czwartek, 30 maja 2013

Kagami x Kuroko część 3

Ohayo Misie, Moje Kochaniutkie.
Dziękuję za komentarze.
Dziś mam dla Was kolejną część mojego opowiadanka.Chyba coś mam do dodawania wszystkiego w jakieś święto :)
Mam też do Was jedną sprawę. jak już wspomniałam wcześniej, zaczynają mi się egzaminy, więc nie wiem jak będzie z kolejnym opowiadaniem, dlatego też po zakończeniu Kuroko x Kagami mam zamiar dodać one shota, najprawdopodobniej w 2 częściach (2 notki na jeden tydzień), którego mam już przygotowanego, żeby Was Misiaczki nie zostawić bez niczego na cały okres moich egzaminów.
No dobra, zaczynamy przygodę!!!

Postać, która pojawia się w opowiadaniu dodatkowo. Riko Aida, trenerka chłopaków, jak dla mnie baba z jajami, naprawdę fajna postać, robiąca wszystko, by jej podopieczni osiągneli sukces. jej ojciec również trenuje sportowców. Lubi słodkie rzeczy i nie umie gotować.



„Czasem drobne gesty, znaczą więcej, niż wielkie słowa” C.D.
 



Kagami nie wierzył własnym uszom, to był już trzeci trening, na którym Riko Kazała mu robić jakieś durne ćwiczenia, zamiast grać z innymi. No ile można? Myślał, że zaraz wybuchnie. Miał tego serdecznie dość, od bardzo dawna już nie grał, trochę go to przerastało, nie miał z tego żadnej radochy.
                -Mowy nie ma! – wydarł się na nią.
                -Nie pyskuj! Jak ty się do mnie zwracasz?
                -Nic nie robię ostatnio!
                -Robisz bardzo wiele! I właśnie tego najbardziej ci potrzeba! Nie możesz mi zaufać?
                -Ale…
                -Żadnego „ale”!
                -Ma tego dość! – wyszedł obrażony z sali.
                -No, co za…!? – oburzyła się a potem zaczęła wypatrywać Kuroko – Pogadaj z nim – zwróciła się do niego.
                -A, czemu ja? – zapytał ją niepewnie.
                -Bo nikt się z nim lepiej niż ty nie dogaduje.
                -Dobra – kiwnął głową i wyszedł go poszukać.
                Mały był nawet zadowolony z tego, że Taiga z nimi nie grał, bo ostatnio dziwnie zaczynał się czuć w jego towarzystwie, niby fajnie, ale znowu był jakoś tak dziwnie spięty.
                Odszukał go siedzącego na ławce pod szkołą, popijającego jakiś soczek.
                -Chcesz pogadać – zaproponował mu.
                -Nie – łypnął na niego spode łba.
                -Nie wiem, co mam więcej powiedzieć.
                -To po coś tu przyszedł?
                Wzruszył tylko ramionami i przysiadł się do niego.
           -Chciałbym trochę pograć – nagle rudzielcowi zebrało się na zwierzenia, – Ale mam cały czas ćwiczyć i ćwiczyć…
                -Z tobą to nie jest gra, tylko rzeź.
                -To nie moja wina…
                -Za dobry jesteś.
                -Powinniście się bardziej się postarać. To wy jesteście beznadziejni.
                Tetsuya zgarbił się teraz troszeczkę. Zasmuciło go to. Przecież robił wszystko, co tylko mógł. Nic na to nie mógł poradzić, że bez swojego światła mógł niewiele zrobić.
                -Przepraszam, że jestem taki beznadziejny – zacisnął pięści. Zezłościł się.
             -Nie… Kuroko… to ja przepraszam… to… to nie tak… nie to chciałem… proszę… posłuchaj mnie – próbował załagodzić sytuację.
                -Zrobisz jak chcesz – wstał nie patrząc na niego i odszedł.
             Kagami siedział nadal z zrozpaczoną miną, wpatrując się w sylwetkę oddalającego się kumpla. Czuł, że powinien coś zrobić, ale nie wiedział, co.
***
                Na następnym treningu niby wszystko wróciło do normy. Kagami wrócił na boisko, widocznie Riko wzięła sobie do serca jego ostatnie „rozżalenie”. Niby wszystko wróciło do normy, ale tak naprawdę nic nie było w porządku. Kuroko w ogóle do niego nie podawał piłki, ba mało tego, miał wrażenie, że nawet nie raczył go zaszczycić, chociażby jednym spojrzeniem. W klasie też się do niego nie odzywał, chociaż siedział tuż za nim, zapytany o cokolwiek, ledwo coś odbełkiwał, od niechcenia. Na przerwach znikał gdzieś w tłumie. Rudego strasznie to irytowało, myślał, ze się lubią, ale teraz najwyraźniej go unikał, co przychodziło mu naturalnie jak oddychanie. Zastanawiał się, czy to przez to, co wtedy powiedział. Nie chciał się tak wywyższać, to mu się jakoś tak samo w nerwach wyrwało. Czuł się podle, chciałby go przeprosić, ale nie dostał nawet takiej szansy.
***
                Kuroko spoglądał ukradkiem na Kagamiego, gdy ten zdejmował spoconą koszulkę po kolejnym treningu * Patrzył na jego mięśnie i myślał o tym jak imponująco wygląda, prawie nagi, idealne ciało sportowca, ciemna skóra, po której spływały krople potu, elektryzujące, wzburzone spojrzenie. **. Ta cała kompozycja wprawiała małego w zakłopotanie, lubił go za to wszystko i nie tylko, ale tacy jak on wprawiali go w zakłopotanie, przy nich uzmysławiał sobie, jak bardzo on jest daleki od ideału. Przyjrzał się teraz swoim wątłym mięśniom, „tragedia” – pomyślał i westchnął smutno.
                -Kuroko – Taiga odezwał się tuż za nim – Musimy pogadać – nadal lekko dyszał po wysiłku.
                „Kurde, czumu przyszedł już rozebrany” – zlustrował go od góry do dołu.
                -Nie wydaje mi się – odburknął mu od niechcenia.
                -Proszę – mówił szeptem, by inni ich nie usłyszeli – Chcę cię przeprosić.
                -Nie masz, za co, powiedziałeś przecież prawdę.
                -Ale…
                Tetsuya już go nie słuchał, poszedł pod prysznic. Złość, która z resztą już dawno mu przeszła, nie była przyczyną tak oschłego traktowania przyjaciela i tego, że go unikał. Nawet teraz, gdy z nim rozmawiał tylko przez chwile, to i tak był w ten dziwny sposób spięty i miał wrażenie, że w jego brzuchu latają motyle. Na boisku tak nie był, ale poza nim… Stał pod prysznicem bardzo długo, słyszał jak w kabinach obok wymieniają się korzystający z nich. Miał nadzieję, że gdy skończy, Kagamiego już nie będzie. Bardzo się pomylił, był on jedynym, który pozostał, czekał na niego.
            Mały ubrał się w pośpiechu, nie chciałby na niego patrzył, każdy inny, ale nie on. Nie ten perfekcyjnie zbudowany koleś, nie znosił, gdy go z sobą porównywał.
                Jednak on patrzył, natarczywie, przyglądał się każdemu szczegółowi jego ciała, wcale nie myślał o nim w ten sposób, co jego właściciel, jemu się podobał. Siedział na ławce i bawił się piłką. Nie odzywał się na razie, czekał aż skończy to, co zaczął.
                -Kuroko… - rozpoczął rozmowę – Pogadajmy?
                -Już ci mówiłem, że nie mamy, o czym.
            -Błagam – chwycił go za rękę i niemal siłą zmusiłby usiadł na ławce naprzeciwko niego, potem poturlał piłeczkę w jego kierunku.
                -Dobra – złapał ją – to, co masz mi do powiedzenia.
                -Przepraszam…
                -Już to mówiłeś.
                -Wiem, ale nie wiem, co mam jeszcze powiedzieć. Trener pozwoliła nam tu dłużej zostać, wszyscy widzą, że jest coś między nami nie tak ***.
                -Wybacz, ale nie jestem w stenie nic na to poradzić – oddał mu piłkę i wstał.
                Mały kierował się w stronę drzwi, chwycił klamkę, ale kolega zatrzasnął je i oparł się o nie po obu stronach przyjaciela. Piłka upadła na podłogę i odbiła się kilka razy, aż w końcu zatrzymała się na szafce.
                Przerażony Kuroko także oparł się plecami o drzwi, zrobiło mu się słabo a nogi zmiękły mu pod gorącym spojrzeniem kumpla.
             -Przepraszam! – Wydarł się wyższy, – Co mam jeszcze zrobić!? Jeśli to coś pomoże, to mogę nawet paść przed Toba na kolana - gdy krzyczał zaciskał oczy, coś piekło go pod powiekami a w gardle miał strasznie sucho – Tylko powiedz, co mam zrobić, obiecuję, że zrobię wszystko – zakończył błagalnym tonem.
                Mały stał, nie wiedział, co ma ze sobą zrobić, gorący oddech Kagamiego owiewał mu włosy. Gdy widział jak to wszystko go męczy, zrozumiał, że był okrutny, myśląc tylko o sobie i w ogóle nie zwracając uwagi na uczucia drugiego, jego ta cała sytuacja też bardzo męczyła. By go jakoś pocieszyć  wyciągnął rękę w kierunku jego twarzy i położył mu ją na policzku, sam tym zaskoczony. Popieścił troszeczkę jego skórę opuszkami palców, nie patrząc mu w oczy, tylko na swoje palce. Dopiero, gdy przeniósł wzrok na te czerwone oczy i widząc jego pytające spojrzenie, uświadomił sobie, że robi coś dziwnego i oderwał gwałtownie swoją dłoń, odepchnął od siebie przyjaciela, który ustał bokiem do niego i spuścił głowę.
                -Nie wiem… - prawie wyszeptał, Tetsuya – Co mam zrobić – wybiegł.
             Taiga został teraz sam, dotknął swojego policzka, ciągle pamiętał jak robił to jego kolega, to miejsce paliło żywym ogniem. Jego serce waliło okropnie głośno, miał wrażenie, że bije w całym jego ciele, włączając uszy. Przeniósł rękę na swoją klatkę piersiową licząc, że ucisk uspokoi jego szalejące komory i przedsionki. „Co on zrobił?” – pytał sam siebie – „ A co ja mu chciałem zrobić?”.
                -Ja też nie wiem… Kuroko… - sam nie wiedział, czy mówi do siebie, czy do niego.

*(klata taka, że sama bym oczu nie oderwała O.o)
**(Fenomen anime, oni mają zaledwie 15-16 lat! Przyp. piórogryza)
***(grrr… jak to cudnie <<romantycznie!>> brzmi)





Dziękuję za przeczytanie i przepraszam, że nie udało mi się tej części dodać wcześniej, ale naprawdę, nawet usiąść nie miałam kiedy.
Kolejna część pojawi się w przyszły poniedziałek, albo wtorek, zobaczymy jak się znowu wyrobię:)
A w dzień dziecka mała niespodzianeczka!!! 

niedziela, 26 maja 2013

Kagami x Kuroko część 2

Ohaio Misiaczki.
Witam w dzień Matki, mam nadzieję, że nie omieszkaliście złożyć życzeń swoim mamusiom,
Dziś dodaję 2 część mojego opowiadania o naszych koszykarzach i oczywiście dziękuję za komentarze do poprzedniej :*
Ale zanim, muszę odp na kolejne pytanko:  W zasadzie, gdy zapowiadam rozdział, nie mam napisane nic do kolejnego, ewentualnie mam bardzo mało, ale zamysł całej fabuły mam przygotowany od początku, a podanie terminu dodania kolejnej notki jest dla mnie takim "batem" nad głową, jeśli już napisałam, że do tego dnia coś dodam, to dodam to na pewno, bo się do tego zobowiązałam.



Postać, która pojawia się w opowiadaniu dodatkowo: No. 2 Jest on pieskiem Kuroko, nazwany Dwójką z tego powodu, że jest pod względem wyglądu podobny do swojego pana. Tetsuya znalazł go na jakimś wyjeździe i od tej pory stał się maskotką drużyny.


„Czasem drobne gesty, znaczą więcej, niż wielkie słowa” C.D.


Dzisiaj paliło nieźle słońce, pomimo, że robiło się coraz chłodniej. Kagami nerwowo czekał na przyjaciela. Było mu gorąco, ale nie tylko, dlatego, że temperatura była wysoka, głównym powodem tego było jego zdenerwowanie. Ręce trzymał w kieszeniach, cały czas je zaciskał 

-Cześć – Kuroko wyrósł nagle jak z pod ziemi.
-Kyaa! – wrzasnął, a jego serce zabiło mu szybciej – Znowu…? – Zakrył sobie oczy dłonią – Kiedy ja się do tego zdążę przyzwyczaić?
-Możesz próbować, ale nigdy ci się to nie uda – był jak zwykle szczery do bólu.
-Dzięki! – nastroszył się.
-Idziemy?
-A tak. Skoczymy do Mc’a?
-Jasne – uśmiechnął się prawie niezauważalnie – Tylko czy i jego tam wpuszczą – Podniósł No.2.
-Wziąłeś go ze sobą!? – Całkiem zbladł.
-Nie mogłem go zostawić. Nudziłby się.
Koniec, końców poszli do parku zjeść jakieś hot-dogi z jakiejś podejrzanej budki. Kagami dojadał już chyba z 15 i przyglądał się jak jego kolega bawi się z pieskiem, rzucając mu jakieś patyki, które przynosił, radośnie merdając ogonkiem. Przyjaciel ładnie wyglądał, chyba był zadowolony, chociaż z cała pewnością nie był w stanie tego stwierdzić.
Nagle No. 2 podbiegł do Taigi z kijaszkiem w pyszczku, biedny człowiek, na widok zbliżającej się do niego „bestii” z przerażeniem wskoczył na oparcie ławki.
-Odejdź od mnie! – wrzasnął.
-No chciał się tylko pobawić – Tetsuya podszedł do nich.
-Weź go! Błagam!
-Pobaw się z nim – spojrzał mu w oczy – Proszę.
Na widok tych dużych oczu zrobiło mu się jeszcze bardzie gorąco, drżącymi dłońmi wyjął patyk z mordki zwierzaczka.
-No… no… dobra… - rzucił bardzo daleko.
Piesek radośnie pobiegł w oddalonym kierunku.
Kuroko opadł na ławce tuż obok kolegi. Otarł brudne ręce o spodnie i zacisnął pięści na zakończeniu ławki.
-Chyba będziemy mieli trochę spokoju – powiedział spokojnie.
-No…
Po tym zapanowała grobowa cisza. „Nie tak wyobrażałem sobie tą randkę… Wróć! Spotkanie! Spotkanie! To tylko spotkanie! Nic więcej!” – rudy spojrzał na kumpla. Wkurzony swoimi myślami. Nagle zapragnął go dotknąć, tak tylko troszeczkę. Nic wielkiego. Na ten pomysł jego twarz przybrała prawie kolor jego włosów. Przeciągnął się niby przypadkiem, jego dłoń wylądowała tuż obok dłoni Kuroko. Potem bardzo nieśmiało i bardzo powoli wyciągnął swój mały palec w jego kierunku. Udało mu się go dotknąć. O mało, co serce nie wyskoczyło mu z piersi, gdy kolega drgnął.
Mały był pewien, ze Taiga zrobił to nieumyślnie, ale i tak zrobił się lekko czerwony na twarzy, nie zabrał jednak ręki. Ten drobny, przypadkowy gest sprawił mu radość. Wbił wzrok w ziemie, na zmianę robiło mu się zimno i gorąco.
Obaj milczeli i nie spoglądali nawet na siebie, było im głupio. Minuty mijały a ich nerwy nie uspokajały się. Było tak cicho, ze niemalże mogli usłyszeć nawzajem głośne bicia swoich serc. Niezręczna sytuacja.
-No. 2, coś długo nie wraca – Ppzerwał to wyższy, ku rozpaczy, a z drugiej strony ulgi Tetsuyi wstał – Lepiej chodźmy go poszukać.
-Dobra – poszedł w jego ślady.
-Rzuciłem patyk w tamtym kierunku – wskazał gdzieś na gęste krzaki.
Rozpoczęły się poszukiwania, nigdzie nie mogli go znal leź. Kagami wiedział, że jego przyjaciel jest lekko zdenerwowany, chociaż w głębi duszy mógł już szaleć z rozpaczy, a na zewnątrz nic po sobie nie pokazywać. Przeszukali już cały park, pieska nigdzie nie było, poszli szukać w okół, nigdzie go nie było, ani nikt go też nie widział.
