Wybaczcie mi tak długą nieobecność, ale teraz już będziecie czytać opowiadania kogoś z wykształceniem WYŻSZYM!
Tak nareszcie mi się udało!
Przepraszam za tak długą nieobecność, teraz obiecuję się poprawić i w ramach rekompensaty daję Wam dziś dawno obiecane opowiadanie, które miało być na 50 tysi... (co z tego, że teram mamy już ponad 60)
Nie miejcie mi za złe tak długiej nieobecności, bowiem w żadnym wypadku nie porzuciłam Was!
teraz wracam z torpedą, czyli pierwszą częścią Kagami x Kuroko x Aomine
Miłej zabawy przy czytaniu :*
„Dwa światła, jeden cień”
Część 1: Kocham go…
Kochał go. Tak bardzo go kochał,
że każdą myślą i każdym swym oddechem chciał być z nim. Widział się z nim,
zaledwie wczoraj, gdy pożegnali się po treningu, a dzisiejszego dnia, jak tylko
otworzył oczy, już nie mógł się doczekać, kiedy znów go zobaczy. Czekał na moment,
w którym będzie mógł się znów w niego wtulić, dotknąć jego cudownych warg. Już
zdążył się stęsknić. Tak bardzo.
Kuroko
poprawił sobie kołnierzyk pod szyją. I zadzwonił do drzwi. Po drugiej stronie
rozległ się cichy stukot i już po chwili zobaczył, tego, do którego tak bardzo
tęsknił. Chociaż już dawno powinien się do tego przyzwyczaić, to jednak
oszałamiający uśmiech Kagamiego, znowu go oczarował. Gdy tylko go widział,
zawsze się zastanawiał, jakim cudem udaje mu się przeżyć tyle godzin, a nawet
dni, bez widoku tej pięknej twarzy, zapachu jego skóry i uścisku tych
muskularnych ramion.
-Kuroko!
– Taiga objął go delikatnie i cmoknął w policzek.
-Ładnie
pachnie – do jego nozdrzy doleciał cudowny zapach, który dobiegał
najprawdopodobniej z kuchni. Dopiero teraz zauważył, że jego ukochany ma na sobie
uroczy różowy fartuszek z białymi falbankami.
-Specjalnie
dla ciebie! – wciągnął go szybko w głąb mieszkania – Ugotowałem to, co lubisz
najbardziej – teraz ścisnął go o wiele mocniej a następnie pocałował.
-Nie
przyszedłem tutaj jeść – zacisnął pięści na jego koszulce i przylgnął do niego
mocniej.
-Ale
chyba zjesz cokolwiek – patrzył na niego czule, wsuwając mu palce między
delikatne nitki włosów.
-Oczywiście,
że zjem. Jednak mieliśmy na dziś zupełnie inne plany – ustał na palcach i
wspiął się, aby móc się dostać do jego ust. Jednak pomimo swoich usilnych
starań nie udałoby mu się tam dostać, gdyby nie pomoc Kagamiego.
Taiga
westchnął ciężko po tym jak oderwał się od słodkich warg Tetsuyi.
-Zrobimy
wszystko, co mieliśmy zrobić – uśmiechnął się szeroko.
Kagami
usiadł ciężko na skraju łóżka. Kropelki potu spływały po jego twarzy i szyi. Przeczesał
sobie włoski palcami i wypuścił głośno powietrze. W pokoju było duszno, o wiele
za bardzo, a jemu samemu było stanowczo za gorąco. Czuł, że stracił wszystkie
siły, jakie na dziś zachował.
-Nie
daje rady… - szepnął patrząc na swoje splecione dłonie. Czuł, że coś dławi go w
gardle.
-Kagami-kun,
spokojnie – Kuroko przysunął się ku ukochanemu i cmoknął go w skroń – To nic
takiego… - Jego głos był łagodny i pocieszający. Przecież niewiele wymagał.
-Ale ja
nic z tego nie rozumiem… – zacisnął szczęki do bólu.
-Już
dobrze. Zaczniemy jeszcze raz – wtulił się w jego plecy.
-Przepraszam
cię, Kuroko… Przyjechałeś tutaj specjalnie dla mnie… A ja… - w kąciku jego oka
zalśniła drobna łezka.
-Już
dobrze – podrapał go po ramieniu. Naprawdę bardzo chciał go pocieszyć, ale nie
mógł znaleźć słów.
-Ale
przyjechałeś tutaj specjalnie dla mnie… Po, to…
-Przestań
się nad sobą użalać – walnął go mocno książką w głowę. Jego twarz była prawie
jak z kamienia. Nie wyrażała żadnych emocji.
-Ała!
Kuroko! Nie musiałeś – złapał się za bolącą czaszkę. Rozcierał to miejsce przez
pewien czas.
-Zwyczajnie…
– przysiadł się obok i posłał mu łagodne spojrzenie – Zacznijmy jeszcze raz –
otworzył przed sobą i Kagami, książkę, którą trzymał – Może w końcu coś
zrozumiesz…
-Nic na
to nie poradzę… Próbuję i próbuję, ale tych regułek, ni w cholerę nie mogę
wkuć, a na czuja to też tego nie czuję… - rozłożył się na łóżku i zakrył twarz
dłońmi – Jestem beznadziejny.
-Jesteś
debilem, Kagami-kun…
-Dzięki!
Wiesz!? To nie pomaga – wycharczał spod swoich palców.
-Ale
taki mi się właśnie podobasz… – odgarnął jego dłonie i popatrzył na jego twarz.
Była nieziemsko piękna, nawet teraz z tą mieszaniną zdenerwowania i
zażenowania.
-Haha!
– zaśmiał się ukazując śnieżnobiałe, równiutkie ząbki – Przez moment myślałem,
że się pogniewam, ale ani troszkę nie potrafię się na ciebie gniewać – teraz
jego dłonie wysunęły się w kierunku twarzy ukochanego – Kocham cię – ton jego
głosu był niski i pełen czegoś w rodzaju czułości.
-Ja
ciebie też… – nachylił się i ich usta się spotkały.
-Poza
tym… Jak ja mogę się uczyć? Skoro ty jesteś obok – uniósł się nieco i
przycisnął swój policzek do klatki piersiowej Tetsuyi – Na niczym nie potrafię
się skupić, bo tylko ty mi w głowie – nadął usta – Trochę się źle z tym czuje:
Przyjechałeś tutaj specjalnie po, to, żeby się ze mną troszkę pouczyć. Niebawem
egzaminy. A ja ciągle nie ogarniam japońskiego… W dodatku zawracam głowę tobie…
Zamiast pozwolić ci się uczyć…
-Nic
nie szkodzi – uśmiechnął się ciepło – Czego się w końcu nie robi z miłości? –
musnął wargami skroń rudego.
-Powtórz
to jeszcze raz – poprosił błagalnie, a jego oczy wyrażały niezwykłą radość.
-„Czego
się w końcu nie robi z miłości?” – pogłaskał go pieszczotliwie po głowie.
-To
cudowne… Uwielbiam, gdy mówisz mi takie rzeczy… Może, dlatego, że sam cię tak
bardzo kocham.
-Może
już skończymy na dziś? – dyskretnie zamknął książeczkę i rzucił kochankowi
urwane, zmysłowe spojrzenie.
-O tak.
Siedzimy tu już kilka godzin… Dosyć nauki japońskiego na dziś – odchylił głowę
i spojrzał drugiemu głęboko w oczy – Teraz pouczmy się biologii… – delikatnie
wsunął mu rękę pod koszulkę, jednocześnie lekko na niego napierając i
popychając na łóżko. W mgnieniu oka znalazł się nad nim – …W praktyce – szepnął
pożądliwie tuż przed tym jak go namiętnie pocałował.
-Kagami-kun…
– Kuroko sam przycisnął do siebie ukochanego. Uwielbiał go, jego ciało.
Pocałunki. Dotyk dłoni, bijący od niego zapach.
-Pragnę
cię. Już od momentu, gdy przestąpiłeś próg… Nie od momentu jak się wczoraj
pożegnaliśmy – zaśmiał się krótko – Chcę to z tobą zrobić – cmoknął go w szyję,
a dłońmi zaczął pieścić jego skórę.
-Ja
też… Ja też tego chcę… – wydukał starając się złapać jak najwięcej powierza,
którego z każdą chwilą miał w płucach coraz mniej.
Kagami
z wolna zaczął sunąc swoimi ustami w dół szyi Tetsu. Gdy natrafił na opór w
postaci drobnych guziczków jego błękitnej koszuli, które pięknie podkreślały
głęboki odcień jego niebiańskich oczu, powoli, sukcesywnie pozbywał się jednego
po drugim. Nie przestawał sunąć ścieżką pocałunków przez jego klatkę piersiową,
a następnie brzuch. Zatrzymał się na moment przy jego pępku, aby wsunąć w niego
koniuszek języka.
-Um…
Kagami-kun… - jękną Kuroko, bezwiednie zaciskając powieki i starając się
odwieść od siebie głowę kochanka – Przestań… Nie tam… Łaskocze… Ach… - jego
policzki były zaróżowione, a usta lekko rozchylone.
-Jak
niby mam przestać, skro słyszę, teraz to, co słyszę – po tym jak na chwilę się
od niego oderwał, od razu powrócił do poprzedniej czynności.
-Nie…
Proszę… Ach… Kochanie… A… - urwał oddech. Próbował się wyrwać jak tylko mógł.
Jednak Taiga skutecznie go zablokował chwytając za ręce – Nie… Nie tam… Proszę…
ha… a… Ach!– wił się i szarpał, ale nie mógł nic zrobić.
-Nie
brzmisz tak, jakbyś cierpiał… Doskonale wiesz, że masz tam bardzo wrażliwe
miejsce… – powrócił na chwilę do jego ust, żeby je musnąć swoimi wargami – A ja
uwielbiam wysłuchiwać tego, jak ci dobrze.
-Musisz
mnie tam dotykać? – wydyszał wymęczony.
-Mówisz
o tym teraz – szybkim ruchem włożył mu rękę w spodnie. Kuroko jęknął jeszcze
głośniej – Gdy już jesteś całkiem twardy – przerwał na chwilę, jakby czekając
na jakaś odpowiedź, a potem mówił dalej – Jesteś cudowny… Słodki jak czekolada
– polizał go po czubku nosa.
Tetsuya
nie miał nawet siły nic mu odpowiedzieć. To, co się teraz działo z jego ciałem
przechodziło wszelkie pojęcie. Było mu tak gorąco i duszno, chciałby jak
najszybciej pozbyć się swoich ubrań, ale leżący na nim Taiga utrudniał mu
wszelkie ruchy, w dodatku dłoń, która tkwiła g jego spodniach i poruszała się w
taki sposób, który odbierał mu rozum. A był to jedynie początek tego, co
niebawem nastąpi. Wiedział to, znał już swojego chłopaka na wylot. Aż za dobrze
go znał, kochał i pragnął zarazem.
-Chyba
już dłużej nie wytrzymasz. Prawda? – szepnął rudy patrząc na ukochanego.
W
odpowiedzi kiwnął jedyni e głową, że ma absolutną rację.
-Chcesz
więcej, prawda? – kontynuował swój miłosny monolog – Lubisz, gdy cię w ten
sposób dotykam? Wiesz, nawet nie musisz odpowiadać. Widzę. Wystarczy mi tylko
spojrzeć na twoją twarz. Jest najpiękniejsza, właśnie wtedy, gdy jest ci
dobrze. Wyglądasz jak anioł…
-Kagami-kun…
– chciał coś powiedzieć, krzyknąć, błagać o coś, a może po prostu wypowiedzieć
jego imię. Lecz sam nie wiedział, o co mu chodziło.
