piątek, 24 lipca 2015

Kageyama x Hinata

Ehem... Więc jest tak... tak.... tak... tak...
Po pierwsze to witam i przepraszam, że znów Haikyuu, no ale mam na tą serie chcice i już...
Po drugie... no... ten...
Jeśli zamierzacie to czytać licząc na... coś normalnego to... no ten...

Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutom, gdyż niewłaściwe przeczytanie grozi zawrotom głowy, wymiotom, biegunce, krwotokowi z nosa, osłabieniu mięśni lub facepalmowi
(niepotrzebne skreślić)


Nie będę się pogrążać. Czytajcie.

Kto przegrywa, niech płaci



                -Dobra…. To, co chcesz, żebym dla ciebie robił – zapytał Shouyou rozglądając się nerwowo po pokoju.
                -Na dobry początek. Założysz to… - uchylił drzwi szafy. Oczom Hinaty okazał się przepiękny strój pokojówki.
                -Raczysz sobie ze mnie żartować – rudowłosy odpowiedział przez zaciśnięte zęby.
                -Umowa była taka, że zrobisz, co tylko ci rozkażę – odpowiedział mu lodowato.
                -Jak ja mam niby w tym paradować. Nie jestem żadną słodką panienką! – Mylił się, złoszcząc się wyglądał całkiem słodko – No dobra! – złapał ubranie i wybiegł do łazienki. Minęła dłuższa chwila, nim pojawił się powrotem. Kageyama już zaczął się nudzić. Ale gdy tylko zobaczył go w progu aż oniemiał z wrażenia. Nie spodziewał się zobaczyć czegoś aż tak zniewalającego. Hinata w sukience obszytej sporą ilością falbanek prezentował się naprawdę pięknie.
                -Wow – nie mógł się opanować i z jego ust wydobył się dźwięk zachwytu. Podszedł do niego i uniósł za brodę zwieszoną twarz Shouyou – A teraz masz mówić do mnie „Panie”
                -Kageyama… Proszę nie. To takie krępujące – uciekł wzrokiem.
                -„Panie”.
                -Pa-panie… - wypiszczał.
                -I co, bolało? Podnieś sukienkę do góry.
                -E? co? – zrobił krok do tyłu.
                -Chcę coś sprawdzić. Zrób to – rozkazał.
                -Nie ma mowy!
                -Umowa! – warknął na niego i przeszył go ostro wzrokiem.
                -Dupek – bąknął pod nosem Hinata unosząc falbany do góry.
                -A gdzie tamta bielizna?
                -Chyba nie oczekujesz, że założę damskie majty!
                -A właśnie, że tego oczekuje. Śmigaj je założyć.
                -Nie chcę! Nie chcę – złożył ręce w pięści i zacisnął oczy.
                -Przypominam ci, że Pan ci rozkazuje.
                -Nie mogę.
                -Nie masz honoru i chcesz złamać dane słowo?              
                -Kiedyś mi za to zapłacisz – syknął i znów zniknął w łazience. Tym razem nie było go o wiele krócej. Wrócił z bardzo naburmuszoną miną.
                -Pokaż.
                -Mam je na sobie. Uwierz mi an słowo – bełkotał nie patrząc mu w oczy.
                -Chcę żebyś mi pokazał – popchnął go na ścianę i sam podwinął mu sukienkę do góry.
                -Zadowolony!? – zaczerwienił się aż po same krańce uszu.
                Bardzo, był bardzo zadowolony. Śliczne biało-różowe majteczki wyglądały uroczo na Hinacie. Kageyama nie pomyślały nigdy wcześniej, że facet w damskich łachach mógłby mu się aż tak podobać. Nigdy nie podejrzewał się o tego typu skłonności, aż do dzisiejszego dnia. Ten widok dosłownie zmienił wszystko.
-Jedno pytanie. Skąd ty to masz? – zapytał Rudowłosy ze zwieszoną głową i czerwoną twarzą.
                -Nie chcesz wiedzieć…
                Tobio robił naprawdę niewyraźną minę i uciekł myślami do czasu, gdy to on był w gimnazjum i dostał ten prezent od swojego sempaia – Oikawy. Pamiętał jak otworzył paczkę, w której było oto to wdzianko z maleńką karteczką „Chciałbym cię kiedyś w tym zobaczyć :-P >”. Trzy lata temu był podobnych rozmiarów, co Hinata, więc od razu pomyślał, że ta kiecka musi być na niego teraz idealna. Nie pomylił się. Leżała tak, jakby była dla niego stworzona.
