wtorek, 6 grudnia 2016

IwaOi

Tak, znów IwaOi, lecz tym razem nieco łagodniej.
Taki ze mnie Mikołaj jak co roku, łapcie prezencik Moi Mili :)


Choinka na świetniku


-Iwa-chan! - Oikawa rzucił w przyjaciela poduszka - nie cieszysz się że przyjechałem cię odwiedzić?
-Ta... - mruknął piorunując go wzrokiem bo własnie grał w grę i przez niego przegrał - Ciekawi mnie tylko, co ty tutaj robisz w gwiazdkę. Nie masz jakiejś panienki z którą miałeś iść na randkę?
-Nie - mruknął wgryzając się w ciastka które sam przyniósł. - Iwa-chan jest zazdrosny~! - wyśpiewał słodziutko.
Brunet prychnął jedynie i powrócił do grania na konsoli.
-Niby o co?
-A o to, że ja mam powodzenie, a ty nie!
-Zdziwił byś się - uśmiechnął się triumfalnie. Od kiedy Oikawa nie zabierał całej uwagi, naprawdę nie narzekał, a wręcz przeciwnie, płeć piękna sama do niego lgnęła.
-Co!? Iwa-chan! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że masz dziewczynę!? - aż podskoczył na miejscu.
-Jeszcze nie. Ale to kwestia czasu. Jest taka jedna ślicznotka, niedaleko mnie. - odwrócił się i zgarnął jedno ciacho.
-Iwa-chan! Nie możesz! - jak dotąd wesoły chłopak w jednej chwili zmienił się nie do poznania. Nawet nie był smutny, był zwyczajnie przerażony.
-Oh. Co to za mina? - odparł kpiąco - Zdziwiony?
-Ja... - usiadł bez siły podciągając kolana pod samą brodę i patrzył tępo w podłogę.
-No co? Chyba jako mój kumpel powinieneś mi kibicować...
-Nie...
-Dupek z ciebie Oikawa.
-Nie jestem twoim kumplem... - po policzku spłonęła mu wielka krokodyla łza.
Iwaizumi odwrócił się i zamarł widząc go w takim stanie.
-Ej, co Ci...?
-Nic - mruknął i w jednej chwili się poderwał, zgarnął swoją kurtkę, szybko wciągnął buty i dosłownie rozpłynął się za drzwiami mieszkania bruneta nim ten zdążył jakkolwiek zareagować. 
Dopiero po chwili konsternacji zrozumiał, że przecież ten idiota nie zna okolicy i z całą pewności zaraz się zgubi. Napadną go, okradną albo i zgwałcą znając jego szczęście.
Obrał się ciepło i wybiegł za nim, tylko imbecyl mógł po prostu sobie wyjść w taką zimnice, nie znając miasta, ani nie biorąc ze sobą czapki czy szalika. Ten pacan dbał o swój wygląd do przesady, zawsze też wolał się ubrać ładnie, niż ciepło i wygodnie, tego Iwaizumi nigdy w nim nie potrafił pojąć.
Hajime nerwowo wyciągnął telefon mając nadzieję, że ten głupek zabrał swój ze sobą. Sygnał był, ale nie odbierał.
Zaklął cicho i zaczął się rozglądać, nie chciał odchodzić za daleko licząc, że może wrócić.
Starał się myśleć tak jak on, o tym co sam by zrobił w takiej sytuacji.
"Plac zabaw"
Jakby cichy głosik, nienależący do niego mu to właśnie podpowiedział. Pomyślał przez chwilkę, przecież prowadząc Tooru do siebie wspominał o jednym. Pobiegł tam ile sił w nogach.
Zobaczył tą jedną, wydającą mu się tak drobną postać siedzącą na ławce ze spuszczoną głową.
-Oikawa. Ty idioto! Naprawdę myślisz, że...! - zamierzał go uderzyć, dla przykładu.
-Bo to nie tak Iwa-chan... wcale nie... - On płakał, naprawdę płakał - To nie tak, że nie jesteś moim przyjacielem... ale... Mi to nie wystarcza już... - powiedział łamiącym się głosem i ukrył twarz z zmarzniętych dłoniach.
-Oikawa, co masz na myśli? - uniósł do góry jedną brew zastanawiając się, o co może mu teraz chodzić.
Nie zdążył nic zrobić, zobaczył tylko zdesperowaną minę Oikawy i to jak jego twarz się coraz bardziej zbliża.
Nim zdążył złapać dech, odepchnąć go od siebie, pomyśleć o czymkolwiek poczuł jego wargi na swoich,
Zdziwienie, chwilowy paraliż, a potem myśl o tym jak Tooru jest zimny.
Instynktownie objął go w pasie i spojrzał w jego zapłakane oczy.
-Wracamy - zarządził i założył mu swoją czapkę na głowę, potem też szalik.
-Iwa-chan... - jęknął Tooru próbując cokolwiek sensownego powiedzieć.
-Porozmawiamy w domu, zmarzłeś głupku - mruknął sucho i złapał go za nadgarstek.
W ten oto sposób zaciągnął go znowu do swojego mieszkania. Gdzie było ciepło i przytulnie. Zrobił mu natychmiast gorącej herbaty.
-Jak się przeziębisz to urwę ci ten durny łeb.
-Iwa-chan... Co do dziś to ja... - mruczał patrząc na kubek z napojem.
-Oikawa. Wiem o twoich uczuciach od dawna - powiedział bez cienia skrępowania wbijając w niego swój przeszywający wzrok.
-Jak to? - uniósł głowę niepewnie - I nie dałeś po sobie poznać?
-Czekałem aż sam się przyznasz - westchnął - No i się doczekałem.
-I nie jesteś zły. Nie chcesz mnie uderzyć jak zwykle...? - kącik jego ust uniósł się gdy próbował się uśmiechnąć.
-Nie - odparł krótko i się odwrócił.
-No i co zamierzasz z tym zrobić? - biedny Tooru wyglądał w tej chwili tak jakby miał się zaraz rozpaść na miliardy kawałeczków. Znów opuścił głowę, a z oczu wpłynęły mu łzy.
-Oikawa. Nie, nie rzucę ci się na szyję - zszedł go od tyły i położył mu na ramionach ciepły koc - ale nie znaczy to, że odepchnę Cię jeśli ty to zrobisz - objął go delikatnie swoimi silnymi ramionami.
-Iwa-chan... - zamrugał zdziwiony, a potem ufnie oparł swoją głowę o jego - Ja naprawdę...
-Wiem, głupku, zamknij się.
-No a co z tą dziewczyną? - spytał leciutko nadymając policzki na co Iwaizumi jedynie wywrócił oczyma.
-Przecież ją właśnie przytulam.

Jeszcze raz najlepszego!

1 komentarz: