czwartek, 24 marca 2016

Shizuo x Izaya

ohayo!
Wiecie ze ja to już ze 3 lata dla Was pisze.
Wow. Rly wow aż sama z szoku wyjść nie mogę.
Więc jak że święto takie że o ja  pierdykam to musiała być obowiązkowo i parka od której wszystko się zaczęło. Wiem, że czekaliście na Shizaye!
I nowelka bd w Polszy i ten. No radochy bez liku

Dziś odpocznijmy od smutów i smętków ostatnich opowadań

"Co masz słodkiego? Oprócz mnie"

-Apsik! – Izaya ni stąd ni zowąd kichnął. Zamrugał jak to za każdym razem gdy niespodziewanie zakręci w nosie.
                -Życzyłbym na zdrowie, ale wolałbym żebyś zdechł – mruknął Shizuo przewracając kartki w gazecie.
                -No bardzo śmieszne, wiesz… – mruknął i postawił mu przed nosem makaron – Żeby nie było, właśnie do tego nakichałem.
                -A zjadliwe, chociaż to, to jest?
                -Phi! – fukną odwracając głowę – Ja to gotowałem. To chyba raczej pewne, że to trucizna – nie mógł się powstrzymać przed złośliwym, delikatnym uśmieszkiem.
                -Chyba zaryzykuje – przysunął sobie talerz. Uśmiech Orihary stał się przez to tylko jeszcze szerszy i bardziej wymowny. Nieświadomy blondyn skosztował i zrobił minę jakby coś mu się stało – Chciałem ci cofnąć zakaz wstępu do kuchni… ale zapomnij… - odstawił jedzenie z odrazą.
                -To co… pizza? – mruknął i nawet nie zdążył usłyszeć odpowiedzi już wykręcał numer do pizzerii.
                -Najlepiej – przyglądał mu się w trakcie gdy rozmawiał przez telefon – Ej… mendo, wyglądasz dziś gorzej niż zazwyczaj.
-Potraktuje to jak komplement – zrobił jakąś krzywą minę imitującą uśmiechu.
-Daj spokój.. Ja poważnie - dotknął jego czoła - Jak się czujesz?
-Bywało lepiej - odparł odrzucając z odrazą jego dłoń.
-Wydaje mi się, że masz gorączkę - pokiwał głową i wrócił do czytania gazety - Radze się położyć.
-Od kiedy ty jesteś takim znawcą? - fuknął i założył ręce na piersi - Pogadamy jak założysz kostium seksownej pielęgniarki.
-Dobrze wiesz że z nas dwóch to prędzej Ty go włożysz...
-Masz rację - uśmiechnął się po swojemu, ale i natychmiast się skrzywił.
-Coś z tobą dziś nie gra... - mruknął i chwycił go za koszulkę przyciągnął go do siebie i popatrzył uważnie mu w oczy.
-Chyba tak... Juz drugi raz dziś się z tobą zgadzam... - pokiwał głową.

-Masz pół minuty żeby znaleźć się w łóżku - puścił go wrócił do czytania.
-Tak po prostu? Bez gry wstępnej? - nie miał najmniejszego zamiaru się ruszyć z miejsca. Rozsiadł się wygodnie.
-Chcesz zobaczyć jak wygląda moja gra wstępna? - wstał i jednym szybkim ruchem przerzucił go sobie przez ramie nim brunet zdążył jakkolwiek zareagować i cokolwiek zrobić, a potem zaniósł go i rzucił na łóżko jakby był po prostu workiem ziemniaków.
Ciało Izayi chwilkę podskakiwało na materacu. Dał radę jedynie jęknąć dwa razy z bólu, raz gdy został uniesiony, drugi raz gdy walnął o łóżko.
-No wiesz ty co!? - wrzasnął na niego, ale to był głupi pomysł, nieznośny ból jedynie rozszedł się po jego czaszce.

-Zamknij się... Jesteś nieznośny - walnął się obok niego i położył rękę na  brzuchu przyciągając go nieco. 
-Wcale nie. To ty... - mruknął i sam z siebie wtulił się w jego silne ramiona. Chociaż każdy dotyk po prostu bolał.