                Nagle go olśniło. Przypomniał sobie o jeszcze jednym prezencie od swojego Senpaia. Ukrytego jeszcze głębiej niż strój pokojówki, zapomniany i nigdy nieużywany.
                -Poczekaj chwilkę – oznajmił i wgramolił się pod swoje łóżko. Wyszedł spod niego trzymając zakurzone pudełko w dłoniach. Zdmuchnął z niego kurz i otworzył – Masz go sobie włożyć – powiedział chłodno podając Hinacie wibrator.
                -Słucham? – zabrzmiało to tak, jakby właśnie usłyszał najbardziej niedorzeczną rzecz na świecie. Bo właśnie usłyszał. Od tamtej chwili już nic go nigdy nie zdziwi.
                -Masz go sobie włożyć. Sam wiesz gdzie.
-Niewykonalne – zamachał rękami i pokręcił głową – Definitywnie tego nie zrobię! Jestem chłopakiem! To że chodzę w damskich łachach jest już wystarczająco uwłaczające.
                -Niewystarczająco – przechylił głowę w bok i spojrzał na niego władczym wzrokiem – Masz to zrobić.
                -Jak bardzo zamierzasz mnie dziś upokorzyć!?
                -Zastanowię się. Wkładasz go sobie, czy mam to zrobić za ciebie? – podrzucił „sprzęt” do góry.
                -Kageyama… przestań sobie ze mnie żartować.
                -Mam to zrobić za ciebie? Gwarantuje ci to, że nie zamierzam być delikatny.
                -Kageyama… Przyjdzie taki dzień, gdzie będziesz mnie błagał o litość. Będziesz cierpiał i łkał, a ja wtedy nie okażę ci swojej łaski. Zginiesz marnie – w drżące dłonie wziął wibrator – Jaki wielki – szepnął i zrobiło mu się słabo.
                -Wydaje ci się…
                -Wcale nie – zaszkliły mu się oczy – Nie chce tego robić….
                -Nie maż się, ile masz lat?
                -Nienawidzę cię… - odwrócił się na pięcie.
                -Dokąd idziesz?
                -Jak to, dokąd? Do łazienki.
                -Nie. Zrób to tutaj.
                -Kageyama nie przesadzaj…
                -„Panie”… - złapał Shouyou za ramię, szarpnął nim i popchnął na łóżko, Hinata upadł twarzą do pościeli.
                -Nie… - zacisnął pięści na kocu i się popłakał – Nie zrobię tego… tym bardziej jak ktoś będzie patrzył…
                -Więc sam to zrobię… skoro ty nie…
Podwinął falbany sukienki do góry i zaniemówił. Ujrzał dwa piękne, zgrabne i wypięte do niego pośladki w prześlicznej bieliźnie. Ten widok aż sam się prosił, żeby go jakoś wykorzystać. Zaklął w duchu. To, co działo się teraz w spodniach Tobio było jednoznaczne. Był podniecony do granic możliwości.
                -Zrobię to… tylko błagam nie patrz – jęknął HInata.
                -Dobrze… Postaram się nie patrzeć… - przełknął ciężko ślinę.
                -Nie… Obiecaj…
                -Nie mogę – naprawdę delikatnie ściągnął mu majtki w dół – Dasz radę .
                -Nie dotykaj mnie tam! – pisnął.
                -Więc się pospiesz… bo inaczej – położył mu rękę na pośladku i mocno go ścisnął.
                -Przestań…
                -Dobrze – wstał i tym razem wbił wzrok w czerwoną twarz kolegi. Ona była równie podniecająca.
                Hinata skrył twarz w pościeli i po omacku wziął do ręki wibrator.
                -Nie wejdzie… - powiedział niewyraźnie.
                -Tak po prostu pewnie nie– sięgnął po żel i wylał sporo na jego dziurkę.
                Shouyou aż cały się spiął czując coś zimnego na swoim tyłku.
                -Mogę cię dotknąć? – znów przykląkł obok niego.
                -Nie…
                -Sam dasz radę?
