaleć w parku wraz z prawdziwymi dziećmi – Ale później… Daj jeszcze chwilkę pospać… - zarzucił mu ręce na szyję i się w niego wtulił
-Dobrze… - ułożył się grzecznie obok niego dając mu się w siebie słodko wtulać.

Jak sobie obiecali wyszli potem na bardzo długi spacer. Widok był piękny, jeszcze piękniejszy niż ten malujący się za oknem, tylko było też o wiele zimniej niż w domu. Chociaż ubrali grube czapki i rękawiczki to i tak odczuwali zimno. Żaden z nich tego nie powiedział na głos, ale jakoś obaj wiedzieli, że długi na tym mrozie nie wytrzymają. Para leciała z ich ust niczym dym papierosowy. Było piekielnie zimno.
Jedynym, któremu zdawało się to nie przeszkadzać był No. 2, który biegał i szalał w zaspach z wywieszonym języczkiem. Wyglądał na niezwykle zadowolonego. Jego pan, co i raz rzucał mu jakieś patyczki, a on je bez problemu odnajdywał i przynosił mu powrotem. Był cholernie uroczy.
-Kagami-kun… - odezwał się pierwszy Kuroko, głos mu drżał, z resztą tak jak i cały on, był o wiele mniejszy i szybciej tracił ciepło – Chodźmy już do domu… Boje, że się rozchoruje…
-Um… - kiwnął głową że się zgadza – Ale za minutkę, dobrze…
-Dobrze, jeszcze chwilkę – uśmiechnął się do niego. Kochał go i tak cholernie chciał żeby miał z tego frajdę.
Przeszli jeszcze kawałek zasypanymi parkowymi ulicami, a wtedy Taiga niespodziewanie przytulił się do pleców Tetsuyi. Zaskoczony zamrugał i zatrzymał się. Gdyby nie znał tych silnych ramion, które go oplatają zapewne by się przestraszył, ale to był przecież on, jego Kagami.
-Już dawno chciałem to zrobić… - mruknął rudy chłopak przytulając go mocniej.
-Nic dziwnego… przecież jest strasznie zimno i… - odparł mu spokojnie.
-Nie… ja nie o tym… - otworzył swoją wielką silną, dłoń i wystawił przed oczy Tetsu małe czerwone pudełeczko – Bałem ci się to dać… Ale dziś… nie mogę dłużej czekać.
Drżącymi dłońmi Kuroko wziął pudełeczko. Nie łatwo było mu je otworzyć w rękawiczkach, wełna ślizgała się po welurowym opakowaniu, ale w końcu je uchylił, a jego oczom ukazał się mały srebrny pierścień.
-Kagami-kun… czy to..? – zaczął mówić, ale nie wiedział jak to powiedzieć momentalnie miał pustkę w głowie. Nogi się pod nim ugięły. Jeśli chwilę temu było mu zimno, to teraz miał wrażenie, że znajduje się na tropikalnej wyspie. Płonął niemal. Ale nawet, jeśli jego ukochany jeszcze nie zadał tego pytania, to jego serce z całych sił krzyczało już głośne i donośne „Tak!”
-Proszę zostań ze mną na zawsze… - wyszeptał bardzo speszony. Prawie niewyraźnie. Słychać było, że zebrał w te kilka słów całą swoją odwagę – Zgadzasz się?
-Tak… – odpowiedział z charakterystycznym dla siebie spokojem, a potem odwrócił się i zawisł na jego szyi – Tak Kagami-kun… zgadzam się…
-Tak się bałem… - szeptał dalej, ale teraz z wyraźną ulgą, tak jakby kamień spadł mu z serca – Że nie chcesz, że się nie zgodzisz…
-Głupek… - pocałował go, rzadko to on to robił, nigdy nie zdążył, bo jego chłopak chodź teraz już bardziej narzeczony, robił to tak często że sam nie miał kiedy – Wracajmy już… dobrze..?
-Dobrze.
Kagami przytulił go jeszcze mocniej, a następnie obaj w doskonałych nastrojach wrócili do domu. Na rozebraniu się z samych kurtek bynajmniej nie zamierzali skończyć.
-Kagami-kun… - szeptał Kuroko, gdy jego twarz była obsypywana masą drobnych, ale gorących pocałunków – Załóż mi go…
Rudy chłopak nieco niezdarnie wyciągnął pierścionek pudełeczka, które od razu wypadło mu z rąk i niemal natychmiast porwał je No. 2 uznając je za swoją nową zabawkę do gryzienia. Taiga wsunął okrągły przedmiot na zimny i drżący palec swojego ukochanego. Pasował jak ulał.
-Teraz jesteś już mój – stwierdził i porwał Tetsuye na ręce, potem zwyczajnie zaniósł go do sypialni i zaczął rozbierać.
Tetsu nie protestował mając przed sobą perspektywę upojnych chwil. Gdy już był całkiem nagi spojrzał na swoją rękę, bał się, że będzie to wyglądać strasznie niemęsko i dziwacznie, ale Kagami miał świetny gust. Jego dłoń z jakiegoś powodu bardzo zaczęła mu się podobać. Uśmiechnął się do siebie, a gdy zaczęło do niego docierać, co się właściwie dziś stało odwrócił się na brzuch i wtulił twarz w poduszkę, nie chciał, żeby jego narzeczony widział, jaki jest tym wszystkim cholernie speszony.
-Tetsuya… czy wszystko w porządku…? – Taiga pocałował go czule w kark.
-Tak… Ja tylko… - po prostu chciało mu się krzyczeć ze szczęścia – Tak bardzo cię kocham…
-Tak jak ja ciebie – zaczął sunąć ustami wzdłuż jego kręgosłupa wprawiony w tym jak to już ma robić aby ponudzić każdy nerw.
-Kagami- kun... Zrób ze mną dziś, co tylko zechcesz... – wzdrygnął się pod wpływem przyjemności i wypowiedział nieśmiało.
Zawsze prosił go raczej żeby był delikatny, ale dziś było zupełnie inaczej. Dziś zwyczajnie chciał mu się oddać. Pokazać mu jak jest szczęśliwy i jak bardzo się cieszy z jego i swojej decyzji. Możliwe, że ze zwykłej wdzięczności albo, dlatego że także chciał mu coś zaoferować.
-Będziemy się kochać jak zawsze... - odwrócił go i spojrzał w jego zawstydzoną twarz – Bo zawsze mi się to podoba...
Tetsuya zadrżał, ten czuły głos zawsze tak na niego działał. Spojrzał na niego zawstydzony. Ogień, który do tej pory jedynie tlił się w jego podbrzuszu teraz zwyczajnie zaczął buzować, o ile do tej pory był lekko twardy to teraz stanął mu całkowicie. Był pewien, że jego ukochany też był podniecony.
-Teraz ty się rozbierz... - przecież sam tak bardzo kochał go oglądać. Wsunął mu ręce pod koszulkę. Pierścionek zahaczył lekko o materiał. Wszystko mu teraz o tym przypominało
Kagami posłusznie zerwał z siebie ubranie. Napiął swoje mięśnie wiedząc jak bardzo jego chłopak lubi mu się przyglądać, a wiedział jak to zrobić, jak najlepiej pokazać to ciało, które przez lata treningów zrobiło się naprawdę piękne. Lekko hebanowa skóra lśniła w słońcu wpadającym przez okno, a mięśnie pod nią poruszały się w taki sposób, że każdy, kto na to patrzył był pod wrażeniem.
-Kagami-kun… - po prostu podszedł do niego na czworaka całkowicie nim zafascynowany. Dotknął jego klatki piersiowej swoimi dłońmi. Wzrokiem dosłownie go pożerał. Chciał być już w jego objęciach, wtulił się w niego przywierając swoim ciałem do jego ciała. Ich skóry tak pięknie ze sobą kontrastowały.
-Podoba mi sie, gdy tak robisz… - odparł mu
Obaj opadli na łóżko, Taiga na plecach, a Tetsuya na nim. Znów zaczęli się całować pieszcząc i dotykając się nawzajem, ocierając i jeszcze bardziej podniecając.
Kuroko jęknął cicho, niecierpliwie, gdy poczuł jego dłonie na swoich pośladkach, jak je ściskają i rozchylają na boki. Prawie jak na zawołanie oplótł go swoimi udami. Ścisnął mocno jego biodra. Tak, pożądał go. Chciał o wiele więcej niż dziś dostał. Znów spojrzał na swoją rękę ukradkiem. Po raz pierwszy w swoim życiu miał ochotę piszczeć dosłownie jak panienka. Teraz usiadł na jego biodrach tak, że jego penis dotykał męskości jego narzeczonego. Uśmiechnął się delikatnie jak to miał w zwyczaju. Chociaż miał lekkie rumieńce na twarzy nie chciał pokazywać, że jest tym wszystkim tak bardzo zawstydzony. Płonął z pożądania.
Kagami widząc jego pragnienie i starania w końcu zlitował się i postanowił nico ulżyć. Wziął do ręki jego penisa i przycisnął go do swojego, oba były twarde i nabrzmiałe, chętne do zabawy.
                Tetsu westchnął cichutko zamykając oczy i przechylając głowę lekko w bok. Z jego ust wydobyło się ciche wyznanie, prawie niezrozumiałe. Ale jego ukochany je rozumiał je doskonale, uniósł się i pocałował władczo Kuroko. Następnie położył go, przeczesał jego włosy delikatnym i czułym gestem.
                -Kocham cię… - jęknął znów Tetsuya czując jak palce jego ukochanego się w niego zagłębiają. Przymknął oczy rozluźniając się, przyjmując to co mu daje. Zadrżał wiedząc że zbliża się do tego miejsca które daje mu najwięcej przyjemności. Wbił głowę mocniej w poduszkę i zacisnął paluszki na poduszce wijąc się słodko.
                -Ja ciebie też… - wziął głęboki oddech, a gdy uznał, że Kuroko już wystarczy tej pierwszej pieszczoty wszedł w niego z wyczuciem, jak zawsze starając się zwracać uwagę na jego potrzeby.
              Kagami ułożył się pomiędzy jego nogami i delikatnie pieszcząc skórę na jego bokach i udach płynnie wsunął w niego.
Kuroko jęknął przeciągle czując go w środku. Jak się w niego wsuwa i porusza w tak subtelny sposób, jak jego penis pulsuje rozpychając jego wnętrze. Objął go z całych sił. To właśnie jego bliskość dawała mu najwięcej przyjemności.  
   Jego ukochany wiedział jak to robić, tak często już się kochali, że znał go lepiej niż ktokolwiek inny, każdy skrawek jego drobnego ciała, każdy mięsień. Wiedział jak reaguje, gdy dotknie w danym miejscu. Wiedział też, że musi być w stosunku do niego delikatny. Nawet teraz gdy kierowała nim ta nieposkromiona żądza był dla niego czuły. Poruszał się powoli ale i głęboko, z wyczuciem. Dopiero po chwili przyspieszał.
Czuł każdy ruch wyraźnie, jak mięśnie i na jego brzuchu poruszają się przy każdym pchnięciu i to jak w niego wchodzi, no i oczywiście żar tego pięknie wyrzeźbionego ciała. To wszystko było jak marzenie. Starał się oddychać spokojnie, ale to wszystko było tak trudne pod wpływem takiego podniecenia. Oplótł go nogami, a dłonie położył na jego umięśnionych plecach, zawsze był pod ogromnym wrażeniem tego jak te mięsnie wspaniale poruszają się pod skórą. Patrzył na sufit, pomalowany białą farbą, ale teraz wydawał mu się niezwykle interesujący. Przyglądał mu się wyszukując najdrobniejsze plamki, i zgrubienia. Chociaż był biały dla niego wydawało się że ma na sobie tysiące gwiazd, a wszystko przez to, że sam czuł się jak w siódmym niebie. Serce mu waliło tak jakby zaraz miało wyskoczyć z jego piersi i samo gdzieś pobiec
-Kagami-kun… - szepnął drapiąc go lekko.
-Tak… kochanie…? - musnął jego usta.
-Nic… jest mi… ah… - odwrócił głowę na bok gdy tamten trafił w to najczulsze miejsce. Aż całe jego ciało zadrżało pod wpływem tej rzeczy która w nim tkwiła  – Tam…
-Wiem – uderzył znów w to miejsce sprawiając mu niewyobrażalną rozkosz.
Czuł się tak jakby to uczucie go otumaniało i istniało tylko ono. Zatapiał się w nim. Na całym świecie byli tylko oni. Nikt im nie przeszkadzał tylko oni i ich miłość. Seks z Kagamim zawsze był dla niego przyjemny, ale tego dnia przewyższało to wszystko inne, zdawał sobie sprawę, że to przez to iż właśnie się zaręczyli i kierowała nimi euforia. Nie obchodziło go to, uniósł się nieco na łokciach wpijając w usta jak oszalały.
Nawet Kagami jęknął i po pocałunku wtulił głowę w jego szyję poruszając się mocno i niespokojnie. Nie zdarzało się to często, ale Kuroko był zadowolony, że jest w stanie wywołać w nim taką reakcje.
-Możesz głębiej… - zaproponował nieśmiało wijąc się z przyjemności. Po chwili poczuł jak bardzo go posłuchał. Aż krzyknął w niebogłosy coś niezrozumiałego. Dłońmi pożerał ukochanego przyciągając go jeszcze do siebie – Tak!
Widział raj będąc w jego ramionach, czując jak jest w nim, jak się porusza w ten wyjątkowy sposób, tak jakby to tempo było zarezerwowane wyłącznie dla niech i nikt inny nie miał do niego prawa. Czując gorące pocałunki na swojej szyi i ramionach nadstawiał się zachłannie po jeszcze.
-Kagami-kun – zerknął przestając go do siebie przyciskać i zacisnął z całych sił ręce na prześcieradle marszcząc je i ściągając w niektórych miejscach. Wiedział też że jego ukochany czuje jak mocno się na nim w tej chwili zaciska. W zasadzie nie musiał nic mówić on i tak by to wiedział, ale jednak dał mu znak – Dochodzę…
-Wiem… - odpowiedział mu i wpił się w jego usta.
Kuroko był, na co dzień cichy i nieśmiały, ale w sytuacji gdzie się z nim kochał, po prostu odpływał i oddawał mu się, potrafił jęczeć, co prawda niezbyt głośno ale to robił, nawet krzyczeć mu się zdarzało. Nie potrafił się kontrolować gdy był pod nim. Doszedł piszcząc w jego usta, czując jego język w swoich.
Spuścił się w końcu brudząc swój i jego brzuch. Znowu nie pomyśleli że nabrudzą, ale ta pasja, namiętność sprawiały że nie mieli nawet ochoty zwrócić na to uwagę. Byli zbyt zajęci sobą nawzajem.
Kagami zaśmiał się cicho czując tą lepkość na swoim brzuchu, ale nadal nie przestawał poruszać swoimi biodrami wbijając się wciąż w ciało Kuroko, aż w końcu sam go wypełnił.
-Kocham cię… - wyszeptał patrząc mu głęboko w oczy, a potem przygniótł go swoim ciałem zmęczony…
-Aj… Kagami-kun… - jęknął Tetsu próbując nadaremnie go od siebie odsunąć.
-Mógłbyś już z tym skończyć? – mruknął nie wstając.
-Z czym…? - sapnął ciężko. Trudno było mu oddychać.
-Z mówieniem mi po nazwisku… - burknął.
Zaczerwienił się i już nie walczył z tym, że na nim leży, wtulił usta w jego piękne, umięśnione ramię. Chwile mu to zajęło, ale potem przypomniał sobie o tym małym przedmiocie na jego palcu. Chyba wypadałoby już. Po prostu.
-Taiga-kun…  - wyszeptał i zacisnął oczy czekając na reakcje.
Reakcja jego narzeczonego okazała się taka jakiej się dokładnie spodziewał. Rudy chłopak przerzucił go tak, że Tetsuya teraz leżał na nim, ale nie dał mu odetchnąć, przytulił go do siebie tak mocno, że Kuroko aż pisnął.
-Już…. – poklepał go po ramieniu jak podczas zapasów, dając znać, że się poddaje.
-Tylko ty i ja… - odpuścił wyciskanie z niego wnętrzności i splótł ze sobą ich palce, ręka Kuroko była tą ręką z pierścionkiem – Kocham cię.

-Ja ciebie też… - szepnął i go pocałował. 

CDN

Hmmm i jak...
Niech zgadnę... rzygacie już jednorożcem który rzyga tęczą? 
A co jeśli powiem, że nie zawsze będzie tak kolorowo? 

5 komentarzy:

  1. Taaak słodziutko. Jak lubie... czytałam już parę razy. Jest świetne. Zaraz biorę się za czytanie kolejnej części jeśli jest... pisze cdn ale nie jestem pewna czy już napisałaś. Zaraz zobaczę ;). Dopiero dziś odkryłam twojego bloga. Jeśli reszta twoich arcydziełek będzie taka, to będę twoją wielką fanką (jak na razie przeczytałam dopiero to, więc tylko to od ciebie mogę wielbić). No to ... jeszcze zapewe skomentuję coś, a na razie pozostaje mi tylko życzyć weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaak słodziutko. Jak lubie... czytałam już parę razy. Jest świetne. Zaraz biorę się za czytanie kolejnej części jeśli jest... pisze cdn ale nie jestem pewna czy już napisałaś. Zaraz zobaczę ;). Dopiero dziś odkryłam twojego bloga. Jeśli reszta twoich arcydziełek będzie taka, to będę twoją wielką fanką (jak na razie przeczytałam dopiero to, więc tylko to od ciebie mogę wielbić). No to ... jeszcze zapewe skomentuję coś, a na razie pozostaje mi tylko życzyć weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaaak rzygam tęczą i jestem w siódmym niebie. Takie słodziutki jak uwielbiam! Nie zawsze będzie kolorowo ... ale w tym opowiadaniu będzie, nie? Idę się przekonać (jeśli już napisałaś, jak nie to po prostu trochę poczekam) przy okazji to już drugi komentarz który piszę pod tym ff tylko nie wiem, czy poprzedni się nie wysłał, czy po prostu masz włączoną opcję, gdzie musisz wyrażać zgodę na publikowanie komentarzy na twoim blogu (chyba jest taka opcja). Idę czytać dalej to cudeńko (twój blog) :D życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh przepraszam ^. To przez przypadek tyle razy się wysłało. Mam problemy z internetem i jakoś tak wyszło... Wybacz!

      Usuń
    2. E no spoko.
      Bardzo ucieszył mnie Twój komentarz :)
      Już myślałam, że kompletnie nikt tego nie czyta a tu taka niespodzianka
      mam nadzieję że uda mi się dokończyć to opowiadanie jak najszybciej :)

      Usuń