-Jesteś cały rozpalony. Jakim cudem tyle się trzymałeś? - położył mu rękę na policzku sprawdzając temperaturę.

-Nie jestem taki słaby jak się wszystkim wydaje....

-Nikomu się tak nie wydaje - szepnął i wsunął mu rękę pod koszulkę.

Orihara wydal z siebie cichy jęk. Może i przez gorączkę wszystko go bolało, ale też był o wiele bardziej wyczulony na każdy dotyk. A dłoń Shizuo zaczęła po prostu wodzić po jego brzuchu i klatce piersiowej i jak można się było domyślić wywoływało to kolejne jęki ze strony bruneta. Był strasznie wrażliwy.
-Co ty robisz? - Orihara złapał blondyna za nadgarstek nie pozwalając mu robić tego dalej. Jednak tego dnia sił miał jeszcze mniej niż zazwyczaj.
-Podobasz mi się taki... - mruknął i zaczął całować go po bardzo gorącym karku, nos chowając niekiedy w jego czarnych jak smoła włosach.

-Wszystko mnie boli - poskarżył się. Chyba po raz pierwszy to on nie chciał.
-I jesteś całkiem bezbronny... - położył go na plecach, a sam zawisł nad nim. Popatrzył na niego i nachylił się żeby go lekko pocałować.
Izaya nie protestował już. Pozwolił mu wsunąć język do wnętrza swoich ust. Oczy przymknął pozwalając mu biernie robić, co tylko chciał. Tak samo pozwolił bez mrugnięcia okiem rozpiąć swoje spodnie i wsunąć rękę w majtki, wtedy jednak jęknął, a jego wrażliwe ciało zareagowało natychmiast. Oderwał się od jego ust i westchnął głęboko. Głowę odwrócił nieco w bok. Oddychał ciężko. Było mu gorąco, a jednak drżał.
-Całkiem uroczy dziś jesteś - skwitował triumfalnie Shizuo - mógłbyś cały czas chorować.
-Zamknij się - szepnął nie otwierając oczu, za dobrze mu się od tego wszystkiego robiło - za to ty jesteś draniem który wykorzystuje chorego.
-Może masz rację - jego dłoń zjechała niżej, a jeden z jego palców nacisnął na dziurkę.
Orihara znieruchomiał. To było nieco za szybko jak na dziś, chociaż w sumie to sam nie wiedział, czego chce. Nawet wtedy, gdy poczuł jak coś się powoli w niego wsuwa także nie był pewien. Pisnął tylko cicho nie mogąc nijak tego stłumić, a brzmiało to niemalże dziewczęco. Gdy dotarło do niego, co właśnie zrobił, zakrył sobie twarz skrawkiem kołdry. Byleby nie widzieć tego wzroku Shizuo. Tego pełnego satysfakcji. Wybełkotał jakaś niezrozumiałą wiązkę wyrafinowanych wyzwisk i zacisnął wargi w wąską kreskę. Nie chciał mu dąć tej satysfakcji, aby słyszał tego więcej.
-Tam jesteś tak gorący, że prawie parzysz...
-Zamknij się - odparł mu jęcząc jakby zagubiony. Miał gorączkę fakt, ale nie musiał tego tak głośno komentować.
-Aż chce się tam wejść - dorzucił drugi palec a Izaya jęknął przeraźliwie.
-Shizu-chan... Boli. Nie na sucho - był w takim stanie, że mógł się nawet rozpłakać z bólu.
Shizuo jednak był bardziej kochany i cierpliwy niż się wszystkim wydawało, nawet jemu samemu. Odsłonił twarz Izayi i cmoknął go leciutko w usta. Spojrzał mu w oczy tak jakby chciał powiedzieć, że już dobrze. Na jego ustach pojawił się nawet uśmiech, a potem całkiem delikatnie zsunął Oricharze spodnie wraz z bielizną. W sumie zostawił mu tylko skarpetki od pasa w dół. A potem wyciągnął rękę i wyjął z szuflady lubrykant.
-Tak będzie lepiej? - pokazał mu buteleczkę. Brunet pokiwał głową, że tak, więc wylał jej sporą zawartość na palce i nasmarował jego wejście.
-Zimne... - zajęczał i złączył nogi odruchowo. Zbyt duży kontrast. Jego skóra była za bardzo rozpalona. Miął wrażenie że Heiwajima przykłada tam dosłownie kostkę lodu.
-Zaraz ogrzejesz to swoim gorącym tyłkiem - wykonał kilka okrężnych ruchów zbliżając się do wnętrza a potem z łatwością wsunął dwa palce. Tym razem Orihara już nie jęczał z bólu, ale westchnął z przyjemności. To była taka ulga, gdy zaczął go tam nieco pieścić. Jeśli wcześniej tylko zaciskał uda teraz rozłożył je bardziej dając mu lepszy dostęp do siebie i zupełnie już bez skrępowania ukazując to jak bardzo jest podniecony. Jego członek twardy i nabrzmiały sterczał dumnie aż zachęcał do tego, aby go polizać. To taż uczynił Shizuo, a Izaya jęknął wyginając plecy w piękny koci łuk.
-Jesteś cholernie gorący… - szepnął Shizuo patrząc na niego niemalże ze zdumieniem - Może polecę szybko po jakieś leki?
Orihara spojrzał na niego w tej chwili po prostu morderczo.
-Jak teraz przestaniesz to ja cię chyba uduszę - syknął przez zęby zwyczajnie wkurzony.
-No dobrze. Nie patrz tak... - mruknął i poruszył palcami sprawiając że brunet pisnął po prostu odchodząc od zmysłów. Powoli zapominał o bólu głowy czy mięśni. Teraz tylko czuł jak Shizuo porusza tam palcami, jak go pieści i robi mu po prostu tak cholernie dobrze, że chciał tylko piszczeć jak panienka. A był przez chorobę bardziej uwrażliwiony. Również w tamtym miejscu. Szybko się rozluźnił na tyle mocno, że i trzeci palec w jego wnętrzu nie był dla niego problemem.
Zawił się jak rybka wyciągnięta z wody, a potem uspokoił czując jak on dotyka tego miejsca, które sprawia mu najwięcej przyjemności.
-Shizu-chan... - syknął łapiąc go za nadgarstek - wejdź juz, bo jak nie to zaraz się spuszczę od twoich palców...
-Znowu? - zironizował blondyn ze śmiechem na ustach.
-Bierz mnie jak zacząłeś... - jęknął i sięgnął po jego dłoń starając się ją odepchnąć, wbił mu paznokcie aż do krwi.
-Co ci szkodzi dojść parę razy... - mruknął i wyciągnął paluszki. Izaya westchnął, ale wcale nie z zadowolenia.
-Bo nie. Jestem chory... To za długo - mruczał cicho - Wejdź tam już....
-Jakbyś był w stanie to sam byś się zgwałcił moim penisem, co...?
-Zgadza się, a teraz przestań pieprzyć i weź się w końcu do roboty - wysyczał na niego przez zaciśnięte zęby - Tylko delikatnie. Okej?
Shizuo zachichotał jakoś dziwnie, za co brunet obdarzy go niemal zabójczym spojrzeniem, ale zaraz się uspokoił, gdy spostrzegł jak blondyn odsłania kawałek pokawałkuj swoje ciało, wtedy już tylko położył się w oczekiwaniu. Tak, miał zamiar dziś zostawić wszystko jemu, tak, był dziś leniwy i tak, nie miał z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.
-Bardzo dziś jesteś gorący… - mruknął Heiwajima rozkładając lekko gorące uda Izayi.
-Jestem chory.. to normalne debilu – mruknął i poczuł jak jego kochanek układa się między jego nogami, zaraz spostrzegł przed sobą ta bujną czuprynę i te miodowo-bursztynowe oczy. Objął go nogami i rękoma przyciskając lekko do siebie – Tylko delikatnie…
-Postaram się – szepnął wsuwając się za pierwszym razem. Jak obiecał, postarał się – O kurwa… ale ty jesteś tam gorący… Ja pierdole – sapnął poruszając się lekko.
-Ah… - jęknął czując jak porusza się w środku, to ciało teraz tak wrażliwe, miał wrażenie, że jego penis jest większy niż zazwyczaj – Zamknij się… Mam… gorączkę… to normalne…
-Sam się zamknij – sapnął i pocałował go zasłaniając mu tym samym usta i po prostu spijając z nich słodkie jęki i westchnienia.
-Dobra… możesz ciut mocniej.
Izayi było tak dobrze, że nie myślał wcale o tym, że boli go głowa i każdy mięsień, a  na skórze ma jakby tysiące igieł. Za milutko było gdy czuł go w sobie i gdy wchodził mocniej też. Wbił mu paznokcie w plecy, w takiej sytuacji zwykle był gryziony, ale teraz się tak nie stało, Shizuo wspaniałomyślnie był delikatniejszy, co nie przeszkadzało Oriharze jęczeć i wić się jak głupi. Było mu gorąco i duszno, gdyby nie leżał tylko pewnie zaraz, by mdlał. Przymknął oczy dysząc.
-Hej… mendo wszystko w porządku? – Heiwajima przejmował się nim jak nigdy,
-Tak… zdecydowanie tak – docisnąłby go do siebie mocniej gdyby miał siłę – Nie przestawaj… Głębiej… - zarzęził.
Blondyn pchnął mocniej wywołując w drugim mężczyźnie kolejną falę dreszczy, a potrafił się poruszać w taki sposób, że każdy mógł odchodzić od zmysłów, na czym jak na czym, ale na tym znał się jak nikt, czasami był jak dzikie zwierzę, które po prostu brało co chciało, ale potrafił też tak jak dziś myśleć o tej drugiej osobie.