                -Tak… chyba…
                -Nie wkładaj go od razu… Najpierw zacznij od palca…
                -Zamknij się! To idiotyczne. Ja nie wiem, co ci wpadło do głowy…
                -Na początku chciałem cię trochę upokorzyć… A potem cię zobaczyłem… I wiesz co…? W życiu nie widziałem nic lepszego.
              -Aaaa! – Hinata aż poderwał głowę do góry, gdy Tobio bez uprzedzenia włożył palec w jego dziurkę – Powiedziałem, że nie… chce… żebyś…
                -Jakbym sam tego nie zrobił, to w życiu bym się nie doczekał – wcisnął palec głębiej – Jesteś w środku taki gorący. Nie spodziewałem się tego…
                -Kageyama… Błagam…
                -Masz mi mówić „Panie”.
                -Mój Panie… przestań – zajęczał cicho i słodko.
                -Wolałbym, żebyś błagał o więcej…
                -Nie chce, nie chce…
                -Powoli się rozluźniasz… To urocze… Dasz sobie radę sam? – cofnął rękę.
                Hinata pokiwał głową, że tak.
A on chciał więcej. Zobaczyć i poczuć. Pragnął go w tej chwili naprawdę mocno. Nie myślał o tym, a jednak dzisiejszego dnia odkrył w sobie takie skłonności. Pragnął faceta. Dlatego teraz patrzył, jak niepewnie i nieporadnie jego kolega przystawia wibrator do swojego wejścia. A potem na wstrzymanym oddechu powoli wkłada go sobie do środka. W końcu przestał. Zatrzymał się, a ręce opadły mu bezwładnie po bokach swoich szeroko rozstawionych ud. Oddychał ciężko.
-Jeszcze trzeba go włączyć – powiedział beznamiętnie Tobio głosem pana i władcy, a potem sam nacisnął przycisk. Następnie założył mu majtki, na tyle na ile pozwolił wystający z tyłka wibrator i wyraźny wzwód.
-Hia! – dla Shouyou to było zbyt wiele wrażeń jak na jeden raz. Musiał chwilkę odpocząć. Musiał to wszystko jakoś ogarnąć.
-Jest dobrze… pięknie. A teraz… - nachylił się do jego ucha – posprzątasz mi w pokoju…
-To muszę wyjąć…
-O nie… z tym…
-Nie dam rady. Nawet nie wstanę, gdy mam to…
-Pomogę ci… – złapał go w pół i uniósł do góry. Hinata rozpaczliwym gestem złapał się jego ramienia, gdy poczuł, jak Tobio przytula go od tyłu.  Zajęczał przeciągle. A raczej zamruczał jak pieszczony kotek.
-Ustanę… - rozłożył ręce szeroko, żeby utrzymać równowagę.
-Na pewno…? – puszczenie go, w tej chwili nie bardzo mu odpowiadało, wolał zostać tak jak teraz. Położył mu obie dłonie na udach, niby, żeby go przytrzymać, a w rzeczywistości, chciał go mocniej przycisnąć do siebie – Jeśli chcesz, mogę cię jeszcze chwilę przytrzymać…
-Zdecydowanie tak…
-Czyli mam cię trzymać? – przesunął dłońmi wzdłuż jego ud, do krocza.
-Nie… - jęknął – będę stał sam…
-Jesteś cały czerwony na twarzy. To całkiem słodkie – odsunął się i popatrzył jak jego kolega bardziej niepewnie stoi.
-Weź lepiej zamknij tego ryja…
-Bo, co? – klepnął go w tyłek, uderzając w wiadomo, co.
-Uaaa! – zakrył sobie usta dłonią.
-Sam widzisz. Nie fikaj…
Hinata zacisnął usta i spojrzał nienawistnym wzrokiem na swojego kolegę. Było pewne, że już planuje zemstę. Słodko-gorzką i niezwykle bolesną. Za te wszystkie upokorzenia, za to wszystko, co z nim robił, jego twarz mówiła o tym, że chce go rozszarpać na maleńkie kawałeczki.
-Co mam niby zrobić? – powiedział twardo.
-Powycieraj kurze i takie tam… - wziął do ręki gazetę – A ja sobie odpocznę.
Kageyama musiał uspokoić swoje libido, bo z każdą kolejną sekundą miał coraz większą ochotę się na niego rzucić. Na szczęście był z tych w miarę opanowanych. I potrafił się kontrolować, chociaż i on miał swoje granice, a te zbliżały się nieubłaganie. Jeszcze jeden jęk, spojrzenie na jego zaczerwienioną twarz albo jakiekolwiek go dotknięcie, a wszystkie hamulce puszczą.
Ciekawe co byś zrobił, gdybym to ja ci próbował coś włożyć…
Już na końcu języka miał to pytanie skierowane do niego, ale wolał wziąć głęboki oddech. Usiadł na krześle i starał się skupić na jakimś artykule.  To było ciężkie, cały czas zerkał na to jak Hinata się porusza, krząta w tej pięknej sukieneczce, jego ruchy były powolne i coraz przerywane. Nic dziwnego skoro coś go cały czas stymulowało. A przez ciasną bieliznę im bardziej się podniecał, tym mocniej coś mu się wbijało.
Jednak przez dłuższy czas starał się zająć myśli czytaniem. Nie było to łatwe, przez cały czas wodził wzrokiem za Shouyou. Nie dało się nie patrzeć. Gdy co chwila zwracał uwagę, tłumiąc jęki i westchnienia.
-Ej… zrób mi herbaty… - powiedział w końcu Tobio chcąc go zwyczajnie zobaczyć z filiżanką w ręku.
                Rudy chłopak nic nie odpowiedział. Spojrzał jedynie nienawistnie. Widać, że nogi zupełnie odmówiły mu posłuszeństwa w tej chwili. Kageyama zauważył jak łydki i uda Hinaty przeraźliwie zadrżały, tak bardzo, aż biedaczek musiał się oprzeć ręką o ścianę. Jego mina wyrażała zarówno zakłopotanie jak i odbicie niechcianej rozkoszy. Wstydził się tego, że jest mu przyjemnie. Było to aż nazbyt wyraźnie widać. Tobio chciał mu pomóc, ulżyć jakoś… a zarazem widzieć tego więcej
                -Panie… Błagam, czy mogę go wyjąć… Błagam… – zajęczał zaciskając powieki i stając w bezruchu.
                Tobio przestał mu się tępo przyglądać i potrząsnął głową sprowadzony na ziemię.
                -Mowy nie ma… – wyszeptał niezadowolony z tego, że miałby przerwać ten nieziemski spektakl, który z chwili na chwilę coraz bardziej mu się podobał i zarazem podniecał.
                -Proszę… Ja nie dam rady… – mówił już prawie płaczliwie – Ah! – jęknął z rozkoszy i aż otworzył szeroko oczy i wyprostował się lekko.
                -A, co się takiego dzieje? – podszedł do niego i położył mu rękę na pośladkach. Nawet przez grubą warstwę falbanek od razu wyczuł coś twardego i pchnął to jeszcze bardziej.
Hinata zapiszczał bardzo cienkim głosikiem.
-Proszę… Nie mogę nawet stać.
-No to się połóż!
Złapał go za talię i zaciągnął do łóżka, potem go na nie lekko pchnął. Shouyou miał ograniczone ruchy, więc opadł na nie bez żadnego oporu starając się chronić jak najbardziej swój tyłek.
-A her-herbata? – zasłonił sobie twarz przedramieniem.
-Jaka herbata? – popatrzył na to jak jego kolega się słodko zasłania.
-Miałem zrobić… dla ciebie… Chciałeś
-Mam gdzieś herbatę! – upadł na materac obok niego i sięgnął ręką między jego nogi znów trącił wibrator.
-Czemu to robisz…? – wyszeptał.
-Sam nie wiem… Wyglądasz jakby ci było nieziemsko dobrze.
-Nie jest… To takie krępujące…
Chciał tego, chciał mu to robić chciał na niego patrzeć. Gdy raz już to zobaczył, sam nie rozumiał, czemu, ale czuł, że strasznie mu się to podoba. Wcześniej naprawdę nie podejrzewał się o to, ale teraz zdał sobie sprawę, że Hinata naprawdę mu się podoba i bardzo go podnieca. Kto wie, może każąc mu dzisiaj robić te wszystkie zawstydzające rzeczy, podświadomie dążył do tego, żeby znaleźć się z nim w takiej sytuacji. Dalej się bawił… Sprawiało mu to przyjemność.