Rudy już zaczął się za to obwiniać „co jeśli go nie znajdziemy? Kuroko mi tego nigdy nie wybaczy!” – bał się. W tej chwili zguba stanęła tuż pod jego nogami, chyba też ich szukał. Przerażony wielkolud schował się za plecami kolegi przytulając się do niego, zrobił to instynktownie, sprawiając, że przyjaciel stanął jak wryty i nie wiedział co zrobić. Po sekundzie Kagami uświadomił sobie, co zrobił, puścił go i stracił równowagę, runął swoim długim ciałem wprost na ziemię. Jeszcze bardziej się tym przeraził, a gdy myślał, że gorzej już być nie może, No. 2 podbiegł do niego i polizał go po twarzy. Miał trzy stany przedzawałowe w ciągu zaledwie 15 sekund.
-Uspokój się – przed niechybnym zejściem śmiertelnym uratował go Kuroko, odciągając pieska – W porządku? - Nadal się rumienił.
-Nie! Wcale nie jest w porządku! –wydzierał się – On mnie kiedyś zabije!
-To tylko mały piesek – popatrzył z wyrzutem – Nie masz się, czego bać.
-Tylko tak mówisz – wściekał się.
A potem zauważył, jak bardzo Tetsuyi sprawiają ból jego słowa, więc umilkł.
Niższy odciągnął kundelka i podał rękę przyjacielowi, pomagając mu wstać.
-Odprowadzę cię, dobra? – zaproponował Kagami
 -Dobrze – kiwnął głową.
Gdy szli Taiga w końcu poruszył niezręczny temat.
-Przepraszam, to moja wina, za mocno rzuciłem…
-Daj spokój, każdemu się mogło zdarzyć.
-Ty też się z nim bawiłeś, a tego nie zrobiłeś.
-Ja nie mam tyle siły.
-W… wiem… - Posmutniał troszeczkę.
Kuroko może i był mały, ale bardzo mu to pasowało, wyglądał przecież tak przeuroczo, spokojne oczka i rozczochrane włoski, to wszystko sprawiało, że jego przyjaciel chciał go ochronić przed całym złem świata. Zdawał sobie sprawę z tego, że z łatwością mógłby mu zrobić krzywdę, chociażby nieumyślnie, a tego nie chciałby za nic w świecie.
Znów przez chwilę ze sobą nie rozmawiali, ostatni przychodziło im to z coraz większą trudnością. Panowała niezręczna cisza, zbliżali się już do mieszkania Tetsuyi.
-Kuroko… / -Kagami…
Wypowiedzieli nawzajem swoje imiona dokładnie w tym samym czasie.
-Przepraszam, ty mów – zaproponował niższy.
-Nie, no, co ty, powiedz pierwszy!
-Dzięki, świetnie się dziś bawiłem. A ty, co chciałeś powiedzieć?
-No… ja w sumie też, powtórzymy to jeszcze kiedyś?
-Jasne – uśmiechnął się delikatnie.
Nawet nie zdawał siebie sprawy faktu, jaką przyjemność sprawił tym drgnięciem mięśni, swojemu przyjacielowi. Jego uśmiech były rzadkie jak zaćmienia słońca, więc każdy był traktowany przez Kagamiego jak dar niebios. Z lubością przechowywał w sercu zapis każdego z nich*
* (o yaoizmie, co ja piszę, tego się nie da czytać!  *Q* <<Ja się pytam c to ma być?! Teksty typu: „buzujący gejzer pożądania” jak w tanim romansidle… Tego się nie da czytać i nie trzasnąć przy tym facepalma… Dobra niech autor ma trochę luzu na swoje fantazje-dopisek beta>> ).    



Dziękuję za przeczytanie.
Kolejna część pojawi się w przyszłą środę, lub czwartek, jeszcze nie wiem, jak się wyrobię, ale proszę o cierpliwość, tym bardziej, że niedługo zaczynają mi sie egzaminy, oczywiście dokończę opowiadanie o Kuroko i Kagamim.