Teraz Izayi nie było dużo trzeba, wsunął rękę między siebie i jego aby dodatkowo popieścić swoją męskość, wiedział, że jak za długo go dziś ten potwór wymęczy to będzie tylko gorzej, wolał dojść jak najszybciej, nie było to trudne przy tak wrażliwym stanie. Momentalnie zaczął jeszcze szybciej oddychać i mruczeć pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa.
-Dobrze ci? – mruknął blondyn całując go w szyję, a potem przygryzł leciuteńko jego czerwone jak dojrzały owoc uszko.
-Jak cholera i wiesz o tym – tak pięknie wyglądał z przymrużonymi oczyma i rozchylonymi, zaróżowionymi usteczkami, które błyszczały od tego, że co chwila je oblizywał – Nie mecz mnie za długo.
-Dojdźmy razem i dam ci spokój – uśmiechnął się jakoś złowieszczo, Izaya aż za dobrze wiedział, o co mu chodzi. Shizuo mógł wiele razy i długo, a jeśli tak powiedział to mógł i nawet całą noc, póki na prawdę nie doszliby razem.
-Ale ja zaraz… - mruknął i zacisnął się mu na męskości, a wtedy Heiwajima pchnął mocniej doprowadzając go do tego stanu gdzie widział wszystkie gwiazdy w drodze mlecznej i nie tylko. Wrzasnął głośno, lecz chrapliwie, odchylając głowę do góry i otwierając oczy szeroko.
-Tak szybko? – odezwał się Shizuo przyspieszając. Teraz już mógł sobie pozwolić na nieco więcej – Ale się zacisnąłeś.
-Shizu-chan… proszę, nie dziś – szepnął chwytając dłońmi za skrawki poduszki, blondyn wchodził teraz o wiele ostrzej i sprawiał że krzyków było tylko więcej.
-Niech ci będzie. Dziś ci daruje – odsunął się lekko i zarzucił sobie jego nogi na swoje ramie. Teraz robił z nim to co chciał, a Izaya nawet nie mruknął słowem sprzeciwu. Oddawał się bo co innego mógł? 
Może i nie był to brutalny seks jak mieli w zwyczaju, ale za to był długi jak zwykle, Izaya już był całkiem wycieńczony, gdy Shizuo w końcu doszedł wypełniając go w środku swoim nasieniem, a gdy pchnął po raz ostatni brunet znów miał orgazm.
-Widzisz – odparł Heiwajima z satysfakcją.
-Zamknij się – szepnął mu jedynie w odpowiedzi z błogą miną. Nawet się nie poruszył tak był wykończony. Przymknął oczka chcąc iść po prostu odpocząć.
-Wychodzę na chwilkę – powiedział Shizuo i wytarł chusteczką brzuch Izayi z jego własnej spermy.
-No tak.. najlepiej, wykorzystaj chorego człowieka, a potem porzuć – odrzekł ironicznie otwierając jedno oczko.
-Oj weź już się przymknij – zarzucił na niego kołdrę i zabrał się za ubieranie.
-Co się przymknij! – fuknął, wykłócał by się bardziej gdyby nie był tak skonany – Tak w ogóle to nie boisz się że się zarazisz?
-Ja nie choruje – odpowiedział mu zakładając spodnie.
-Pierdolony potwór – przymknął oczy i odwrócił głowę – Nienawidzę cię.
-Wiem – nachylił się i cmoknął go w policzek – Wracam za chwilę.
-Krzyżyk na drogę – mruknął.
***
Shizuo wrócił z torbą pełną leków. Od razu poszedł do sypialni.
-Ej… mendo…
Podszedł do bruneta, ale on spał, przeczesał mu włosy z gorącego czoła i wtedy to zauważył: jego czarny notesik w którym czasami coś skrupulatnie zapisywał, obok leżał już mocno stemperowany czarno-czerwony ołówek z obgryzioną końcówką
Shizuo zawsze był ciekawy, co on tam sobie pisze, a teraz lepszej okazji nie było, wziął ten notesik i zaczął go kartkować. Jeden wpis mocno przykuł jego uwagę. Nosił tytuł Rzeczy których nienawidzę w Shizu-chan. Chcąc nie chcąc widząc tam swoje imię zaczął czytać pojedyncze zdania:
Jest za silny
Ma za długie nogi
Jest zajebisty w łóżku
Śmierdzi fajkami
Żre jak świnia
Gdy mnie całuje mam wrażenie że mdleje
Capią mu buty
Ma przepiękne oczy
Za dużo pije
Ma naprawdę dużego
Głośno beka
Nigdy nie wiem o czym myśli
I ostatni wpis. Domyślił się, że z dzisiaj:
Nigdy nie choruje
 Zaśmiał się z tego wszystkiego i nachylił wsuwając notesik tam, gdzie był, aby się nie zorientował. Pocałował go w gorący ja piecyk policzek


-Tez cię nienawidzę śmieciu – szepnął mu do uszka.



Heh. Cieszę się że udało mi się dodać to jeszcze dziś a były problemy.
A i tytuł z dupy wzięty ale ciiiii

sobota, 12 marca 2016

Worric x Brown

Ekhem...
Więc tak. Tak jakby to moje pierwsze i jedyne drary...
Napisane już parę miesięcy temu ale dziś sobie o nim przypomniałam i jako że już dawno tak po prostu nic nie dodawałam, przeczytajcie
P.S. Tak, wiem, że zginę w piekle za ten paring 

Worric & Brown
Worric przypalił papierosa, zaciągnął się. Momentalnie dostał kuksańca w
bok.
-Nie... Pal... W ... Łóżku... - powiedział chrapliwie Nick.
-Oj daj spokój... nie chce mi się wstawać... - położył sobie popielniczkę na torsie, strząchnął popiół.
"Nie łubie, gdy tak robisz" - odpowiedział mu Brown w języku migowym.
-Wyluzuj... Kiedy ostatnio mieliśmy taki wolny dzień? Tyle się dzieje. Brakowało mi tego żeby spokojnie poleniuchować - teraz odstawił popielniczkę wraz z papierosem i przytulił się do boku bruneta.

Nickolas westchnął bezsilnie i postukał palcem w swoje usta. Blondyn od razu wiedział, o co mu chodzi. Bez chwili wahania pocałował go całkiem delikatnie.

Nie czuję się dobrze w tak króciutkich dziełach, ale to jakoś tak samo się napisało. Chociaż wiedziałam że ciężko ująć cokolwiek w 100 słowach no i w sumie wyszło takie... nic konkretnego, ale chyba właśnie o to chodzi, aby napisać w tym właśnie nic konkretnego :)