-Już,
Kuroko – tak jakby wiedział o wiele lepiej, o co mu chodziło, niż sam Tetsu,
zaczął zdejmować z niego krępujące ubrania. Z bladych ramion zsunął mu koszulę,
potem rozpiął spodnie i za moment opadły one z tępym szelestem na podłogę. O
wiele ciszej w tym samym miejscy chwilę później znalazły się czarne bokserki –
Tak lepiej? – nie czekał na odpowiedź, dotknął wargami rozedrganej skóry na
piersi swojego chłopaka, a potem przygryzł jego sutek.
-Am…
mmm… Kagami-kun – w ten sposób odpowiedział na tą czułość.
-Kocham
cię… - gorącym oddechem rozpalił jeszcze bardziej wrażliwą już i tak skórę,
ciągnąć tym szlakiem w dół, aż do znacząco powiększonej męskości Kuroko. Potem
jego usta i język jakby same wiedziały, co mają robić. Instynktownie z
lekkością i wprawą lizał i ssał, tak, jakby było to dla niego łatwiejsze niż
oddychanie.
-Ha…
ah! Kagami-kun! Kagami-kun! – piszczał Tatsu trzymając i ciągnąć ukochanego za
kosmyki rudawych włosków. Teraz już zupełnie zapomniał o tym, po, co tutaj tak
naprawdę przyszedł.
Taiga
nawet nie myślał o tym, żeby przerywać, to, co zaczęli, a Tetsuya jak
najbardziej się cieszył z tego stanu rzeczy. Uwielbiał, gdy jego chłopak robił
mu dobrze, a robił to w taki sposób, że cały świat na chwile dla niego zanikał,
zostawał tylko ten pokój i to łóżko oraz ten mężczyzna obok. Od tego jak Kagami
go lizał i ssał, była tylko jedna lepsza rzecz, a mianowicie to jak był w nim,
gdy czuł go w sobie.
-Kagami-kun…
Ach… – sapnął Kuroko, unosząc się nieco na łokciach – Ja chce już… Dłużej nie
wytrzymam. Wejdź we mnie… teraz… – Przegarnął sobie włosy palcami.
-Jak
mógłbym ci odmówić, gdy tak słodko prosisz… - mruknął przysuwając się i całując
go w szuję.
Tetsu odchylił znów głowę ku
tyłowi, dając kochankowi pełny dostęp do swojej szyi, brody i barków, które
Taiga z namiętnością obcałowywał
-Daj chwileczkę... – szepnął rudy
swojemu chłopakowi wprost do ucha i wstał. Podszedł do szafki i wyciągnął z
niej buteleczkę, z niebieskim żelem. Następnie odstawił ją na blat i szybko
ściągnął z siebie koszulkę.
-O boże… - szepnął Kuroko
zasłaniając sobie oczy, ale patrząc przez palce.
-Co się stało? – spytał stojąc na
jednej nodze i ściągając spodnie.
-Jaki ty jesteś seksowny... –
wstał i pot rzedł do niego – Naprawdę kocham twoje mięśnie... – Położył mu rękę
na klatce piersiowej i przejechał po niej – Każdy… najmniejszy – zawędrował
dłonią na jego biodro i tam się zatrzymał, a po chwili ściągnął niżej jego
bokserki.
-Gdy robisz i mówisz takie
rzeczy, to ja naprawdę nie potrafię się powstrzymać – popchnął go powrotem na
łóżko, ukradkiem zgarniając lubrykant.
-Bo już sam nie mogłem się
doczekać – przyciągnął go do siebie i go pocałował.
-Och… Kuroko… – pospiesznie zdjął
do reszty swoją bieliznę i nalał na palce odrobinę żelu.
Tetsuya bez słowa i z największą
przyjemnością sam rozłożył przed nim nogi, ukazując miejsce, w którym pragnął
go poczuć. Taiga zawędrował dłonią pomiędzy pośladki swojego chłopaka.