-Proszę wyjmij go… - wyrzęził Shouyou…
-A powiedz… nie chcesz dojść… Na pewno tego potrzebujesz, po tym wszystkim…
-Poradzę sobie… w porządku…
-Na pewno? – pomógł mu się odwrócić na brzuch a potem uniósł sukienkę do góry. Pod cienkim materiałem majteczek widział drgający wibrator, delikatnie ściągnął je w dół. Rudy jęknął przeciągle, a brunet wstrzymał oddech.
-Na pewno…
Tobio chwycił delikatnie za urządzenie i zaczął je powoli wyciągać. Rozkoszował się cichymi jękami przyjaciela, a sam nie był już w stanie nawet myśleć. Liczył się tylko Hinata i nikt inny. Wyciągnął w końcu wibrator w całości. Był wilgotny i ciepły. Położył go delikatnie na podłodze. Potem spojrzał na wciąż rozszerzoną dziurkę.
-Dziękuję – powiedział cicho, z ulgą Shouyou.
Pasek od spodni Kageyamy kliknął szybko. Szelest materiału ściąganych do dołu spodni rozszedł się po pokoju. Nim Hinata się zorientował i zrozumiał, o co chodzi, było już za późno.
-Nie! – wrzasną rudy starając się zasłonić swój tyłek.
Tobio jednak chwycił go za ręce i przytrzymał mu je nad głową, a potem bez żadnych przeszkód, gładko wszedł w niego. Jego wnętrze, zaciskające się na penisie było jak brama do raju. Brunet musiał się zatrzymać i uspokoić, żeby nie dojść od razu. Wolałby go teraz zupełnie nago, ale i tak nie było źle. Ta sukienka go podniecała, chociaż, nagość byłaby po tysiąckroć lepsza. Ale to nic, gdy będą ze sobą następnym razem, rozbierze go. Tak, już myślał o kolejnym razie, nie wyobrażał sobie, że go nie będzie. Następnym razem go rozbierze, wypieści i wycałuje jego ciało, tak, że będzie błagał o więcej.
-Czemu…? – zaczął płaczliwie Shouyou.
-Jestem pewien, że i tak jesteś w takim stanie, że zaraz i tak uciekłbyś do kibla, żeby sobie zwalić, więc chyba lepiej, żebym ja to zrobił – pchnął go po raz pierwszy.
-Hua… - jęknął czy to z rozkoszy, czy z przerażenia. A może i jedno i drugie – Dupek…
-Przecież jest ci dobrze – zaczął się poruszać bardzo powoli, ale mocno – Czuje to… - sięgnął ręką do jego krocza i pomasował je…
Hinata poddał się. Widać to było po tym, jak pokornie ułożył głowę na pościeli i przymknął oczy, a usteczka otworzył słodko pozwalając, aby ciche i nieśmiałe jęki wydobywały się z nich bez skrępowania. Mięśnie ramion i ud, także zupełnie rozluźnił. Oddawał się, a Kageyamie się to bardzo podobało. Pieścił go, dłońmi błądził po jego udach, pośladkach, męskości, równocześnie wbijając się w niego, przyciskając go do siebie mocniej i mocniej. Zupełnie się nie kontrolował, miał tylko nadzieję, że nie sprawia mu za wiele bólu. Zatrzymał się…
-Już…? – pisnął rudzielec.
-Nie no, co ty... Chcę więcej. Hej… Hinata… - odwrócił go przodem do siebie i zarzucił tym razem jego biodra na swoją miednice i znów w niego wszedł. Tak jak i za pierwszym razem, teraz też usłyszał cichutki jęk. Spojrzał na jego twarz. Była prześliczna. Przeczesał mu spocone włoski z nad czoła – W porządku…?
On jest taki… taki seksowny…
-Tak… chyba tak… Ale Kageyama… co my robimy? – spytał płaczliwie.
-No nie wiesz? – położył mu ręce na policzkach i pogładził je delikatnie, a potem nachylił się nad jego ustami i pocałował go, w wilgotne i zaczerwienione jak wisienki usteczka. Język wsunął mu głęboko i manewrował nim w różne strony – Wiesz, że jesteś najpiękniejszy na świecie…?
-Kageyama… przestań – zakrył sobie oczy dłońmi.
-Nie zasłaniaj się. To powinno być karalne. Być tak uroczym jak ty – znowu go pocałował.
-Jeszcze…
-Dobrze – ponownie zakrył jego usta swoimi.