-Kagami-kun szybciej… Naprawdę
lubisz mnie tak przetrzymać. Najpierw mnie rozpalasz, a potem się hamujesz – zamknął oczy.
-Wiesz, czemu tak robię? – Szepnął
mu do ucha, wciskając w niego pierwszy palec.
-Hmmm? – przygryzł wargi
-Bo, gdy już pragniesz tego tak
mocno, że nie potrafisz wytrzymać. Jesteś cudowny. Po prostu wspaniały… Nic się
nie może z tobą równać – teraz dołożył kolejny palec.
-Wystarczy… Chcę już… - jęknął
głośno.
-Słodki, napalony Kuroko – dla
pewności rozszerzył jeszcze odrobinę jego dziurkę i wyciągnął palce.
-Powiedz jeszcze jak bardzo mnie
pragniesz – rozłożył szeroko jego nogi, kładąc mu dłonie na udach i usadowił
się między nimi.
-Tak bardzo, że już dłużej nie
wytrzymam – w jednej chwili zarzucił mu ręce na szyję i przyciągnął go do
siebie. W tym samym czasie zaczął się z nim całować.
Kagami wpił się w usta Kuroko,
przygważdżając go do materaca, jednocześnie naparł na jego dziurkę i zaczął w
niego wchodzić. Łatwo i bez najmniejszego problemu, tak jak za każdym razem.
-W porządku? – odsunął się, żeby
móc objąć wzrokiem niemal całego Tetsu i poruszył po raz pierwszy dziś.
-Teraz tak – uśmiechnął się błogo,
wywracając oczami.
-O tak… To jest to, o czym
mówiłem. Piękny… Jesteś piękny – zaczął równomiernie kołysać biodrami,
ściskając uda Kuroko.
Duże łóżko zaczęło skrzypieć. A
dwoje kochanków coraz ciężej oddychać. Ich ciała tak idealnie ze sobą
współgrały.
Kuroko nie tylko czuł na sobie
wzrok ukochanego, ale też sam widział coś w rodzaju niemego zachwytu w jego
oczach. Nie bardzo rozumiał, czemu jest obiektem uwielbienia Kagamiego, ale nie
narzekał na to. Uwielbiał, gdy Taiga patrzył na niego w ten sposób.
Czuł w takich chwilach, że jest
dla kogoś najważniejszy na świecie i nie zawsze znika w tłumie. Wiedział, że
dla kogoś, w tym właśnie momencie jest wszystkim. To wrażenie jedynie
pogłębiało rozkosz, jaką odczuwał.
Zawsze był gotów oddać mu całego
siebie i właśnie to robił. Kochał go całym swoim sercem, całym sobą. Nie
zniósłby, rozstania z nim. Zabiłby się, gdyby coś miedzy nimi się popsuło.
Kagami należał do niego a on do Kagamiego.
Pomyślał przez ułamek sekundy o
tym, że mógłby go stracić, a wtedy w kącikach jego oczu pojawiły się maleńkie
kropelki łez, których nie zdołał zatrzymać. Na szczęście były prawie
niezauważalne, jedynie czuł wilgoć na rzęskach. Wyciągnął ręce do ukochanego,
aby się w niego wtulić..
-Kagami-kun… – szepnął rudemu
prosto do ucha.
-Wszystko w porządku? – zapytał
jakby coś zauważył, było to jednak niemożliwe.
-Tak… Po prostu… tak bardzo cię
kocham…
-Ja ciebie też – spojrzał mu
szybko w oczy a następnie pocałował go z namiętnością.
Te wszystkie ruchy, dotyk dłoni Tagi,
na jego skórze, smak jego pocałunków, to wszystko doprowadzało Tetsuyę do
szaleństwa. W jednej chwili pragnął już dojść, a zarazem marzył o tym, żeby to
wszystko trwało wieczność. Zawieszony pomiędzy dwoma odczuciami, zdany był
jedynie na to, żeby spokojnie czekać na rozwój wypadków i na to jak będzie
reagowało jego ciało. Po dłuższej chwili tych dwuznacznych emocji, poczuł, że
to już. Bezwiednie wygiął kręgosłup w dość sporawy łuk, Nawet nie wiedział czy
oddycha. Niemalże nic do niego nie docierało, oprócz przyjemności i słodkiego
szeptu Kagamiego:
-Kuroko… Kuroko…
Obudził się i był w błogim stanie. Czerwono-włosa głowa
Kagamiego spoczywała tuż obok jego ramienia i cicho pochrapywała. Uśmiechnął
się słodko patrząc na niego a następnie ucałował go w skroń. Kagami jeszcze
smacznie spał i wyglądał na niezwykle zadowolonego. Kuroko przekręcił się i
wygrzebał telefon spod poduszki. Była już godzina jedenasta, a do tego miał nieodczytaną
wiadomość. Teraz ją otworzył. To był mail od Aomine:
Od: Aomine Daiki
|
Temat:
Hej!
|
Myszko,
wyskoczymy dziś razem do kina?
|
Odpisał bezzwłocznie, uśmiechając się szeroko.
Odpisz do: Aomine Daiki
|
Temat:
Re; Hej!
|
Oczywiście. Już
nie mogę się doczekać. Dziś kolo siedemnastej?
|
-Kto zawraca mojemu kochanie główkę z samego rana – mruknął
zaspany Taiga, prawie, że wpełzając na Kuroko.
-Jakieś promocje – wrzucił niedbale swój telefon za łóżko i
zarzucił jedna rękę na ramie rudego.
-Acha... – mruknął całując go w szyje.
Dziękuję za przeczytanie.
W najbliższym czasie zapowiem Wam 3 opowiadania, które niestety nie wiem w jakiej kolejności ani dokładnie kiedy się pojawią, ale będą
1. Kolejna część HikaKao
2. część 2 Kagami x Kuroko x Aomine
3. Murasakibara x Akashi. Ta akurat wiadomo kiedy się pojawi, bo będzie to opowiadanie-prezent urodzinowy dla Wero i opublikowany zostanie 29.09
Przepraszam, że dopiero teraz *niepewnie zagląda z za winkla* Mam tyle nauki nauki w tygodniu, że nawet chwili na komentowanie nie znajduję Q.Q
OdpowiedzUsuńCo do powyższego^ bardzo... hmmm.... ciekawy? XD początek. A konkretniej ta końcówka. Wredny Kuroko leci na dwa fronty >3< Choć i tak końcówka dla mnie to taka miła odmiana po pierwszej (nie obraź się, bo to w dobrym sensie) zasłodzonej scenie. I na co ja jadłam czekoladę jak tu mam takie słodkości XD Wgl. skończyłam ją jeść akurat w momencie jak Kagami mówił coś w stylu "Jesteś słodki jak czekolada" XDDDD
Nie mogę się doczekać co będzie dalej~ Czekam też na HikaKao i Murasakibara x Akashi
Weny~!!!
Tak wiem było słodko, miło, że ktoś tu jeszcze w ogóle zagląda :)
UsuńSama miałam baaaaaaaaaaaaardzo długą przerwę, więc do nikogo pretensji mieć nie mogę
Oooo *.*. Jakies to slodkie~~ A Kuroko cwaniak znalazl sobie dwoch przystojniakow c:. Ciekawa jestem jak to sie dalej potoczy.
OdpowiedzUsuńGratuluje zdania!!! * otwiera szampana i polewa wszystkim* Oby bylo wiecej takich sukcesow w przyszlosci.
Czekam niecierpliwie na kolejne notki :D
pozdrawiam :*
P
Tak. Słodkie, aż się porzygać można.
UsuńAle o tak apropo Kuroko czekam na jedno określenie, którego użyła beta, ale jeszcze od nikogo innego go nie usłyszałam XD