-Nie to…
-Nie odmówię ci…
Poruszył się znowu. Tym razem od razu trafiają w czułe miejsce. Shouyou aż krzyknął i wywrócił oczyma. Tobio powtórzył to jeszcze kilka razy, za każdym razem obserwując tą samą reakcję. Teraz już wiedział, że chociaż to z niego próbował dziś uczynić swojego sługę, to od tej chwili to on stanie się jego niewolnikiem. Po tym wszystkim, co z nim dziś zrobił. Już w duchu błagał o więcej i zdawał sobie sprawę z tego, że Shouyou ma nad nim od teraz największą władzę, wystarczy jedno jego słowo, skinienie albo spojrzenie, a on już będzie łasił się u jego stóp. Sam założył sobie łańcuchy.
-Kageyama! Chyba zaraz… -on też przestał już się kontrolować.
Tobio doskonale czuł, co się zbliża. Wnętrze Hinaty tak mocno zaciskało się na jego penisie, że z każdym razem sam był coraz bliżej orgazmu. Chwycił za męskość rudego chłopaka i zaczął szybko poruszać ręką, żeby mu pomóc, nie wiedział czy bez tego da rade zrobić mu dobrze.
-Ahhhh! – Shouyou zagryzł swoje wargi i zacisnął palce na falbanach sukni – Ummmm….
-Nie powstrzymuj się!
Pocałował go w szyję, gdy tamten krzyczał już bez opamiętania. Brunet poczuł jak coś ciepłego i lepkiego oblewa mu brzuch, brudząc bluzkę. Nie obchodziło go to. Takie pierdoły nie miały dla niego znaczenia.  
-Jesteś przesłodki! – zakończył to jednym silnym pchnięciem i sam doszedł w nim. Potem zatrzymał się dysząc ciężko – Jest dobrze? W porządku?
-Tak… tak… jestem tylko zmęczony…
-Odpocznij sobie – pocałował go namiętnie a potem pogłaskał po włosach.
-A herbata…?
-Jeśli masz ochotę, to ja ci ją zrobię – wyszedł z niego. Odrobina spermy wylała się brudząc falbanki.
-Wszystko jest brudne…
-Nie przejmuj się tym – odetchnął głęboko. Rozejrzał się po pokoju, a potem znów skierował wzrok na skonanego Shouyou – Było mi tak dobrze, że nic nie ma znaczenia.
-Perwers… - położył się na boku i skulił.
-Powiedział chłopak, który miał sztucznego kutasa w dupie.
-Powiedział ten, do którego on należał! – poderwał głowę – Chce do domu… – nadął policzki
Kageyama popatrzył na niego. Nie było możliwości, żeby go teraz puścił samego, w takim stanie. Wyglądał zbyt uroczo. Puszczenie go samego do domu byłoby niebezpieczne.
-Zostaniesz dziś u mnie. Jeszcze cię ktoś zgwałci…
-Ty to zrobiłeś!
-Nie przesadzaj, to wcale nie był gwałt – przewrócił oczyma i znów podszedł do Shouyou, usiadł obok i objął go czule – Gdyby tak było, to czy przejmowałbym się tym, czy było ci dobrze? – pocałował go w szyję. Hinata drgnął – Pewnie jest ci w tym stroju niewygodnie – rozwiązał kokardkę na jego plecach.
-No pewnie, że tak. To nie jest strój dla faceta.
-Pomogę ci go zdjąć – pomógł mu usiąść i zaczął delikatnie zsuwać z niego ubrania.
-Nie masz żadnych świńskich myśli.
-Oczywiście, że mam… ale nie martw się. Nic ci nie zrobię. Przynajmniej na razie… – pocałował jego odsłonięte ramie – Trzeba cię wykąpać. Mi też się przyda. Chodź – pociągnął go do łazienki.

 


Słodki Yaoizmie. Co ja napisałam?
Wstyd mi. Tak trochę, ale w sumie, to nawet nie bardzo…
Dżizas… nawet w najgorszych mangu takich rzeczy nie czytałam… ale to jakoś narodziło się w moich zboczonych fantazjach i musiało wypłynąć na światło dzienne.
Z resztą sami narzekaliście, że brakuje Wam dzikich seksów, no to macie… choć czuje, ze tym razem przesadziłam.
Zwykle wyśmiewałam tego typu rzeczy, a teraz sama to napisałam… O słodka hipokryzjo…

Nie przesadzaj głupia -,- ~ Wero